[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Witek, straciwszy adresata, zaprzestaje docinków i też wchodzi do przedziału, zajmując miejsce naprzeciw Birkuta.Ale widać, że obu roznosi radość i już po chwili znowu zaczynają śpiewać, nie całkiem składnie i odrobinę fałszywie, ale za to bardzo głośno.WITEK I BIRKUT: O Nowej to Hucie piosenka,o Nowej to Hucie są słowa,jest taka prosta i piękna,i nowa jak Huta jest Nowa!.Gwizd pociągu.Birkut wygląda przez okno.WITEK: Co jest?BIRKUT: Już!WITEK: Nie…BIRKUT: No!Wciągają z pośpiechem marynarki i zaczynają zbierać swoje rzeczy.Stacyjka w polu.Tylko trzech ludzi wysiada z pociągu na tej stacyjce, otoczonej polami i lasem: Birkut i Witek tylnym, a Michalak – osobno – przednim wyjściem z wagonu.Na polnej drodze zatrzymuje się niewielka limuzyna.Wyskakują z niej przedstawiciele miejscowej załogi z kwiatami.Birkut i Witek podbiegają ku nim ochoczo.DELEGAT I: Cieszymy się bardzo!DELEGAT II: No, dobrze, że jesteście, towarzysze! Witajcie! Wszystko już przygotowane! Wsiadajcie.Powitania, uściski, wręczanie kwiatów.Potem cała grupa pakuje się do samochodu i odjeżdża, wzniecając za sobą chmurę kurzu.W chwilę później na tym samym miejscu zatrzymuje się otwarty gazik.Michalak wsiada do niego bez słowa i jedzie w ślad za limuzyną z budowy.Teren budowy.Rozkopany teren, na którym kiedyś stanie zapewne osiedle mieszkaniowe.Dokoła góry świeżej ziemi, rusztowania, wagoniki, pryzmy cegieł i wielkie kotły, w których bulgocze roztopiony lepik.Sporo ludzi, ale mniej, niż na słynnym pokazie w Nowej Hucie.Oba samochody, wiozące przybyłych gości, wjeżdżają na teren budowy.Zebrani obdarzają ich brawami, podbiega fotograf, zaczyna robić zdjęcia.BIRKUT (wysiadając z samochodu): Zaraz! Vittorio, razem!WITEK (wysiadając w ślad za nim): Zaraz, zaraz, chwileczkę!Obaj przyjaciele, serdecznie objęci, pozują fotografowi do zdjęć.Tymczasem Michalak, wyprostowany czujnie w wojskowym gaziku, rozgląda się dookoła z uwagą.DELEGAT I: Proszę tędy.Prowadzi naszych bohaterów w głąb budowy.Po chwili widzimy ich – już rozebranych i gotowych do pracy – na dnie wykopu, w którym ma się odbyć dzisiejszy pokaz.Czeka tam już trójka miejscowych pomocników – milczących, przejętych i pełnych nieskrywanego szacunku dla nowohuckich gości.BIRKUT (popędzając przyjaciela): Vittorio!WITEK: No, idę, idę!.Witając się z swymi pomocnikami.BIRKUT: Dzień dobry, dzień dobry! Który pierwszy?MURARZ: Ja.BIRKUT: Trzeci? Czwarty? Piąty?Pozostali murarze podnoszą kolejno ręce.I już cała piątka rozstawia się wzdłuż betonowego fundamentu, na którym będą za chwilę kładli świeży mur.Moment ciszy.Technik budowlany przy tablicy wyników daje znak.TECHNIK BUDOWLANY: Start!Birkut i Witek z rozmachem przybijają sobie dłonie i biorą się do roboty.Tym razem Witek pracuje w rękawiczkach, Birkut, jak zwykle, bez.Fotograf uwija się przy nich z aparatem.Michalak, teraz już bez uśmiechu, rozgląda się niespokojnie dookoła, jakby czuł zbliżające się niebezpieczeństwo.Nagle Birkut wydaje przeraźliwy okrzyk i wypuszcza podaną mu cegłę.Cegła upada w błoto; rozlega się głośny syk i nad cegłą podnosi się obłoczek pary.Birkut, jęcząc rozpaczliwie, pada na kolana i wyciąga przed siebie poparzone dłonie.Wszyscy przerywają pracę.Witek doskakuje do przyjaciela i chwyta go za ramiona.Birkut kołysze się na kolanach, jak człowiek trafiany śmiertelnie kulą i dalej przez zaciśnięte zęby.MICHALAK: Stać! Zostać na miejscach!Birkut, podtrzymywany przez Witka, idzie – słaniając się – w stronę samochodów.Miejscowi pomocnicy stoją bez ruchu, z szeroko rozstawionymi rękami i wyrazem przerażenia na twarzach.Michalak podbiega do dymiącej cegły i przykrywa ją taczką.Potem, wciąż jeszcze nisko pochylony, podnosi złą, wykrzywioną grymasem twarz i toczy wściekłym wzrokiem po ludziach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl