Pokrewne
- Strona Główna
- Norton Andre Lackey Mercedes Zguba elfow
- Andrzej Sapkowski 1. Krew Elfow
- Ostrzegam czytelnika Carter Dickson
- Nik Pierumow Czarna w3ocznia
- Pierumow Nik Czarna Wlocznia 2
- Pierumow Nik Adamant Henny 3
- Nik Pierumow Czarna Wlocznia
- Nik Pierumow Ostrze Elfow
- Dick Philip K Klany Ksiezyca Alfy (SCAN dal 9
- Heinlein Robert A Kot ktory przenika przez sciany
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- staffik.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zrobili nawet stu kroków, gdy nagle nogi odmówiły imposłuszeństwa: z siłą tarana nieuchwytna siła Mroku uderzyła w ich dusze.Folkopojął, że Pierścień osłabił uderzenie i napór tej siły, ale całkowicie odeprzeć jejnie mógł.Zatrzymali się, rozszerzonymi oczami wpatrując w ciemność.Gorącypowiew nagle ustał; Hornborin wolno, bardzo wolno oderwał nogę od podłoża,i w tej samej chwili skała dokoła nich zadrżała, rozległ się łomot, od przodu po-toczyły się kamienie z walącej się ściany i Mrok wypełzł im na spotkanie.Nawet we śnie hobbit nie przeżył takiego koszmaru.Sparaliżowany, nie mającsił, żeby wykonać jakikolwiek ruch, stał jak zaczarowany, wyczuwając, jak zbliżasię nicość; rozumiał, że to już koniec, że nie ma ratunku.Nie czuł nic.W nadcią-gającej nicości nie czuło się nienawiści, i to potęgowało strach.Znieruchomiałezrenice hobbita zaszkliły się.I nagle coś jak błyskawica niespodziewanie przebiło niezniszczalny, wydawa-ło się, kamienny strop, eksplodując w mroku podziemia niczym oślepiająca zorza.To Hornborin chwiejnie postąpił naprzód i Pierścień na jego prawej ręce zalśniłjak małe słońce.Promieniał blaskiem, a krasnolud kroczył na spotkanie Mroku,pozostali zaś jakby zrzucili z siebie okowy nieznanego zaklęcia.Hobbit zadrżał;wierzył, że i tym razem Mrok odstąpi, że wyrwą się z jego śmiertelnych objęć!Mrok rzeczywiście zatrzymał się.Płynący dotychczas niczym wielka czarnafala w świetle pochodni widać było, jak połyskujące z lekka sklepienie znikapod jego żywymi falami spiętrzył się, jakby trafił na niewidzialną przeszkodę;czarna ściana drgnęła.A potem wysoko spiętrzony wał czerni runął w dół, prostona stojącego z wysoko uniesioną ręką Hornborina.Rozległ się głuchy, strasznyodgłos ni to szczęk, ni to chrzęst.Krasnolud zniknął pod masami żarłocznegoMroku, i w tej samej chwili nieznośny ból spowodował, że hobbit runął na pod-łogę.Zdążył tylko, tracąc przytomność, zauważyć, że straszliwa fala odpływa,zostawiając na podłodze rozpostarte ciało Hornborina.Chwilę wcześniej Folko odruchowo chwycił rękojeść sztyletu ukrytego napiersi i chyba to dodało mu sił; widział, jak padają dokoła niego wszyscy jegotowarzysze, i tylko Torin pełznie do nieruchomo leżącego Hornborina, pochylasię nad nim, coś bezdzwięcznie krzyczy, a potem rozpaczliwym ruchem zrywaPierścień z bezwładnie leżącej ręki i chowa gdzieś w zanadrze.292Potem już niczego nie widział.* * *Gdy krwawa mgła koszmarnych majaków w końcu odstąpiła i hobbit odzyskałświadomość, zobaczył, że leży w dobrze sobie znanej Sali Sto Jedenastej, a doko-ła niego zgromadzili się przyjaciele.Przy wezgłowiu, obok wsuniętego pod gło-wę zwiniętego płaszcza, siedział Malec, który właśnie zdejmował mu opatrunekz rozciętego czoła. Co się stało? Co z nami? wykrztusił Folko, ale Malec odwrócił się.Gdzie Hornborin?Krasnoludy w milczeniu rozstąpiły się i hobbit zobaczył kamienny nagrobekpośrodku sali, przykryty czerwoną granitową płytą.Wszyscy milczeli i Folko po-czuł, że szczypie go w nosie, a z oczu płyną łzy. Kiedy upadliśmy, Torin podpełzł do niego Bran skinął głową w stronęgrobu, unikając nazywania zabitego przyjaciela po imieniu i dociągnął go donas. Westchnął przeciągle. Nie pamiętam, jak wydostaliśmy się stamtąd,nigdy czegoś takiego nie przeżyłem.Nie, niesłusznie nazywaliśmy Moriańczy-ków tchórzami.Nic nie poradzimy, przyjacielu Folko, Moc tych podziemnych jeststraszliwa.Nawet mithrilowa zbroja na nim została przebita! Pora wycofywać się,bracia. Bran mówił coraz głośniej, zwracając się już do wszystkich. Tutajnie mamy już nic do roboty.Co do mnie, uważam, że pora kończyć i wracać doswoich gór.Moria jest dla nas stracona. To się jeszcze zobaczy! krzyknął Dorin. Musimy walczyć, ale mu-simy wiedzieć jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Nie zrobili nawet stu kroków, gdy nagle nogi odmówiły imposłuszeństwa: z siłą tarana nieuchwytna siła Mroku uderzyła w ich dusze.Folkopojął, że Pierścień osłabił uderzenie i napór tej siły, ale całkowicie odeprzeć jejnie mógł.Zatrzymali się, rozszerzonymi oczami wpatrując w ciemność.Gorącypowiew nagle ustał; Hornborin wolno, bardzo wolno oderwał nogę od podłoża,i w tej samej chwili skała dokoła nich zadrżała, rozległ się łomot, od przodu po-toczyły się kamienie z walącej się ściany i Mrok wypełzł im na spotkanie.Nawet we śnie hobbit nie przeżył takiego koszmaru.Sparaliżowany, nie mającsił, żeby wykonać jakikolwiek ruch, stał jak zaczarowany, wyczuwając, jak zbliżasię nicość; rozumiał, że to już koniec, że nie ma ratunku.Nie czuł nic.W nadcią-gającej nicości nie czuło się nienawiści, i to potęgowało strach.Znieruchomiałezrenice hobbita zaszkliły się.I nagle coś jak błyskawica niespodziewanie przebiło niezniszczalny, wydawa-ło się, kamienny strop, eksplodując w mroku podziemia niczym oślepiająca zorza.To Hornborin chwiejnie postąpił naprzód i Pierścień na jego prawej ręce zalśniłjak małe słońce.Promieniał blaskiem, a krasnolud kroczył na spotkanie Mroku,pozostali zaś jakby zrzucili z siebie okowy nieznanego zaklęcia.Hobbit zadrżał;wierzył, że i tym razem Mrok odstąpi, że wyrwą się z jego śmiertelnych objęć!Mrok rzeczywiście zatrzymał się.Płynący dotychczas niczym wielka czarnafala w świetle pochodni widać było, jak połyskujące z lekka sklepienie znikapod jego żywymi falami spiętrzył się, jakby trafił na niewidzialną przeszkodę;czarna ściana drgnęła.A potem wysoko spiętrzony wał czerni runął w dół, prostona stojącego z wysoko uniesioną ręką Hornborina.Rozległ się głuchy, strasznyodgłos ni to szczęk, ni to chrzęst.Krasnolud zniknął pod masami żarłocznegoMroku, i w tej samej chwili nieznośny ból spowodował, że hobbit runął na pod-łogę.Zdążył tylko, tracąc przytomność, zauważyć, że straszliwa fala odpływa,zostawiając na podłodze rozpostarte ciało Hornborina.Chwilę wcześniej Folko odruchowo chwycił rękojeść sztyletu ukrytego napiersi i chyba to dodało mu sił; widział, jak padają dokoła niego wszyscy jegotowarzysze, i tylko Torin pełznie do nieruchomo leżącego Hornborina, pochylasię nad nim, coś bezdzwięcznie krzyczy, a potem rozpaczliwym ruchem zrywaPierścień z bezwładnie leżącej ręki i chowa gdzieś w zanadrze.292Potem już niczego nie widział.* * *Gdy krwawa mgła koszmarnych majaków w końcu odstąpiła i hobbit odzyskałświadomość, zobaczył, że leży w dobrze sobie znanej Sali Sto Jedenastej, a doko-ła niego zgromadzili się przyjaciele.Przy wezgłowiu, obok wsuniętego pod gło-wę zwiniętego płaszcza, siedział Malec, który właśnie zdejmował mu opatrunekz rozciętego czoła. Co się stało? Co z nami? wykrztusił Folko, ale Malec odwrócił się.Gdzie Hornborin?Krasnoludy w milczeniu rozstąpiły się i hobbit zobaczył kamienny nagrobekpośrodku sali, przykryty czerwoną granitową płytą.Wszyscy milczeli i Folko po-czuł, że szczypie go w nosie, a z oczu płyną łzy. Kiedy upadliśmy, Torin podpełzł do niego Bran skinął głową w stronęgrobu, unikając nazywania zabitego przyjaciela po imieniu i dociągnął go donas. Westchnął przeciągle. Nie pamiętam, jak wydostaliśmy się stamtąd,nigdy czegoś takiego nie przeżyłem.Nie, niesłusznie nazywaliśmy Moriańczy-ków tchórzami.Nic nie poradzimy, przyjacielu Folko, Moc tych podziemnych jeststraszliwa.Nawet mithrilowa zbroja na nim została przebita! Pora wycofywać się,bracia. Bran mówił coraz głośniej, zwracając się już do wszystkich. Tutajnie mamy już nic do roboty.Co do mnie, uważam, że pora kończyć i wracać doswoich gór.Moria jest dla nas stracona. To się jeszcze zobaczy! krzyknął Dorin. Musimy walczyć, ale mu-simy wiedzieć jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]