[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wręcz miał taką silnąpotrzebę. Londyn, powiadasz? Ja nigdy tam nie byłem.Pewnego dnia. Wyjechałem do college u.To był pomysł mojego ojca. I dopiero co wróciłeś?Nie rozumiał, dlaczego Amir trzyma tu rzeczy.Jego zdaniem było todziwne miejsce na przechowywanie stołów i krzeseł. Nie.Wróciłem zeszłego lata. Jakoś cię nie widziałem. Nie. Trzeba było zajść, Amir.Nanna by się ucieszyła.Pamiętam, jak sięrazem bawiliście.Roześmiał się. Boże, ależ ona ci dawała popalić.Nie znosiła lalek, wiesz.Zawsze uważałem, że to dlatego, że ma ciebie i nie potrzebuje lalek.Wydawać by się mogło, że to dobry dowcip.%7łe w sam raz.Na Amiranie podziałał. Rozmawiałeś z nią po powrocie?Chłopak znowu patrzył przez okno, wpatrując się w wyludnionetereny w oddali.Birk Larsen zerknął na adres, który Amir mu podał,patrzył na drogowskazy i numery. No to prawie jesteśmy.Zamknięta brama, za nią opuszczony zakład produkcyjny.Birk Larsen raz jeszcze spojrzał na kartkę. Numer siedemdziesiąt cztery.To tu?Amir zamarł na swoim fotelu, ściskając torbę, jakby to byłanajważniejsza rzecz na świecie. Amir? To tutaj? Stąd zabieramy rzeczy na twoje wesele? Co.Chłopak płakał.Tak samo jak w dzieciństwie, gdy Nanna posunęłasię za daleko.Spod czarnych okularów spływały na policzki wielkie łzy. Nie będzie ślubu.Jest odwołany.Birk Larsen zastanawiał się, co robić. Amir.Co my tu robimy?Chłopak otworzył torbę. Chciałbym. wymamrotał i urwał. Co byś chciał? Co? Zawsze się pana bałem  mówił Amir. Kiedy byliśmy mali iNanna zabierała mnie do waszego domu.Bałem się pana, gdy wróciłemlatem.Nie ośmieliłem się przyjść, myślałem, co pan powie, co pan zrobi,kiedy.się pan dowie.Birk Larsen patrzył na niego podejrzliwie. O czym? O mnie.I Nannie.O nas.Zawsze mówiła, że mam się nie bać.%7łepan się przekona.%7łe pan z jej mamą kiedyś byliście tacy sami.Głupi.Zakochani.Ale. Otarł oczy rękawem kurtki, zupełnie jak dziecko. Ja i tak się bałem i myślałem.że to tylko pogorszy sprawę, prawda? Kiedysię pan dowie. O czym? %7łe to mnie kochała.Imigranta zza rogu.Mieliśmy razem uciec.Apotem.Wcisnął torbę w ręce Birk Larsenowi.W środku leżała białabąbelkowa koperta.I coś jeszcze. Potem coś.Nie wiem.Odpiął pas.Wysiadł.Podszedł do bramy zamkniętej na kłódkę ipatrzył na opuszczoną fabrykę, która nic nie znaczyła, nic.Teraz dopieroBirk Larsen to pojął.Koperta była zaadresowana na niego i Pernille.W środku znajdowałasię cyfrowa kaseta wideo.Birk Larsen zajrzał do torby.Zobaczył kamerę.Kaseta do niej pasowała.Znalazł guzik play.Wcisnął go.Poczuł, że serce przestaje mu bić.Zimny dzień.Niedawno.Nanna w ciepłym płaszczu, włosy wnieładzie.W ogóle nie wygląda na dziewiętnaście lat. To się nagrywa?  pyta.Głos skądś.Amira.Trochę humorzasty, kiedy próbuje sobie poradzićz nagraniem. Tak.Ona mówi, że dobrze.Bierze głęboki oddech, uśmiecha się.Jakkobieta.Patrzy w obiektyw, a w żyłach Birk Larsena zastyga krew, gdy słuchatego głosu.Bo wie, że już nigdy go nie usłyszy.Taka bystra, słodka, pełna nadziei.Jak strasznie bolało torozpaczliwe poczucie utraty.Głos mówi roześmianym, nieposłusznym tonem:  Cześć, mamo,cześć, tato.Mrugnięcie oka.  Cześć, Anton i Emil, najlepsze teletubisie świata.Po chwili jej twarz staje się tak poważna, że stary Theis Birk Larsenczuje, jak łzy szczypią go w oczy. Kiedy oglądacie to nagranie, jest poniedziałek.Myślicie, że jestem wszkole.Ale mnie tam nie ma.Przechyla głowę na bok, w taki zawadiacki sposób, tak jak zawszerobiła, gdy chciała postawić na swoim. Wiem, że będziecie się na mnie złościć.Ale nie martwcie się.Strasznie was wszystkich kocham.I nic mi nie jest.Jestem z Amirem.Małym Amirem.Obraz podskakuje. Jeszcze nie.Mój pierwszy chłopak.Wrócił latem.Spotkaliśmysię..Przenosi wzrok na mężczyznę za kamerą.Wygląda na zakłopotaną.Zbywa to śmiechem. Cóż.Nie widzieliśmy się trzy lata.A czuliśmy się, jakby to był jedendzień.Zawsze mi mówiłaś, mamo.%7łe jak to się dzieje, to człowiek wie.Nieważne, co ludzie myślą.Nieważne, co myśli świat.Kiedy to się dzieje,kiedy człowiek znajduje właściwą osobę, nic nie może go powstrzymać.Iwyście też nie mogli.Niski, głęboki jęk rodzi się w płucach Birk Larsena.Nie odrywa niebieskich oczu od kamery, od nich. W sumie kochaliśmy się od zawsze.Tylko trochę nam zajęło, żebysię do tego przyznać.Mamo, myślę, że ty zawsze wiedziałaś.Amir maprzyjaciela, u którego możemy się zatrzymać.Nie wiem, jak długo.Aż sięwszystko uspokoi.Przysuwa kamerę bliżej, jakby jakąś irracjonalną częścią umysłuwierzył, że to ona.Nanna żywa.Cała i zdrowa. Chcę, żebyście wszyscy wiedzieli  mówi  że nigdy nie byłamszczęśliwsza.Więc proszę.Mam nadzieję, że mi wybaczycie.Myślę, żetak.Wyście też uciekli, prawda? Pamiętam spojrzenie twoich oczu, kiedy mi o tym mówiłaś, mamo.Tyle miłości.Wyciąga rękę, dotyka niewidocznego mężczyzny za kamerą. Jeśli my z Amirem będziemy tak szczęśliwi i tak dobrzy jak wy..Teraz płacze, a na to Theis nigdy nie mógł patrzeć. Do zobaczenia, mamo i tato.Posyła całusa. Kocham was, teletubisie.Niedługo do was zadzwonię.Zawsze będęwas kochać.Azy i śmiech.Kamera się rusza.Zciana z graffiti.Rowery [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl