Pokrewne
- Strona Główna
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoć nas połšczy
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Rosemary Rogers Słodka dzika miłoÂść
- Russell Elliott Murphy Critical Companion to T. S. Eliot, A Literary Reference to His Life and Work (2007)
- Wieczor panienski Izabela Pietrzyk
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pustapelnia.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dziękuję - powiedział przybysz i zdjął przemoczony płaszcz, który pani Fromm powiesiła w przedpokoju.Dziennikarz był w rzeczywistości kapitanem w Pierwszym Zarządzie Głównym (Zagranica) radzieckiego KGB.Zapowiadał się na doskonałego oficera, miał trzydzieści lat, był przystojny, władał językami, zdobył dyplom uniwersytecki z psychologii i politechniczny z mechaniki.Traudl Fromm rozgryzł w ciągu pól minuty.Nowe audi przed domem było luksusowe, lecz nie rzucało się w oczy, podobnie jak ubrania pani Fromm, eleganckie, lecz dalekie od ostentacji.Widać było, że gospodyni ma o sobie doskonałe mniemanie, odznacza się zachłannością, lecz jest jednocześnie dusigroszem.Prócz tego pani Fromm była ciekawa celu wizyty, ale dziwnie napięta, jak gdyby chciała coś ukryć, i jak gdyby zdawała sobie jednocześnie sprawę, że odsyłając intruza z kwitkiem rozbudzi tylko podejrzenia.“Dziennikarz” zasiadł we wskazanym mu fotelu i czekał, co będzie dalej.Pani Fromm nie zaproponowała kawy, miała więc widocznie nadzieję, że rozmowa będzie krótka.Oficer zastanawiał się już, czy o trzecim nazwisku z dziesięciu na liście nie warto by zameldować w Moskwie.- Pani mąż pracuje w elektrowni atomowej Greifswald-Nord?- Pracował.Przecież wie pan, że elektrownia idzie do rozbiórki.- Naturalnie, wiem o rym.Chciałem właśnie zapytać męża, co sądzi o tej decyzji.Mogę z nim porozmawiać?- Męża nie ma w domu - odparła zmieszana Frau Fromm.“Wiegler” udał, że nie widzi jej miny.- Naprawdę? A wolno mi zapytać, gdzie jest?- Wyjechał w swoich sprawach- Czy w takim razie mógłbym wpaść do niego za kilka dni?- Jeśli pan chce, to proszę.Ale proszę najpierw zadzwonić i mnie uprzedzić.- Traudl Fromm powiedziała to takim tonem, że oficer KGB drgnął.Tak, na pewno coś ukrywała, coś, co w dodatku wiązało się z.Naraz rozległo się nowe pukanie do drzwi.Frau Fromm pobiegła do przedpokoju.- Guten Abend, Frau Fromm - powiedział męski głos.- Mamy dla pani wiadomość od Manfreda.Na dźwięk tego głosu kapitan KGB zdwoił czujność, lecz postanowił zostać na miejscu.Ostatecznie był w Niemczech - kraju, w którym panuje Ordnung.nie ryzykował więc, mógł za to czegoś się dowiedzieć.- Chwileczkę, panowie.Mam w tej chwili gościa - wybąkała Traudl.Następne zdanie wypowiedziano szeptem.Kapitan usłyszał kroki, lecz dopiero po dłuższej chwili podniósł wzrok na drzwi.Błąd ten miał go kosztować życie.Twarz, którą ujrzał, widział na setkach filmów o wojnie, oglądanych w dzieciństwie, choć-przybysz nie miał na sobie czarnego, lamowanego srebrem munduru oficera SS.Przed “dziennikarzem” stal poważny mężczyzna, w sile wieku, o niebieskich, bardzo zimnych oczach.Twarz, którą zawodowym instynktem rozpoznał jako.Nie było czasu.- Dobry wieczór.Właśnie miałem się zbierać.- Co to za jeden?Traudl nie zdążyła jednak odpowiedzieć.- Jestem dziennikarzem, z.- Za późno.Przybysz nieoczekiwanie podniósł w górę pistolet.- Was gibt’s hier? - podniósł glos “dziennikarz”.- Gdzie twój samochód? - zapytał ten z pistoletem.- Zaparkowałem kawałek dalej, bo.- Pełno miejsca przed domem, a ten parkuje dalej.Dziennikarze nie lubią spacerów.Kto cię tu przysłał?- Jestem dziennikarzem z.- Bez żartów.- Tego też bierzemy - oznajmił drugi mężczyzna, który trzymał się do tej pory z tylu.Jego twarz wydała się kapitanowi znajoma.Siłą woli zmusił się jednak, by wytrwać na miejscu.Kolejny błąd.- Słuchaj, co ci powiem.Pojedziemy na małą wycieczkę.Jeśli będziesz robił, co każę, za trzy godziny puścimy cię wolno.Jeżeli nie, pożałujesz.Verstehst du? Tajniacy z wywiadu, domyślił się kapitan, skądinąd słusznie.Z niemieckiego wywiadu.Czyli - będą się trzymali pewnych zasad, powiedział sobie oficer.Był to ostatni fałszywy wniosek w jego tak obiecującej karierze.Kurier z Cypru dotarł w oznaczonym czasie i wręczył przesyłkę zmiennikowi w jednym z pięciu zawczasu ustalonych punktów kontaktowych, obserwowanych od dwunastu godzin.Odbiorca przeszedł na sąsiednią ulicę i wskoczył na motocykl marki Yamaha.Po chwili był już za miastem, bijąc rekordy prędkości w kraju, w którym słowo motocyklista było synonimem choroby psychicznej.Dwie godziny później, kiedy motocyklista upewnił się, że nikt za nim nie jedzie, doręczył przesyłkę w kolejne ręce i po półgodzinnym kluczeniu wrócił do punktu wyjścia.Günther Bock zezłościł się, kiedy zamiast wydrążonej książki ujrzał zwykłą kasetę z filmem, jeszcze z etykietami i tytułem “Rydwany ognia”.Ciekawy, czy Erwin załączył do materiału jakąkolwiek wiadomość, Bock włączył odtwarzacz.Przez kilka minut oglądał czołówkę filmu, po angielsku, z francuskimi napisami.Po dłuższym czasie pojął, że Keitel udziela mu w ten sposób subtelnej lekcji, jak się pracuje w prawdziwym wywiadzie.Dopiero po dziewięćdziesięciu minutach “Rydwanów” obraz zmienił się nagle.Co?- Gadaj, kim jesteś! - zapytał ostro glos z ekranu.- Peter Wiegler, dziennikarz z.- resztę zdania przerwał straszny krzyk.Sprzęt, jakiego używał przesłuchujący, okazał się prymitywny, ot, elektryczny kabel od jakiejś lampy czy sprzętu domowego, odarty z izolacji na długości paru centymetrów.Mała kto wiedział, jak skuteczne okazują się prymitywne metody w rękach ludzi, którzy znają się na rzeczy.Człowiek, który twierdził że nazywa się Peter Wiegler, wrzasnął tak, jakby chciał tym krzykiem rozerwać sobie gardło.Z wargi, przygryzionej przy poprzednich pytaniach, ciekła mu krew.Jedyną zaletą elektryczności był właśnie brak krwi, jej wadą zaś hałaśliwość.- Pora, żebyś się przestał wygłupiać.Odważny jesteś, owszem, ale marnujesz tę swoją odwagę.Odwaga ma sens tylko wtedy, gdy jest nadzieja ratunku.Przeszukaliśmy twój samochód, znaleźliśmy twoje paszporty.Niemiec to ty nie jesteś.Nie Niemiec, więc kto? Polak, Rosjanin? Gadaj!Przesłuchiwany otworzył oczy, wziął głęboki oddech i powiedział wreszcie:- Jestem reporterem z gazety Berliner Tageblatt.Odpowiedzią był kolejny cios kablem elektrycznym.Tym razem ofiara zemdlała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- Dziękuję - powiedział przybysz i zdjął przemoczony płaszcz, który pani Fromm powiesiła w przedpokoju.Dziennikarz był w rzeczywistości kapitanem w Pierwszym Zarządzie Głównym (Zagranica) radzieckiego KGB.Zapowiadał się na doskonałego oficera, miał trzydzieści lat, był przystojny, władał językami, zdobył dyplom uniwersytecki z psychologii i politechniczny z mechaniki.Traudl Fromm rozgryzł w ciągu pól minuty.Nowe audi przed domem było luksusowe, lecz nie rzucało się w oczy, podobnie jak ubrania pani Fromm, eleganckie, lecz dalekie od ostentacji.Widać było, że gospodyni ma o sobie doskonałe mniemanie, odznacza się zachłannością, lecz jest jednocześnie dusigroszem.Prócz tego pani Fromm była ciekawa celu wizyty, ale dziwnie napięta, jak gdyby chciała coś ukryć, i jak gdyby zdawała sobie jednocześnie sprawę, że odsyłając intruza z kwitkiem rozbudzi tylko podejrzenia.“Dziennikarz” zasiadł we wskazanym mu fotelu i czekał, co będzie dalej.Pani Fromm nie zaproponowała kawy, miała więc widocznie nadzieję, że rozmowa będzie krótka.Oficer zastanawiał się już, czy o trzecim nazwisku z dziesięciu na liście nie warto by zameldować w Moskwie.- Pani mąż pracuje w elektrowni atomowej Greifswald-Nord?- Pracował.Przecież wie pan, że elektrownia idzie do rozbiórki.- Naturalnie, wiem o rym.Chciałem właśnie zapytać męża, co sądzi o tej decyzji.Mogę z nim porozmawiać?- Męża nie ma w domu - odparła zmieszana Frau Fromm.“Wiegler” udał, że nie widzi jej miny.- Naprawdę? A wolno mi zapytać, gdzie jest?- Wyjechał w swoich sprawach- Czy w takim razie mógłbym wpaść do niego za kilka dni?- Jeśli pan chce, to proszę.Ale proszę najpierw zadzwonić i mnie uprzedzić.- Traudl Fromm powiedziała to takim tonem, że oficer KGB drgnął.Tak, na pewno coś ukrywała, coś, co w dodatku wiązało się z.Naraz rozległo się nowe pukanie do drzwi.Frau Fromm pobiegła do przedpokoju.- Guten Abend, Frau Fromm - powiedział męski głos.- Mamy dla pani wiadomość od Manfreda.Na dźwięk tego głosu kapitan KGB zdwoił czujność, lecz postanowił zostać na miejscu.Ostatecznie był w Niemczech - kraju, w którym panuje Ordnung.nie ryzykował więc, mógł za to czegoś się dowiedzieć.- Chwileczkę, panowie.Mam w tej chwili gościa - wybąkała Traudl.Następne zdanie wypowiedziano szeptem.Kapitan usłyszał kroki, lecz dopiero po dłuższej chwili podniósł wzrok na drzwi.Błąd ten miał go kosztować życie.Twarz, którą ujrzał, widział na setkach filmów o wojnie, oglądanych w dzieciństwie, choć-przybysz nie miał na sobie czarnego, lamowanego srebrem munduru oficera SS.Przed “dziennikarzem” stal poważny mężczyzna, w sile wieku, o niebieskich, bardzo zimnych oczach.Twarz, którą zawodowym instynktem rozpoznał jako.Nie było czasu.- Dobry wieczór.Właśnie miałem się zbierać.- Co to za jeden?Traudl nie zdążyła jednak odpowiedzieć.- Jestem dziennikarzem, z.- Za późno.Przybysz nieoczekiwanie podniósł w górę pistolet.- Was gibt’s hier? - podniósł glos “dziennikarz”.- Gdzie twój samochód? - zapytał ten z pistoletem.- Zaparkowałem kawałek dalej, bo.- Pełno miejsca przed domem, a ten parkuje dalej.Dziennikarze nie lubią spacerów.Kto cię tu przysłał?- Jestem dziennikarzem z.- Bez żartów.- Tego też bierzemy - oznajmił drugi mężczyzna, który trzymał się do tej pory z tylu.Jego twarz wydała się kapitanowi znajoma.Siłą woli zmusił się jednak, by wytrwać na miejscu.Kolejny błąd.- Słuchaj, co ci powiem.Pojedziemy na małą wycieczkę.Jeśli będziesz robił, co każę, za trzy godziny puścimy cię wolno.Jeżeli nie, pożałujesz.Verstehst du? Tajniacy z wywiadu, domyślił się kapitan, skądinąd słusznie.Z niemieckiego wywiadu.Czyli - będą się trzymali pewnych zasad, powiedział sobie oficer.Był to ostatni fałszywy wniosek w jego tak obiecującej karierze.Kurier z Cypru dotarł w oznaczonym czasie i wręczył przesyłkę zmiennikowi w jednym z pięciu zawczasu ustalonych punktów kontaktowych, obserwowanych od dwunastu godzin.Odbiorca przeszedł na sąsiednią ulicę i wskoczył na motocykl marki Yamaha.Po chwili był już za miastem, bijąc rekordy prędkości w kraju, w którym słowo motocyklista było synonimem choroby psychicznej.Dwie godziny później, kiedy motocyklista upewnił się, że nikt za nim nie jedzie, doręczył przesyłkę w kolejne ręce i po półgodzinnym kluczeniu wrócił do punktu wyjścia.Günther Bock zezłościł się, kiedy zamiast wydrążonej książki ujrzał zwykłą kasetę z filmem, jeszcze z etykietami i tytułem “Rydwany ognia”.Ciekawy, czy Erwin załączył do materiału jakąkolwiek wiadomość, Bock włączył odtwarzacz.Przez kilka minut oglądał czołówkę filmu, po angielsku, z francuskimi napisami.Po dłuższym czasie pojął, że Keitel udziela mu w ten sposób subtelnej lekcji, jak się pracuje w prawdziwym wywiadzie.Dopiero po dziewięćdziesięciu minutach “Rydwanów” obraz zmienił się nagle.Co?- Gadaj, kim jesteś! - zapytał ostro glos z ekranu.- Peter Wiegler, dziennikarz z.- resztę zdania przerwał straszny krzyk.Sprzęt, jakiego używał przesłuchujący, okazał się prymitywny, ot, elektryczny kabel od jakiejś lampy czy sprzętu domowego, odarty z izolacji na długości paru centymetrów.Mała kto wiedział, jak skuteczne okazują się prymitywne metody w rękach ludzi, którzy znają się na rzeczy.Człowiek, który twierdził że nazywa się Peter Wiegler, wrzasnął tak, jakby chciał tym krzykiem rozerwać sobie gardło.Z wargi, przygryzionej przy poprzednich pytaniach, ciekła mu krew.Jedyną zaletą elektryczności był właśnie brak krwi, jej wadą zaś hałaśliwość.- Pora, żebyś się przestał wygłupiać.Odważny jesteś, owszem, ale marnujesz tę swoją odwagę.Odwaga ma sens tylko wtedy, gdy jest nadzieja ratunku.Przeszukaliśmy twój samochód, znaleźliśmy twoje paszporty.Niemiec to ty nie jesteś.Nie Niemiec, więc kto? Polak, Rosjanin? Gadaj!Przesłuchiwany otworzył oczy, wziął głęboki oddech i powiedział wreszcie:- Jestem reporterem z gazety Berliner Tageblatt.Odpowiedzią był kolejny cios kablem elektrycznym.Tym razem ofiara zemdlała [ Pobierz całość w formacie PDF ]