[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na zewnątrz Kim powtórzył sobie w duchu, że ścigają go wynajęci zabójcy.Ta myśl szybkourastała do rozmiarów paranoi, chociaż Kim był raczej pewny, że w chwili obecnej nic mu niegrozi.Oboje użyli fikcyjnych nazwisk, kiedy wynajmowali pokój, i zapłacili gotówką.Kim wgramolił się do samochodu.Uruchomił silnik, ale nie ruszył od razu.Obserwowałmężczyznę, który sześć godzin wcześniej przyjął ich w motelowej recepcji.Tamten widział, jakKim wychodzi z pokoju, lecz wrócił do swoich zajęć.W tej chwili zamiatał chodnik przedbiurem.Kim chciał się upewnić, że mężczyzna nie zrobi nic podejrzanego  na przykład niewbiegnie do biura, aby zadzwonić  zanim zostawi Tracy samą w pokoju.249 Rozpoznając objawy paranoi, Kim złajał się cicho.Wiedział, że musi się wziąć w garść albopodejmie błędne decyzje.Wrzucił wsteczny bieg, cofnął auto i wyjechał z parkingu.Parę mil dalej była kafejka, w której Kim zamówił dwie kawy, dwa soki pomarańczowei kilka pączków.Lokal szczelnie wypełniali kierowcy ciężarówek i robotnicy budowlani.GdyKim stał w kolejce do kasy, wielu z nich gapiło się na niego nieufnie.Dla nich wyglądał zapew-ne jak Marsjanin.Kim z ulgą opuścił kafejkę.Kiedy zszedł z chodnika, by dojść do samochodu, kątem okawyłowił nagłówek gazety umieszczonej za szybą skrzynki z prasą.Wytłuszczone, wielkie literygłosiły: Morderstwo zemsta szalonego lekarza! Na dole tej samej strony, mniejszym drukiem,było napisane: Kiedyś szacowny lekarz  teraz uciekinier przed sprawiedliwością.Po kręgosłupie Kima przebiegł dreszcz strachu.Szybkim krokiem poszedł do samochodui zostawił w nim jedzenie i picie.Wróciwszy do skrzynki z gazetami, przetrząsnął kieszeniew poszukiwaniu właściwych monet.Drżącą ręką wyciągnął jedną z gazet.Zamykając się,drzwiczki skrzynki pstryknęły.Resztki nadziei, że artykuł nie dotyczy jego osoby, rozwiały się bez śladu, gdy Kim ujrzałswoje zdjęcie pod nagłówkiem.Pochodziło sprzed kilku lat i miał na nim grzywę ciemnychwłosów.Kim wskoczył z powrotem do auta i przewrócił stronę gazety.Artykuł znajdował się nastronie drugiej.Specjalnie dla The Morning Sun Times: Doktor Kim Reggis, szanowany kardiochirurg, były or-dynator w szpitalu Dobrego Samarytanina, a obecnie le-karz w Uniwersyteckim Centrum Medycznym, postanowiłsam wymierzyć sprawiedliwość.Po tragicznej śmierci swo-jej córki w sobotę doktor Reggis ufarbował włosy na blond izatrudnił się w rzezni Higgins i Hancock, gdzie brutalniezamordował innego pracownika nazwiskiem Carlos Mateo.Uważa się, że motywem tej niczym nie sprowokowanejzbrodni było przekonanie doktora, że jego córka zmarław wyniku spożycia zakażonego mięsa produkowanegow Higgins i Hancock.Daryl Webster, dyrektor Higgins i Han-cock, powiedział naszej gazecie, że to zwykłe pomówienie.Dodał również, że pan Mateo był cenionym pracownikiemi gorliwym katolikiem, który pozostawił po sobie niepełno-sprawną żonę i sześcioro małych dzieci& 250 Daryl Webster, dyrektor Higgins i Hancock, powiedziałnaszej gazecie, że to zwykłe pomówienie.Dodał również,że pan Mateo był cenionym pracownikiem i gorliwym kato-likiem, który pozostawił po sobie niepełnosprawną żonęi sześcioro małych dzieci& Kim ze złością cisnął gazetę na siedzenie.Nie musiał czytać ani słowa więcej, by poczućobrzydzenie  i niepokój.Uruchomił samochód i pojechał do motelu.Niosąc jedzenie i gazetę,wszedł do pokoju.Tracy usłyszała go i wysunęła głowę zza drzwi łazienki.Właśnie zakładała ręcznik na mokrewłosy, dopiero co wyszła spod prysznica. O, już wstałaś  stwierdził Kim.Położył jedzenie na stoliku. Słyszałam, jak wychodziłeś  powiedziała Tracy. Miło cię znowu widzieć.Bałam siętrochę, że możesz mnie tutaj zostawić, aby oszczędzić mi kłopotów.Obiecaj, że tego nie zro-bisz. Przyszło mi to na myśl  przyznał Kim.Usiadł markotny na jedynym krześle w pokoju. Co się stało?  spytała Tracy.Wiedziała, że Kim ma aż nadto trosk na głowie, jednakwydawał się bardziej przygnębiony, niż się spodziewała.Kim podniósł gazetę. Czytaj!  wyjaśnił. To o tym człowieku z rzezni?  spytała zalękniona Tracy.Nie była pewna, czy chceprzeczytać o szczegółach. Tak, i o mnie również  stwierdził Kim. O nie!  zawołała Tracy. Już cię skojarzono z tą sprawą?Weszła do pokoju, owijając się w cienki ręcznik.Wzięła gazetę i przeczytała nagłówek.Powoli osunęła się na skraj łóżka i przewróciła stronę, żeby doczytać resztę.Nie zajęło jej to wiele czasu.Kiedy skończyła, zamknęła gazetę i odłożyła ją na bok.Spoj-rzała na Kima. To po prostu śmierć cywilna  stwierdziła posępnym tonem. Napisali nawet o twoichniedawnych aresztowaniach i że zostałeś zawieszony w uprawnieniach lekarskich. Nie przeczytałem całego artykułu  odrzekł Kim. Po dwóch pierwszych akapitachmiałem już dosyć. Nie do wiary, że wszystko stało się tak szybko  powiedziała Tracy. Ktoś w rzeznimusiał cię poznać. Najwyrazniej  zgodził się Kim. Mężczyznie, którego zabiliśmy, nie chodziło o zabi-cie Jose Ramereza.Kiedy nie wykonał zlecenia, ludzie, którzy go opłacili, postanowili znisz-czyć moją reputację i wysłać mnie dożywotnio do więzienia. Kim roześmiał się niewesoło. I pomyśleć, że martwiłem się o konsekwencje prawne.Kompletnie zlekceważyłem rolę me-251 diów.Z pewnością daje to wyobrażenie o pieniądzach i władzy, jakimi dysponuje ta branża,skoro potrafi tak skutecznie zafałszować prawdę.W tym artykule nie ma ani śladu dziennikar-skiego dochodzenia.Gazeta wydrukowała tylko to, co podyktowali jej ludzie z branży mięsnej.Zrobili więc ze mnie mordercę, w szale zemsty zabijającego z zimną krwią ojca rodziny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl