[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co?Gail nie wytrzymała. Treece znalazł  E.F. !Sanders nareszcie zrozumiał.Uśmiechnął się. Kim on jest? Ona  poprawił go Treece. Pamiętasz? Kiedy znalazłeś medalion, powie-działeś, że może to być prezent. Tak.A ty twierdziłeś, że to wykluczone. Owszem.Nie umiałem wówczas wytłumaczyć przeznaczenia pozostałych rze-czy.Medalion mógłby wprawdzie należeć do mężczyzny, lecz kamea to przecieżozdoba kobieca.Podobnie jak i szyszka.To, co powiedziałeś, nasunęło mi myśl, żemoże ktoś wiózł precjoza do kraju, dla żony lub kochanki.Jeszcze raz sprawdziłemwszystkie dokumenty, lecz nie znalazłem nawet śladu tego cholernego ,,E.F..Kapi-tan jednego ze statków towarowych nazywał się Fernandez, ale zatonął przy Flory-dzie.- Pociągnął łyk herbaty. Dopiero szyszka i krucyfiks naprowadziły mnie nawłaściwy trop.Tak cenne rzeczy musiały zostać choćby wspomniane.Ten, kto je wy- konał, kupił, lub ktokolwiek inny, musiał gdzieś to zanotować.Zrozumiałem, że idęfałszywym tropem.Odłożyłem więc wszystkie dokumenty z Nowego Zwiata i powró-ciłem do książek historycznych.Tam wreszcie trafiłem na ślad. Jaki?  zapytała Gail. Nazwisko? Tak.I listę zamówień.Jeśli się nie mylę  Treece spojrzał na Sandersa  a te-raz wiem już, że nie, to pośród niewypałów, których liczba starczy, by wysłać na drugiświat pół ludzkości, leży skarb, o jakim nikt nawet nie śnił! Nie ma on ceny! Poszuki-wano go przez dwieście sześćdziesiąt lat.Przez niego wielu ludzi skończyło na szu-bienicy, a król Hiszpanii nigdy nie przebolał jego straty. A więc to ,,El Grifon ?  spytał Sanders. Tak.Nie ma wątpliwości.Posłuchajcie: W roku tysiąc siedemset czternastymumarła żona Filipa Piątego.Nieboszczka jeszcze nie ostygła, gdy król ruszył w konku-ry do księżnej Parmy.Prawdopodobnie romans ten trwał już od pewnego czasu, ale wnowych okolicznościach król mógł wreszcie ujawnić księżnę.Poprosił ją o rękę i zo-stał przyjęty.Pod jednym wszakże warunkiem księżna zgodziła się z nim sypiać dopiero wtedy, gdy król przystroi ją w klejno-ty  cytuję  jakich nie ma nikt na świecie.Niezle zakręciła Filipowi w głowie, sko-ro z miejsca wysłał zlecenie swemu zaufanemu w Hawanie.Facet dokładnie przepisałkrólewski list w swoim dzienniku.Ten zaś znalazł się pózniej w aneksie do starego,zniszczonego tomu o upadku znaczenia Hiszpanii w Nowym Zwiecie u schyłkuosiemnastego wieku.List Filipa zawierał spis zamawianych klejnotów.Miały zostaćwykonane w Ameryce, a następnie przewiezione do Hiszpanii.Pod kopią królewskie-go listu sporządzony został pełny wykaz zamówionej i wysłanej biżuterii.  Treece zaczął recytować z pamięci:  Pozycja.dwa złote sznury, na każdymtrzydzieści osiem pereł, pozycja.złoty krzyż z pięcioma szmaragdami, itede, itede.Ciągnie się to aż do następnej strony książki, którą jakiś kretyn wydarł sto lat temu. I nie ma wzmianki o szyszce? Nie.Ani o naszym krucyfiksie.W każdym razie nie na tej stronie.Natomiastjest mowa o potrójnym zamku. To jeszcze o niczym nie świadczy  przerwał mu Sanders. Sam mówiłeś,że w tamtych czasach używano takich zamków. Tak.Ale tylko w przypadku towarów szczególnie cennych.Masz jednak rację.To nie musi wskazywać na  El Grifona.Dlatego znów wróciłem do papierów.Wypił łyk herbaty. Zgodnie z przyjętym obyczajem wszelkie królewskie klejnotytransportowano na pokładzie  capitany w szkatule, która znajdowała się w specjal-nym skarbcu tuż obok kabiny kapitana.Z jakichś względów Filip nie ufał Ubilli.Wliście do Hawany zlecił powierzenie biżuterii najbardziej godnemu zaufania spośródkapitanów floty i żądał, by nikt, absolutnie nikt poza nim, nie wiedział o ich istnieniu.Filip nie zdawał sobie wówczas sprawy, że ostatnie zastrzeżenie jest poważnym błę-dem. Dlaczego?  spytała Gail. Pomyśl! Rozmawialiśmy już o tym poprzednio.Nadciąga sztorm.Większośćstatków tonie.Tylko dwie osoby wiedzą, gdzie są królewskie precjoza  kapitan, któ-ry je wiezie, i człowiek z Hawany, który mu je powierzył.Kapitan ocalał i dogadał sięz tym facetem, a ten z żalem doniósł królowi, że klejnoty poszły na dno wraz z jakimśinnym statkiem i jego kapitanem.Następnie królewski zausznik i kapitan  El Grifonadzielą się tym skarbem.Kapitan jakiś czas odczekuje, zmienia nazwę statku, ładuje napokład towar o stosunkowo małej wartości i wyrusza w drogę do domu.Jeśli tam do- trze, nigdy więcej nie będzie musiał pływać.Zdobyta fortuna pozwoli mu nie tylko nautrzymanie rodziny, lecz też dwu lub trzech wyspiarskich państewek.Nie mam nawetpołowy spisu zamówień, lecz fragment, który znalazłem, wymienia ponad pięćdziesiątdrogocennych wyrobów.Kapitan miał jednakże pecha.Jego statek nie dotarł do kraju.Wichura zepchnęła go na rafy przy Bermudach.I nikt nie domyślał się nawet, co znaj-dowało się na pokładzie. Czy człowiek z Hawany przyznał się do tego w swoim pamiętniku?  zapytałSanders. Wręcz przeciwnie.Snuje liczne żałobne refleksje na temat zatonięcia floty iutraty królewskiego skarbu.To mnie właśnie zmyliło. Czy nie ponosi cię fantazja? To przecież tylko domysły.Treece skinął głową. Też tak sądziłem.Do czwartej rano  przerwał, pytając z rozbawieniem: Jak miał na imię król Hiszpanii? Daj spokój. Sanders czuł się ośmieszony  Filip. A jego narzeczona?Sanders westchnął z rezygnacją. Księżna Parmy.  Chodzi mi o nazwisko, nie o tytuł. Treece czekał chwilę, lecz nie otrzymałodpowiedzi. Nazywała się.Elizabetta Farnese.Minęła sekunda, nim Sandersowie odtworzyli inicjały E.F.Zamilkli z wrażenia.Treece uśmiechnął się zwycięsko. Nie mamy odpowiedzi na jeszcze jedno pytanie.Sanders myślał przez kilka sekund, po czym parsknął śmiechem. Wiem. Tak?  Treece czekał z rozbawieniem na odpowiedz. Pytanie brzmi: Czy Filip posiadł wreszcie księżnę? Tak jest!  Treece walnął go w ramię. Lecz w tej sprawie, stary zberezniku,nie podejmę się badań [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl