[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale naprzód w Raszkowie muszę być, a potem tu wrócić.- Effendi, młody Nowowiejski cię pozna.- Nie pozna.Widział mnie już pod Kalnikiem, pod Bracławiemi nie poznał.Patrzy we mnie, brwi marszczy, ale nie poznaje.Onmiał piętnaście lat, jak z domu uciekł.Ośm razy zima od tego czasustepy pokryła.Zmieniłem się.Stary by mnie poznał, ale młody niepozna.Z Raszkowa dam ci znać.Niech Kryczyński będzie gotówi blisko się trzyma.Z perkułabami musicie porozumienie mieć.W Jampolu także nasza chorągiew jest.Boguszowi wmówię, żebyu hetmana ordynans dla mnie do Raszkowa wyrobił, że stamtąd ła-twiej mi będzie Kryczyńskiego praktykować.Ale tu muszę wrócić.muszę!.Nie wiem, co się zdarzy, jako się ułoży.Ogień mię pali,w nocy sen ode mnie ucieka.Gdyby nie ona, byłbym zmarł.- Błogosławione jej ręce.Wargi Mellechowicza poczęły się trząść i pochyliwszy się jeszczebliżej ku Lipkowi, jął szeptać jakoby w gorączce:- Halim! błogosławione jej ręce, błogosławiona głowa, błogosła-wiona ziemia, po której chodzi, słyszysz, Halim! Powiedz tam im,żem już zdrów- przez nią.241 Henryk SienkiewiczRozdział XXVKsiądz Kamiński, za młodych lat żołnierz i kawaler wielkiejfantazji, siedział pod starość w Uszycy i parafię restaurował.Ale żekościół był w zgliszczach, a parafian brakło, zajeżdżał ów proboszczbez owieczek do Chreptiowa i po całych tygodniach tam przesiadu-jąc, rycerstwo pobożnymi naukami budował.Wysłuchawszy więc z uwagą opowieści pana Muszalskiego,w kilka wieczorów pózniej tak ozwał się do zgromadzonych:- Lubiłem ja zawsze słuchać takowych opowiadań, w których ża-łosne przygody szczęśliwy swój koniec mają, gdyż widoczna z nich,że kogo boża ręka piastuje, tego z łowczych obieży wyzuć każdegoczasu potrafi i choćby z Krymu pod spokojny dach zaprowadzi.Dlatego niech każdy z waściów raz na zawsze to sobie zakonotuje, iżdla Pana Boga nie masz nic niepodobnego, i niechże w najcięższychnawet terminach ufności w jego miłosierdzie nie traci.Ot, co jest!Chwali się to panu Muszalskiemu, że prostego człeka braterskąmiłością pokochał.Przykład tego dał nam sam Zbawiciel, któryz królewskiej krwi pochodząc, przecie prostaków kochał, wieluz nich apostołami mianował i do promocji im dopomógł, tak że owiteraz w senacie niebieskim zasiadają.Lecz co inszego jest miłośćprywatna, a co inszego generalna jednej nacji ku drugiej, którą togeneralną pan nasz Zbawiciel nie mniej pilnie obserwować nakazał.A gdzie ona? Kiedy, człeku, rozglądniesz się po świecie, to taka242 Pan Wołodyjowskiwszędy zawziętość w sercach, jakoby ludzie diabelskich, nie boskichprzykazań słuchali.- Mój jegomość - odrzekł pan Zagłoba - trudno nas przekonasz,abyśmy Turczyna, Tatara lub innych barbarów miłować mieli, któ-rymi i sam Pan Bóg zgoła brzydzić się musi.- Do tego ja waści nie namawiam, jeno to utrzymuję, że dziecieiusdem matris kochać się powinny, a owóż zamiast tego od chmiel-nicczyzny, czyli od trzydziestu lat, wszystkie te kraje z krwi nieosychają.- A z czyjej winy?- Kto się pierwszy do niej przyzna, temu pierwszemu Bóg ją odpuści.- Jegomość dziś szatki duchowne nosisz, a za młodu bijałeś rebe-lizantów, jakośmy słyszeli, wcale niezgorzej.- Bijałem, bom był powinien, jako żołnierz, i nie to mój grzech,ale to, żem ich przy tym jako zarazy nienawidził.Miałem swoje pry-watne racje, o których nie będę wspominał, bo to dawne czasy i ranyowe zaschły.W tym się kajam, żem nad powinność czynił.Miałempod swoją komendą sto ludzi z chorągwi pana Niewodowskiego i czę-sto luzem chodząc, z nimim palił, ścinał, wieszał.Waszmościowiewiecie, jakie to były czasy.Palili i ścinali Tatarzy przez Chmielana pomoc wezwani, paliliśmy i ścinali my.Kozactwo też wodęa ziemię tylko wszędy zostawiało, gorszych jeszcze dopuszczając sięod nas i od Tatarów okrucieństw.Nie masz nic straszniejszego nadwojnę domową.Co to były za czasy, tego nikt nie wypowie, dość,że my i oni byliśmy do psów wściekłych niż do ludzi podobniejsi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl