Pokrewne
- Strona Główna
- Jonathan Kellerman Bomba zegarowa (Alex Delaware 05)
- Alex Joe Gdzie przykazan brak dziesieciu (2)
- Alex, Joe Smierc mowi w moim imieniu
- SCARROW, Alex TIME RIDERS 3 Kod Apokalipsy
- Alex Joe Gdzie przykazan brak dziesieciu
- Alex Joe Zmacony spokoj pani labiryntu
- Bell Ted Alex Hawke 6 Zamach
- McCammon Robert R Godzina wilka (SCAN dal 860)
- Anne McCaffrey Mistrz harfiarzy z Pern
- Defoe Daniel Przypadki Robinsona Kruzoe
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- streamer.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Może ktoÅ› z rodziny& może przyjaciel matki&ojczym przypomniaÅ‚a sobie nagle.Nóż zeÅ›liznÄ…Å‚ siÄ™ ledwie ze dwa centymetry, ale mogÅ‚a znowu oddychać.Mężczyzna milczaÅ‚,czekaÅ‚, sÅ‚uchaÅ‚.ZdobyÅ‚a jego uwagÄ™.WiÄ™c czas na jej ruch. Nie jesteÅ› homoseksualistÄ…, ale przez ojczyma zaczÄ…Å‚eÅ› siÄ™ nad tym zastanawiać.Przezniego zaczÄ…Å‚eÅ› o tym myÅ›leć, że może jednak masz takie skÅ‚onnoÅ›ci.RÄ™ka Å›ciskajÄ…ca jej taliÄ™ popuÅ›ciÅ‚a.Maggie sÅ‚yszaÅ‚a oddech mężczyzny, czuÅ‚a za swoimiplecami miarowy ruch jego podnoszÄ…cej siÄ™ mozolnie i opadajÄ…cej klatki piersiowej. Nie zabijasz tych chÅ‚opców dla zabawy.Ty chcesz ich uratować, bo przypominajÄ… ci tegoniewinnego, bezsilnego maÅ‚ego chÅ‚opca z przeszÅ‚oÅ›ci.ChÅ‚opca, którym sam byÅ‚eÅ›.MyÅ›lisz, żeratujÄ…c ich, zbawisz też siebie?Wciąż milczaÅ‚.Czy posunęła siÄ™ za daleko? PróbowaÅ‚a skupić siÄ™ na jego dÅ‚oni z nożem.Gdyby wsadziÅ‚a mu Å‚okieć w żebra, może udaÅ‚oby siÄ™ jej przejąć nóż, zanim by jÄ… zraniÅ‚.Tak czyowak musi odwrócić jego uwagÄ™ od ostrego narzÄ™dzia.MówiÅ‚a dalej: Ratujesz tych chÅ‚opców przed zÅ‚em, czy o to ci chodzi? Swoim zÅ‚ym czynem robisz z nichmÄ™czenników.JesteÅ› bohaterem, można powiedzieć.Można nawet zaryzykować twierdzenie, żeczynisz doskonaÅ‚e zÅ‚o.ZacisnÄ…Å‚ na powrót uÅ›cisk.A jednak posunęła siÄ™ za daleko.Nóż znalazÅ‚ siÄ™ znowu na jejszyi, tym razem przyÅ‚ożony na caÅ‚ej dÅ‚ugoÅ›ci.Jeden szybki ruch i podetnie jej gardÅ‚o. Psychologiczne gówno.Nie wiesz, o czym mówisz. Niski, gardÅ‚owy gÅ‚os wydobyÅ‚ siÄ™gdzieÅ› z jego wnÄ™trza. Albert Stucky powinien byÅ‚ ciÄ™ wypatroszyć, kiedy miaÅ‚ takÄ… okazjÄ™.Teraz ja muszÄ™ za niego dokoÅ„czyć robotÄ™.Potrzeba nam wiÄ™cej Å›wiatÅ‚a. ZaciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… bliżejwejÅ›cia do tunelu, nie zdejmujÄ…c noża z jej gardÅ‚a i rzucajÄ…c pudeÅ‚ko zapaÅ‚ek na ziemiÄ™. Zapal,żebyÅ› mogÅ‚a coÅ› zobaczyć. ChcÄ™, żebyÅ› patrzyÅ‚a.Tak powiedziaÅ‚ do niej Albert Stucky. ChcÄ™, żebyÅ› widziaÅ‚a, jak torobiÄ™.MiaÅ‚a wrażenie, że jej palce nie należą do niej.Nie miaÅ‚a w nich czucia, udaÅ‚o jej siÄ™jednak zapalić lampÄ™ za pierwszym podejÅ›ciem.%7łółta poÅ›wiata wypeÅ‚niÅ‚a niewielkÄ… przestrzeÅ„.CiaÅ‚o Maggie byÅ‚o odrÄ™twiaÅ‚e.Krew z niej uciekÅ‚a.UmysÅ‚ miaÅ‚a jak sparaliżowany,przygotowywaÅ‚a siÄ™ na ból.RozpoznawaÅ‚a znajome już sygnaÅ‚y.Znowu zawÅ‚adnÄ…Å‚ niÄ… AlbertStucky.Jej ciaÅ‚o, zamykajÄ…c siÄ™ w sobie, odpowiadaÅ‚o na wszechogarniajÄ…ce przerażenie.W gÄ™stym powietrzu trudno byÅ‚o oddychać, wsÄ…czyÅ‚ siÄ™ w nie jeszcze smród zepsutegomiÄ™sa.PÅ‚uca odmawiaÅ‚y posÅ‚uszeÅ„stwa.Ostrze noża przyciskaÅ‚o siÄ™ do gardÅ‚a.RÄ™ka mężczyznydrżaÅ‚a odrobinÄ™.Ze zÅ‚oÅ›ci czy ze strachu? Jakie to ma znaczenie? Czemu nie pÅ‚aczesz ani nie krzyczysz? ByÅ‚ zÅ‚y.Nie odpowiedziaÅ‚a, nie byÅ‚a w stanie.Nawet gÅ‚os jÄ… zawiódÅ‚.PomyÅ›laÅ‚a o swoim ojcu, o jegociepÅ‚ych brÄ…zowych oczach, które siÄ™ do niej uÅ›miechaÅ‚y, kiedy wkÅ‚adaÅ‚ jej przez gÅ‚owÄ™ medalikna Å‚aÅ„cuszku. BÄ™dzie ciÄ™ chroniÅ‚, gdziekolwiek siÄ™ znajdziesz.Nigdy go nie zdejmuj,obiecujesz, żabko?.ChciaÅ‚a mu teraz powiedzieć: Tatusiu, to mnie wcale nie chroni.NieuchroniÅ‚o też Danny ego Alvereza.Nieznajomy chwyciÅ‚ jÄ… za wÅ‚osy i pociÄ…gnÄ…Å‚ do góry, nie odrywajÄ…c ani na chwilÄ™ noża.PomiÄ™dzy jej piersiami Å›ciekaÅ‚a szersza strużka krwi. Powiedz coÅ›! wrzasnÄ…Å‚ za jej gÅ‚owÄ…. BÅ‚agaj mnie.Módl siÄ™. Zrób to teraz odezwaÅ‚a siÄ™ wreszcie Maggie, cicho i z wysiÅ‚kiem, proszÄ…c o współpracÄ™swoje wargi, swój gÅ‚os, swoje naciÄ™te gardÅ‚o, żeby powstaÅ‚y te trzy proste sÅ‚owa. Co? NaprawdÄ™ siÄ™ zdziwiÅ‚. Zrób to już powtórzyÅ‚a z trudem, gÅ‚oÅ›niej, z wiÄ™kszÄ… siÅ‚Ä…. Maggie? GÅ‚os Nicka przedostaÅ‚ siÄ™ do niej ze szczytu schodów.Nieznajomy odwróciÅ‚ siÄ™,przestraszony, ciÄ…gnÄ…c jÄ… za sobÄ….Wtedy, jakby robiÅ‚ to ktoÅ› inny, chwyciÅ‚a go za rÄ™kÄ™i wykrÄ™ciÅ‚a nadgarstek.Wyszarpnęła siÄ™ z jego uÅ›cisku, a wtedy napastnik zamierzyÅ‚ siÄ™ na niÄ….Metalowe ostrze zniknęło w jej kurtce, rozdzierajÄ…c materiaÅ‚ i ciaÅ‚o.PchnÄ…Å‚ jÄ… mocno.UpadÅ‚a naziemiÄ™ z haÅ‚asem.Nick w sekundÄ™ pokonaÅ‚ schody, a czarny cieÅ„ chwyciÅ‚ lampÄ™ i zanurkowaÅ‚ w tunelu.Drewniana półka zaskrzypiaÅ‚a, a potem upadÅ‚a na ziemiÄ™, o maÅ‚o nie trafiajÄ…c Nicka. Maggie?ZwiatÅ‚o jÄ… oÅ›lepiÅ‚o. W tunelu. WskazaÅ‚a kierunek, z trudem podnoszÄ…c siÄ™ na kolana.Ból nie pozwoliÅ‚ jej siÄ™ruszyć. Nie daj mu uciec.Nick zniknÄ…Å‚ w czarnej dziurze, zostawiajÄ…c jÄ… w kompletnej ciemnoÅ›ci.I bez Å›wiatÅ‚awiedziaÅ‚a, że krwawi.WymacaÅ‚a lepkÄ… ranÄ™ w boku.SiÄ™gnęła do kieszeni, wyjęła medalik naÅ‚aÅ„cuszku, potarÅ‚a gÅ‚adkÄ… powierzchniÄ™.ChÅ‚odny metal przypominaÅ‚ ostrze noża.Dobro i zÅ‚o,czy rzeczywiÅ›cie dzieli je wyrazna linia? Wsunęła Å‚aÅ„cuszek przez gÅ‚owÄ™ na krwawiÄ…cÄ… szyjÄ™.ROZDZIAA OSIEMDZIESITY SIÓDMYNick staraÅ‚ siÄ™ nie myÅ›leć, zwÅ‚aszcza kiedy tunel zaczÄ…Å‚ zakrÄ™cać i zwężać siÄ™, zmuszajÄ…c doposuwania siÄ™ na rÄ™kach i kolanach.BÅ‚yski latarki wciąż rozÅ›wietlaÅ‚y jedynie ciemność.Ziemiai skaÅ‚y kruszyÅ‚y siÄ™ przy każdym ruchu.ZÅ‚amane korzenie sterczaÅ‚y z ziemi, czasem zwisajÄ…c tużprzed nim, przyklejajÄ…c siÄ™ do twarzy niczym pajÄ™czyna.Nie byÅ‚o czym oddychać.Im dalej siÄ™posuwaÅ‚, tym mniej byÅ‚o powietrza.A to, co zostaÅ‚o, byÅ‚o stÄ™chÅ‚e i zbutwiaÅ‚e, paliÅ‚o w pÅ‚ucachi zwiÄ™kszaÅ‚o ból w piersiach [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
. Może ktoÅ› z rodziny& może przyjaciel matki&ojczym przypomniaÅ‚a sobie nagle.Nóż zeÅ›liznÄ…Å‚ siÄ™ ledwie ze dwa centymetry, ale mogÅ‚a znowu oddychać.Mężczyzna milczaÅ‚,czekaÅ‚, sÅ‚uchaÅ‚.ZdobyÅ‚a jego uwagÄ™.WiÄ™c czas na jej ruch. Nie jesteÅ› homoseksualistÄ…, ale przez ojczyma zaczÄ…Å‚eÅ› siÄ™ nad tym zastanawiać.Przezniego zaczÄ…Å‚eÅ› o tym myÅ›leć, że może jednak masz takie skÅ‚onnoÅ›ci.RÄ™ka Å›ciskajÄ…ca jej taliÄ™ popuÅ›ciÅ‚a.Maggie sÅ‚yszaÅ‚a oddech mężczyzny, czuÅ‚a za swoimiplecami miarowy ruch jego podnoszÄ…cej siÄ™ mozolnie i opadajÄ…cej klatki piersiowej. Nie zabijasz tych chÅ‚opców dla zabawy.Ty chcesz ich uratować, bo przypominajÄ… ci tegoniewinnego, bezsilnego maÅ‚ego chÅ‚opca z przeszÅ‚oÅ›ci.ChÅ‚opca, którym sam byÅ‚eÅ›.MyÅ›lisz, żeratujÄ…c ich, zbawisz też siebie?Wciąż milczaÅ‚.Czy posunęła siÄ™ za daleko? PróbowaÅ‚a skupić siÄ™ na jego dÅ‚oni z nożem.Gdyby wsadziÅ‚a mu Å‚okieć w żebra, może udaÅ‚oby siÄ™ jej przejąć nóż, zanim by jÄ… zraniÅ‚.Tak czyowak musi odwrócić jego uwagÄ™ od ostrego narzÄ™dzia.MówiÅ‚a dalej: Ratujesz tych chÅ‚opców przed zÅ‚em, czy o to ci chodzi? Swoim zÅ‚ym czynem robisz z nichmÄ™czenników.JesteÅ› bohaterem, można powiedzieć.Można nawet zaryzykować twierdzenie, żeczynisz doskonaÅ‚e zÅ‚o.ZacisnÄ…Å‚ na powrót uÅ›cisk.A jednak posunęła siÄ™ za daleko.Nóż znalazÅ‚ siÄ™ znowu na jejszyi, tym razem przyÅ‚ożony na caÅ‚ej dÅ‚ugoÅ›ci.Jeden szybki ruch i podetnie jej gardÅ‚o. Psychologiczne gówno.Nie wiesz, o czym mówisz. Niski, gardÅ‚owy gÅ‚os wydobyÅ‚ siÄ™gdzieÅ› z jego wnÄ™trza. Albert Stucky powinien byÅ‚ ciÄ™ wypatroszyć, kiedy miaÅ‚ takÄ… okazjÄ™.Teraz ja muszÄ™ za niego dokoÅ„czyć robotÄ™.Potrzeba nam wiÄ™cej Å›wiatÅ‚a. ZaciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… bliżejwejÅ›cia do tunelu, nie zdejmujÄ…c noża z jej gardÅ‚a i rzucajÄ…c pudeÅ‚ko zapaÅ‚ek na ziemiÄ™. Zapal,żebyÅ› mogÅ‚a coÅ› zobaczyć. ChcÄ™, żebyÅ› patrzyÅ‚a.Tak powiedziaÅ‚ do niej Albert Stucky. ChcÄ™, żebyÅ› widziaÅ‚a, jak torobiÄ™.MiaÅ‚a wrażenie, że jej palce nie należą do niej.Nie miaÅ‚a w nich czucia, udaÅ‚o jej siÄ™jednak zapalić lampÄ™ za pierwszym podejÅ›ciem.%7łółta poÅ›wiata wypeÅ‚niÅ‚a niewielkÄ… przestrzeÅ„.CiaÅ‚o Maggie byÅ‚o odrÄ™twiaÅ‚e.Krew z niej uciekÅ‚a.UmysÅ‚ miaÅ‚a jak sparaliżowany,przygotowywaÅ‚a siÄ™ na ból.RozpoznawaÅ‚a znajome już sygnaÅ‚y.Znowu zawÅ‚adnÄ…Å‚ niÄ… AlbertStucky.Jej ciaÅ‚o, zamykajÄ…c siÄ™ w sobie, odpowiadaÅ‚o na wszechogarniajÄ…ce przerażenie.W gÄ™stym powietrzu trudno byÅ‚o oddychać, wsÄ…czyÅ‚ siÄ™ w nie jeszcze smród zepsutegomiÄ™sa.PÅ‚uca odmawiaÅ‚y posÅ‚uszeÅ„stwa.Ostrze noża przyciskaÅ‚o siÄ™ do gardÅ‚a.RÄ™ka mężczyznydrżaÅ‚a odrobinÄ™.Ze zÅ‚oÅ›ci czy ze strachu? Jakie to ma znaczenie? Czemu nie pÅ‚aczesz ani nie krzyczysz? ByÅ‚ zÅ‚y.Nie odpowiedziaÅ‚a, nie byÅ‚a w stanie.Nawet gÅ‚os jÄ… zawiódÅ‚.PomyÅ›laÅ‚a o swoim ojcu, o jegociepÅ‚ych brÄ…zowych oczach, które siÄ™ do niej uÅ›miechaÅ‚y, kiedy wkÅ‚adaÅ‚ jej przez gÅ‚owÄ™ medalikna Å‚aÅ„cuszku. BÄ™dzie ciÄ™ chroniÅ‚, gdziekolwiek siÄ™ znajdziesz.Nigdy go nie zdejmuj,obiecujesz, żabko?.ChciaÅ‚a mu teraz powiedzieć: Tatusiu, to mnie wcale nie chroni.NieuchroniÅ‚o też Danny ego Alvereza.Nieznajomy chwyciÅ‚ jÄ… za wÅ‚osy i pociÄ…gnÄ…Å‚ do góry, nie odrywajÄ…c ani na chwilÄ™ noża.PomiÄ™dzy jej piersiami Å›ciekaÅ‚a szersza strużka krwi. Powiedz coÅ›! wrzasnÄ…Å‚ za jej gÅ‚owÄ…. BÅ‚agaj mnie.Módl siÄ™. Zrób to teraz odezwaÅ‚a siÄ™ wreszcie Maggie, cicho i z wysiÅ‚kiem, proszÄ…c o współpracÄ™swoje wargi, swój gÅ‚os, swoje naciÄ™te gardÅ‚o, żeby powstaÅ‚y te trzy proste sÅ‚owa. Co? NaprawdÄ™ siÄ™ zdziwiÅ‚. Zrób to już powtórzyÅ‚a z trudem, gÅ‚oÅ›niej, z wiÄ™kszÄ… siÅ‚Ä…. Maggie? GÅ‚os Nicka przedostaÅ‚ siÄ™ do niej ze szczytu schodów.Nieznajomy odwróciÅ‚ siÄ™,przestraszony, ciÄ…gnÄ…c jÄ… za sobÄ….Wtedy, jakby robiÅ‚ to ktoÅ› inny, chwyciÅ‚a go za rÄ™kÄ™i wykrÄ™ciÅ‚a nadgarstek.Wyszarpnęła siÄ™ z jego uÅ›cisku, a wtedy napastnik zamierzyÅ‚ siÄ™ na niÄ….Metalowe ostrze zniknęło w jej kurtce, rozdzierajÄ…c materiaÅ‚ i ciaÅ‚o.PchnÄ…Å‚ jÄ… mocno.UpadÅ‚a naziemiÄ™ z haÅ‚asem.Nick w sekundÄ™ pokonaÅ‚ schody, a czarny cieÅ„ chwyciÅ‚ lampÄ™ i zanurkowaÅ‚ w tunelu.Drewniana półka zaskrzypiaÅ‚a, a potem upadÅ‚a na ziemiÄ™, o maÅ‚o nie trafiajÄ…c Nicka. Maggie?ZwiatÅ‚o jÄ… oÅ›lepiÅ‚o. W tunelu. WskazaÅ‚a kierunek, z trudem podnoszÄ…c siÄ™ na kolana.Ból nie pozwoliÅ‚ jej siÄ™ruszyć. Nie daj mu uciec.Nick zniknÄ…Å‚ w czarnej dziurze, zostawiajÄ…c jÄ… w kompletnej ciemnoÅ›ci.I bez Å›wiatÅ‚awiedziaÅ‚a, że krwawi.WymacaÅ‚a lepkÄ… ranÄ™ w boku.SiÄ™gnęła do kieszeni, wyjęła medalik naÅ‚aÅ„cuszku, potarÅ‚a gÅ‚adkÄ… powierzchniÄ™.ChÅ‚odny metal przypominaÅ‚ ostrze noża.Dobro i zÅ‚o,czy rzeczywiÅ›cie dzieli je wyrazna linia? Wsunęła Å‚aÅ„cuszek przez gÅ‚owÄ™ na krwawiÄ…cÄ… szyjÄ™.ROZDZIAA OSIEMDZIESITY SIÓDMYNick staraÅ‚ siÄ™ nie myÅ›leć, zwÅ‚aszcza kiedy tunel zaczÄ…Å‚ zakrÄ™cać i zwężać siÄ™, zmuszajÄ…c doposuwania siÄ™ na rÄ™kach i kolanach.BÅ‚yski latarki wciąż rozÅ›wietlaÅ‚y jedynie ciemność.Ziemiai skaÅ‚y kruszyÅ‚y siÄ™ przy każdym ruchu.ZÅ‚amane korzenie sterczaÅ‚y z ziemi, czasem zwisajÄ…c tużprzed nim, przyklejajÄ…c siÄ™ do twarzy niczym pajÄ™czyna.Nie byÅ‚o czym oddychać.Im dalej siÄ™posuwaÅ‚, tym mniej byÅ‚o powietrza.A to, co zostaÅ‚o, byÅ‚o stÄ™chÅ‚e i zbutwiaÅ‚e, paliÅ‚o w pÅ‚ucachi zwiÄ™kszaÅ‚o ból w piersiach [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]