[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widać było, że jest wystraszony.Dlatego nie mogłam czekać na wsparcie.Wystarczyłby silniejszy podmuch wiatru,a poszybowałby niczym latawiec.Wetknęła luzny kosmyk włosów za ucho. Płakał  ciągnęła. Spytałam go, co robi na dachu.Powiedział, że rysuje. Upiła kolejnyłyk szkockiej, tym razem większy. Próbowałam tłumaczyć, że dach nie jestnajbezpieczniejszym miejscem do rysowania.I wiesz, co mi odpowiedział?Hunter czekał. Powiedział, że tu jest bezpieczniej niż u niego w domu, z wujkiem.Powiedział, żestrasznie tęskni za mamą i tatą, że to niesprawiedliwe, że oni umarli, a on nie i że oni nie robilimu krzywdy jak wujek Peter.Hunter poczuł ścisk w gardle. Widziałam, że chłopiec cierpi, ale moim zadaniem było bezpiecznie ściągnąć go z dachu.Mówiłam do niego, powoli się zbliżając, w razie gdybym musiała go łapać.Spytałam, co rysuje.Wyrwał kartkę z zeszytu i pokazał mi obrazek. Po raz pierwszy odwróciła wzrok i wpatrzyłasię w jakiś martwy punkt na stole. Rysunek przedstawiał jego pokój.Prosty rysunekz ludzikami o zniekształconych twarzach.Na łóżku leżał ludzik. Myers przerwała i przełknęłagłośno ślinę. A na nim inny ludzik.Hunter słuchał. A na koniec puenta rodem z koszmaru: koło łóżka stała pani ludzikowa.  Ciotka o wszystkim wiedziała  stwierdził Hunter.Myers kiwnęła głową potakująco, a jej oczy zaszły łzami. Ci ludzie byli jego opiekunami.Mieli go chronić.A nie niszczyć mu duszę. Dokończyławhisky jednym łykiem. Tam na dachu obiecałam mu, że jeśli zejdzie ze mną na dół, wujeknigdy go już nie skrzywdzi.Nie uwierzył mi.Kazał mi przysiąc.Więc przysięgłam. Przerwała. To wystarczyło.Powiedział, że mi wierzy, bo jestem policjantką, a policjanci nie kłamią,policjanci pomagają ludziom.Billy wstał i odwrócił się do mnie.Wyciągnął do mnie swądrobniutką rączkę.I wtedy się pośliznął. Więc nie skoczył, jak napisali w raporcie?Myers pokręciła głową.Siedzieli przez chwilę w ciszy.Kelnerka, która podeszła do stolika, skrzywiła się na widok nieruszonego jedzenia. Coś nie tak z jedzeniem? Co?  Hunter pokręcił głową. Nie.Jest przepyszne.Jeszcze nie skończyłem.Proszę daćmi jeszcze chwilę. Ja poproszę jeszcze jedną szklaneczkę  odezwała się Myers. Dwunastoletniejbalvenie.Kelnerka kiwnęła głową i odeszła. Rzuciłam się w jego stronę.Musnęłam jego maleńką rączkę, ale nie zdołałam jej chwycić.Był taki drobniutki, że jego ciało przy zderzeniu z ziemią prawie rozpadło się na kawałki.Hunter przeczesał ręką włosy. Dwa dni zbierałam w sobie odwagę, żeby tam wrócić. Przerwała na chwilę, szukającwłaściwych słów. Właściwie nie zbierałam odwagi, ale czystą nienawiść.Nie zależało mi, żebyprzyznali się do winy.Chciałam, żeby poczuli choć maleńki ułamek strachu, jaki czuł tenchłopiec. W jej głosie pojawiła się złość. Dziesięciolatek cierpiał tak bardzo, że wolałskoczyć z dachu, niż wrócić do rodziny, która miała go kochać.Jesteś psychologiem.Wiesz, żedziesięcioletni chłopcy nie powinni popełniać samobójstw.Nie powinni nawet wiedzieć, żeistnieje taka możliwość.Kelnerka wróciła z drinkiem Myers i postawiła szklankę na stole. Poszłam do ich mieszkania i stanęłam z nimi twarzą w twarz.Angela wybuchła płaczem,Peter był natomiast zimny niczym lód.W ogóle go to nie ruszyło.Coś we mnie wtedy pękło.Zmusiłam ich, by się związali, i zabrałam ich na dach.W to samo miejsce, z którego spadł Billy.Wtedy do tego doszło.Hunter się nachylił, ale nie powiedział ani słowa, pozwalając, by Myers kontynuowała swoimtempem. Angela zaczęła łkać histerycznie, ale nie ze strachu.Sumienie puściło i wszystko wyznała.Powiedziała, że wstydzi się samej siebie, ale tak strasznie się bała tego, co Peter może zrobićjej i Billy emu, jeśli tylko komuś o tym powie.Peter ją też bił i gwałcił.Mówiła, że wielokrotniechciała zabrać Billy ego i uciec, ale nie miała dokąd.Nie miała pieniędzy, przyjaciół ani rodziny,która mogłaby jej pomóc.Wtedy Peter stracił nad sobą panowanie.Kazał jej się zamknąći uderzył ją w twarz.Prawie go za to zastrzeliłam.Myers przerwała, by upić kolejny łyk. Powstrzymała mnie reakcja Angeli.Policzek nie zrobił na niej żadnego wrażenia. Powiedziała, że jest już zmęczona ciągłym strachem.Zmęczona bezsilnością.Spojrzała namnie, a z jej oczu wyzierało zdecydowanie.Powiedziała:  Dziękuję za to, że wreszcie mogęcoś z tym zrobić.Przepraszam za Billy ego.I bez żadnego ostrzeżenia rzuciła się z dachu.Przypięta do Petera.Hunter przyglądał się uważnie jej twarzy, szukając oznak kłamstwa  nagłego grymasu,mrugania oczami.Myers emanowała jedynie pełnym spokoju żalem. Angela była solidnej postury, Peter był wysoki i kościsty.Nie spodziewał się tego.Jejciężar przeważył go, choć zdołał ją utrzymać przez kilka sekund.Wystarczająco, by spojrzećna mnie w panice.Wystarczająco, by poprosić o pomoc.Odwróciłam się i odeszłam.Siedzieli potem w milczeniu, a Hunter trawił całą historię. No i co masz mi teraz do powiedzenia? Myślisz, że kłamię?  spytała w końcu Myers.To dlatego Myers nie powiedziała wtedy śledczym prawdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl