Pokrewne
- Strona Główna
- Koontz Dean R Mroczne sciezki serca (SCAN dal
- Koontz Dean R Moonlight Bay T 1 Zabojca strachu
- Koontz R. Dean W okowach lodu (SCAN dal 1154)
- Koontz Dean R Moonlight Bay T 2 Korzystaj z nocy
- Koontz Dean R Zwierciadlo Zbrodni
- Koontz Dean R Odwieczny Wrog
- Koonz Dean R Ziarno Demona
- Larry.Niven Pierscien
- Co warto wiedziec o radiestezji
- Paul McDonald The Star System, Hollywood's Production of Popular Identities (2000)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pozycb.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. XIKelk nie pamiętała już, ile dni była w podróży.Na przemian to szła, to znów uciekałaprzed odgłosem lub zapachem wszystkiego, co było większe od niej, aż w końcu znalazła drogęna górę.Była to bardzo stara ścieżka, prawie zupełnie zarośnięta chwastami, krzakami i kwiatami.Pięła się w górę stromej skalnej ściany szeregiem ostrych zakosów, niemal niewidocznych zdołu.Kto wyrąbał ją w litej skale, kiedy i po co, Keelk nie miała pojęcia.Wiedziała tylko, że tadróżka dla niej ratunkiem, bo pozwala jej opuścić przerażającą Deszczową Dolinę.Gdy ruszyła przed siebie, pomyślała, że bardzo by się jej teraz, przydały ludzkie ręce.Jakto musi być wspaniale mieć chwytne kciuki, zadumała się.Dróżka była tak wąska i wyboista, aprzez to zdradliwa, że nawet mały drapieżnik nie zdołałby się nią wdrapać.!Ale mógł tego dokonać sthruthiomimus, zwłaszcza tak młody, zwinny i zaradny, jakKeelk.Ugasiwszy pragnienie czystą deszczową wodą, która zebrała się w kałużę u podnóżaskalnej ściany, zebrała się na odwagę i rozpoczęła wspinaczkę.Odwróciła się jeszcze i spojrzałatęsknie na gęsto rosnące drzewa owocowe, które zostawiała za sobą.W Deszczowej Dolinie byłomnóstwo pożywienia, ale zbieranie żywności wymagało czasu i sił.Niepokój o los rodzeństwa irodziców pchał ją naprzód.Desperacja zastępowała jej pożywienie.Prymitywna ścieżka groziła śmiercią nieostrożnemu wędrowcy.Keelk staranniesprawdzała każdy jej odcinek, zanim postawiła następny krok.To znacznie opózniało marsz, leczdługie spadanie mogłoby ją zatrzymać na dłużej.Dotarła wreszcie do miejsca, gdzie mogłaodwrócić głowę i objąć wzrokiem panoramę Deszczowej Doliny.Rozległe morze pofalowanejzieleni spowite było tego ranka mgłą, nad którą wisiały jeszcze nisko zalegające chmury.Zrezygnacją odwróciła się z powrotem ku ścieżce i skupiła uwagę na szlaku.W pewnym momencie dostrzegła przed sobą wyrwę.Erozja sprawiła, że w ścieżcepowstał wyłom długości kilku kroków.Jedno niefortunne stąpnięcie groziło upadkiem wprzepaść głęboką na kilkaset stóp.Próbowała znalezć jakiś sposób na ominięcie pułapki, alenadaremnie.Powrót do Deszczowej Doliny i rozpoczęcie poszukiwań nowej drogi przez góry niewchodziło w rachubę.Keelk była zbyt zmęczona i za wiele wysiłku włożyła w dotarcie aż tutaj.Cofnęła się ostrożnie, przysiadła na zadzie i oceniła dystans.Podczas zawodów uzyskała opiniędobrego skoczka, ale ten skok w dal nie był konkurencją na Olimpiadzie MłodzieżyDinozauryjskiej.Tu nie mogła przegrać.Pomyślała o Hisaulku i Shremazie, którzy zawsze byli przy niej, gdy ich potrzebowała, ogrymaśnej Tryli, o irytującym, ale wiernym Arimacie.Jakim przeciwnościom losu musielistawiać czoło? Jakie niebezpieczeństwa, poza szalonymi ludzmi, groziły im teraz?Wystrzeliła nagle z pozycji startowej; biegła pochylona, starając się maksymalnierozpędzić na śmiesznie wąskim rozbiegu, jaki stanowiła ścieżka.Trafiła prawą stopą na ostatnijuż chyba skrawek twardego gruntu i wybiła się w powietrze.Nie miała odwagi spojrzeć w dół,zanim nie poczuła, że zaczyna opadać.Wylądowała niezgrabnie; ciężko upadła na skalną powierzchnię po drugiej stronie wyrwyo kilka stóp od jej krawędzi.Na szczęście mc jej się nie stało.Potknęła się i strąciła w dół luznyżwir, lecz zaraz odzyskała równowagę.Serce waliło jej jak podnieconemu pteranodonowi, a nogidygotały pod nią, odkąd przejęły na siebie ciężar ciała przy zderzeniu z ziemią, ale.udało się!Była po drugiej stronie! Nie oglądając się ruszyła pod górę.Najgorsze miała już za sobą.Nie spotkała żadnych więcej przełomów, a zakręty stały sięszersze, gdy strome urwisko zaczęło w końcu ustępować miejsca łagodniejszemu zboczu.Oceniła, że wdrapała się na wysokość około tysiąca stóp, licząc od dna Deszczowej Doliny.Nagle stanęła w obliczu nowej niespodzianki.Stary szlak, który wyprowadził jaz doliny,niknął w gąszczu zarośli i traw i urywał się w wyschniętym łożysku potoku.Nad sobą ujrzałabezlistne drzewa przeważnie dęby i jawory.Wiedziała, że jeszcze wyżej napotkaprawdopodobnie sosny, jodły, sekwoje i akacje.Posuwając się wzdłuż wyschniętego koryta, dotarła do rwącego strumienia, w którymugasiła pragnienie.Odtąd, uznała, nie powinno jej brakować wody.Inaczej wyglądała sprawapożywienia.Boleśnie odczuwała pustkę w żołądku.Zadowolona była za to, że zrobiło sięchłodniej.Choć wiedza Keelk na temat nawigacji gwiezdnej była praktycznie zerowa, starała sięwykorzystać jak najlepiej to, co pamiętała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
. XIKelk nie pamiętała już, ile dni była w podróży.Na przemian to szła, to znów uciekałaprzed odgłosem lub zapachem wszystkiego, co było większe od niej, aż w końcu znalazła drogęna górę.Była to bardzo stara ścieżka, prawie zupełnie zarośnięta chwastami, krzakami i kwiatami.Pięła się w górę stromej skalnej ściany szeregiem ostrych zakosów, niemal niewidocznych zdołu.Kto wyrąbał ją w litej skale, kiedy i po co, Keelk nie miała pojęcia.Wiedziała tylko, że tadróżka dla niej ratunkiem, bo pozwala jej opuścić przerażającą Deszczową Dolinę.Gdy ruszyła przed siebie, pomyślała, że bardzo by się jej teraz, przydały ludzkie ręce.Jakto musi być wspaniale mieć chwytne kciuki, zadumała się.Dróżka była tak wąska i wyboista, aprzez to zdradliwa, że nawet mały drapieżnik nie zdołałby się nią wdrapać.!Ale mógł tego dokonać sthruthiomimus, zwłaszcza tak młody, zwinny i zaradny, jakKeelk.Ugasiwszy pragnienie czystą deszczową wodą, która zebrała się w kałużę u podnóżaskalnej ściany, zebrała się na odwagę i rozpoczęła wspinaczkę.Odwróciła się jeszcze i spojrzałatęsknie na gęsto rosnące drzewa owocowe, które zostawiała za sobą.W Deszczowej Dolinie byłomnóstwo pożywienia, ale zbieranie żywności wymagało czasu i sił.Niepokój o los rodzeństwa irodziców pchał ją naprzód.Desperacja zastępowała jej pożywienie.Prymitywna ścieżka groziła śmiercią nieostrożnemu wędrowcy.Keelk staranniesprawdzała każdy jej odcinek, zanim postawiła następny krok.To znacznie opózniało marsz, leczdługie spadanie mogłoby ją zatrzymać na dłużej.Dotarła wreszcie do miejsca, gdzie mogłaodwrócić głowę i objąć wzrokiem panoramę Deszczowej Doliny.Rozległe morze pofalowanejzieleni spowite było tego ranka mgłą, nad którą wisiały jeszcze nisko zalegające chmury.Zrezygnacją odwróciła się z powrotem ku ścieżce i skupiła uwagę na szlaku.W pewnym momencie dostrzegła przed sobą wyrwę.Erozja sprawiła, że w ścieżcepowstał wyłom długości kilku kroków.Jedno niefortunne stąpnięcie groziło upadkiem wprzepaść głęboką na kilkaset stóp.Próbowała znalezć jakiś sposób na ominięcie pułapki, alenadaremnie.Powrót do Deszczowej Doliny i rozpoczęcie poszukiwań nowej drogi przez góry niewchodziło w rachubę.Keelk była zbyt zmęczona i za wiele wysiłku włożyła w dotarcie aż tutaj.Cofnęła się ostrożnie, przysiadła na zadzie i oceniła dystans.Podczas zawodów uzyskała opiniędobrego skoczka, ale ten skok w dal nie był konkurencją na Olimpiadzie MłodzieżyDinozauryjskiej.Tu nie mogła przegrać.Pomyślała o Hisaulku i Shremazie, którzy zawsze byli przy niej, gdy ich potrzebowała, ogrymaśnej Tryli, o irytującym, ale wiernym Arimacie.Jakim przeciwnościom losu musielistawiać czoło? Jakie niebezpieczeństwa, poza szalonymi ludzmi, groziły im teraz?Wystrzeliła nagle z pozycji startowej; biegła pochylona, starając się maksymalnierozpędzić na śmiesznie wąskim rozbiegu, jaki stanowiła ścieżka.Trafiła prawą stopą na ostatnijuż chyba skrawek twardego gruntu i wybiła się w powietrze.Nie miała odwagi spojrzeć w dół,zanim nie poczuła, że zaczyna opadać.Wylądowała niezgrabnie; ciężko upadła na skalną powierzchnię po drugiej stronie wyrwyo kilka stóp od jej krawędzi.Na szczęście mc jej się nie stało.Potknęła się i strąciła w dół luznyżwir, lecz zaraz odzyskała równowagę.Serce waliło jej jak podnieconemu pteranodonowi, a nogidygotały pod nią, odkąd przejęły na siebie ciężar ciała przy zderzeniu z ziemią, ale.udało się!Była po drugiej stronie! Nie oglądając się ruszyła pod górę.Najgorsze miała już za sobą.Nie spotkała żadnych więcej przełomów, a zakręty stały sięszersze, gdy strome urwisko zaczęło w końcu ustępować miejsca łagodniejszemu zboczu.Oceniła, że wdrapała się na wysokość około tysiąca stóp, licząc od dna Deszczowej Doliny.Nagle stanęła w obliczu nowej niespodzianki.Stary szlak, który wyprowadził jaz doliny,niknął w gąszczu zarośli i traw i urywał się w wyschniętym łożysku potoku.Nad sobą ujrzałabezlistne drzewa przeważnie dęby i jawory.Wiedziała, że jeszcze wyżej napotkaprawdopodobnie sosny, jodły, sekwoje i akacje.Posuwając się wzdłuż wyschniętego koryta, dotarła do rwącego strumienia, w którymugasiła pragnienie.Odtąd, uznała, nie powinno jej brakować wody.Inaczej wyglądała sprawapożywienia.Boleśnie odczuwała pustkę w żołądku.Zadowolona była za to, że zrobiło sięchłodniej.Choć wiedza Keelk na temat nawigacji gwiezdnej była praktycznie zerowa, starała sięwykorzystać jak najlepiej to, co pamiętała [ Pobierz całość w formacie PDF ]