Pokrewne
- Strona Główna
- IGRZYSKA MIERCI 01 Igrzyska mierci
- Michael Judith cieżki kłamstwa 01 cieżki kłamstwa
- Howatch Susan Bogaci sš różni 01 Bogaci sš różni
- Collins Suzanne Igrzyska mierci 01 Igrzyska mierci
- Chattam Maxime Otchłań zła 01 Otchłań zła
- Borland Delphi 7 Developer's Guide
- Pierre Choderlos de Laclos Niebezpieczne związki
- Amis Martin Strzala Czasu (SCAN dal 749)
- Demostenes Mowy wybrane
- Sw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marcelq.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nieoficjalnie oferował starszym, zamożnym mieszczanom specyficzną usługę napojenie siłami życiowymi, co na jakiś czas łagodziło objawy wszelkich związanych zwiekiem dolegliwości, dodawało energii, po prostu odmładzało.Werbował niezamoż-ne dziewczęta i upuszczał im krew, z której następnie sporządzał wzmacniający elik-sir.Bez trudu znajdował chętne, bo sprzedanie siły życiowej było lepsze niż handlo-wanie własnym ciałem w bardziej tradycyjny sposób. Czy ten Lorchel nosi złotą symbiotyczną maskę? przerwał jej równie cichożmij. Tak odparła zdziwiona. Skąd wiecie? Nieważne.Jacentin nie chce się narażać konfratrowi, co? Brune pokręcił zobrzydzeniem głową. Mów dalej.Lorchel, jak wynikało z jej opowieści, płacił za krew uczciwie.I Rosetta popeł-niła fatalny błąd kiedy usłyszała od niego, że pewien bogaty klient byłby zaintereso-wany specjalną usługą po trzykrotnie wyższej cenie, dała się skusić.W sekrecie udałasię wieczorem do pewnej willi w Szmaragdowej Dzielnicy.Tak jak się spodziewała, bogaty klient okazał się arystokratą.I czego już nieprzewidziała fałszywym magiem, pobierającym od Lorchela lekcje w ZakazanejSztuce.W tym miejscu głos Rosetty załamał się.Umilkła.Krzyczący, który domyślał siędalszego ciągu, mimo woli wyciągnął rękę, żeby dotknąć jej skroni.Aż syknął, gdyuderzyły go wspomnienia.Tamci robili z nią& paskudne rzeczy.Nie zgwałcili to by było zbyt prymityw-ne.Napoili narkotykiem wyostrzającym zmysły, po którym ukłucie igły wydaje sięprzeszywać ciało aż do kości, i zadawali ból.Cierpienie wzmacnia czerń.Wszystko w jedwabnych rękawiczkach, elegancko, w taki sposób, żeby zostawićjak najmniej śladów.Można bić tak, żeby nie było sińców, użyć cieniutkich igieł, przy-łożyć koniec żarzącego się patyczka w miejscach nierzucających się w oczy.Doprowadzili ją prawie do śmierci, wyssali z sił do tego stopnia, że po kilku go-dzinach nie mogła ustać o własnych siłach.Potem napoili ją lucyferią i wzmacniają-cym eliksirem, żeby trochę doszła do siebie, ubrali i odstawili do domu.Mieszkałasama jedna w wynajętej izdebce na poddaszu; nie miała nikogo bliskiego, kto mógłbysię zorientować, że coś jest nie tak.Lorchel na pożegnanie rzucił na Rosettę czar zapomnienia.Ale zaklęcie nie by-ło nałożone zbyt dobrze, bo po tygodniu rozwiało się.Przerażona, od razu pobiegła doJacentina, któremu ufała, żeby opowiedzieć o wszystkim i prosić, żeby ostrzegłwszystkie żyły, jakie zna.Jacentin uświadomił jej, że oprócz czaru zapomnienia rzucono na nią równieżczar posłuszeństwa.Jeśli Lorchel wezwie ją raz jeszcze, będzie musiała usłuchać.Rosetta rozejrzała się lękliwie, ale uliczka była pusta. Jest bezpiecznie powiedział cicho Brune. Mów dalej. Wypalił mi znaki dokończyła, już właściwie samym ruchem warg. O tu podciągnęła rękaw. Zobaczcie.Musiał użyć wewnętrznego wzroku, żeby je ujrzeć trzy czerwone jak krewsymbole na przedramieniu.Dla zwykłego oka były niewidoczne; zakamuflowane ilu-zją, wyglądały po prostu jak stara, niewyrazna blizna. Rozumiem syknął Krzyczący. Chcą cię ściągnąć z powrotem, kiedy odzy-skasz siły, bo za drugim razem będzie jeszcze zabawniej& Narastała w nim wście-kłość, że można w ten sposób wykorzystywać dar, pozycję, pieniądze oraz bezbron-ność ubogiej dziewczyny.Poczuł, że twarz wykrzywia mu tik.Rosetta cofnęła się okrok, przestraszona.Siłą woli narzucił sobie spokój.Rozejrzał się czujnie, ale nadal byli sami. Chodz. Pociągnął ją w głąb najbliższej bramy. Daj mi rękę.Ujął ją za nadgarstek, po czym zaczerpnął tchu, kanalizując gniew i czerń tam,gdzie należało.Zaklęcie posłuszeństwa pękło jak szkło uderzone kamieniem.Znakizniknęły. Lorchel to wyczuje szepnęła Rosetta. Będzie mnie szukał& Zaradzimy temu.Zaczekaj.Krzyczący oddarł wąskie pasmo materiału od swojej chustki, pomazał je ulicz-nym błotem i związał w trzy węzły, szepcząc formułę, po czym wręczył dziewczynie takzaimprowizowany amulet [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Nieoficjalnie oferował starszym, zamożnym mieszczanom specyficzną usługę napojenie siłami życiowymi, co na jakiś czas łagodziło objawy wszelkich związanych zwiekiem dolegliwości, dodawało energii, po prostu odmładzało.Werbował niezamoż-ne dziewczęta i upuszczał im krew, z której następnie sporządzał wzmacniający elik-sir.Bez trudu znajdował chętne, bo sprzedanie siły życiowej było lepsze niż handlo-wanie własnym ciałem w bardziej tradycyjny sposób. Czy ten Lorchel nosi złotą symbiotyczną maskę? przerwał jej równie cichożmij. Tak odparła zdziwiona. Skąd wiecie? Nieważne.Jacentin nie chce się narażać konfratrowi, co? Brune pokręcił zobrzydzeniem głową. Mów dalej.Lorchel, jak wynikało z jej opowieści, płacił za krew uczciwie.I Rosetta popeł-niła fatalny błąd kiedy usłyszała od niego, że pewien bogaty klient byłby zaintereso-wany specjalną usługą po trzykrotnie wyższej cenie, dała się skusić.W sekrecie udałasię wieczorem do pewnej willi w Szmaragdowej Dzielnicy.Tak jak się spodziewała, bogaty klient okazał się arystokratą.I czego już nieprzewidziała fałszywym magiem, pobierającym od Lorchela lekcje w ZakazanejSztuce.W tym miejscu głos Rosetty załamał się.Umilkła.Krzyczący, który domyślał siędalszego ciągu, mimo woli wyciągnął rękę, żeby dotknąć jej skroni.Aż syknął, gdyuderzyły go wspomnienia.Tamci robili z nią& paskudne rzeczy.Nie zgwałcili to by było zbyt prymityw-ne.Napoili narkotykiem wyostrzającym zmysły, po którym ukłucie igły wydaje sięprzeszywać ciało aż do kości, i zadawali ból.Cierpienie wzmacnia czerń.Wszystko w jedwabnych rękawiczkach, elegancko, w taki sposób, żeby zostawićjak najmniej śladów.Można bić tak, żeby nie było sińców, użyć cieniutkich igieł, przy-łożyć koniec żarzącego się patyczka w miejscach nierzucających się w oczy.Doprowadzili ją prawie do śmierci, wyssali z sił do tego stopnia, że po kilku go-dzinach nie mogła ustać o własnych siłach.Potem napoili ją lucyferią i wzmacniają-cym eliksirem, żeby trochę doszła do siebie, ubrali i odstawili do domu.Mieszkałasama jedna w wynajętej izdebce na poddaszu; nie miała nikogo bliskiego, kto mógłbysię zorientować, że coś jest nie tak.Lorchel na pożegnanie rzucił na Rosettę czar zapomnienia.Ale zaklęcie nie by-ło nałożone zbyt dobrze, bo po tygodniu rozwiało się.Przerażona, od razu pobiegła doJacentina, któremu ufała, żeby opowiedzieć o wszystkim i prosić, żeby ostrzegłwszystkie żyły, jakie zna.Jacentin uświadomił jej, że oprócz czaru zapomnienia rzucono na nią równieżczar posłuszeństwa.Jeśli Lorchel wezwie ją raz jeszcze, będzie musiała usłuchać.Rosetta rozejrzała się lękliwie, ale uliczka była pusta. Jest bezpiecznie powiedział cicho Brune. Mów dalej. Wypalił mi znaki dokończyła, już właściwie samym ruchem warg. O tu podciągnęła rękaw. Zobaczcie.Musiał użyć wewnętrznego wzroku, żeby je ujrzeć trzy czerwone jak krewsymbole na przedramieniu.Dla zwykłego oka były niewidoczne; zakamuflowane ilu-zją, wyglądały po prostu jak stara, niewyrazna blizna. Rozumiem syknął Krzyczący. Chcą cię ściągnąć z powrotem, kiedy odzy-skasz siły, bo za drugim razem będzie jeszcze zabawniej& Narastała w nim wście-kłość, że można w ten sposób wykorzystywać dar, pozycję, pieniądze oraz bezbron-ność ubogiej dziewczyny.Poczuł, że twarz wykrzywia mu tik.Rosetta cofnęła się okrok, przestraszona.Siłą woli narzucił sobie spokój.Rozejrzał się czujnie, ale nadal byli sami. Chodz. Pociągnął ją w głąb najbliższej bramy. Daj mi rękę.Ujął ją za nadgarstek, po czym zaczerpnął tchu, kanalizując gniew i czerń tam,gdzie należało.Zaklęcie posłuszeństwa pękło jak szkło uderzone kamieniem.Znakizniknęły. Lorchel to wyczuje szepnęła Rosetta. Będzie mnie szukał& Zaradzimy temu.Zaczekaj.Krzyczący oddarł wąskie pasmo materiału od swojej chustki, pomazał je ulicz-nym błotem i związał w trzy węzły, szepcząc formułę, po czym wręczył dziewczynie takzaimprowizowany amulet [ Pobierz całość w formacie PDF ]