[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedział od pewnego czasu, że prawdopodobnie może uciec, ale na miejscu utrzymywała go Murbella i wzrastająca wiedza o ciężkim położeniu zakonu.W równym stopniu czuł się więźniem własnych myśli, jak i skomplikowanego sy­stemu, który reprezentowały strażniczki i to monstrualne urządzenie.Urządzeniem był oczywiście statek pozaprzestrzenny.Narzędziem.Sposobem na to, by poruszać się nie zauważonym po niebezpiecznym wszechświecie.Środkiem ukrycia siebie i swoich zamiarów, nawet przed poszukiwaczami dysponującymi zdolnością jasnowidzenia.Mając zgromadzone w sobie umiejętności wielu istnień, patrzył na otoczenie przez zasłonę zarówno wyrafinowania, jak i naiwności.Mentaci kultywowali naiwność.Przekonanie o tym, że coś się wie, stanowi prostą drogę do zaślepienia.To niedorastanie do ogromu wie­dzy stopniowo hamuje zdolność uczenia się (tak mówiono mentatom), prowadząc zarazem do nagromadzenia owych " rzeczy, które wiem ".Nowe źródła danych, które udostępnił mu zakon żeński (o ile mógł na nich polegać), wywoływały nowe pytania.Na ile zorganizowany był opór przeciwko Czcigodnym Macierzom w Rozproszeniu? Oczy­wiście były tam grupy (wahał się, czy nazwać je siłami), które polo­wały na Czcigodne Macierze, tak jak one polowały na Bene Gesserit.Również je zabijały, jeśli przyjąć świadectwa z Gammu.Fulary i Treserzy? Dokonał mentackiej kalkulacji: odgałęzienie Tleilaxan z pierwszego Rozproszenia rozwinęło technikę manipulacji genetycznych.Ci dwoje, których oglądał w swojej wizji: czy to oni stworzyli futary? Czy ta para może być Tancerzami Oblicza? Czy byli niezależni od Mistrzów Tleilaxan? W Rozproszeniu nie należało się niczemu dziwić.Do diabła! Potrzebował dostępu do większej liczby danych, do po­tężniejszych źródeł.Obecne nie były nawet w najmniejszym stopniu odpowiednie.Narzędzie o ograniczonym zastosowaniu, jego pulpit, mogło sprostać większym wymaganiom, ale trudno było je odpowie­dnio zastosować.A przecież on pragnął wyjść stąd jak na mentata przystało!"Zostałem spętany, i to jest błąd.Czy Odrade mi nie ufa? Jest jed­ną z Atrydów, do diabła! Wie, co jestem dłużny jej rodzinie.""Więcej niż jedno życie nie wystarczy, by spłacić dług."Wiedział, że się irytuje.Nagle jego umysł uległ zablokowaniu.Mentat się irytuje! Znak, że balansuje na krawędzi."Pierwszorzędna kalkulacja!" Coś, czego nie powiedziały mu o Tegu?Pytania! To nie postawione pytania podgryzały go od środka."Potrzebuję perspektywy!" Niekoniecznie była to sprawa dystan­su.Można uzyskać rozszerzoną perspektywę nawet patrząc z wnę­trza, o ile pytania zostaną nieco inaczej postawione.Wyczuwał, że gdzieś w doświadczeniach Bene Gesserit (być może nawet w zazdrośnie strzeżonych Archiwach Bell) znajdują się brakujące elementy.Bell powinna zdawać sobie z tego sprawę! Myśli Idaho były jak fragmenty mozaiki, z których większość trzymał w dłoni i mógł próbował ułożyć je w całość.Jednak nie chodziło tu o rozwią­zywanie łamigłówek.Prawie słyszał rozbrzmiewające w umyśle słowa swego nauczy­ciela, mentata:"Zestaw swoje pytania tak, by się równoważyły, i rzucaj dane na jedną lub na drugą szalę.Rozwiązania zachwieją każdą równowagę i ujawnią to, czego szukasz."Tak! Osiąganie zachwiania równowagi przy pomocy specjalnie ukierunkowanych pytań było mentacką żonglerką.Murbella powiedziała coś poprzedniej nocy - co? Byli w łóżku.Przypomniał sobie, że widział czas wyświetlony na suficie - 21:47.Pomyślał wtedy: "Ten wyświetlacz pochłania energię".Mógł niemal czuć uśpioną przeogromną siłę statku, tego gigan­tycznego urządzenia poza Czasem, bezgłośnej maszynerii, pracującej po to, by stworzyć maskujące pole, którego żadne urządzenie nie mogło odróżnić od naturalnego tła.Z wyjątkiem chwili obecnej, kie­dy statek miał wyłączone obwody, zasłonięty nie przed wzrokiem, a tylko przed jasnowidzeniem.Murbella reprezentowała inny rodzaj potęgi.Oboje świadomi byli siły, która próbowała przyciągnąć ich do siebie nawzajem.Stłumienie tej niszczącej żądzy kosztowało wiele! Popęd seksualny nasilał się, nasilał, nasilał.Murbella coś mówiła.Tak, to było to.Dziwna samoanaliza.Dawna Czcigodna Macierz podchodziła do swego życia od nowa, z ujawnio­ną przez Bene Gesserit świadomością i ufnością, że dojrzała w niej wielka siła.Za każdym razem, kiedy widział te zmiany, czuł smutek."Zbliża się dzień naszego rozstania" - uświadomił sobie.Ale Murbella mówiła:"Ona - Odrade często była dla niej "tą" - ciągle prosi mnie, abym oceniła moją miłość do ciebie.""Próbowała tego samego ze mną.""Co powiedziałeś? ""Odi et amo.Excrucior."Oparła się na łokciu i spojrzała na niego."Jaki to język?""Bardzo dawny, nauczy t mnie go kiedyś Leto.""Przełóż" - zażądała stanowczo.Dawna tożsamość Czcigodnej Macierzy."Nienawidzę i kocham.I znoszę katusze.""Czy naprawdę mnie nienawidzisz?" - zapytała wtedy z niedo­wierzaniem."To, czego nienawidzę, jest do tego stopnia związane ze mną, że nie mogę za siebie odpowiadać.""Porzuciłbyś mnie, gdybyś mógł?""Chcę w każdej chwili podejmować decyzje.Chcę mieć nad nimi kontrolę.""To jest gra, w której nie można poruszyć tylko jednej z figur."O to chodziło! Jej słowa.Przypominając to sobie, Idaho nie czuł podekscytowania, ale miał wrażenie, że po długim śnie nagle otworzył oczy."Gra, w której nie można poruszyć tylko jednej figury." Gra.Jego pogląd na statek pozaprzestrzenny i na to, co robił tu zakon żeński.Było jeszcze coś do powiedzenia."Statek jest dla nas szczególną szkołą" - powiedziała Murbella.Mógł się tylko zgodzić.Zakon żeński wzmocnił jego mentackie zdolności łączenia danych i odkrywania tego, co jeszcze się nie zda­rzyło.Czuł, dokąd to może doprowadzić, i bardzo się tego bał.Rozjaśniasz mój umysł.Blokujesz odchylenia i bezużyteczną goni­twę myśli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl