[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wylądował na nogach i zakręcił się.Byk szarżował dalej, rzucając łbem.W końcu zatrzymał się i spo­glądał na boki zadziwiony.Tłum wybuchnął śmie­chem.Octavio krzyknął i byk obejrzał się.Zatoczył powoli małe kółeczko i zaatakował znowu.Ta sama sztuczka powtórzyła się jeszcze pięć razy.Widać było, że Hermano zaczyna być zmęczony.Po każdej kolejnej szarży, coraz więcej czasu zabierał mu nawrót.Chyba Octavio również zaczynał odczuwać zmęczenie.Za szóstym razem skoczył za wcześnie i wylądował zamiast na grzbiecie byka - na jego głowie, a Hermano wyrzucił go w powietrze.Octavio upadł na brzuch i nie ruszał się.Hermano zaha­mował, zawrócił i pognał na niego z nisko pochylo­nymi rogami.Strzelba szczęknęła, byk jednak gnał dalej, w końcu potknął się i zwalił jak kłoda nie dalej niż dwa metry od Octavia.Dało się słyszeć olbrzymie westchnienie ulgi, a potem oklaski.- Panie i panowie - odezwały się głośniki.- Chociaż seńor Ramirez został pokonany przez byka Hermano i nie przysługuje mu normalne wynagro­dzenie, sędziowie zdecydowali przyznać mu pięćset pesos za niezwykłą zręczność i walory widowiskowe.Turistas wiwatowali, a ja patrząc na Octavia rozciągniętego na piasku miałem wrażenie, że moje siedemset pięćdziesiąt pesos to nie tak dużo.- Następny pojedynek, panie i panowie, będzie szczególnym wydarzeniem.Po raz pierwszy w Guadalajara, a prawdopodobnie po raz pierwszy na świecie, jeden z olbrzymich supermanów ze Springworld będzie walczył, tylko z peleryną w ręce, prze­ciwko bykowi, ale nie zwykłemu bykowi, lecz, panie i panowie, przeciwko słynnemu i przerażającemu Muerte Vieja!Oklaski.Wcale nie czułem się jak “olbrzymi superman”.Po prostu zaczynałem się bać.- A więc za piętnaście minut Carl Bok ze Springworld w swojej pierwszej walce przeciw Muerte Vieja, dla którego Jest to trzynasta walka.Sto sześć­dziesiąt dwa kilogramy ludzkich mięśni i sprytu przeciwko czterystu pięćdziesięciu kilogramom “mądrego” byka.Zakłady są przyjmowane przez roboty.Ciekaw byłem, ile wynoszą stawki.Ale nie byłem pewny, czy chcę się tego dowiedzieć.VMedycy wynieśli Octavia, a elektryczny traktor wyciągnął śpiącego byka.Z ukrytych przewodów trysnęła mgiełka wodna likwidująca unoszący się nad areną kurz.Po kilku minutach wjechali pikadorzy.Zabrzmiały fanfary i Muerte Vieja grzmiąc kopytami, wbiegł na arenę.Czyżby Octavio rzeczy­wiście wspominał, że te byki są mniejsze? Ha! Ten wyglądał na bardzo dużego, i bardzo groźnego.Z miejsca skierował się na najbliższego konia, ale zwolnił i zatrzymał się poza zasięgiem piki pikadora.Pamiętał! Pikador zmusił konia do zbliżenia się, ale byk utrzymywał się poza zasięgiem jego broni.Wyglądając raczej na przebiegłego niż przestraszo­nego, wycofywał się przez pół długości areny.Któ­ryś z pikadorów okrążył go i od tyłu wbił swoją pikę.Muerte zaryczał, okręcił się i rogami zahaczył okry­ty zbroją brzuch konia.Podrzucił głową i uniósł zwierzę z jeźdźcem prawie metr nad ziemię.Wyda­wało się, że przez krótki moment zawiśli nierucho­mo, po czym runęli na ziemię z chrzęstem plasti­kowej zbroi.Pikador przeleciał nad głową konia i zarył głową w piasek.Próbował wstać, gdy Muerte Vieja wpadł na niego od tyłu.Podrzut i mężczyzna znów leciał w powietrzu, wirując jak szmaciana lalka.Koń podniósł się i odszedł, kuśtykając na trzech nogach.Muerte Vieja nawet na niego nie spojrzał, tylko podbiegł i pochwycił na rogi czło­wieka, zanim ten zdążył spaść na ziemię.Natych­miast ponownie wyrzucił go w górę, lecz inni pikadorzy otoczyli go tak, że nie mógł dłużej znęcać się nad swą ofiarą.Kłuli go bezlitośnie, podczas gdy wyrzucony z siodła i pozbawiony konia jeździec pełzł ku bezpiecznemu schronie­niu.Wyglądało na to, że pomimo zbroi, którą posiadał, byk nie tylko pozbawił go oddechu na krótki moment.Pomimo to chętnie zamieniłbym się z nim miejscami.Wbili w niego jeszcze ze trzydzieści pik, zanim sformowali linię i dumnie zjechali z areny.Przegro­da oddzielająca nas od areny skrzypnęła i niemal ugięła się, gdy przeskakiwałem nad nią.Kolana trzęsły mi się ze strachu tak, że niemal upadłem.Zanim odzyskałem równowagę, byk przebył już połowę dzielącego nas dystansu.Czułem uderzenia jego kopyt w ziemię.Stosując się do rady Octavia, stałem tak spokojnie, Jak tylko mogłem do chwili, gdy Muerte Vieja znalazł się kilka metrów ode mnie.Wtedy odskoczyłem w lewo i ruszyłem biegiem.Poczułem podmuch powietrza, gdy byk przebiegał za moimi plecami i usłyszałem głośny trzask rozłupywanego drewna.Spoglądając ponad ramie­niem, zobaczyłem, że byk wpadł w ogrodzenie, a jego rogi ugrzęzły w drewnie.Uwolnił się jednym szarpnięciem głowy, wyrzucając na boki kawałki desek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl