Pokrewne
- Strona Główna
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoć nas połšczy
- Edwards Eve Kronik rodu Lacey 02 Demony miłoci
- Heath Lorraine Najwspanialsi kochankowie Londynu 01 Odzyskana miłoć
- Porożyńska Iwona Miłoć kocha czary
- Kleypas Lisa Bezcenna miloć
- Daniel Ostoja Miłoć w działaniu
- Beauman Sally Krajobraz miłoci
- Christie Agata Rosemary znaczy pamiec
- dumas aleksander karol szalony
- Cunningham Elaine Obrzed Krwi
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anndan.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Anula & Polgara & ponaousladanscNie będę cię ponaglał, obiecuję, będziesz miała tyle czasu do namysłu, ile zechcesz.Pozwól mi się pocałować.Czuła się jak w potrzasku, lecz wiedziała, że sama naumyślnie przywiodła godo tego.Zwróciła więc ku niemu usta, przymknąwszy oczy, by nie patrzeć nagłodny i nędzny wyraz jego twarzy.Znów wpił się w nią ustami.Czuła głębokie imokre pocałunki.Wzdrygnęła się mimowolnie, co on błędnie odczytał jako wyrazpożądania.Dlaczego nic nie odczuwała, gdy Carl ją całował? Jeszcze niedawnochciała jego pocałunków, umyślnie doprowadziła do tego, co się stało.Lecz kiedyotoczył ją ramieniem, poczuła, jakby zaraz miała się udusić.Jego pocałunkinapełniały ją obrzydzeniem i wstrętem.A teraz czuła, że nie zniesie dotyku jego ustani chwili dłużej.Wiedziona instynktem, zaczęła odpychać go z wściekłością, ażwreszcie wypuścił ją z objęć.Wymamrotała pod nosem coś na kształt wybacz mi,Carl" i uniósłszy nieznacznie spódnicę chwiejnym krokiem minęła dogasający żarogniska.Weszła do środka wozu.Tylko dzięki swej niezłomnej woli zdołała sięopanować i dopiero gdy była już w środku, pochwyciła zmoczoną chusteczkę iwściekle wycierała nią usta, próbując zmazać wilgotny smak jego pocałunków.Sonya odezwała się cicho ze swego posłania:- Ginny? Czy coś się stało, kochanie?- Nie, nic.Przykro mi, że cię obudziłam.Jest tak strasznie duszno, towszystko.W tej samej chwili zawstydziła się.To, co powiedziała, zabrzmiało tak ostro.Biedna Sonya! I biedny Carl, myślała, zdejmując z siebie halki i wsuwając się podkoc.Co się ze mną dzieje?Zdawało jej się, że ledwie zdążyła zasnąć, gdy zbudziły ją, jeszcze przedświtem, czyjeś pokrzykiwania, podniecone okrzyki mężczyzn i odgłos tupiącychkroków.To Pop Wilkins postawił obóz na nogi, głosząc straszną nowinę.Jednego zrozstawionych wokół obozu strażników znaleziono rano martwego.Był przeszyty nawskroś strzałą Apaczów, zwłoki wciąż były jeszcze ciepłe.Indianie próbowali teżspłoszyć stado, donosił Pop z wściekłością, ale im się nie udało.Ta nowa rasa bydłanie była, dzięki Bogu, tak płochliwa jak longhorny.Anula & Polgara & ponaousladansc- Dobrze, że kowboje w porę się połapali - wyjaśnił pokrótce, gdy wpośpiechu zaprzęgali muły.- Zastrzelili paru Apaczów, jak mówią.Ale ciałapoległych od razu te diabły zabrały ze sobą.Zawsze tak robią.Ginny z trudem powstrzymała się, by nie zadać pytania, które samo cisnęło sięna usta.Gdzie byli przewodnicy? Dobrze słyszała, jak zeszłej nocy Steve Morganmówił, że wyruszy gdzieś jeszcze przed świtem.Przypuśćmy, że.Ku jej zaskoczeniu, pytanie to zadała Sonya:- Panie Wilkins, jeszcze chwilę, proszę! Chciałam spytać o przewodników.Czy wszystko z nimi w porządku?- Tak.To właśnie Morgan znalazł biednego Blackiego, gdy ten już nie żył.Pogonił zaraz za Apaczami, a Davisa wysłał, żeby ostrzegł pilnujących stada.Nadjechał w samą porę.Jak mówili, tuż za nim z dzikim wrzaskiem gnało sześciuApaczów.Widząc wyraz twarzy słuchających go kobiet, Pop dodał prędko, że nie mapotrzeby zbytnio się tym przejmować.Będą wolno posuwać się naprzód, każdy wózpod eskortą uzbrojonych mężczyzn.Ginny sama chciała powozić.Obok niej siedziała Sonya ze strzelbą nakolanach.Chwała Bogu, Sonya dobrze potrafiła strzelać.Ginny miała ukryty wkieszeni sukni pistolet.Dzięki niemu czuła się pewniej.Wszystko wydawało siętakie nierzeczywiste.Tyle mil przebyli, nie widząc po drodze żadnych wrogousposobionych Indian, a teraz nagle okazuje się, że wokół aż roi się od tychśniadoskórych mężczyzn o zaciętych twarzach, w których sercach płonie nienawiśćdo białego człowieka i żądza zabijania.Aż trudno w to uwierzyć!Zatrzymali się na odpoczynek tuż przed południem, w chwili gdy nadjechał zpowrotem Steve Morgan i pilnie chciał rozmówić się z Wilkinsem.Wozyniezwłocznie ustawiono w półkole.Nie było to trudne - po tylu dniach podróżyzdążyli dojść do wprawy.Jak wkrótce mieli się przekonać, nie był to zwykłypopołudniowy postój.Musieli przysposobić się do obrony.Mężczyzni, posępni imilczący, krzątali się już przy zaprzęgach, wiodąc muły i konie do tworzonegonaprędce stada.Wozy powlekano dodatkowo szczelnym grubym płótnem i spinanoAnula & Polgara & ponaousladanscze sobą mocnymi łańcuchami.Nie było czasu, żeby o cokolwiek pytać.Zagryzając wargi, Ginny podobniejak i inni musiała uwijać się jak w ukropie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Anula & Polgara & ponaousladanscNie będę cię ponaglał, obiecuję, będziesz miała tyle czasu do namysłu, ile zechcesz.Pozwól mi się pocałować.Czuła się jak w potrzasku, lecz wiedziała, że sama naumyślnie przywiodła godo tego.Zwróciła więc ku niemu usta, przymknąwszy oczy, by nie patrzeć nagłodny i nędzny wyraz jego twarzy.Znów wpił się w nią ustami.Czuła głębokie imokre pocałunki.Wzdrygnęła się mimowolnie, co on błędnie odczytał jako wyrazpożądania.Dlaczego nic nie odczuwała, gdy Carl ją całował? Jeszcze niedawnochciała jego pocałunków, umyślnie doprowadziła do tego, co się stało.Lecz kiedyotoczył ją ramieniem, poczuła, jakby zaraz miała się udusić.Jego pocałunkinapełniały ją obrzydzeniem i wstrętem.A teraz czuła, że nie zniesie dotyku jego ustani chwili dłużej.Wiedziona instynktem, zaczęła odpychać go z wściekłością, ażwreszcie wypuścił ją z objęć.Wymamrotała pod nosem coś na kształt wybacz mi,Carl" i uniósłszy nieznacznie spódnicę chwiejnym krokiem minęła dogasający żarogniska.Weszła do środka wozu.Tylko dzięki swej niezłomnej woli zdołała sięopanować i dopiero gdy była już w środku, pochwyciła zmoczoną chusteczkę iwściekle wycierała nią usta, próbując zmazać wilgotny smak jego pocałunków.Sonya odezwała się cicho ze swego posłania:- Ginny? Czy coś się stało, kochanie?- Nie, nic.Przykro mi, że cię obudziłam.Jest tak strasznie duszno, towszystko.W tej samej chwili zawstydziła się.To, co powiedziała, zabrzmiało tak ostro.Biedna Sonya! I biedny Carl, myślała, zdejmując z siebie halki i wsuwając się podkoc.Co się ze mną dzieje?Zdawało jej się, że ledwie zdążyła zasnąć, gdy zbudziły ją, jeszcze przedświtem, czyjeś pokrzykiwania, podniecone okrzyki mężczyzn i odgłos tupiącychkroków.To Pop Wilkins postawił obóz na nogi, głosząc straszną nowinę.Jednego zrozstawionych wokół obozu strażników znaleziono rano martwego.Był przeszyty nawskroś strzałą Apaczów, zwłoki wciąż były jeszcze ciepłe.Indianie próbowali teżspłoszyć stado, donosił Pop z wściekłością, ale im się nie udało.Ta nowa rasa bydłanie była, dzięki Bogu, tak płochliwa jak longhorny.Anula & Polgara & ponaousladansc- Dobrze, że kowboje w porę się połapali - wyjaśnił pokrótce, gdy wpośpiechu zaprzęgali muły.- Zastrzelili paru Apaczów, jak mówią.Ale ciałapoległych od razu te diabły zabrały ze sobą.Zawsze tak robią.Ginny z trudem powstrzymała się, by nie zadać pytania, które samo cisnęło sięna usta.Gdzie byli przewodnicy? Dobrze słyszała, jak zeszłej nocy Steve Morganmówił, że wyruszy gdzieś jeszcze przed świtem.Przypuśćmy, że.Ku jej zaskoczeniu, pytanie to zadała Sonya:- Panie Wilkins, jeszcze chwilę, proszę! Chciałam spytać o przewodników.Czy wszystko z nimi w porządku?- Tak.To właśnie Morgan znalazł biednego Blackiego, gdy ten już nie żył.Pogonił zaraz za Apaczami, a Davisa wysłał, żeby ostrzegł pilnujących stada.Nadjechał w samą porę.Jak mówili, tuż za nim z dzikim wrzaskiem gnało sześciuApaczów.Widząc wyraz twarzy słuchających go kobiet, Pop dodał prędko, że nie mapotrzeby zbytnio się tym przejmować.Będą wolno posuwać się naprzód, każdy wózpod eskortą uzbrojonych mężczyzn.Ginny sama chciała powozić.Obok niej siedziała Sonya ze strzelbą nakolanach.Chwała Bogu, Sonya dobrze potrafiła strzelać.Ginny miała ukryty wkieszeni sukni pistolet.Dzięki niemu czuła się pewniej.Wszystko wydawało siętakie nierzeczywiste.Tyle mil przebyli, nie widząc po drodze żadnych wrogousposobionych Indian, a teraz nagle okazuje się, że wokół aż roi się od tychśniadoskórych mężczyzn o zaciętych twarzach, w których sercach płonie nienawiśćdo białego człowieka i żądza zabijania.Aż trudno w to uwierzyć!Zatrzymali się na odpoczynek tuż przed południem, w chwili gdy nadjechał zpowrotem Steve Morgan i pilnie chciał rozmówić się z Wilkinsem.Wozyniezwłocznie ustawiono w półkole.Nie było to trudne - po tylu dniach podróżyzdążyli dojść do wprawy.Jak wkrótce mieli się przekonać, nie był to zwykłypopołudniowy postój.Musieli przysposobić się do obrony.Mężczyzni, posępni imilczący, krzątali się już przy zaprzęgach, wiodąc muły i konie do tworzonegonaprędce stada.Wozy powlekano dodatkowo szczelnym grubym płótnem i spinanoAnula & Polgara & ponaousladanscze sobą mocnymi łańcuchami.Nie było czasu, żeby o cokolwiek pytać.Zagryzając wargi, Ginny podobniejak i inni musiała uwijać się jak w ukropie [ Pobierz całość w formacie PDF ]