[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dolandowi było bardzo ciężko.Właściwie nigdy się z tym nie pogodził.Ayla kiwnęła głową, ale zmarszczyła brwi.Klan nie zabijał Innych.Co ten młody człowiek zrobił? - pomyślała.Zobaczyła, że Roshario ją przyzywa.Chociaż spojrzenie Dolanda było nadal niechętne, pospieszyła ku niej.- Jesteś zmęczona? Może już pora wrócić na posłanie.Boli cię?- Trochę.Nie bardzo.Położę się wkrótce, ale jeszcze nie teraz.Chciałam ci tylko powiedzieć, jak mi przykro.Miałam syna.- Carolio mi powiedziała.Mówi, że został zabity.- Płaskogłowi.- mruknął Dolando pod nosem.- Może wszyscy pospieszyliśmy się - rzekła Roshario.- Powiedziałaś, że mieszkałaś z.jakimiś ludźmi na półwyspie?Nagle zapadła absolutna cisza.- Tak - odparła Ayla.Spojrzała na Dolanda i głęboko odetchnęła.- Z klanem.Wy nazywacie ich płaskogłowymi, ale oni mówią na siebie: klan.- Jak? Oni nie mówią! - zawołała jakaś młoda kobieta.Jondalar zobaczył, że siedziała obok Chalona, innego młodego człowieka, którego znał.Ją też znał, ale nie mógł sobie przypomnieć jej imienia.Ayla uprzedziła jej dalsze słowa:- Nie są zwierzętami.Są ludźmi i mówią, ale nie mają wielu słów, chociaż kilku używają.Ich język składa się z gestów i sygnałów.- Czy to właśnie robiłaś? - spytała Roshario.- Zanim mnie uśpiłaś? Myślałam, że tańczysz rękami.Ayla uśmiechnęła się.- Rozmawiałam ze światem duchów, prosiłam ducha mojego totemu, żeby ci pomógł.- Świat duchów? Mowa rękami? Co za bzdura! - Dolando splunął.- Dolando.- Roshario położyła mu rękę na ramieniu.- To prawda, Dolando - wtrącił Jondalar.- Ja też się trochę nauczyłem.I cały Obóz Lwa.Ayla nauczyła nas tego, żebyśmy się mogli porozumiewać z Rydagiem.Wszyscy byli zdziwieni, że mógł mówić w ten sposób, chociaż nie umiał wymawiać słów.Dzięki temu zrozumieli, że nie był zwierzęciem.- Chodzi ci o tego chłopca, którego wzięła Nezzie? - spytała Tholie.- Chłopca? Mówisz o tej ohydzie z mieszanych duchów, którą wzięła jakaś zwariowana kobieta Mamutoi.Ayla wysoko podniosła głowę.Teraz była naprawdę zła.- Rydag był dzieckiem.Może pochodził ze zmieszanych duchów, ale jak możesz winić dziecko za to, kim jest? Nie postanowił sam, że się taki urodzi.Czy nie mówicie, że to Matka wybiera duchy? Był więc takim samym dzieckiem Matki jak wszyscy inni.Jakie masz prawo nazywać go ohydą?Ayla patrzyła oburzonym wzrokiem na Dolanda, a wszyscy patrzyli na nią i - zdziwieni tym wystąpieniem - zastanawiali się, jak zareaguje Dolando.Był równie zaskoczony jak wszyscy inni.- I Nezzie nie jest zwariowana.Jest dobrą, kochającą kobietą, która zaopiekowała się osieroconym dzieckiem i nie zważała na to, co pomyślą inni - ciągnęła Ayla.- Była jak Iza, kobieta, która zajęła się mną, kiedy nikogo nie miałam, chociaż byłam odmienna, byłam jedną z Innych.- Płaskogłowi zabili syna mojego ogniska! - krzyknął Dolando.- Tak, ale to nie jest ich zwykłe zachowanie.Klan raczej unika Innych - tak nazywają ludzi takich jak my.- Ayla przerwała i spojrzała na mężczyznę, który nadal cierpiał takie udręki.- Ciężko jest stracić dziecko, Dolando, ale posłuchaj o kimś innym, kto też stracił dziecko.To była kobieta, którą poznałam na Zgromadzeniu Klanu - to jest jak Letnie Spotkanie, ale oni nie spotykają się tak często.Razem z innymi kobietami zbierała chrust w lesie, kiedy nagle otoczyło je wielu ludzi, mężczyzn z Innych.Jeden z nich chwycił ją, żeby ją zmusić do tego, co wy nazywacie przyjemnościami.Wśród ludzi rozległy się odgłosy zaskoczenia i niedowierzania.Ayla poruszyła temat, o którym się nigdy otwarcie nie mówiło, chociaż wszyscy poza najmłodszymi dziećmi o tym wiedzieli.Niektóre matki uważały, że powinny zabrać swoje dzieci, ale nikt nie chciał odchodzić.- Kobiety klanu robią to, czego życzą sobie mężczyźni, nie trzeba ich zmuszać, ale mężczyzna, który chwycił tę kobietę, nie mógł czekać.Nie poczekał nawet, aż ona odłoży swoje dziecko.Chwycił ją tak brutalnie, że niemowlę upadło na ziemię, a on tego nawet nie zauważył.Dopiero potem, kiedy pozwolił jej wstać, stwierdziła, że główka dziecka uderzyła o kamień przy upadku.Niemowlę nie żyło.Kilkoro słuchaczy miało łzy w oczach.Jondalar zabrał głos:- Wiem, że takie rzeczy się zdarzają.Słyszałem o kilku młodych ludziach, mieszkających daleko na zachód stąd, którzy zrobili sobie sport z tego.Wielu z nich rzucało się na płaskogłową kobietę i przymuszało ją.- To zdarza się tutaj także - przyznał Chalono.Kobiety spojrzały na niego ze zdziwieniem, że to powiedział, a mężczyźni w ogóle unikali spojrzenia w jego kierunku, poza Rondem, który patrzył na niego, jakby widział robaka.- Chłopcy się tym zawsze przechwalają - dodał Chalono, próbując się bronić.- Ale niewielu już to robi teraz, szczególnie po tym, co zdarzyło się Doral.- Przerwał nagle, rozejrzał się wokół i spuścił wzrok, żałując, że w ogóle otworzył usta [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl