[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyjęłam zza głowy poduszkę i zakryłam twarz, by stłumićchichot.Co, u diabła, mnie napadło?Wtedy usłyszałam, jak robi wdech.Długi i lekko niepewny.Jakby drżący.A mój oddech.Wstrzymany.Z powodu bibliotekarza, któryjest pięć tysięcy kilometrów ode mnie i dzwoni w środku nocy,żeby zapytać o rozczłonkowaną zbroję.Mocno zaciskałam ręce na poduszce. Vivian, pytasz, czy to jedyny powód, dla którego dzwonię? zapytał w końcu, a jego głos był o kilka oktaw niższy niżDziennego Clarka.Lekko zachrypnięty, szorstki i wibrujący. Mhm  pisnęłam. Tak  powiedział. Dobrej nocy.Słodkich snów.Rozłączył się.Wtuliłam twarz w poduszkę i mocno wyrzuciłamwyprostowane nogi w powietrze.Po jakimś czasie zasnęłam.Czy miałam słodkie sny? Ani trochę.Pikantne? Jak cholera.* * *Wszystko, co robiłam przez cały następny tydzień, byłolustrzanym odbiciem tego, czym zajmowałam się w Kalifornii.Tam pakowałam rzeczy, które należały do kogoś innego, a tutajswoje.Moje ubrania, zdjęcia, drobiazgi i ozdóbki.Wszystko, coposiadałam.Było to i łatwiejsze, i trudniejsze, niż sądziłam.Trudniejsze, bo przenoszę się do innego stanu  stanu umysłu.Zostawiam tu najbliższych.Wydawało mi się to prostsze, ponieważ byłam gotowa rzucićsię w wir pracy i czekać na to, co ma jeszcze nadejść.Aatwiejsze,bo tęskniłam za budzeniem się przy dzwięku fal, brakowało miświeżego powietrza, patrzenia na zachodzące słońce, popijaniaszkockiej i bujania się w starym fotelu na werandzie za domem.Mendocino zaprzątało mi myśli, ale Filadelfia na zawsze pozostanie w moim sercu, które obecnie znajdowało się w kuchni,gdzie pakowałam kolekcję magnesów na lodówkę.Moja mamauparła się, żeby każdy z nich owinąć serwetką, chociaż żaden niebył aż tak kruchy.Ten zbiór to jedyna tandeta w moimpoukładanym mieszkaniu. Mamo, naprawdę nie musisz tego robić.Wrzuć je dopudełka.Będzie dobrze  powiedziałam, mijając ją po drodze dosalonu, gdzie stos kartonów wciąż rósł.Ubrania, przedmiotyosobiste, dzieła sztuki  zarówno te mojego autorstwa, jak ikupione.Meble oddawałam na przechowanie do magazynu (czytaj:piwnicy moich rodziców), przekazywałam innym albo zostałyprzywłaszczone przez któregoś z braci.Moje rowery górskie jadąze mną do Kalifornii, tak jak kajaki.Już nie mogę się doczekać,kiedy wyruszę na górskie szlaki i popływam w okolicznychrzekach. Od kiedy to tak po prostu wrzucasz rzeczy do pojemnika? zapytała mama. O co ci chodzi?  spytałam i zabrałam jej z rąk rolkę taśmy. Moja córka lubiła mieć wszystko uporządkowane. Nadal tak jest.W trakcie przewożenia i tak się wymieszają,nie trzeba więc układać ich podczas pakowania, prawda? wzruszyłam ramionami.Być może Kalifornia już trochę wpłynęła na mojąwrażliwość.Mogły mi się przytrafić gorsze rzeczy.Clark dzwonił do mnie przez cały mój pobyt w Filadelfii.Niekażdej nocy i nie zawsze o tej samej porze, ale dość regularnie izawsze na tyle pózno, że kładąc się do łóżka, zastanawiałam się,czy tej nocy także usłyszę Nocnego Clarka.I często tak właśniebyło. Poczekaj, poczekaj, do cholery.Drużyna szachowa?Powiedz, że żartujesz  wypaliłam w trakcie jednej z naszychpogawędek.Leżałam w łóżku, jadłam żelki i wypytywałam Clarkao jego czasy licealne.Kilka wieczorów wcześniej zaczęliśmyrozmawiać o podstawówce, omówiliśmy najmniej przyjemne inajbardziej krępujące wspomnienia z tego okresu, aż w końcu doszliśmy do liceum. Drużyna szachowa to nie żarty.Wiesz, jak dobrze się toprezentuje w rubryczce  Zajęcia dodatkowe na świadectwie?Uniwerki lubią takie pierdoły  roześmiał się i wziął łyk szkockiej.Ze względu na różnicę czasu nie relaksowałam się o tej samejporze co on.I tak rozmawialiśmy spokojnie, a Clark był dużobardziej wyluzowany. Panie Barrow, nigdy wcześniej nie słyszałam, żebyś użyłwulgarnego słowa. Z pewnością przeklinałem  powiedział. Nie, jestem pewna, że nie.Chociaż padło z twoich ust kilkarazy jasna cholercia i niech to szlag. Nigdy nie powiedziałem jasna cholercia i dobrze o tymwiesz  przerwał mi, a ja się roześmiałam. Nieprawda.Kiedy chciałam wyrzucić zjedzony przez molekoc, który leżał na kanapie w salonie.Zrobiłeś mi wykład o tym,że to oryginalny pled z wełny alpaki.Trudno dostępny wKalifornii, bo zazwyczaj spotykało się je w stanie Nowy Jork, wstarych obozach dla uchodzców, gdzie z początkiem minionegowieku osiedlali się ludzie uciekający przed napiętą atmosferąManhattanu, Filadelfii i Bostonu.I że dlatego nie możemy się gopozbyć.%7łe byłoby to równoznaczne z bezczeszczeniem historiinaszego kraju  odparłam i cicho prychnęłam.Zaległa cisza. Vivian, masz zaskakująco dobrą pamięć  odezwał się wkońcu lekko rozbawionym tonem.Bałam się, że zraniłam jegouczucia. Czasem tak.Co do pewnych rzeczy.Zmieniłam pozycję na łóżku i ułożyłam się trochę wygodniej. Czyli drużyna szachowa, tak? Opowiedz mi o tym coświęcej. Co zrobiłaś? Brzmisz inaczej  powiedział. Zmieniłam pozycję na łóżku.Przedtem miałam stopyuniesione w górę i oparte o ścianę. A teraz?  Teraz? Mhm  zamruczał.Nocny Clark.Uśmiechnęłam się w ciemności. Leżę w odpowiedni sposób  rzuciłam nieco zmienionymgłosem. Nie wiedziałem, że jest odpowiedni sposób leżenia włóżku, Vivian  odparł słodko jak miód. To chyba zależy od łóżka  zażartowałam. Raczej od ciała  dodał, a ja dostałam gęsiej skórki.Opowiedz mi o tym właściwym ułożeniu  poprosił jeszczebardziej kusząco.Wersja poza anteną: leżę na plecach z głową na poduszce inogami przykrytymi kołdrą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl