Pokrewne
- Strona Główna
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Justyniusz Zarys dziejow
- handlarz ksiag przekletych marcello simoni
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- negatyw24.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wreszcie się poddałem i długi czas usiłowałem rozwiązać beznadziejną zagadkę, jak odciągnąć wartowników od króla.Słyszałem huk morza i wycie wichru, a kiedy otworzyłem na chwilę okno, gwałtowny podmuch sztormu rzucił mnie pod przeciwległą ścianę.Większość ludzi uważała ten dzień za wyjątkowo stosowny na ceremonię: pogoda gwarantowała, że Zawyspiarze nie zaatakują.Marznący deszcz tworzył skorupę lodu na śnieżnych zaspach - drogi będą bardzo śliskie.Wyobraziłem sobie Brusa podróżującego nocą w towarzystwie księżnej Ketriken oraz króla w lektyce.Mnie by się takie zadanie nie podobało.Nastrój grozy został już stworzony.Najpierw historia z Ospiarzem przy studni i z wężem na kominku, potem rozpacz w kuchni.Cały dzienny wypiek chleba nie wyrósł, a mleko w beczułkach zgorzkniało, zanim jeszcze zebrano śmietanę.Biedna kucharka była wstrząśnięta do głębi i oznajmiła, że nigdy wcześniej takie rzeczy nie śmiały się zdarzyć w jej kuchni.Świniarze nie pozwolili dać mleka trzodzie, taką mieli pewność, że zostało ono dotknięte klątwą.Chleb trzeba było miesić jeszcze raz, a przecież i tak dosyć było roboty przy wykarmieniu wszystkich gości, którzy zjechali na uroczystość.Mogłem się założyć, że cała służba, w ślad za nieszczęśliwą załogą kuchni, będzie miała fatalne humory.W izbie żołnierskiej racje podawano skromne, w dodatku gulasz był przesolony, a piwo się skwasiło.Władca Księstwa Rolnego skarżył się, że dostał do komnat ocet zamiast wina, co doprowadziło księcia Krzepkiego do stwierdzenia, że w jego komnatach, podobnie jak u władców księstwa Cypla i Dębów, chociaż ocet byłby mile widziany jako przejaw gościnności.Uwaga ta dotarła jakimś sposobem do mistrzyni Pokojów, która głośno zrugała pokojówki, że gościom brakowało podstawowych wygód, należnych jako wyraz szacunku.Służba broniła się, że wydano rozkaz, by wydatki na gości z gorszych komnat ograniczyć do minimum, ale nikt nie potrafił wskazać, kto wydał polecenie.I tak przez cały dzień.W sumie byłem zadowolony, że się ukryłem w wieży księcia Szczerego.Nie odważyłem się nie stawić na ceremonii, gdyż zbyt wiele można by było z tego wywnioskować.Stałem więc - wystrojony w koszulę z obszernymi rękawami oraz bardzo niewygodne wąskie spodnie, cierpliwie oczekując nadejścia księcia Władczego.Myśli miałem zajęte setką pytań i obaw.Bałem się, czy Brus zdołał przeszmuglować konie i lektykę.Było już ciemno.Prawdopodobnie czekał, chłostany sztormem, w żałosnym schronieniu rzadkiego olchowego zagajnika.Z pewnością zakrył konie pledami, ale niewielka to osłona przy deszczu ze śniegiem, który teraz padał już bez przerwy.Zdradził mi imię kowala, u którego zostawił Sadzę oraz Fircyka.Będę musiał znaleźć sposób, żeby co tydzień wręczać temu człowiekowi zapłatę i pilnować, czy dobrze dba o konie.Brus kazał mi przyrzec, że dopatrzę tego osobiście.Czy księżna Ketriken zdoła odejść sama do swojej komnaty? I znowu: jak miałem odciągnąć strażników od króla Roztropnego i umożliwić Cierniowi działanie?Szmer głosów wyrwał mnie z zadumy.Spojrzałem w stronę podwyższenia; w tym samym kierunku patrzyli chyba już wszyscy.Po krótkim migotaniu jedna z białych świec błysnęła błękitem.Zaraz następna strzeliła iskrą i przez chwilę paliła się niebiesko.Raz jeszcze przez salę przeszedł szmer, ale świece paliły się już równo i spokojnie.Ani księżna Ketriken, ani król Roztropny nie dali po sobie poznać, że cokolwiek zauważyli, natomiast karzeł wyprostował się u stóp monarchy i pogroził świecom szczurzym berłem.Wreszcie zjawił się książę Władczy, wystrojony w czerwony aksamit oraz białe jedwabie.Przed nim szła dworka, mała dziewuszka, kołysząc kadzielnicą, z której rozchodziła się woń drzewa sandałowego.Książę Władczy szedł bez pośpiechu, witał poddanych uśmiechem albo skinieniem ręki.Nic nie szło tak wspaniale, jak sobie zaplanował [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Wreszcie się poddałem i długi czas usiłowałem rozwiązać beznadziejną zagadkę, jak odciągnąć wartowników od króla.Słyszałem huk morza i wycie wichru, a kiedy otworzyłem na chwilę okno, gwałtowny podmuch sztormu rzucił mnie pod przeciwległą ścianę.Większość ludzi uważała ten dzień za wyjątkowo stosowny na ceremonię: pogoda gwarantowała, że Zawyspiarze nie zaatakują.Marznący deszcz tworzył skorupę lodu na śnieżnych zaspach - drogi będą bardzo śliskie.Wyobraziłem sobie Brusa podróżującego nocą w towarzystwie księżnej Ketriken oraz króla w lektyce.Mnie by się takie zadanie nie podobało.Nastrój grozy został już stworzony.Najpierw historia z Ospiarzem przy studni i z wężem na kominku, potem rozpacz w kuchni.Cały dzienny wypiek chleba nie wyrósł, a mleko w beczułkach zgorzkniało, zanim jeszcze zebrano śmietanę.Biedna kucharka była wstrząśnięta do głębi i oznajmiła, że nigdy wcześniej takie rzeczy nie śmiały się zdarzyć w jej kuchni.Świniarze nie pozwolili dać mleka trzodzie, taką mieli pewność, że zostało ono dotknięte klątwą.Chleb trzeba było miesić jeszcze raz, a przecież i tak dosyć było roboty przy wykarmieniu wszystkich gości, którzy zjechali na uroczystość.Mogłem się założyć, że cała służba, w ślad za nieszczęśliwą załogą kuchni, będzie miała fatalne humory.W izbie żołnierskiej racje podawano skromne, w dodatku gulasz był przesolony, a piwo się skwasiło.Władca Księstwa Rolnego skarżył się, że dostał do komnat ocet zamiast wina, co doprowadziło księcia Krzepkiego do stwierdzenia, że w jego komnatach, podobnie jak u władców księstwa Cypla i Dębów, chociaż ocet byłby mile widziany jako przejaw gościnności.Uwaga ta dotarła jakimś sposobem do mistrzyni Pokojów, która głośno zrugała pokojówki, że gościom brakowało podstawowych wygód, należnych jako wyraz szacunku.Służba broniła się, że wydano rozkaz, by wydatki na gości z gorszych komnat ograniczyć do minimum, ale nikt nie potrafił wskazać, kto wydał polecenie.I tak przez cały dzień.W sumie byłem zadowolony, że się ukryłem w wieży księcia Szczerego.Nie odważyłem się nie stawić na ceremonii, gdyż zbyt wiele można by było z tego wywnioskować.Stałem więc - wystrojony w koszulę z obszernymi rękawami oraz bardzo niewygodne wąskie spodnie, cierpliwie oczekując nadejścia księcia Władczego.Myśli miałem zajęte setką pytań i obaw.Bałem się, czy Brus zdołał przeszmuglować konie i lektykę.Było już ciemno.Prawdopodobnie czekał, chłostany sztormem, w żałosnym schronieniu rzadkiego olchowego zagajnika.Z pewnością zakrył konie pledami, ale niewielka to osłona przy deszczu ze śniegiem, który teraz padał już bez przerwy.Zdradził mi imię kowala, u którego zostawił Sadzę oraz Fircyka.Będę musiał znaleźć sposób, żeby co tydzień wręczać temu człowiekowi zapłatę i pilnować, czy dobrze dba o konie.Brus kazał mi przyrzec, że dopatrzę tego osobiście.Czy księżna Ketriken zdoła odejść sama do swojej komnaty? I znowu: jak miałem odciągnąć strażników od króla Roztropnego i umożliwić Cierniowi działanie?Szmer głosów wyrwał mnie z zadumy.Spojrzałem w stronę podwyższenia; w tym samym kierunku patrzyli chyba już wszyscy.Po krótkim migotaniu jedna z białych świec błysnęła błękitem.Zaraz następna strzeliła iskrą i przez chwilę paliła się niebiesko.Raz jeszcze przez salę przeszedł szmer, ale świece paliły się już równo i spokojnie.Ani księżna Ketriken, ani król Roztropny nie dali po sobie poznać, że cokolwiek zauważyli, natomiast karzeł wyprostował się u stóp monarchy i pogroził świecom szczurzym berłem.Wreszcie zjawił się książę Władczy, wystrojony w czerwony aksamit oraz białe jedwabie.Przed nim szła dworka, mała dziewuszka, kołysząc kadzielnicą, z której rozchodziła się woń drzewa sandałowego.Książę Władczy szedł bez pośpiechu, witał poddanych uśmiechem albo skinieniem ręki.Nic nie szło tak wspaniale, jak sobie zaplanował [ Pobierz całość w formacie PDF ]