Pokrewne
- Strona Główna
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Potop II Henryk Sienkiewicz(1)
- Helion Uml
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- frania1320.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Słyszałeś kiedyś o sprawie Enigmy? - spytała Poole'a po pewnej szczególnie frustrującej naradzie.Ten potrząsnął głową.- Dziwne, bo to było kilkadziesiąt lat przed twoim narodzeniem.Trafiłam na nią, szukając materiałów do “Damoklesa".Bardzo podobny problem.Tuż przed jedną z waszych wojen zgromadzono grupę błyskotliwych matematyków, naturalnie w tajemnicy, by złamali szyfr przeciwnika.Zupełnym przypadkiem zbudowano przy tej okazji pierwszy prawdziwy komputer.I wiąże się z tym pewna anegdota, mam nadzieję, że prawdziwa, bo kojarzy mi się z naszym małym zespołem.Pewnego dnia przybył do ośrodka premier, chciał przeprowadzić inspekcję.Obejrzał, pogadał, a po wszystkim odezwał się do szefa programu w te słowa: “Gdy powiedziałem, że macie wytrzasnąć potrzebnych nam ludzi choćby spod ziemi, nie sądziłem, że potraktujecie polecenie aż tak poważnie."Tym razem szukano zarówno pod ziemią, jak i wysoko ponad jej powierzchnią.Ponieważ nikt wciąż nie wiedział, czy dzieło ma być gotowe na jutro, na przyszły tydzień czy za rok, należało się spieszyć niejako dla zasady.Zachowanie pełnej tajemnicy stanowiło kolejny problem.Alarmowanie wszystkich mieszkańców Układu uznano za bezcelowe, zatem grono wtajemniczonych nie przekroczyło pięćdziesięciu osób.Byli wśród nich wszyscy najważniejsi dla sprawy, ludzie gotowi poprowadzić całą operację, osoby władne polecić otwarcie lochu pod górą Pico.Po raz pierwszy od pięciuset lat.Gdy HAL-man przekazał informację, iż monolit znów odbiera tajemnicze transmisje i że coraz ich więcej, stało się prawie oczywiste, że coś się jednak szykuje.Nie tylko Poole miał w owym czasie kłopoty ze snem.Nawet uspokajające terapie czapy niewiele pomagały.Przed zaśnięciem Frank zastanawiał się niezmiennie, czy jeszcze kiedyś się obudzi.Ostatecznie jednak konstruowanie oręża dobiegło końca.Powstała broń niewidzialna i nieuchwytna, umykająca wyobraźni niemal wszystkich znanych historii wojowników.Mało co wygląda bardziej niewinnie niż zwykła terabajtowa kostka pamięci, jakich miliony używa się codziennie w czapach.Niejakie podejrzenia mógł budzić tylko fakt, że ta jedna kostka została zatopiona w masywnym bloku przezroczystego tworzywa, dodatkowo opasanego metalowymi taśmami.Poole przyjął paczkę z wahaniem.Zastanowił się, czy kurier, który niegdyś podjął się trudnego nad wyraz zadania przewiezienia na wyspę Guam ładunku pierwszej bomby atomowej, tej która spadła potem na Hiroszimę, też czuł ten ciężar.Niemniej, jeśli obawy nie były płonne, to na barkach Poole'a spoczywała odpowiedzialność nieporównanie większa.Wyruszał nie wiedząc nawet, czy zdoła wypełnić swą misję, ponieważ żadne łącze nie mogło być obecnie uznane za całkowicie bezpieczne, HAL-man jeszcze nic nie wiedział o projekcie “Damokles".Planowano, że Poole wtajemniczy go dopiero na Ganimedzie.Pozostawało mieć nadzieję, że zgodzi się odegrać rolę konia trojańskiego i zaryzykować nawet własną zagładę.38 - ATAK UPRZEDZAJĄCYDziwnie było wrócić po tylu latach do hotelu “Grannymede", szczególnie że mimo tylu wydarzeń, tutaj jakby nic się nie zmieniło.Zaraz za drzwiami przywitał Poole'a ten sam holograficzny obraz Bowmana oraz, zgodnie zresztą z oczekiwaniami, Bowman i HAL, obaj we własnych, nader eterycznych osobach.Zanim jeszcze zdążyli się przywitać, pisnął trójton widfonu, też nie wymienianego od czasu ostatniej wizyty.W każdej innej sytuacji Frank z radością powitałby starego przyjaciela, którego podobizna wykwitła na ekranie.Ale nie teraz.- Frank! - krzyknął Theodore Khan.- Czemu nie uprzedziłeś, że przylatujesz! Kiedy możemy się spotkać? Czemu nie dajesz obrazu.nie jesteś sam? I kim są te szychy, które wylądowały razem z tobą.- Spokojnie, Ted! Przepraszam, potem ci wszystko wyjaśnię.Owszem, ktoś mnie odwiedził.Oddzwonię, jak tylko będę mógł.Do zobaczenia!Wyłączył się i na wszelki wypadek dał planszę: “Nie przeszkadzać".- Wybaczcie, ale on już taki jest - wyjaśnił ze skruchą.- Znacie go oczywiście.- Tak, doktor Khan.Często próbuje się ze mną skontaktować.- Ale nigdy nie odpowiadasz.Mogę spytać czemu? Wprawdzie były sprawy ważniejsze, ale Poole nie mógł opanować ciekawości: musiał się tego dowiedzieć.- Mieliśmy tylko jeden otwarty kanał.Na dodatek często stąd znikałem.Czasem na całe lata.Zdumiewające.chociaż właściwie.Poole wiedział, że HAL-man pojawiał się w wielu miejscach i w różnym czasie.Ale “na całe lata"? Może odwiedził kilka odległych systemów gwiezdnych, zapewne stąd znał dokładnie los novej Skorpiona, to tylko czterdzieści lat świetlnych.Ale do Centrali chyba nie dotarł, taka podróż trwałaby dziewięćset lat w obie strony.- Dobrze, że byłeś pod ręką w stosownej chwili!Tym razem HAL wahał się całe trzy sekundy, nim odpowiedział.Dziwne.- Jesteś pewien, że to dobrze?- Co masz na myśli?- Nie chciałbym o tym wspominać, ale dwakroć przez te lata trafiłem na ślad.obecności istot wielekroć bardziej wszechwładnych niż monolit.To mogli być jego twórcy.Podejrzewam, że dane jest nam o wiele mniej wolności, niż sobie wyobrażamy.Poole poczuł, jak mróz przechodzi mu po kościach, i czym prędzej odegnał nieprzyjemne myśli.- Miejmy nadzieję, że jej starczy, aby dokonać niezbędnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- Słyszałeś kiedyś o sprawie Enigmy? - spytała Poole'a po pewnej szczególnie frustrującej naradzie.Ten potrząsnął głową.- Dziwne, bo to było kilkadziesiąt lat przed twoim narodzeniem.Trafiłam na nią, szukając materiałów do “Damoklesa".Bardzo podobny problem.Tuż przed jedną z waszych wojen zgromadzono grupę błyskotliwych matematyków, naturalnie w tajemnicy, by złamali szyfr przeciwnika.Zupełnym przypadkiem zbudowano przy tej okazji pierwszy prawdziwy komputer.I wiąże się z tym pewna anegdota, mam nadzieję, że prawdziwa, bo kojarzy mi się z naszym małym zespołem.Pewnego dnia przybył do ośrodka premier, chciał przeprowadzić inspekcję.Obejrzał, pogadał, a po wszystkim odezwał się do szefa programu w te słowa: “Gdy powiedziałem, że macie wytrzasnąć potrzebnych nam ludzi choćby spod ziemi, nie sądziłem, że potraktujecie polecenie aż tak poważnie."Tym razem szukano zarówno pod ziemią, jak i wysoko ponad jej powierzchnią.Ponieważ nikt wciąż nie wiedział, czy dzieło ma być gotowe na jutro, na przyszły tydzień czy za rok, należało się spieszyć niejako dla zasady.Zachowanie pełnej tajemnicy stanowiło kolejny problem.Alarmowanie wszystkich mieszkańców Układu uznano za bezcelowe, zatem grono wtajemniczonych nie przekroczyło pięćdziesięciu osób.Byli wśród nich wszyscy najważniejsi dla sprawy, ludzie gotowi poprowadzić całą operację, osoby władne polecić otwarcie lochu pod górą Pico.Po raz pierwszy od pięciuset lat.Gdy HAL-man przekazał informację, iż monolit znów odbiera tajemnicze transmisje i że coraz ich więcej, stało się prawie oczywiste, że coś się jednak szykuje.Nie tylko Poole miał w owym czasie kłopoty ze snem.Nawet uspokajające terapie czapy niewiele pomagały.Przed zaśnięciem Frank zastanawiał się niezmiennie, czy jeszcze kiedyś się obudzi.Ostatecznie jednak konstruowanie oręża dobiegło końca.Powstała broń niewidzialna i nieuchwytna, umykająca wyobraźni niemal wszystkich znanych historii wojowników.Mało co wygląda bardziej niewinnie niż zwykła terabajtowa kostka pamięci, jakich miliony używa się codziennie w czapach.Niejakie podejrzenia mógł budzić tylko fakt, że ta jedna kostka została zatopiona w masywnym bloku przezroczystego tworzywa, dodatkowo opasanego metalowymi taśmami.Poole przyjął paczkę z wahaniem.Zastanowił się, czy kurier, który niegdyś podjął się trudnego nad wyraz zadania przewiezienia na wyspę Guam ładunku pierwszej bomby atomowej, tej która spadła potem na Hiroszimę, też czuł ten ciężar.Niemniej, jeśli obawy nie były płonne, to na barkach Poole'a spoczywała odpowiedzialność nieporównanie większa.Wyruszał nie wiedząc nawet, czy zdoła wypełnić swą misję, ponieważ żadne łącze nie mogło być obecnie uznane za całkowicie bezpieczne, HAL-man jeszcze nic nie wiedział o projekcie “Damokles".Planowano, że Poole wtajemniczy go dopiero na Ganimedzie.Pozostawało mieć nadzieję, że zgodzi się odegrać rolę konia trojańskiego i zaryzykować nawet własną zagładę.38 - ATAK UPRZEDZAJĄCYDziwnie było wrócić po tylu latach do hotelu “Grannymede", szczególnie że mimo tylu wydarzeń, tutaj jakby nic się nie zmieniło.Zaraz za drzwiami przywitał Poole'a ten sam holograficzny obraz Bowmana oraz, zgodnie zresztą z oczekiwaniami, Bowman i HAL, obaj we własnych, nader eterycznych osobach.Zanim jeszcze zdążyli się przywitać, pisnął trójton widfonu, też nie wymienianego od czasu ostatniej wizyty.W każdej innej sytuacji Frank z radością powitałby starego przyjaciela, którego podobizna wykwitła na ekranie.Ale nie teraz.- Frank! - krzyknął Theodore Khan.- Czemu nie uprzedziłeś, że przylatujesz! Kiedy możemy się spotkać? Czemu nie dajesz obrazu.nie jesteś sam? I kim są te szychy, które wylądowały razem z tobą.- Spokojnie, Ted! Przepraszam, potem ci wszystko wyjaśnię.Owszem, ktoś mnie odwiedził.Oddzwonię, jak tylko będę mógł.Do zobaczenia!Wyłączył się i na wszelki wypadek dał planszę: “Nie przeszkadzać".- Wybaczcie, ale on już taki jest - wyjaśnił ze skruchą.- Znacie go oczywiście.- Tak, doktor Khan.Często próbuje się ze mną skontaktować.- Ale nigdy nie odpowiadasz.Mogę spytać czemu? Wprawdzie były sprawy ważniejsze, ale Poole nie mógł opanować ciekawości: musiał się tego dowiedzieć.- Mieliśmy tylko jeden otwarty kanał.Na dodatek często stąd znikałem.Czasem na całe lata.Zdumiewające.chociaż właściwie.Poole wiedział, że HAL-man pojawiał się w wielu miejscach i w różnym czasie.Ale “na całe lata"? Może odwiedził kilka odległych systemów gwiezdnych, zapewne stąd znał dokładnie los novej Skorpiona, to tylko czterdzieści lat świetlnych.Ale do Centrali chyba nie dotarł, taka podróż trwałaby dziewięćset lat w obie strony.- Dobrze, że byłeś pod ręką w stosownej chwili!Tym razem HAL wahał się całe trzy sekundy, nim odpowiedział.Dziwne.- Jesteś pewien, że to dobrze?- Co masz na myśli?- Nie chciałbym o tym wspominać, ale dwakroć przez te lata trafiłem na ślad.obecności istot wielekroć bardziej wszechwładnych niż monolit.To mogli być jego twórcy.Podejrzewam, że dane jest nam o wiele mniej wolności, niż sobie wyobrażamy.Poole poczuł, jak mróz przechodzi mu po kościach, i czym prędzej odegnał nieprzyjemne myśli.- Miejmy nadzieję, że jej starczy, aby dokonać niezbędnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]