[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kogo dziś ścigasz, okrutnego mordercę? Nie.Dziś żadnych morderców Handlarza narkotyków? Gwałciciela? Nic z tego. Więc kogo? Dla kogo wstałaś i wyszłaś tak wcześnie? Prawdę mówiąc, szukam Mosesa Bedemiera. To wcale nie śmieszne.To kiepski żart.Znam Mosesa Bedemiera.Nie skrzywdził-by nawet muchy.Chyba powinnaś się zająć kimś innym.Wsiadłam do windy i wcisnęłam guzik z dwójką.Pomachałam panu Kleinschmidto-wi, ale nie zareagował. Dlaczego ja?  pożaliłam się windzie. Dlaczego?Weszłam do mieszkania i spojrzałam na Rexa.Spał w puszce po zupie.Miły i cichy.To jedna z niesamowitych zalet mieszkania z chomikiem  zachowuje swoje opiniedla siebie.Jeśli Rex miał jakąś opinię na temat Mosesa Bedemiera, nie podzielił się niąze mną.Podgrzałam kawę i usiadłam przy telefonie.Zaczęłam od kuzynki Jeanine, która pracuje na poczcie.Jeanine powiedziała, że za-trzymują korespondencję Mo, który ani nie zostawił im nowego adresu, ani nie odebrałżadnego listu.Porozmawiałam z Lindą Shantz, Lorettą Beeber i Margaret Molinowsky.%7ładna niemiała zbyt wiele do powiedzenia o Mo, ale dowiedziałam się, że mój śmiertelny wróg,Joyce Bamhardt, ma grzybicę, która nie poddaje się leczeniu.To mnie nieco podniosłona duchu.O pierwszej zadzwoniłam do Vinniego, żeby sprawdzić, czy udało mu się zdobyć tonazwisko.Odezwała się automatyczna sekretarka i zdałam sobie sprawę, że mamy so-botę.W soboty biuro jest otwarte tylko przez pół dnia.Zaczęłam się zastanawiać nad jakąś formą rekreacji, na przykład nad bieganiem, alekiedy wyjrzałam przez okno salonu, okazało się, że na dworze ciągle jest styczeń, więcrozstałam się z pomysłem krzewienia kultury fizycznej.46 Wróciłam do telefonu i obdzwoniłam jeszcze parę plotkarek.Doszłam do wniosku,że należy mi się trochę rozrywki, a przy okazji mogłam poudawać, że pracuję nad spra-wą.O wpół do czwartej miałam spuchnięte ucho i nie byłam pewna, czy zdołam znieśćjeszcze jakąś rozmowę.Zaczęłam rozważać, czy nie uciąć sobie drzemki, kiedy ktoś za-łomotał do drzwi.Otworzyłam je, a do środka wtoczyła się Lula. Z drogi  zagrzmiała. Jestem tak zmarznięta, że nie potrafię iść prosto.Tyłekmi zsiniał już przed godziną, a przecież był czarny. Chcesz gorącej czekolady? Za pózno na czekoladę.Trzeba mi gorzały.Niespecjalnie znam się na alkoholach.Już dawno uznałam, że lepiej nie mącić sobiew głowie.Nawet na trzezwo niezbyt sobie radzę. Nie mam prawdziwego alkoholu  wyznałam. Jasne piwo, czerwone wino,płyn do płukania ust. Dawaj.Chciałam ci powiedzieć, czego się dowiedziałam o Mo.Carla, ta co stoi narogu Siódmej i Stark, mówi że widziała Mo przed dwoma dniami.Podobno szukał Ma-łego O.Otworzyłam szeroko usta.Mo był przed dwoma dniami na Stark Street.Jasnygwint. Co to za Mały O? Znasz go? Każdy zna Małego O.Mały to jedna z grubych ryb na Stark Street.Zrednia kla-sa.W razie potrzeby podejmuje się eksterminacji.Porozmawiałabym z nim, ale nie mo-głam go znalezć. Myślisz, że Mo go znalazł? Trudno wyczuć. Czy ktoś jeszcze go widział? Nic mi o tym nie wiadomo.Pytałam masę ludzi, ale przy tej pogodzie nikt nie łazipo ulicach. Lula przestąpiła z nogi na nogę i zatarła ręce dla rozgrzewki. Idę dodomu.Jest sobota i wieczorem mam randkę.Muszę się uczesać.Jestem piękna z natury,ale to nie znaczy, że nie trzeba mi czasem niewielkiej pomocy.Podziękowałam jej i odprowadziłam do windy.Wróciłam do mieszkania i zaczęłamsię zastanawiać nad tymi odkryciami.Niewiarygodne, Mo z jakiegoś powodu przyszedłna Stark Street.Ale nie mogłam dyskwalifikować niczego.nawet takich niestworzo-nych bredni.Zwłaszcza, że dysponowałam tylko tym.Połączyłam się z Rangerem i zostawiłam mu wiadomość na sekretarce.Jeśli ktokol-wiek mógłby odnalezć Małego O, to tą osobą na pewno jest Ranger.47 W niedzielę wstałam o dziesiątej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl