[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Są jednak ludzie o innym typie osobowości.Urodzeni komandosi, tajni agenci, którzy potrzebują do życia olbrzymiej dawki nie­bezpieczeństwa i emocji.Nie jest ich wielu, ale w czasie wojny stanowią potężną broń.Gorzej w czasie pokoju - wtedy te wła­śnie cechy ich osobowości stają się ciężarem dla każdego społe­czeństwa.I w rezultacie stają się albo dziwakami, albo - częściej - kryminalistami.Wszyscy, których wysyłamy w przeszłość, nie tylko otrzymali najlepszy możliwy trening, ale też mają właśnie taki typ osobowości - amerykańskich pionierów podbijających Dziki Zachód.Cenimy takich ludzi teraz, gdy są bezpiecznie pogrzebani, ale w obecnych czasach, ktoś taki, stanowi duży pro­blem dla społeczeństwa.Można powiedzieć, że ich wrodzone umiejętności pojawiły się w niewłaściwym czasie.Nasi ludzie muszą być ponadto na tyle młodzi, by móc wchłonąć sporą ilość wiedzy, przetrwać ostry trening adaptacyjny, no i przejść przez nasze testy.Rozumiesz?Ross skinął głową potakująco.- Potrzebujecie przestępców właśnie dlatego, że są przestęp­cami.- Nie dlatego, że są przestępcami.Dlatego, że mają typ oso­bowości nie pasujący do naszych czasów.Nie myśl sobie, Murdock, że prowadzimy tu zakład karny.Nigdy byś się tu nie zjawił tylko dlatego, że jesteś przestępcą.Musiałeś pomyślnie przejść nasze testy psychologiczne.Nawiasem mówiąc, nawet ktoś, kogo w na­szych czasach określono by mordercą, w innej epoce mógł być bohaterem - to dość ekstremalny przykład, ale jednak prawdziwy.Człowiek, którego przeszkolimy, nie tylko musi przetrwać w tam­tych czasach, on musi uchodzić za normalnego członka swej spo­łeczności.- A co się stało z Hardym?Major uciekł wzrokiem w bok.- Przy takiej operacji nie sposób uniknąć pomyłek.Nigdy nie twierdziliśmy, że nie zdarzają się problemy albo że nie istnie­je ryzyko.Mamy tam do czynienia nie tylko z ludźmi z różnych epok, ale także, jeśli uda nam się natrafić na gorący trop, musimy sobie radzić z Czerwonymi.Oni podejrzewają, że podążamy ich śladem.Zdołali wsadzić tu Kurta Vogela.Teraz już wiesz wszyst­ko, Murdock.Gdy przejdziesz ostateczne testy, będziesz miał jesz­cze możliwość powiedzenia tak lub nie przed swym pierwszym skokiem.Jeśli jednak powiesz nie, pozostaniesz na zawsze w tej bazie.Nikt, kto przeszedł nasze szkolenie, nie może nigdy wró­cić do normalnego życia.Ryzyko, że przechwycą go nasi prze­ciwnicy, jest zbyt duże.- Nigdy?Major wzruszył ramionami.- Ta operacja może potrwać bardzo długo.Nie potrafię okre­ślić, kiedy się zakończy.Pozostaniesz tu, dopóki nie znajdziemy tego, czego szukamy, albo dopóki nie poniesiemy całkowitej klęski.I to była ostatnia karta, którą musiałem wyłożyć na stół.- Przeciągnął się.- Jutro zaczynasz trening.Przemyśl sobie to wszystko.Gdy na­dejdzie czas, musisz dać nam odpowiedź.Na razie pracujesz w ze­spole z Ashem, który pomoże ci przebrnąć przez szkolenie.Kęs, którym go uraczono, zdawał się zbyt trudny do przełknię­cia, jednak po namyśle Ross uznał, że zdoła go strawić.Trening, jakiemu go wkrótce poddano, odsłonił przed nim całkiem nowy świat.Judo i zapasy spodobały mu się od razu i bardzo się cieszył swymi szybkimi postępami.Gorzej szło mu z wymagającą niezwy­kłej wprost cierpliwości i precyzji nauką strzelania z łuku i walki długim sztyletem z brązu.Potem zaś nadeszły długie godziny na­uki języka i nieznanych obyczajów społecznych, zapamiętywanie niezliczonych tabu i wskazań moralnych.Ross nauczył się także prowadzenia obliczeń na supełkach długich lin, którego to sposo­bu używano niegdyś w handlu.Nauczył się porównywać wartość ołowianych sztabek ze sznurami korali z bursztynu czy wyprawio­nymi skórami zwierząt.Zrozumiał też, dlaczego jako wprowadze­nie do operacji Retrograde pokazano mu niegdyś karawanę handlową.Podczas tych dni jego odczucia względem Ashe'a zmieniły się diametralnie.Po prostu nie można z kimś pracować tak długo i tak blisko, nie zmieniając swego doń nastawienia.Albo bowiem musi dojść do gwałtownego konfliktu, albo też partnerzy muszą się do siebie dostosować.Podziw Rossa dla olbrzymiej wiedzy Ashe'a, którą ten tak chętnie dzielił się z ignorantem, musiał za­mienić się w szacunek dla tego człowieka; szacunek, który mógł­by się nawet stać przyjaźnią, gdyby Ashe ze swej strony obniżył nieco tarczę beznamiętnego nauczyciela.Ross nie starał się na siłę przełamywać dzielącej ich bariery, której przyczyną był tego pewien - był szczególny sposób, w jaki zgłosił się “na ochotni­ka" do tego projektu.Co zresztą dało mu nieco do myślenia, mimo iż odsuwał od siebie to uczucie.Jak dotąd był zawsze dumny ze swych dokonań, teraz zaczynał żałować, że nie były to dokonania nieco innego typu.Tymczasem ludzie pojawiali się i odchodzili.Zniknął Hodaki ze swym partnerem.Podobnie Jensen i jego towarzysz.Ross pod­czas pobytu w bazie dawno już zatracił poczucie upływającego czasu.Stopniowo poznał cały ten wielki obszar pod pokrywą śnie­gu i lodu.Były tam laboratoria, doskonale zaopatrzony szpital, ar­senały zawierające uzbrojenie widywane wyłącznie w muzeum, a także biblioteki pełne kaset wideo i taśm.Ross chłonął wszystko tak intensywnie, że wiele razy, padając nocą wyczerpany na posła­nie, czuł się jak wielka gąbka, która właśnie osiągnęła niemożliwy do przekroczenia poziom absorbcji.Nauczył się nosić jak naturalny ubiór tę niezgrabną ni to tunikę, ni kilt, jaką widział niegdyś u łowcy wilków; nauczył się golić pew­nymi ruchami za pomocą długiego noża z brązu i jeść dziwaczne pokarmy.Aby jeszcze lepiej wykorzystać czas, podczas słuchania niezliczonych taśm, leżał pod lampami kwarcowymi, aż jego skóra stała się ciemna i pomarszczona jak skóra Ashe'a.Zawsze też mógł wysłuchać w wolnej chwili jakichś ważnych nauk tego ostatniego, nauk, z których obawiał się uronić najmniejszego słowa.- Brąz - Ashe zważył w dłoni długi sztylet.Jego rękojeść wykonano z rogu jakiegoś zwierzęcia, ozdobionego wzorkiem ze złotych kamyczków, które w odróżnieniu od ostrza błyszczały metalicznie.- Czy wiesz, Murdock, że brąz może być twardszy od stali? Gdyby nie fakt, że żelazo występuje w tak obfitych złożach i jest znacznie łatwiejsze w obróbce, prawdopodobnie nigdy nie wyszlibyśmy z epoki brązu.Żelazo jest powszechniejsze w przy­rodzie i tańsze, kiedy więc pierwszy kowal nauczył sieje wykorzy­stywać, oznaczało to koniec pewnego stylu życia i początek nowe­go.Tak, brąz jest dla nas niezwykle ważny, podobnie jak ludzie, którzy w nim pracują.Kowali uważano kiedyś niemal za świętych.Tajemnice ich fachu były sekretem ważniejszym niż więzi z kla­nem, szczepem czy rasą.Kowal mógł liczyć na przyjęcie w każdej wiosce, był też bezpieczny na szlaku.Zresztą, w tamtych czasach drogami opiekowali się bogowie, między podróżnikami panował pokój.Świat był wtedy niezmierzony i pusty, a szczepy ludzkie małe i nieliczne.Wiele więc było miejsca do polowań, upraw i handlu.Człowiek prowadził walkę raczej z siłami natury niż z innym czło­wiekiem.- Nie było wojen? - zapytał Ross.- Więc po co ta nauka wła­dania sztyletem i łukiem?- Były wojny lokalne, ot, kłótnie pomiędzy rodami, klanami czy szczepami.A łuk.łuk przydawał się do innej walki, przeciw wielkim zwierzętom, wilkom, dzikom [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl