[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po ich trzeciej wspólnej kolacji powiedział jednak:- W przyszłym tygodniu nie idę do redakcji.Czy chciałabyś zobaczyć, gdzie pisuję, kiedy nie idę do pracy?Rozważał możliwość polecenia Whitmore'owi, by wysadził ich przed domem w Georgetown i nie wracał tej nocy: Lisa mogła wrócić do domu taksówką.Jednak Hugo podświadomie wyczuwał, że Lisie podoba się luksus Lincolna z szoferem do dyspozycji.Nie chciał też, by sprawa stała się oczywista dla Whitmore'a.Kazał mu więc wrócić po godzinie i odwieźć pannę Tabor do domu.Hugo miał wrażenie, że mówiąc “za godzinę”, nadaje sprawie całkiem niewinny charakter.Ostatecznie często zapraszał przyjaciół do domu na drinka.Zaprowadził ją do salonu.Wyjmując whisky z sekretarzyka Hepplewhite, oświadczył:- To jedna z niewielu rzeczy, jakie mam z dawnego rodzinnego domu.- Jak bardzo się to różni od mebli moich rodziców - zauważyła.Podprowadził ją za rękę do jednego z luster Sheraton z konsoletą.Stanął tuż za nią; oboje patrzyli na odbicie Lisy w lustrze, ten delikatny kwiat w prostej, jedwabnej sukience bez rękawów, której maleńkie guziki w jedwabnych pętelkach biegły od szczytów piersi do bioder.Gdyby Hugo rozpiął sukienkę i wyciągnął ręce Lisy, jedwab opadłby na podłogę.- Ciekawe, czy któryś z moich przodków patrzący w to lustro dwieście lat temu - powiedział - widział coś tak pięknego, jak ja teraz.Podobała się sobie w tym lustrze.Podobał jej się widok twarzy Hugona, który patrzył na nią.Widziała w lustrze jego dłonie rozpinające górny guzik sukienki.Kiedy dotarł do szóstego, wsunął dłoń pod jedwab.- Wiedziałem - powiedział, znajdując jej nagą pierś.Wysunął dłoń spod jedwabiu i spoglądali razem w lustro, kiedy rozpinał następne guziki.Kiedy dotarł do pasa, wysunął jej ręce tak, że sukienka opadła na biodra.- Wiedziałem - powtórzył.Podobało jej się ochrypłe podniecenie w jego głosie.- Wiedziałem, że będą piękne.Spojrzeli w lustro; niebieskie oczy Hugona zwilgotniały od podniecenia i szczęścia.Podniosła ręce zgięte w łokciach, dotykając twarzy opuszkami palców.Oboje obserwowali odbicie Hugona, który patrzył na tę postać podobną do nimfy, stojącą przed nim półnago.Klęknął i sięgnął pod spódnicę, by ściągnąć jej majtki.Rozpiął dalsze guziki jedwabnej sukienki wciąż spoczywającej na jej biodrach, aż nagle, z cichym szelestem, osunęła się na podłogę.Nimfa stała w lustrze naga, niewinna i płonąca pożądaniem.Oddawała się tylko jemu.Wiedział oczywiście, że przed nim byli inni mężczyźni, może kilku.Kiedy jednak pytał o to Lisę, zawsze uśmiechała się łagodnie; kiedy siedzieli w restauracji, kładła mu na moment dłoń na ramieniu, a kiedy byli sami, dotykała palcami jego twarzy.- To było tak dawno - mówiła.- Co się stało, to się stało.To bez znaczenia; tak jakby nie stało się nigdy.Nigdy nie czułam się tak, jak teraz.- Wierzył jej.Czasami, bardzo rzadko, widział oczami wyobraźni krótkie palce Jocka, ale potrafił odpędzić ten obraz.Kiedy następnym razem zabrał ją do domu w Georgetown, kochali się w salonie.Podobnie jak pierwszej nocy, zostawił ją nagą i poszedł na górę po kilka wielkich puchatych ręczników.Nawet w chwilach najwyższego zauroczenia Lisą, część umysłu Hugona wciąż przypominała mu o zachowaniu środków ostrożności.Potem wrzuci ręczniki do pralki.Jednak zadbawszy o praktyczną stronę romansu - w jaki sposób ukryć przed Georgie to, co się działo - ponownie zatapiał się w Lisie bez reszty.Tureckie ręczniki, które rozkładał na środku jednego z perskich dywanów, przywodziły mu na myśl podłogę wschodniego haremu; przyciągał do siebie swoją odaliskę.Pewnego wieczoru spytał Lisę, czy ma coś przeciwko temu, że zostają na dole w salonie.- Podoba mi się tu - odpowiedziała głosem jednocześnie pełnym seksu i pokornym.- Byłoby nie w porządku iść do sypialni twojej żony - Kochał ją za to jeszcze bardziej.Jednocześnie jej słowa sprawiły, że zapragnął zabrać ją pewnej nocy do sypialni.Przestał zawracać sobie głowę odgrywaniem komedii przed Whitmore'em.Żaden z nich nie wspominał o tym romansie ani słowem.Obaj przyjmowali wzajemne zaufanie za fakt oczywisty.Myśl, że zawodzi zaufanie Georgie, rzadko przychodziła Hugonowi do głowy.Udało mu się niemal przekonać samego siebie, że jest równie niewinny, jak niewinna wydawała mu się Lisa.To z winy Georgie zakochał się w Lisie, powtarzał sobie.Gdyby jego żona nie skoncentrowała się tak na własnej karierze, nigdy nie straciłby głowy dla tego delikatnego kwiatu.Lisa wzbudzała w nim pragnienie, by brać ją przemocą, a jednocześnie ochraniać.Głęboko poruszała go myśl o jej kruchości.Georgie nie potrzebowała już jego pomocy: stała się mocna i niepodatna na zranienie.Innym powodem, dla którego Hugo czuł, że jego namiętność do Lisy była słuszna - niemal pisana przez los - był fakt, że nie zakłócała jego fizycznych związków z żoną.W tydzień po tym, jak zostali z Lisą kochankami, zastanawiał się, czy będzie miał problem z Georgie, czy będzie widać, że już jej nie pożąda.Kiedy jednak rozbierała się tego wieczoru, pociągnął ją na łóżko z gorączkowością, która zadziwiła ich oboje.- Poczekaj chwilę; zdejmę z łóżka kapę, zanim zrobisz na środku wielkie jezioro - powiedziała ze śmiechem.Zeszli z łóżka, Georgie odrzuciła narzutę i pociągnęła Hugona na siebie.Nie chciał uprawiać z żoną tej samej gry wstępnej co z Lisą, ale po dziewięciu latach praktyki potrafił szybko doprowadzać Georgie do orgazmu, niemal natychmiast po tym, jak w nią wchodził.Czuł, że Lisa tak wzmocniła jego popęd seksualny, że pożądanie Georgie, osłabłe na przestrzeni lat, odnowiło się i wzmocniło.Jednak Hugo nie rozmawiał o tym z Georgie.Kluczem do powodzenia małżeńskiego było fizyczne zainteresowanie ich obojga wyłącznie sobą nawzajem, a Hugo nie chciał wystawiać małżeństwa na niebezpieczeństwo.Istniał też inny powód, by nie mówić o niczym żonie: chciał zachować tajemnicę dla samej przyjemności posiadania tajemnicy Lisa była jego tajemniczym ogrodem.Po samotnej kolacji w restauracji przy ulicy K, gdzie obsługiwano szybko, Michael O'Donovan wrócił do biura, gdzie nie było nikogo z wyjątkiem strażników na parterze.Wysiadł z pełnej luster windy na siedemnastym piętrze, i doznał uczucia przyjemności, kiedy zaczął iść po grubym, niebieskim dywanie do apartamentu 1600.Coś na kształt przelotnego uśmiechu mignęło na jego wąskiej twarzy, kiedy spojrzał na małą, mosiężną tabliczkę informującą dyskretnie, że tu mieści się J.M.Liddon International [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl