[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przepowiednie, ziszczające się częściowo, nadają osobie Savonaroli charakternadludzki, a na tym podłożu wszechwładna wyobraznia włoska snuje obrazy,trafiające do dusz najbardziej zrównoważonych i miłujących.Początkowo franciszkanie z Obserwancji sądzili, że odblask sławy, spływający na nich z postaciśw.Bernardyna ze Sieny, pozwoli im przyćmić wielkiego dominikanina.Wystarali się przeto dla jednego ze swych zakonników o kazalnicę w katedrze i polecili mu, by grozne przepowiednie Savonaroli przewyższył jeszcze fatalniejszymi,aż wreszcie Pietro de'Medici, podówczas jeszcze władca Florencji, obydwa zakony zmusił do milczenia.Niebawem Karol VIII przybył do Włoch i wypędził Me-dyceuszy, jak to wyraznie przepowiedział był Savonarola; od tej chwili jemujuż tylko wierzono.Należy tu stwierdzić, że Savonarola, całkiem bezkrytyczny wobec własnychprzeczuć i wizyj, sądził je dość surowo u drugich.W mowie pogrzebowej nacześć Pico della Mirandola nieco bezwzględnie odnosi się do zmarłego przyjaciela.Wobec tego, że mimo głosu wewnętrznego pochodzącego od Boga Pico niechciał wstąpić do zakonu, Savonarola sam, jak powiada, prosił Boga, by nańzesłał jakąś próbę, aczkolwiek nie chciał on naprawdę jego śmierci; modlitwąi jałmużną tyle przynajmniej osiągnięto, że jego dusza chwilowo przebywaw czyśćcu.Co do pocieszającej wizji Mirandoli w czasie choroby, kiedy mu się ukazała Matka Boska i przyrzekła mu, że nie umrze, Savonarola wyznaje, żeprzez pewien czas uważał to za szatańskie omamienie, zanim mu zostało objawione, że Matka Boska miała na myśli drugą śmierć, tj.wieczną.Jeżeli ta i inne jego wypowiedzi świadczą o pysze, to wielki ten duch gorzko je odpokutował; w ostatnich dniach Savonarola poznał, jak się zdaje, nicość swych wizyji przepowiedni, a mimo to zachował dość spokoju ducha, by w zbożnym nastroju iść na śmierć.Niemniej jego zwolennicy jeszcze przez trzydzieści lat pozostaliwierni nie tylko jego nauce, lecz także przepowiedniom.Jako reorganizator państwa działał tylko dlatego, że w przeciwnym raziewrogie siły byłyby się podjęły tego zadania.Niesłuszny byłby sąd, wydany o nimna podstawie na wpół demokratycznej konstytucji (p.str.302, przyp.49) z począt45ku roku 1495.Nie jest ona lepsza ani gorsza od innych konstytucyj Florencji.W rzeczywistości był on do tego rodzaju spraw człowiekiem najmniej powołanym.Prawdziwym jego ideałem była teokracja, każąca w zbożnej pokorzechylić czoło przed Niewidzialnym i z góry wykluczająca wszelkie konflikty namiętności.Cała jego istota wyraża się w owym napisie na pałacu Signorii, któ4 8rego treść już z końcem 1495 roku była jego hasłem, wskrzeszonym w roku1527 przez jego zwolenników:  Jesus Christus Rex populi fiorentini S.P.Q.decreto creatus".Stosunek jego do życia ziemskiego i jego warunków był równieobojętny jak każdego innego mnicha z powołania, ściśle przestrzegającego regułzakonnych.Jego zdaniem człowiek powinien się zajmować tylko tym, co pozostaje w bezpośrednim związku ze zbawieniem duszy.Jakże wyraznie myśl ta występuje w jego poglądach na literaturę starożytną: Jedyną zasługą Platona i Arystotelesa  głosi  jest to, że stworzyli mnóstwo argumentów, którymi możemy się posługiwać przeciw heretykom.I oni jednak, podobnie jak inni filozofowie, dostali się do piekła.Stara baba więcej wie0 świętej wierze nizli Plato.Dla sprawy wiary byłoby pożądane spalenie wieluksiążek, uchodzących skądinąd za pożyteczne.Kiedy nie było jeszcze tylu książek, tylu argumentów rozumowych (ragioni naturali) i dysput, wiara rosła szybciej niż obecnie".Klasyczną lekturę szkolną rad by ograniczyć do Homera, Wergiliusza i Cycerona, uzupełniając całą resztę św.Hieronimem i Augustynem;pragnie natomiast usunąć nie tylko Katulla i Owidiusza, ale także Tibulla i Terencjusza.Przemawia tu na razie tylko troska o moralność, lecz w osobnej rozprawie dowodzi zgubnego wpływu nauki w ogóle.Właściwie tylko niewielu ludzi powinno by się oddawać naukom  twierdzi  aby nie zaginęły tradycjewiedzy ludzkiej, a przede wszystkim w tym celu, by zawsze mieć w pogotowiukilku mocarzy do zwalczania heretyckich sofizmatów; innym ludziom powinnawystarczyć gramatyka, znajomość dobrych obyczajów i nauka religii (sacrae literae).W ten sposób cała wiedza stałaby się znów przywilejem mnichów, a ponieważ  najuczeńsi i najświątobliwsi" powinni też dzierżyć władzę nad krajamii państwami, więc mnisi byliby też panującymi.Nie chcemy się nawet zastanawiać, czy autor istotnie zmierzał tak daleko. Trudno o rozumowanie bardziej dziecinne.Poczciwiec ten zupełnie nie zdajesobie sprawy, że odkrycie starożytności i ogromne rozszerzenie horyzontów myślii wiedzy mogłoby, zależnie od okoliczności, stać się też zaszczytną próbą ogniową dla religii.Rad by zakazać, czego już w inny sposób usunąć niepodobna.W ogóle był on jak najdalszy od liberalizmu; dla bezbożnych astrologów przy4 7gotowywał ten sam stos, na którym sam miał pózniej spłonąć.Jakże potężny musiał być duch, któremu towarzyszył tak ciasny umysł! Jakiżw nim musiał płonąć ogień, skoro żar jego zdołał unicestwić naukowy zapał flo-rentyńczyków i narzucić im podobne zapatrywania!Jak dalece wyrzekali się dla niego sztuki i uciech światowych, świadczą o tymowe pamiętne stosy całopalne, wobec których wszystkie talami Bernardyna zeSieny i innych kaznodziejów były tylko igraszką.Nie obeszło się też bez pewnej tyranii policyjnej ze strony Savonaroli.W ogóle nie liczył on się zbytnio z tak cenioną we Włoszech swobodą życia prywatnego, żądając np., by służba szpiegowała swych chlebodawców, co miało muumożliwić reformę obyczajów.Co żelaznej woli Kalwina z trudem tylko udałosię pózniej przeprowadzić w Genewie, i to pod grozą trwającego oblężenia, mianowicie gruntowne przeobrażenie życia publicznego i prywatnego, to we Florencji musiało pozostać próbą, która do ostatecznych granic rozgoryczyła przeciwników.Trzeba tu wspomnieć przede wszystkim owe zorganizowane przez Savona-rolę oddziały chłopców, którzy przemocą wdzierali się do domów, żądając wydania przedmiotów nadających się do spalenia na stosie; tu i ówdzie odpędzanoich kijami, wobec czego w celu utrzymania fikcji doskonalącego się w świątobliwości mieszczaństwa przydano im dorosłych opiekunów.W ten sposób już w ostatni dzień karnawału 1497 roku i w ten sam dzieńroku następnego można było na placu Signorii urządzać wielkie autodaf.Wznosiła się tu piramida ze schodami, podobna do owych rogi, na których palono zwłoki rzymskich imperatorów.Najniżej, tuż u podstawy, układano maski,fałszywe brody, kostiumy itp.; powyżej dzieła poetów łacińskich i włoskich, między innymi Morgante Pulciego, Boccaccio, Petrarka, nieraz cenne druki na pergaminie i rękopisy z miniaturami; następnie ozdoby kobiece i przybory toaletowe, perfumy, zwierciadła, welony, peruki; jeszcze wyżej lutnie, harfy, szachownice, karty; wreszcie na dwóch najwyższych stopniach grupowano same obrazy,zwłaszcza pięknych kobiet, po części pod klasycznymi imionami Lukrecji, Kleopatry, Faustyny, po części prawdziwe portrety: pięknej Benciny, Leny Morella,Biny i Marii de Lenzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl