[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wciągnęła oba geblingi przez bramę ogrodu.Była lekko uchylona,w przejściu leżały śmieci  widomy znak, że właściciel jej nie używał.Patiencestarała się niczego nie dotykać.Poprowadziła swych towarzyszy w głąb ogrodu,za spiętrzone skrzynki, które pozwoliły im ukryć się przed oczami przechodniów.Sama powróciła do bramy, czekając z pętlą w ręku.W bramie mogła się zmieścićtylko jedna osoba.Da sobie z nią radę.A jeśli będą mieli szczęście, nikt się niezjawi.Usłyszeli tupot żołnierskich butów.Kapitan wykrzykiwał rozkazy.Potem kro-ki przycichły, odgłos marszu oddalił się.Patience już miała odejść od bramy i dołączyć do geblingów, ale Ruin zama-chał do niej gwałtownie, sygnalizując:  wracaj.Obróciła się dokładnie w chwili,kiedy żołnierz z nastawionym do przodu mieczem wkroczył przez bramę.Bły-skawicznie zarzuciła mu pętlę na szyję i zacisnęła ją.Przypadkiem pętla spadładokładnie w miejsce, gdzie chrząstka łączyła dwa kręgi na karku.Siła i szybkośćjej ataku były tak duże, że kręgosłup został natychmiast przecięty.Głowa zachy-botała się i spadła z ramion.Zarówno ruch ciała, jak i pętli spowodowały, że głowapotoczyła się na Patience, trafiając ją w pierś, a potem dopiero na ziemię.Angel powiedział, że tego nie da się zrobić, pomyślała.Mówił, że nie uda misię odciąć ludzkiej głowy jednym pociągnięciem pętli.A w tej samej chwili pojawiła się w jej głowie inna myśl: Nigdy nie zmyję tejkrwi.Ciało żołnierza, wciąż utrzymując się w pionie, zrobiło krok przed siebie, jegoręce wyciągnęły się do przodu jakby w obronie przed upadkiem.Potem już korpusnie otrzymał żadnego polecenia od mózgu i opadł na ziemię.Patience natychmiast wciągnęła zwłoki do ogrodu, aby nikt nie mógł zoba-czyć ich z zewnątrz.Przyłożyła głowę do tułowia i umocowała kawałkami skały.Niech nie zauważą od razu, że nie żyje.Mógł to być bezużyteczny manewr, aleAngel nauczył ją, że takie drobiazgi zazwyczaj się jednak opłacają.Zyskiwało sięwięcej czasu, niż traciło.A poza tym to osoba, która znajdowała ciało, powodo-wała odłączenie głowy.Wszystko stawało się znacznie bardziej przerażające i przez to demoralizujące.Ruin i Reck domyślili się już, jaki ma być kolejny ruch, i wdrapywali na dachdomu.Po pokonaniu kilku innych doszli w tym do pewnej wprawy.Schowani zakomin starali się pozostać niewidoczni dla przechodzących ulicą ludzi.Patienceszybko do nich dołączyła.Miała znacznie większe doświadczenie we wspinaniu.Za chwilę już była na czele.Na dachu pracował chłopiec, mniej więcej dziesięcioletni.Reperował gont201 i trzymał w ręku młotek.Na ich widok w jego oczach pojawił się morderczybłysk.To patrzył Nieglizdawiec, który chciał ich powstrzymać, wykorzystującchłopca i jego narzędzie.Patience widziała, jak wzrok dziecka prześlizguje się poniej i zatrzymuje na geblingach.Na jego twarzy malowała się nienawiść. Nie chcę cię zabijać  powiedziała Patience. Idzcie stąd, wynocha!  krzyknął chłopak do geblingów. Wy, nieczystenasienie!Reck nałożyła strzałę na łuk. To tylko dziecko  zawołała Patience. On nie odpowiada za to, co robi. Ja też nie  odparła Reck.Zanim jednak zdołała posłać strzałę, Patience skoczyła w bok i uderzyła chłop-ca w brzuch.Stracił równowagę i upadł na kamienną ścianę.Ale młotka nie wypu-ścił.Więc musiała go uderzyć jeszcze raz.Tym razem usłyszała trzask łamanychżeber. %7łyj!  krzyknęła do niego. %7łyj i przebacz mi! Potem pobiegła, prowa-dząc geblingi do rury ściekowej. %7łeby nas pokonać, Nieglizdawiec musi tylko wysłać armię dzieci stwierdził ponuro Ruin. Zachowaj swe współczucie na czas, kiedy nie będzie-my walczyć o życie. Zamknij się, Ruin  burknęła Reck.Popchnęła ręką rurę kanalizacyjną,która zachwiała się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl