Pokrewne
- Strona Główna
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- Marsden John Kroniki Ellie 03 Przycišgajšc burzę
- DeMille Nelson John Corey 01 liwkowa Wyspa
- John Ringo Dziedzictwo Aldenata 03 Taniec z Diabłem
- Wojny Rady Tom 1 Tam Będš Smoki Ringo John
- Tom Mangold, John Penycate Wi podziemna wojna
- FOLIA13 (2)
- Richard A. Knaak WarCraft Dzien Smoka (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- siekierski.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przejdę zatem od razu do meritum sprawy.Mam siostrzenicę, która znajduje się teraz w.powiedzmy, w tarapatach.O ile mi wiadomo, uważa ona, iż mógłbyś jej pomóc.Nazywa się Carolyn Donovan.Kojarzysz?Przez chwilę Nick kompletnie zapomniał języka w gębie.Potem słowa niepewnie wypłynęły z jego ust.- Ja, hmm.znałem ją kiedyś.Tak.Harry uśmiechnął się szeroko na widok uczuć malujących się jasno na twarzy Nicka.- Coś mi się wydaje, że nie grasz zbyt często w pokera, Nick - powiedział śmiejąc się.- Skoro ją znasz, zakładani, że nieobca ci jest natura jej kłopotów.Nick skinął głową, zaprzestając wysiłków, aby pozostać nieodgadnionym.- No cóż, zgodnie z tym, co mówił jej syn - tak swoją drogą, to mają teraz syna.a więc zgodnie z tym, co mówił dziś rano jej syn, Carolyn i jej mąż, Jack.znasz Jacka?Nick spojrzał pytająco.- Chyba Jake? Tak, oczywiście, że go znam.- Niech będzie Jake - poprawił się Harry Sinclair.- Tak czy owak, czy sądzisz, że są winni zbrodni, o jaką się ich oskarża?Nick zmrużył oczy.Niewątpliwie istniała tylko jedna odpowiedź na to pytanie.- Nie - odparł powoli.- Nie.Nigdy tak nie uważałem.Mówiłem wtedy FBI.- umilkł raptownie, zdając sobie sprawę, że powinien tylko odpowiadać na pytania, nic poza tym.- To dobrze - powiedział Harry.- Ponieważ oni wytrwale zaprzeczają, by zrobili coś złego.Muszę ci w zaufaniu powiedzieć, że od początku chcieli się oddać w ręce policji, aby udowodnić swoją niewinność.Niestety, moja wiara w system prawny była o wiele słabsza niż ich i wymogłem, by pozostali przez jakiś czas w ukryciu.Tej decyzji nie można odwrócić.Teraz, kiedy wydarzenia przybrały tak nieszczęśliwy obrót, doszli do wniosku, że mogliby dowieść swojej niewinności, gdyby tylko mogli dostać się do tego składowiska w Newark.Nick rozdziawił usta.- Nie ma mowy - powiedział stanowczo.- Mam rozumieć, że chcą wejść do tego magazynu?Harry wzruszył ramionami.- Przypuszczalnie tak.- Nie ma mowy.Absolutnie.Poziom skażenia powaliłby słonia.Nawet nie pozwolono mi odzyskać tych ciał.- Nie pozwolono? - Harry sprawiał wrażenie zaintrygowanego.Nick przewrócił oczami.- Ci wariaci z FBI i z Agencji Ochrony Środowiska.Bardzo im zależało, żeby wszystko zapieczętować.- A więc gdybyś miał szansę, wszedłbyś tam? - przerwał mu Harry.Nick umilkł, zdając sobie sprawę, że właśnie wpadł w pułapkę.- Cóż, zachowując odpowiednie środki ostrożności.To znaczy, sam sprzęt ochronny.- nagle zrozumiał, czego chce od niego Harry.- Nie mogę po prostu zażądać wydania tego sprzętu! - żachnął się.- Te rzeczy kosztują tysiące dolarów.Wylaliby mnie na zbity pysk.Na czole starszego mężczyzny pojawiły się głębokie bruzdy.- Tak samo jak wsadziliby moją siostrzenicę do pierdla za zbrodnię, której nie popełniła - warknął.- Ona i jej mąż mieli nadzieję, że wykażesz chęć pomocy.Dlatego zadzwonili do mnie.Mam cię skłonić, żebyś pomógł im znaleźć dowody ich niewinności.A zwykle jestem bardzo przekonujący.Przerażenie Nicka pogłębiło się, kiedy zdał sobie sprawę z wyboru, przed jakim stał.Jeden z najpotężniejszych biznesmenów w kraju - do diabła, z tego co wiedział to nawet na świecie - właśnie wyznał, że popełnił przestępstwo, i zdradził Nickowi szczegóły planu opracowanego przez jego rodzinę.Jeśli powie "tak", stanie się współwinnym.- A jak powiem "nie"? - zapytał ostrożnie.Harry wzruszył jednym ramieniem.- Wówczas byłbym bardzo rozczarowany - odpowiedział.Tym razem jego uśmiech nie wydawał się już taki szczery.Nick wpatrywał się w twarz mężczyzny, szukając ukrytej groźby, jakiegoś znaku mówiącego o tym, co mogłoby przytrafić się jemu i jego rodzinie w razie odmowy.Ujrzał jedynie uśmiech.Jeśli Harry dostrzegł obawę w oczach swego pasażera, nie zrobił absolutnie nic, aby ją rozwiać.Najzwyczajniej w świecie się uśmiechał.Ludzie tak potężni jak Harry Sinclair nie wspinali się po drabinie po jednym szczeblu; oni spychali stojących im na drodze ludzi, łamali drabinę, a później odbudowywali ją pod swoimi nogami bez szczebli na dole.Ktoś taki jak Nick nie znaczył absolutnie nic dla Sinclaira - po prostu kolejny robak, którego należało zmiażdżyć po drodze.Ten starzec był zbyt taktowny, aby grozić otwarcie, i miał zbyt dużo oleju w głowie, by nawet na moment pozwolić swemu pasażerowi się rozluźnić.Nick musiał podjąć decyzję, przypieczętowując tym samym swój los.Mógł walczyć albo się poddać; nie istniały pośrednie wyjścia.Prawdę mówiąc, z Nicka nigdy nie był wielki wojak.Kiedy wreszcie spojrzał w oczy Harry'ego, wyglądał na wyczerpanego psychicznie.- Co mam zrobić?22Z braku alternatywy Donovanowie zaparkowali furgonetkę o jakieś półtora kilometra od baru w opuszczonej stodole - w każdym razie sprawiała takie wrażenie.W Wirginii Zachodniej nie można było mieć co do tego pewności [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- Przejdę zatem od razu do meritum sprawy.Mam siostrzenicę, która znajduje się teraz w.powiedzmy, w tarapatach.O ile mi wiadomo, uważa ona, iż mógłbyś jej pomóc.Nazywa się Carolyn Donovan.Kojarzysz?Przez chwilę Nick kompletnie zapomniał języka w gębie.Potem słowa niepewnie wypłynęły z jego ust.- Ja, hmm.znałem ją kiedyś.Tak.Harry uśmiechnął się szeroko na widok uczuć malujących się jasno na twarzy Nicka.- Coś mi się wydaje, że nie grasz zbyt często w pokera, Nick - powiedział śmiejąc się.- Skoro ją znasz, zakładani, że nieobca ci jest natura jej kłopotów.Nick skinął głową, zaprzestając wysiłków, aby pozostać nieodgadnionym.- No cóż, zgodnie z tym, co mówił jej syn - tak swoją drogą, to mają teraz syna.a więc zgodnie z tym, co mówił dziś rano jej syn, Carolyn i jej mąż, Jack.znasz Jacka?Nick spojrzał pytająco.- Chyba Jake? Tak, oczywiście, że go znam.- Niech będzie Jake - poprawił się Harry Sinclair.- Tak czy owak, czy sądzisz, że są winni zbrodni, o jaką się ich oskarża?Nick zmrużył oczy.Niewątpliwie istniała tylko jedna odpowiedź na to pytanie.- Nie - odparł powoli.- Nie.Nigdy tak nie uważałem.Mówiłem wtedy FBI.- umilkł raptownie, zdając sobie sprawę, że powinien tylko odpowiadać na pytania, nic poza tym.- To dobrze - powiedział Harry.- Ponieważ oni wytrwale zaprzeczają, by zrobili coś złego.Muszę ci w zaufaniu powiedzieć, że od początku chcieli się oddać w ręce policji, aby udowodnić swoją niewinność.Niestety, moja wiara w system prawny była o wiele słabsza niż ich i wymogłem, by pozostali przez jakiś czas w ukryciu.Tej decyzji nie można odwrócić.Teraz, kiedy wydarzenia przybrały tak nieszczęśliwy obrót, doszli do wniosku, że mogliby dowieść swojej niewinności, gdyby tylko mogli dostać się do tego składowiska w Newark.Nick rozdziawił usta.- Nie ma mowy - powiedział stanowczo.- Mam rozumieć, że chcą wejść do tego magazynu?Harry wzruszył ramionami.- Przypuszczalnie tak.- Nie ma mowy.Absolutnie.Poziom skażenia powaliłby słonia.Nawet nie pozwolono mi odzyskać tych ciał.- Nie pozwolono? - Harry sprawiał wrażenie zaintrygowanego.Nick przewrócił oczami.- Ci wariaci z FBI i z Agencji Ochrony Środowiska.Bardzo im zależało, żeby wszystko zapieczętować.- A więc gdybyś miał szansę, wszedłbyś tam? - przerwał mu Harry.Nick umilkł, zdając sobie sprawę, że właśnie wpadł w pułapkę.- Cóż, zachowując odpowiednie środki ostrożności.To znaczy, sam sprzęt ochronny.- nagle zrozumiał, czego chce od niego Harry.- Nie mogę po prostu zażądać wydania tego sprzętu! - żachnął się.- Te rzeczy kosztują tysiące dolarów.Wylaliby mnie na zbity pysk.Na czole starszego mężczyzny pojawiły się głębokie bruzdy.- Tak samo jak wsadziliby moją siostrzenicę do pierdla za zbrodnię, której nie popełniła - warknął.- Ona i jej mąż mieli nadzieję, że wykażesz chęć pomocy.Dlatego zadzwonili do mnie.Mam cię skłonić, żebyś pomógł im znaleźć dowody ich niewinności.A zwykle jestem bardzo przekonujący.Przerażenie Nicka pogłębiło się, kiedy zdał sobie sprawę z wyboru, przed jakim stał.Jeden z najpotężniejszych biznesmenów w kraju - do diabła, z tego co wiedział to nawet na świecie - właśnie wyznał, że popełnił przestępstwo, i zdradził Nickowi szczegóły planu opracowanego przez jego rodzinę.Jeśli powie "tak", stanie się współwinnym.- A jak powiem "nie"? - zapytał ostrożnie.Harry wzruszył jednym ramieniem.- Wówczas byłbym bardzo rozczarowany - odpowiedział.Tym razem jego uśmiech nie wydawał się już taki szczery.Nick wpatrywał się w twarz mężczyzny, szukając ukrytej groźby, jakiegoś znaku mówiącego o tym, co mogłoby przytrafić się jemu i jego rodzinie w razie odmowy.Ujrzał jedynie uśmiech.Jeśli Harry dostrzegł obawę w oczach swego pasażera, nie zrobił absolutnie nic, aby ją rozwiać.Najzwyczajniej w świecie się uśmiechał.Ludzie tak potężni jak Harry Sinclair nie wspinali się po drabinie po jednym szczeblu; oni spychali stojących im na drodze ludzi, łamali drabinę, a później odbudowywali ją pod swoimi nogami bez szczebli na dole.Ktoś taki jak Nick nie znaczył absolutnie nic dla Sinclaira - po prostu kolejny robak, którego należało zmiażdżyć po drodze.Ten starzec był zbyt taktowny, aby grozić otwarcie, i miał zbyt dużo oleju w głowie, by nawet na moment pozwolić swemu pasażerowi się rozluźnić.Nick musiał podjąć decyzję, przypieczętowując tym samym swój los.Mógł walczyć albo się poddać; nie istniały pośrednie wyjścia.Prawdę mówiąc, z Nicka nigdy nie był wielki wojak.Kiedy wreszcie spojrzał w oczy Harry'ego, wyglądał na wyczerpanego psychicznie.- Co mam zrobić?22Z braku alternatywy Donovanowie zaparkowali furgonetkę o jakieś półtora kilometra od baru w opuszczonej stodole - w każdym razie sprawiała takie wrażenie.W Wirginii Zachodniej nie można było mieć co do tego pewności [ Pobierz całość w formacie PDF ]