Pokrewne
- Strona Główna
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- Marsden John Kroniki Ellie 03 Przycišgajšc burzę
- DeMille Nelson John Corey 01 liwkowa Wyspa
- John Ringo Dziedzictwo Aldenata 03 Taniec z Diabłem
- Wojny Rady Tom 1 Tam Będš Smoki Ringo John
- Tom Mangold, John Penycate Wi podziemna wojna
- Linux Podręcznik Administratora Sieci
- Pierumow Nik Ostrze Elfow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- metta16.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyszła za bogatego py-szałka z dobrej rodziny i rozwiodła się po dwóch latach.Przez pewien czas mo-gła się znowu cieszyć urokami panieńskiego życia, aż wreszcie poznała Patricka,obiecującego młodego adwokata, rozpoczynającego dopiero karierę na wybrzeżu.Połączyła ich krótka, acz gorąca namiętność, zakończona ślubem.Ale przez cały okres nauki w college u i trwania obu małżeństw, mimo roz-licznych przelotnych romansów, Trudy utrzymywała zażyłe stosunki z Lance em.Był dla niej jak narkotyk, którego nigdy nie ma się dosyć.Nieodmiennie budziłw niej dzikie żądze.Już w wieku czternastu lat uświadomiła sobie, że nigdy niebędzie umiała żyć bez niego.* * *Drzwi otworzył Lance nagi do pasa, z długimi czarnymi włosami zebra-nymi z tyłu głowy w obowiązkowy kucyk i z dużym brylantowym kolczykiemw lewym uchu.Nie powiedział ani słowa, tylko skrzywił się, ujrzawszy Cuttera,jakby chciał mu okazać swą bezgraniczną pogardę do całego świata. Czy zastałem Trudy? spytał agent. Może.Widok odznaki FBI jedynie na chwilę starł z jego twarzy wyraz pogardy. Agent federalny Cutter.Rozmawiałem już wcześniej z panią Lanigan.Lance przerzucał marihuanę z Meksyku wielką i szybką motorówką, którąkupiła mu Trudy.Sprzedawał towar miejscowemu gangowi z Mobile.Interes nieszedł jednak najlepiej, gdyż funkcjonariusze DEA mieli go na oku. Jest w sali ćwiczeń mruknął, ruchem głowy wskazując Cutterowi kieru-41nek. Czego pan od niej chce?Agent nie odpowiedział.Minął asfaltowy podjazd i ruszył w stronę przebudo-wanego garażu, skąd dobiegała głośna, dudniąca muzyka.Lance poszedł za nim.Trudy była właśnie w trakcie wykonywania energicznych ćwiczeń aerobiku,których tempo dyktowała zgrabna piękność z ekranu olbrzymiego telewizora sto-jącego pod ścianą.Robiła głębokie skłony, bezgłośnie powtarzając słowa nada-wanej piosenki, i niezle jej to wychodziło.W obcisłym żółtym kostiumie, z blondwłosami zebranymi w gruby koński ogon prezentowała się wspaniale.Nie miałachyba ani grama zbędnego tłuszczu.Cutter pomyślał, że mógłby się jej przyglądaćgodzinami.Nawet bijący od niej zapach potu wydawał mu się kuszący.wiczyła aerobik po dwie godziny dziennie.W wieku trzydziestu pięciu latnadal miała sylwetkę ponętnej licealistki.Lance sięgnął po pilota i wyłączył magnetowid.Trudy obróciła się gwałtowniei obrzuciła Cuttera spojrzeniem zdolnym w jednej chwili roztopić górę lodową. O co chodzi? warknęła w stronę Lance a.Nie ulegało wątpliwości, że nikt nie miał prawa jej przeszkadzać w codzien-nych ćwiczeniach. Agent specjalny FBI, Cutter rzekł, okazując swoją odznakę. Pozna-liśmy się już parę lat temu.Trudy otarła twarz żółtym ręcznikiem o odcieniu starannie dobranym do ko-loru kostiumu.Dyszała ciężko.Po chwili jednak uśmiechnęła się uprzejmie. Czym mogę panu służyć?Lance stanął obok niej.Oboje mieli kucyki niemal tej samej długości. Przywożę pani wspaniałe nowiny zaczął Cutter z szerokim uśmiechem. Jakie? Odnalezliśmy pani męża, Patricka Lanigana.Jest żywy i zdrów.Na parę sekund zapadła grobowa cisza. Patricka? powtórzyła Trudy bezwiednie. Nie inaczej. To kłamstwo wyskoczył Lance. Obawiam się, że nie.Trzymamy go w areszcie na Portoryko.Mniej więcejza tydzień powinien wrócić do Stanów.Przyszło mi więc do głowy, że wolałabypani usłyszeć te rewelacyjne wieści ode mnie niż przeczytać je w gazetach.Wyraznie oszołomiona, cofnęła się o kilka kroków i klapnęła ciężko na ła-weczkę stojącą obok dużej wagi lekarskiej.Silnie pobladła, ramiona jej opadły.Lance ruszył energicznie, aby ją pocieszyć. Mój Boże! jęknęła Trudy.Cutter wyciągnął w jej kierunku swoją wizytówkę. Oto mój numer telefonu, gdybym mógł być w czymś pomocny.Nie odpowiedziała, toteż odwrócił się i wyszedł.42Był całkowicie pewien, że Trudy nawet za grosz nie ma żalu do człowieka,który wyprowadził ją w pole, pozorując własną śmierć.I zarazem ani trochę nieucieszyła jej wiadomość o jego odnalezieniu.Zapewne nie odczuwała także ulgiz powodu wyjaśnienia rodzącej liczne plotki tajemnicy.Przede wszystkim obleciał ją strach, paniczny lęk przed utratą wszystkich pie-niędzy.Nie ulegało bowiem wątpliwości, że towarzystwo ubezpieczeniowe czymprędzej wystąpi o zwrot niesłusznie wypłaconych odszkodowań.Podczas gdy Cutter przebywał w Mobile, inny agent FBI z Biloxi odwiedziłmieszkającą w Nowym Orleanie matkę Patricka, żeby przekazać jej te same wie-ści.Pani Lanigan wzruszyła się do łez i poprosiła funkcjonariusza, by został naherbacie i odpowiedział na dziesiątki pytań.Zatrzymała go przez godzinę, mi-mo że niewiele umiał wyjaśnić.Przez cały czas popłakiwała ze szczęścia, a pojego wyjściu obdzwoniła wszystkich znajomych, przekazując elektryzującą wia-domość, że jej jedyny syn jakimś cudem wcale nie zginął w wypadku samocho-dowym.Rozdział 6Jack Stephano został aresztowany w swoim waszyngtońskim biurze.Spędziłza kratkami tylko pół godziny, po czym doprowadzono go na zamknięte przesłu-chanie przed komisją federalną w małej sali konferencyjnej magistratu.Sędziapoinformował go, iż może być natychmiast zwolniony, jeśli obieca, że nie wyje-dzie z miasta i pozostanie do dyspozycji FBI, którego agenci będą go bez przerwyobserwować.W tym czasie liczny oddział funkcjonariuszy wpadł do biura, zwol-nił wszystkich pracowników do domu i spakował całą dokumentację.Po zwolnieniu z aresztu Stephano został przewieziony do gmachu Hooveraprzy Pennsylvania Avenue, gdzie czekał na niego Hamilton Jaynes.Kiedy pozo-stali sami w gabinecie, wicedyrektor FBI zdawkowo przeprosił detektywa za tozajście.Wyjaśnił przy tym, że nie miał innego wyjścia.Nie mógł przejść do po-rządku dziennego nad potajemnym uprowadzeniem, szprycowaniem narkotykamii torturowaniem, które prawie doprowadziło do śmierci człowieka od dawna po-szukiwanego przez służby federalne.W gruncie rzeczy chodziło jednak o pieniądze, a krótkotrwały pobyt w aresz-cie miał stanowić ostrzeżenie dla Stephano.Ale ten przysiągł solennie, że Laniganniczego im nie powiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Wyszła za bogatego py-szałka z dobrej rodziny i rozwiodła się po dwóch latach.Przez pewien czas mo-gła się znowu cieszyć urokami panieńskiego życia, aż wreszcie poznała Patricka,obiecującego młodego adwokata, rozpoczynającego dopiero karierę na wybrzeżu.Połączyła ich krótka, acz gorąca namiętność, zakończona ślubem.Ale przez cały okres nauki w college u i trwania obu małżeństw, mimo roz-licznych przelotnych romansów, Trudy utrzymywała zażyłe stosunki z Lance em.Był dla niej jak narkotyk, którego nigdy nie ma się dosyć.Nieodmiennie budziłw niej dzikie żądze.Już w wieku czternastu lat uświadomiła sobie, że nigdy niebędzie umiała żyć bez niego.* * *Drzwi otworzył Lance nagi do pasa, z długimi czarnymi włosami zebra-nymi z tyłu głowy w obowiązkowy kucyk i z dużym brylantowym kolczykiemw lewym uchu.Nie powiedział ani słowa, tylko skrzywił się, ujrzawszy Cuttera,jakby chciał mu okazać swą bezgraniczną pogardę do całego świata. Czy zastałem Trudy? spytał agent. Może.Widok odznaki FBI jedynie na chwilę starł z jego twarzy wyraz pogardy. Agent federalny Cutter.Rozmawiałem już wcześniej z panią Lanigan.Lance przerzucał marihuanę z Meksyku wielką i szybką motorówką, którąkupiła mu Trudy.Sprzedawał towar miejscowemu gangowi z Mobile.Interes nieszedł jednak najlepiej, gdyż funkcjonariusze DEA mieli go na oku. Jest w sali ćwiczeń mruknął, ruchem głowy wskazując Cutterowi kieru-41nek. Czego pan od niej chce?Agent nie odpowiedział.Minął asfaltowy podjazd i ruszył w stronę przebudo-wanego garażu, skąd dobiegała głośna, dudniąca muzyka.Lance poszedł za nim.Trudy była właśnie w trakcie wykonywania energicznych ćwiczeń aerobiku,których tempo dyktowała zgrabna piękność z ekranu olbrzymiego telewizora sto-jącego pod ścianą.Robiła głębokie skłony, bezgłośnie powtarzając słowa nada-wanej piosenki, i niezle jej to wychodziło.W obcisłym żółtym kostiumie, z blondwłosami zebranymi w gruby koński ogon prezentowała się wspaniale.Nie miałachyba ani grama zbędnego tłuszczu.Cutter pomyślał, że mógłby się jej przyglądaćgodzinami.Nawet bijący od niej zapach potu wydawał mu się kuszący.wiczyła aerobik po dwie godziny dziennie.W wieku trzydziestu pięciu latnadal miała sylwetkę ponętnej licealistki.Lance sięgnął po pilota i wyłączył magnetowid.Trudy obróciła się gwałtowniei obrzuciła Cuttera spojrzeniem zdolnym w jednej chwili roztopić górę lodową. O co chodzi? warknęła w stronę Lance a.Nie ulegało wątpliwości, że nikt nie miał prawa jej przeszkadzać w codzien-nych ćwiczeniach. Agent specjalny FBI, Cutter rzekł, okazując swoją odznakę. Pozna-liśmy się już parę lat temu.Trudy otarła twarz żółtym ręcznikiem o odcieniu starannie dobranym do ko-loru kostiumu.Dyszała ciężko.Po chwili jednak uśmiechnęła się uprzejmie. Czym mogę panu służyć?Lance stanął obok niej.Oboje mieli kucyki niemal tej samej długości. Przywożę pani wspaniałe nowiny zaczął Cutter z szerokim uśmiechem. Jakie? Odnalezliśmy pani męża, Patricka Lanigana.Jest żywy i zdrów.Na parę sekund zapadła grobowa cisza. Patricka? powtórzyła Trudy bezwiednie. Nie inaczej. To kłamstwo wyskoczył Lance. Obawiam się, że nie.Trzymamy go w areszcie na Portoryko.Mniej więcejza tydzień powinien wrócić do Stanów.Przyszło mi więc do głowy, że wolałabypani usłyszeć te rewelacyjne wieści ode mnie niż przeczytać je w gazetach.Wyraznie oszołomiona, cofnęła się o kilka kroków i klapnęła ciężko na ła-weczkę stojącą obok dużej wagi lekarskiej.Silnie pobladła, ramiona jej opadły.Lance ruszył energicznie, aby ją pocieszyć. Mój Boże! jęknęła Trudy.Cutter wyciągnął w jej kierunku swoją wizytówkę. Oto mój numer telefonu, gdybym mógł być w czymś pomocny.Nie odpowiedziała, toteż odwrócił się i wyszedł.42Był całkowicie pewien, że Trudy nawet za grosz nie ma żalu do człowieka,który wyprowadził ją w pole, pozorując własną śmierć.I zarazem ani trochę nieucieszyła jej wiadomość o jego odnalezieniu.Zapewne nie odczuwała także ulgiz powodu wyjaśnienia rodzącej liczne plotki tajemnicy.Przede wszystkim obleciał ją strach, paniczny lęk przed utratą wszystkich pie-niędzy.Nie ulegało bowiem wątpliwości, że towarzystwo ubezpieczeniowe czymprędzej wystąpi o zwrot niesłusznie wypłaconych odszkodowań.Podczas gdy Cutter przebywał w Mobile, inny agent FBI z Biloxi odwiedziłmieszkającą w Nowym Orleanie matkę Patricka, żeby przekazać jej te same wie-ści.Pani Lanigan wzruszyła się do łez i poprosiła funkcjonariusza, by został naherbacie i odpowiedział na dziesiątki pytań.Zatrzymała go przez godzinę, mi-mo że niewiele umiał wyjaśnić.Przez cały czas popłakiwała ze szczęścia, a pojego wyjściu obdzwoniła wszystkich znajomych, przekazując elektryzującą wia-domość, że jej jedyny syn jakimś cudem wcale nie zginął w wypadku samocho-dowym.Rozdział 6Jack Stephano został aresztowany w swoim waszyngtońskim biurze.Spędziłza kratkami tylko pół godziny, po czym doprowadzono go na zamknięte przesłu-chanie przed komisją federalną w małej sali konferencyjnej magistratu.Sędziapoinformował go, iż może być natychmiast zwolniony, jeśli obieca, że nie wyje-dzie z miasta i pozostanie do dyspozycji FBI, którego agenci będą go bez przerwyobserwować.W tym czasie liczny oddział funkcjonariuszy wpadł do biura, zwol-nił wszystkich pracowników do domu i spakował całą dokumentację.Po zwolnieniu z aresztu Stephano został przewieziony do gmachu Hooveraprzy Pennsylvania Avenue, gdzie czekał na niego Hamilton Jaynes.Kiedy pozo-stali sami w gabinecie, wicedyrektor FBI zdawkowo przeprosił detektywa za tozajście.Wyjaśnił przy tym, że nie miał innego wyjścia.Nie mógł przejść do po-rządku dziennego nad potajemnym uprowadzeniem, szprycowaniem narkotykamii torturowaniem, które prawie doprowadziło do śmierci człowieka od dawna po-szukiwanego przez służby federalne.W gruncie rzeczy chodziło jednak o pieniądze, a krótkotrwały pobyt w aresz-cie miał stanowić ostrzeżenie dla Stephano.Ale ten przysiągł solennie, że Laniganniczego im nie powiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]