Pokrewne
- Strona Główna
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Long Julie Anne Siostry Holt 02 Urocza i nieznona
- Long Julie Anne Siostry Holt 01 Piękna i szpieg
- Long Julie Anne Siostry Holt 03 Sekret uwodzenia
- Rice Anne Krzyk w niebiosa (SCAN dal 961)
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 01
- Oramus Marek Senni zwyciezcy (SCAN dal 969)
- Robert Jordan Oko Swiata 2
- Llosa Mario Vargas Gawedziarz (SCAN dal 792)
- Witold Jablonski Dzieci Nocy (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wrobelek.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podstawowe instrukcje bez przerwy figurowały na ekranie, wszelkie dodatkowe polecenia wypisywane były pomarańczowymi literami na zielonym tle.– Waszym głównym zadaniem jest bardzo, bardzo ostrożny wyładunek kartonów z kryształem.Po jednym na raz.Nie dajcie się zwieść temu, że mają bardzo mocne uchwyty.Wiatr tam, na zewnątrz, wkrótce sprawi, że będziecie marzyć o chwytnych stopach.– Malaine obdarzyła ich uśmiechem.– Wiecie, kiedy założyć hełmy – poklepała się po swoim, wyposażonym w ochraniacze na uszy i wizjer, po czym wskazała dłonią plastoszklaną ścianę przyległego do hangaru pomieszczenia.– No, zaczynają pojawiać się sanie.Obserwujcie, jak postępuje personel hangaru.Najpierw sprawdzamy stan śpiewaka kryształu, następnie rozładowujemy pojazd.Wy skupicie się na wyładunku.Odpowiadacie za to, by kartony z kryształem bezpiecznie dotarły do środka.Każdy z nich jest w tej chwili wart więcej niż którekolwiek z was! Bez obrazy, to zwykła ekonomia Cechu.Ostrzegam was też, że temperament śpiewaków bezpośrednio po powrocie z Pasm jest naprawdę nieobliczalny.Macie szczęście.Dość długo ich nie było, więc zapewne mają dobre wyniki.Niech nikt nie upuści skrzynki! Miałby wtedy na głowie samego śpiewaka, mnie i Cechmistrza Lanzeckiego, a śpiewak były najgorszy.– To niesprawiedliwe – wymamrotał kobiecy głos.Killashandra była dość daleko od Carigany, toteż nie potrafiła stwierdzić, czy to ona się odezwała, lecz oczy Malaine zwęziły się tylko.– Sprawiedliwość nie ma tu nic do rzeczy – odparła twardym głosem.– Te plastypianowe pudła – wskazała na szereg członków obsługi, pośpiesznie maszerujących do środka z białymi skrzynkami przyciśniętymi do piersi – to ich zawartość opłaca istnienie tej planety, jej satelitów i wszystkiego na powierzchni.Nikt nie dostanie nawet kredyta, póki ładunek nie znajdzie się bezpiecznie w tym budynku, zważony i oszacowany.Właśnie wracają kolejne sanie.Podzielę was teraz na trzyosobowe grupy.Ustawcie się w szeregu i czekajcie na wezwanie.Pamiętajcie: to kryształ jest ważny! Jeśli usłyszycie klakson, oznacza to, że sanie są pozbawione kontroli.Uchylcie się, ale niech nikt nie upuści ładunku!Rozdzieliła rekrutów i Killashandra znalazła się w grupie wraz z Bortonem i jeszcze jednym, nie znanym jej z imienia mężczyzną.Cała klasa ustawiła się trójkami przy oknie, obserwując rutynowy wyładunek.– Nie wygląda tak źle – oznajmił mężczyzna.– Te skrzynki nie mogą być ciężkie – wskazał szczupłego robotnika, szybko maszerującego ze swym ciężarem.– Może nie teraz, Celee – odparł Borton – ale kiedy zerwie się wiatr.– No cóż, jesteśmy obaj dostatecznie silni, by w razie czego pomóc naszej koleżance.– Celee uśmiechnął się z lekką wyższością w stronę Killashandry.– Mam bliżej do ziemi – odrzekła, spoglądając na niego z ostrzegawczym błyskiem w oczach.– Niższy środek ciężkości; trudniej upaść.– Dobrze mu tak, Killa! – Borton szturchnął towarzysza i mrugnął do niej.Celee wskazał nagle w kierunku hangaru i wszyscy ujrzeli wpadające do środka sanie, które ledwie uniknęły zderzenia z wysklepionym sufitem, po czym bezwładnie opadły ku ziemi, podskoczyły, szarpnęły na bok i o mały włos nie rąbnęły w wewnętrzną ścianę.Rozległ się klakson, a jego przeszywający dźwięk sprawił, że wszyscy zasłonili uszy.Kiedy znów unieśli głowy, sanie uspokoiły się na tyle, by wylądować z dziobem opartym o ścianę.Ku ich zdumieniu śpiewak, odziany w pomarańczowy, poplamiony czarno kombinezon, wynurzył się z przedniego wyjścia nie tknięty, na pożegnanie kopnął swój pojazd, pozdrowił nieprzyzwoitym gestem wiatr i umknął pod osłonę hali wyładunkowej.Killashandra, Borton i Celee zostali natychmiast wezwani na poziom hangaru do pomocy przy rozbitych saniach.Łapiąc pierwsze pudło ze statku śpiewaka, Killashandra przycisnęła je mocno do siebie, było bowiem lekkie i poryw szalejącego w hangarze wiatru mógł z łatwością wyrwać je z rąk.Z westchnieniem ulgi dotarła do hali wyładunkowej, aby ze zdumieniem ujrzeć śpiewaka kryształu, opartego o ścianę i warczącego na medyka, który próbował opatrzyć mu spływającą krwią ranę na policzku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Podstawowe instrukcje bez przerwy figurowały na ekranie, wszelkie dodatkowe polecenia wypisywane były pomarańczowymi literami na zielonym tle.– Waszym głównym zadaniem jest bardzo, bardzo ostrożny wyładunek kartonów z kryształem.Po jednym na raz.Nie dajcie się zwieść temu, że mają bardzo mocne uchwyty.Wiatr tam, na zewnątrz, wkrótce sprawi, że będziecie marzyć o chwytnych stopach.– Malaine obdarzyła ich uśmiechem.– Wiecie, kiedy założyć hełmy – poklepała się po swoim, wyposażonym w ochraniacze na uszy i wizjer, po czym wskazała dłonią plastoszklaną ścianę przyległego do hangaru pomieszczenia.– No, zaczynają pojawiać się sanie.Obserwujcie, jak postępuje personel hangaru.Najpierw sprawdzamy stan śpiewaka kryształu, następnie rozładowujemy pojazd.Wy skupicie się na wyładunku.Odpowiadacie za to, by kartony z kryształem bezpiecznie dotarły do środka.Każdy z nich jest w tej chwili wart więcej niż którekolwiek z was! Bez obrazy, to zwykła ekonomia Cechu.Ostrzegam was też, że temperament śpiewaków bezpośrednio po powrocie z Pasm jest naprawdę nieobliczalny.Macie szczęście.Dość długo ich nie było, więc zapewne mają dobre wyniki.Niech nikt nie upuści skrzynki! Miałby wtedy na głowie samego śpiewaka, mnie i Cechmistrza Lanzeckiego, a śpiewak były najgorszy.– To niesprawiedliwe – wymamrotał kobiecy głos.Killashandra była dość daleko od Carigany, toteż nie potrafiła stwierdzić, czy to ona się odezwała, lecz oczy Malaine zwęziły się tylko.– Sprawiedliwość nie ma tu nic do rzeczy – odparła twardym głosem.– Te plastypianowe pudła – wskazała na szereg członków obsługi, pośpiesznie maszerujących do środka z białymi skrzynkami przyciśniętymi do piersi – to ich zawartość opłaca istnienie tej planety, jej satelitów i wszystkiego na powierzchni.Nikt nie dostanie nawet kredyta, póki ładunek nie znajdzie się bezpiecznie w tym budynku, zważony i oszacowany.Właśnie wracają kolejne sanie.Podzielę was teraz na trzyosobowe grupy.Ustawcie się w szeregu i czekajcie na wezwanie.Pamiętajcie: to kryształ jest ważny! Jeśli usłyszycie klakson, oznacza to, że sanie są pozbawione kontroli.Uchylcie się, ale niech nikt nie upuści ładunku!Rozdzieliła rekrutów i Killashandra znalazła się w grupie wraz z Bortonem i jeszcze jednym, nie znanym jej z imienia mężczyzną.Cała klasa ustawiła się trójkami przy oknie, obserwując rutynowy wyładunek.– Nie wygląda tak źle – oznajmił mężczyzna.– Te skrzynki nie mogą być ciężkie – wskazał szczupłego robotnika, szybko maszerującego ze swym ciężarem.– Może nie teraz, Celee – odparł Borton – ale kiedy zerwie się wiatr.– No cóż, jesteśmy obaj dostatecznie silni, by w razie czego pomóc naszej koleżance.– Celee uśmiechnął się z lekką wyższością w stronę Killashandry.– Mam bliżej do ziemi – odrzekła, spoglądając na niego z ostrzegawczym błyskiem w oczach.– Niższy środek ciężkości; trudniej upaść.– Dobrze mu tak, Killa! – Borton szturchnął towarzysza i mrugnął do niej.Celee wskazał nagle w kierunku hangaru i wszyscy ujrzeli wpadające do środka sanie, które ledwie uniknęły zderzenia z wysklepionym sufitem, po czym bezwładnie opadły ku ziemi, podskoczyły, szarpnęły na bok i o mały włos nie rąbnęły w wewnętrzną ścianę.Rozległ się klakson, a jego przeszywający dźwięk sprawił, że wszyscy zasłonili uszy.Kiedy znów unieśli głowy, sanie uspokoiły się na tyle, by wylądować z dziobem opartym o ścianę.Ku ich zdumieniu śpiewak, odziany w pomarańczowy, poplamiony czarno kombinezon, wynurzył się z przedniego wyjścia nie tknięty, na pożegnanie kopnął swój pojazd, pozdrowił nieprzyzwoitym gestem wiatr i umknął pod osłonę hali wyładunkowej.Killashandra, Borton i Celee zostali natychmiast wezwani na poziom hangaru do pomocy przy rozbitych saniach.Łapiąc pierwsze pudło ze statku śpiewaka, Killashandra przycisnęła je mocno do siebie, było bowiem lekkie i poryw szalejącego w hangarze wiatru mógł z łatwością wyrwać je z rąk.Z westchnieniem ulgi dotarła do hali wyładunkowej, aby ze zdumieniem ujrzeć śpiewaka kryształu, opartego o ścianę i warczącego na medyka, który próbował opatrzyć mu spływającą krwią ranę na policzku [ Pobierz całość w formacie PDF ]