Pokrewne
- Strona Główna
- Erich Maria Remarque Trzej Towarzysze
- Remarque Erich Maria Trzej Towarzysze
- Maria Siemionowa 01.Wilczarz
- Zientarowa Maria Drobne ustroje (2)
- Nurowska Maria Wiek samotnosci
- Duenas Maria Krawcowa z Madrytu
- Zientarowa Maria Drobne ustroje
- Kosinski Jerzy Gra (3)
- Crichton Michael Czlowiek terminal
- McCaffrey Anne Opowiesci Nerilki (SCAN dal 108
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wywoz-sciekow.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwracając się do Heinricha poprosił, by ten nie protokółował odpowiedzi.- Odczuwał pan w związku z tym choć odrobinę skruchy? Już mi pan kiedyś wspominał, że nie, ale ja zupełnie nie mogę w to uwierzyć.Nie jest pan dzikusem, ale człowiekiem cywilizowanym i chrześcijaninem.Okazywał pan jednocześnie ciepłe uczucie wobec żony, kolegów lub psa.Jak to się dzieje, że litość nie miała do pana dostępu?Dorfrichter tarł czoło w zamyśleniu.Oczy miał utkwione w twarzy kapitana, jakby starał się przeniknąć go do głębi, nim udzieli odpowiedzi.- Jestem zawodowym wojskowym - odpowiedział na koniec.- Szkolonym w sztuce zabijania.Podczas studiów specjalizowałem się w mordowaniu.Mimo zaszczytnej pozycji mego zawodu jestem w istocie najemnym żołdakiem.Czymś w rodzaju gladiatora.Kiedy cezar da mi znak wskazując kciukiem ku ziemi, zabiję własnego brata.- Ale nie było żadnego znaku od cezara?- Nie.Ale gdyby znak ten uczynił, to bym rozkaz wykonał.Moi koledzy oficerowie także postąpiliby tak samo.Na przykład, kiedy padł na mnie ledwie nikły cień podejrzenia, rozumie pan, jeden z mych najlepszych kolegów w Linzu zostawił mi swój służbowy pistolet w otwartej szufladzie, bym mógł sobie palnąć w łeb.Ten sam przyjacielski gest zrobił w moją stronę generał Wencel.Tak zazwyczaj postępuje się z ludźmi, którzy nie mogą spłacić honorowego długu lub przez jakiś bezmyślny postępek zblamowali siebie lub armię.Weźmy dla przykładu pojedynki.Upije się ktoś, zrobi nieopatrznie uwagę, a już w dwa dni później albo on sam, albo obrażony partner ginie w obecności czterech spokojnie to aprobujących sekundantów.Z chwilą kiedy człowiek wkłada na siebie mundur oficera, przeznaczeniem jego będzie zabijać lub polec samemu.Gdyby jutro wybuchła wojna, pięć z całego grona typowanych przeze mnie „ofiar” poległoby już w najbliższym roku.Miałem zamiar jedynie „skrócić” im okres oczekiwania w przedsionku śmierci - a przy tym skróciłem i sobie.- Szaleniec z pana - rzekł Kunze kręcąc głową.- Już mi to pan mówił.Skąd zresztą może pan to rozumieć? Nigdy pan nie był gladiatorem.Kunze wydobył zegarek, by sprawdzić czas.Dziesięć po dziesiątej.Byli już w biurze przeszło pięć godzin.Obaj współpracownicy Kunzego, szczególnie protokolant Heinrich, byli najwyraźniej straszliwie znużeni.Zostało jednak jeszcze parę szczegółów do wyjaśnienia.Kunze zadzwonił na dyżurnego sierżanta i poprosił go o dostarczenie jakiegoś jedzenia i paru butelek piwa.Podczas minionych miesięcy Kunze, który nie miał zwyczaju oddawać się marzeniom, często próbował wyobrazić sobie, w jakich okolicznościach i pod wpływem jakiego nastroju Peter Dorfrichter przyzna się w końcu do winy.Był skłonny przypuszczać, że odbędzie się to w dramatycznej scenerii, wśród łez i wzburzonych uczuć, nie zaś podczas posiłku, późnym wieczorem, w jego kancelarii, wśród woni gorących parówek, piwa i świeżo tartego chrzanu.Wszyscy byli bardzo głodni; Dorfrichter nie miał nic w ustach od południa, inni zaś od weselnego śniadania.Wszyscy czterej, jak to Kunzemu przyszło na myśl, wyglądali na grających w karty partnerów, którzy odpoczywają między robrami brydża czy taroka, z tym, że Dorfrichter sprawiał wrażenie wygrywającego, a Kunze wydawał się sobie ciężko przegrany.Było już po północy, kiedy skończono protokółować oświadczenie Dorfrichtera, w którym przyznał się do winy, i przedłożono mu je do podpisu.- Jakie to dziwne - rzekł więzień patrząc na stalówkę.- Posłałem takie pudełko identycznych stalówek porucznikowi Dielmannowi, co było jednym z błędów - powiedział z gorzkim uśmiechem do Kunzego.- Nie popełnił pan ich wiele.- Niedużo, ale za to poważnych.Powinienem był wysłać prospekt nie tylko do Hedry’ego, ale także i na własny adres.Sądziłem jednak, że lepiej nie ściągać na siebie uwagi i na wszelki wypadek nie ujawniać się.Zrezygnowałem też z odręcznego pisma przy adresach, sądziłem bowiem, że bezpieczniej będzie używać pisma technicznego.Pomyliłem się.Przede wszystkim błędnie przewidziałem reakcję władz wojskowych.Spodziewałem się, że wstrzymają śledztwo, z chwilą gdy tylko podejrzenie padnie na oficera.- Nie był pan tak znów daleki od prawdy - mruknął Kunze.- Nadal trwam w przekonaniu, że źle się stało, że mnie wykryto.Armia nic nie zyska na tym, że dostanę wyrok.Wprost przeciwnie.Zaszkodzi to nieposzlakowanej opinii całego Korpusu Oficerskiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Odwracając się do Heinricha poprosił, by ten nie protokółował odpowiedzi.- Odczuwał pan w związku z tym choć odrobinę skruchy? Już mi pan kiedyś wspominał, że nie, ale ja zupełnie nie mogę w to uwierzyć.Nie jest pan dzikusem, ale człowiekiem cywilizowanym i chrześcijaninem.Okazywał pan jednocześnie ciepłe uczucie wobec żony, kolegów lub psa.Jak to się dzieje, że litość nie miała do pana dostępu?Dorfrichter tarł czoło w zamyśleniu.Oczy miał utkwione w twarzy kapitana, jakby starał się przeniknąć go do głębi, nim udzieli odpowiedzi.- Jestem zawodowym wojskowym - odpowiedział na koniec.- Szkolonym w sztuce zabijania.Podczas studiów specjalizowałem się w mordowaniu.Mimo zaszczytnej pozycji mego zawodu jestem w istocie najemnym żołdakiem.Czymś w rodzaju gladiatora.Kiedy cezar da mi znak wskazując kciukiem ku ziemi, zabiję własnego brata.- Ale nie było żadnego znaku od cezara?- Nie.Ale gdyby znak ten uczynił, to bym rozkaz wykonał.Moi koledzy oficerowie także postąpiliby tak samo.Na przykład, kiedy padł na mnie ledwie nikły cień podejrzenia, rozumie pan, jeden z mych najlepszych kolegów w Linzu zostawił mi swój służbowy pistolet w otwartej szufladzie, bym mógł sobie palnąć w łeb.Ten sam przyjacielski gest zrobił w moją stronę generał Wencel.Tak zazwyczaj postępuje się z ludźmi, którzy nie mogą spłacić honorowego długu lub przez jakiś bezmyślny postępek zblamowali siebie lub armię.Weźmy dla przykładu pojedynki.Upije się ktoś, zrobi nieopatrznie uwagę, a już w dwa dni później albo on sam, albo obrażony partner ginie w obecności czterech spokojnie to aprobujących sekundantów.Z chwilą kiedy człowiek wkłada na siebie mundur oficera, przeznaczeniem jego będzie zabijać lub polec samemu.Gdyby jutro wybuchła wojna, pięć z całego grona typowanych przeze mnie „ofiar” poległoby już w najbliższym roku.Miałem zamiar jedynie „skrócić” im okres oczekiwania w przedsionku śmierci - a przy tym skróciłem i sobie.- Szaleniec z pana - rzekł Kunze kręcąc głową.- Już mi to pan mówił.Skąd zresztą może pan to rozumieć? Nigdy pan nie był gladiatorem.Kunze wydobył zegarek, by sprawdzić czas.Dziesięć po dziesiątej.Byli już w biurze przeszło pięć godzin.Obaj współpracownicy Kunzego, szczególnie protokolant Heinrich, byli najwyraźniej straszliwie znużeni.Zostało jednak jeszcze parę szczegółów do wyjaśnienia.Kunze zadzwonił na dyżurnego sierżanta i poprosił go o dostarczenie jakiegoś jedzenia i paru butelek piwa.Podczas minionych miesięcy Kunze, który nie miał zwyczaju oddawać się marzeniom, często próbował wyobrazić sobie, w jakich okolicznościach i pod wpływem jakiego nastroju Peter Dorfrichter przyzna się w końcu do winy.Był skłonny przypuszczać, że odbędzie się to w dramatycznej scenerii, wśród łez i wzburzonych uczuć, nie zaś podczas posiłku, późnym wieczorem, w jego kancelarii, wśród woni gorących parówek, piwa i świeżo tartego chrzanu.Wszyscy byli bardzo głodni; Dorfrichter nie miał nic w ustach od południa, inni zaś od weselnego śniadania.Wszyscy czterej, jak to Kunzemu przyszło na myśl, wyglądali na grających w karty partnerów, którzy odpoczywają między robrami brydża czy taroka, z tym, że Dorfrichter sprawiał wrażenie wygrywającego, a Kunze wydawał się sobie ciężko przegrany.Było już po północy, kiedy skończono protokółować oświadczenie Dorfrichtera, w którym przyznał się do winy, i przedłożono mu je do podpisu.- Jakie to dziwne - rzekł więzień patrząc na stalówkę.- Posłałem takie pudełko identycznych stalówek porucznikowi Dielmannowi, co było jednym z błędów - powiedział z gorzkim uśmiechem do Kunzego.- Nie popełnił pan ich wiele.- Niedużo, ale za to poważnych.Powinienem był wysłać prospekt nie tylko do Hedry’ego, ale także i na własny adres.Sądziłem jednak, że lepiej nie ściągać na siebie uwagi i na wszelki wypadek nie ujawniać się.Zrezygnowałem też z odręcznego pisma przy adresach, sądziłem bowiem, że bezpieczniej będzie używać pisma technicznego.Pomyliłem się.Przede wszystkim błędnie przewidziałem reakcję władz wojskowych.Spodziewałem się, że wstrzymają śledztwo, z chwilą gdy tylko podejrzenie padnie na oficera.- Nie był pan tak znów daleki od prawdy - mruknął Kunze.- Nadal trwam w przekonaniu, że źle się stało, że mnie wykryto.Armia nic nie zyska na tym, że dostanę wyrok.Wprost przeciwnie.Zaszkodzi to nieposzlakowanej opinii całego Korpusu Oficerskiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]