Pokrewne
- Strona Główna
- Crichton Michael Norton N22 (SCAN dal 739)
- Crichton Michael Norton N22 (2)
- Norton N22 Michael Crichton (2)
- Crichton Michael Norton
- Caine Rachel Czas Wygnania 02 Nieznana
- Caine Rachel Czas Wygnania 03 Niewidzialna
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- J. K. Rowling 4 Harry Potter i Czara Ognia
- Lackey Mercedes Cena Magii (SCAN dal 746)
- assollant alfred niezwykłe choć prawdziwe przygody kapitan (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wywoz-sciekow.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na chwilę zamknął oczy, westchnął i cofnął rękę.— Obawiam się, że dla mnie jest to tylko zwykły kawałek skały — oświadczył.— Całkiem miły dla oka, nie uważasz? Kremowego koloru, pokryty ciemnozielonymi żyłkami, które układają się w ciekawy wzór.Nie wspomniał nic o tym, że kamień jest ciepły, tak więc Nolar uznała, że uczucie szczególnej więzi ze skalnym okruchem dotyczy tylko jej.Dostrzegła tu dziwne podobieństwo: Ona i ten kamyk byli sobie przeznaczeni, związani ze sobą zupełnie jak Wiedźma ze swoim Klejnotem!Ostbor mówił kiedyś, że prawdopodobnie każdej świeżo wtajemniczonej Wiedźmie dobiera się odpowiedni kamień, który służy swej właścicielce aż do śmierci.Ta myśl podniecała ją i przerażała jednocześnie.Czuła, że siły, nad którymi nie potrafi zapanować, próbują zmusić ją do przyznania, że istotnie jest Wiedźmą.Nie chciała nią być.Taka perspektywa budziła pragnienie ucieczki, skrycia się w jakimś bezpiecznym miejscu.Przygnębiona, nieświadomie zacisnęła palce na odłamku skały i nagle pojęła, że właśnie tego miała szukać w Lormt.To był ów tajemniczy przedmiot, wspomniany niejasno w Przepowiedni Czarownicy!Nadal jednak była w rozterce.Co należało uczynić ze znaleziskiem?Dlaczego miała wrażenie, że kamień sam jej szukał? Zadawszy sobie to pytanie, zadumała się nad trafnością zawartego w nim spostrzeżenia: rzeczywiście, kamień odnalazł ją, a nie odwrotnie.Przyciągał Nolar do siebie, jak płomień świecy przyciąga ćmę.Miała nadzieję, że rezultaty nie będą równie opłakane.Podniosła oczy.Uczony drzemał.albo udawał, że drzemie.— Morfewie.Morfewie! — powtórzyła głośniej.— Czy mogę zatrzymać ten kawałek skały? Czuję, że z jakichś względów powinnam go nosić przy sobie.Nie potrafię ci powiedzieć dlaczego.Wiedziała dobrze, że to brzmi głupio, ale Morfew z powagą wysłuchał jej prośby.— Jak już mówiłem, moja droga, pochodzę z Alizonu.My, Alizończycy, w ogóle nieczęsto znajdujemy czarodziejskie przedmioty, a już tylko nieliczni spośród nas potrafią dostrzec ich magiczne właściwości.Wiemy jednak, że one istnieją.Jeśli wyczuwasz coś niezwykłego w tym kawałku skały, to widocznie ma on dla ciebie szczególne znaczenie i powinnaś spróbować dociec jakie.Oczywiście musimy zawiadomić Ouena, może najpierw sprawdzimy, czy któreś z pism nie wspomina o tym kamieniu?Pod wpływem nagłego impulsu, Nolar dotknęła jego ręki.— Drogi Morfewie, pod wieloma względami jesteś tak bardzo podobny do Ostbora.Jasne, że musimy dokładnie zbadać zawartość skrzynki — z pewnością znajdziemy w niej jakieś wyjaśnienie.Pomożesz mi przysunąć ją bliżej lampy?Kucnęli oboje i wspólnym wysiłkiem wyciągnęli szkatułę spod biurka.Morfew nalegał, aby najpierw zbadać wszystkie zwoje, które wyciągnęli na początku.— Być może w którymś z nich jest wzmianka o twoim kamieniu, chociaż nie znalazłem nic w przeczytanych dotychczas ustępach.Mimo to musimy być sumienni.Proszę, weź te — powiedział, podając jej kilka rulonów — a ja zajmę się pozostałymi.Nolar skupiła uwagę na lekturze zbutwiałych pergaminów, choć korciło ją, aby czym prędzej znów zajrzeć do skrzynki.Wiedziała, że Morfew ma rację — nie mogli sobie pozwolić na przeoczenie czegokolwiek.Zdumiona tematyczną różnorodnością przeglądanych dzieł, doszła do wniosku, że przy ich doborze nie zastosowano określonego kryterium — ot, ktoś na chybił trafił złapał kilka zwojów, które akurat miał pod ręką, i wepchnął do skrzynki.Pierwszy w kolejności był nudny traktat o melioracji gruntów.Przeczytawszy go pobieżnie, odłożyła na bok, podobnie jak przydługą rozprawę o sposobach leczenia chorych koni.Niecierpliwym ruchem rozpostarła kolejną rolkę pergaminu.Zawierała historię jakiegoś nieznanego szlacheckiego rodu: skarb, którego prawdziwą wartość jeden Ostbor potrafiłby należycie ocenić.W ostatnim zwoju, opisującym kulinarne zastosowanie różnych gatunków roślin, tekst urozmaicały małe, lecz wyraźne rysunki.Kiedy indziej Nolar byłaby zachwycona tym dziełem, ale teraz przeglądała je w pośpiechu, sprawdzając, czy gdzieś nie pojawia się słowo „skała" lub „odłamek".Bez skutku.Podniosła głowę i ujrzała Morfewa, który również odkładał na bok ostatni zwój [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Na chwilę zamknął oczy, westchnął i cofnął rękę.— Obawiam się, że dla mnie jest to tylko zwykły kawałek skały — oświadczył.— Całkiem miły dla oka, nie uważasz? Kremowego koloru, pokryty ciemnozielonymi żyłkami, które układają się w ciekawy wzór.Nie wspomniał nic o tym, że kamień jest ciepły, tak więc Nolar uznała, że uczucie szczególnej więzi ze skalnym okruchem dotyczy tylko jej.Dostrzegła tu dziwne podobieństwo: Ona i ten kamyk byli sobie przeznaczeni, związani ze sobą zupełnie jak Wiedźma ze swoim Klejnotem!Ostbor mówił kiedyś, że prawdopodobnie każdej świeżo wtajemniczonej Wiedźmie dobiera się odpowiedni kamień, który służy swej właścicielce aż do śmierci.Ta myśl podniecała ją i przerażała jednocześnie.Czuła, że siły, nad którymi nie potrafi zapanować, próbują zmusić ją do przyznania, że istotnie jest Wiedźmą.Nie chciała nią być.Taka perspektywa budziła pragnienie ucieczki, skrycia się w jakimś bezpiecznym miejscu.Przygnębiona, nieświadomie zacisnęła palce na odłamku skały i nagle pojęła, że właśnie tego miała szukać w Lormt.To był ów tajemniczy przedmiot, wspomniany niejasno w Przepowiedni Czarownicy!Nadal jednak była w rozterce.Co należało uczynić ze znaleziskiem?Dlaczego miała wrażenie, że kamień sam jej szukał? Zadawszy sobie to pytanie, zadumała się nad trafnością zawartego w nim spostrzeżenia: rzeczywiście, kamień odnalazł ją, a nie odwrotnie.Przyciągał Nolar do siebie, jak płomień świecy przyciąga ćmę.Miała nadzieję, że rezultaty nie będą równie opłakane.Podniosła oczy.Uczony drzemał.albo udawał, że drzemie.— Morfewie.Morfewie! — powtórzyła głośniej.— Czy mogę zatrzymać ten kawałek skały? Czuję, że z jakichś względów powinnam go nosić przy sobie.Nie potrafię ci powiedzieć dlaczego.Wiedziała dobrze, że to brzmi głupio, ale Morfew z powagą wysłuchał jej prośby.— Jak już mówiłem, moja droga, pochodzę z Alizonu.My, Alizończycy, w ogóle nieczęsto znajdujemy czarodziejskie przedmioty, a już tylko nieliczni spośród nas potrafią dostrzec ich magiczne właściwości.Wiemy jednak, że one istnieją.Jeśli wyczuwasz coś niezwykłego w tym kawałku skały, to widocznie ma on dla ciebie szczególne znaczenie i powinnaś spróbować dociec jakie.Oczywiście musimy zawiadomić Ouena, może najpierw sprawdzimy, czy któreś z pism nie wspomina o tym kamieniu?Pod wpływem nagłego impulsu, Nolar dotknęła jego ręki.— Drogi Morfewie, pod wieloma względami jesteś tak bardzo podobny do Ostbora.Jasne, że musimy dokładnie zbadać zawartość skrzynki — z pewnością znajdziemy w niej jakieś wyjaśnienie.Pomożesz mi przysunąć ją bliżej lampy?Kucnęli oboje i wspólnym wysiłkiem wyciągnęli szkatułę spod biurka.Morfew nalegał, aby najpierw zbadać wszystkie zwoje, które wyciągnęli na początku.— Być może w którymś z nich jest wzmianka o twoim kamieniu, chociaż nie znalazłem nic w przeczytanych dotychczas ustępach.Mimo to musimy być sumienni.Proszę, weź te — powiedział, podając jej kilka rulonów — a ja zajmę się pozostałymi.Nolar skupiła uwagę na lekturze zbutwiałych pergaminów, choć korciło ją, aby czym prędzej znów zajrzeć do skrzynki.Wiedziała, że Morfew ma rację — nie mogli sobie pozwolić na przeoczenie czegokolwiek.Zdumiona tematyczną różnorodnością przeglądanych dzieł, doszła do wniosku, że przy ich doborze nie zastosowano określonego kryterium — ot, ktoś na chybił trafił złapał kilka zwojów, które akurat miał pod ręką, i wepchnął do skrzynki.Pierwszy w kolejności był nudny traktat o melioracji gruntów.Przeczytawszy go pobieżnie, odłożyła na bok, podobnie jak przydługą rozprawę o sposobach leczenia chorych koni.Niecierpliwym ruchem rozpostarła kolejną rolkę pergaminu.Zawierała historię jakiegoś nieznanego szlacheckiego rodu: skarb, którego prawdziwą wartość jeden Ostbor potrafiłby należycie ocenić.W ostatnim zwoju, opisującym kulinarne zastosowanie różnych gatunków roślin, tekst urozmaicały małe, lecz wyraźne rysunki.Kiedy indziej Nolar byłaby zachwycona tym dziełem, ale teraz przeglądała je w pośpiechu, sprawdzając, czy gdzieś nie pojawia się słowo „skała" lub „odłamek".Bez skutku.Podniosła głowę i ujrzała Morfewa, który również odkładał na bok ostatni zwój [ Pobierz całość w formacie PDF ]