[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko mi jedno.- Trudno zaczynać rozmowę na komendę - zauważyła mama.- Chyba miałaś już dość czasu, żeby się tego nauczyć?- Marcus! Will roześmiał się.- Ma rację.Nie wiem, ile masz lat, Fiono, ale przypuszczam, że w sumie mamy co najmniej sześćdziesiąt lat doświadczeń konwersacyjnych, więc może nie powinno być tak trudno.- W porządku.- To ruszamy.- Ty pierwszy.Oboje wybuchnęli śmiechem, ale dalej milczeli.- Will? - odezwał się Marcus.- Tak?- Lubisz Johna Majora?- Nie bardzo.- A ty, mamo?- Przecież wiesz, co o nim myślę.- Powiedz to Willowi.- Nie bardzo.Niewiele się posunęło.- A dlaczego?- Marcus, daj nam spokój.W niczym nie pomagasz, a tylko utrudniasz.Jak nie będziesz nas tak ponaglał, to sami zaczniemy rozmawiać.- Kiedy?- Przestań wreszcie! - Byłeś kiedyś żonaty, Will?- Marcus, jeszcze chwila, a cię ukatrupię.- Daj spokój, Fiona, nic nie szkodzi.Nie, niebytem.A ty?- Pewnie, że nie.Jestem za mały.- - O!- To teraz spytaj mamę.- Fiona, byłaś zamężna?- Nie.Marcus na chwilę oniemiał.Jak był młodszy, uważał, że ludzie muszą mieć ślub, aby zostać matką i ojcem, tak jak trzeba mieć prawo jazdy, żeby prowadzić samochód.Potem dowiedział się, że to nieprawda i że jego rodzice nie byli małżeństwem, ale trudno jednak było pozbyć się dawnych wyobrażeń.- A chciałaś, mamo?- Nie bardzo.Nie wydaje mi się to takie ważne.- To dlaczego inni to robią?- Z przeróżnych powodów.Poczucie bezpieczeństwa.Nacisk rodziny.Mylne wyobrażenia na temat romansu.- Straszna z ciebie cyniczka.- Will pokręcił głową ze śmiechem.Marcus tego nie zrozumiał, ale podobało mu się to, że nareszcie coś zaskoczyło, bez jego ponaglenia.- Widujesz się jeszcze z ojcem Marcusa?- Czasami.Nie za często.Marcus znacznie częściej.A ty? Widujesz się ze swoją eks?- Mmmm.Ach, tak.Często.Na przykład dzisiaj rano zabrała Neda.Bardzo dziwnie to powiedział, myślał Marcus.Zupełnie jakby musiał sobie przypomnieć.- I tobie to odpowiada?- Tak.Jesteśmy dosyć zgodni.- A jak do tego doszło, że to ty zająłeś się Nedem? Nie zrozum mnie źle, wiem, że jesteś świetnym ojcem i w ogóle, ale najczęściej jest na odwrót.- Chyba była właśnie na etapie Sprawy Kramerów.Wiesz, takie tam: "Muszę ustalić, kim właściwie jestem".- No i co, ustaliła?- Czy ja wiem, chyba nie.Ale czy ktokolwiek z nas to ustalił?Pojawiło się jedzenie; Marcus z zapałem zabrał się do omletu i frytek.Ciekawe, myślał, czy przeprowadzą się do Willa, czy też kupią sobie coś nowego?ROZDZIAŁ CZTERNASTYWill wiedział, że Fiona nie jest w jego typie.Przede wszystkim nie wyglądała tak jak kobiety, w których gustował; w ogóle nie był pewien, czy zależy jej na wyglądzie.A tego zdecydowanie już nie lubił.Ludzie - i kobiety, i mężczyźni - powinni dbać o swoją powierzchowność, nawet gdy brakuje im użytecznych do tego środków, chyba że nie interesowała ich seksualna strona życia, co zresztą w przypadku niechlujów było całkiem na miejscu.Wtedy mogli już sobie robić, co chcieli.Taki na przykład Einstein.Will nic nie wiedział o prywatnym życiu Einsteina, ale ze zdjęć widać było, że facet myśli o zupełnie innych rzeczach.Fiona jednak nie była Einsteinem.Mogła nawet być całkiem inteligentna, ale chociażby z rozmowy w restauracji wynikało, że kontakty damsko - męskie nie są dla niej zupełnie nieistotne, czemu więc bardziej o siebie nie zadba? Dlaczego zamiast porządnej fryzury ma potargane włosy i czemu ubrania nosi tak, jakby jej zupełnie nie zależało?Za dużo w niej było hippiski i teraz lepiej już rozumiał, skąd to dziwactwo u Marcusa.Angażowała siew te jakieś alternatywne sprawy, aromaterapia, wegetarianizm, środowisko - sprawy, które Willa nic nie obchodziły.Gdyby zaczęli się spotykać, szybko doszłoby do strasznych kłótni, po których wpadłaby w przygnębienie, a w obecnej sytuacji była to ostatnia rzecz, jakiej pragnął.Prawdę mówiąc, najbardziej zainteresował go fakt, że próbowała sobie odebrać życie.W jakiś tajemniczy sposób było to interesujące, a nawet seksowne, ale jak umawiać się z kobietą, która w każdej chwili może się targnąć na swoje życie? Doszedł wcześniej do przekonania, że umawianie się z matkami to fajna rzecz, ale z matką o samobójczych skłonnościach? Zarazem jednak nie chciał całkiem odpuścić tej sprawy, ciągle bowiem miał poczucie, że Fiona i Marcus mogliby na resztę życia zastąpić garkuchnie dla bezdomnych i ogłoszenia w "Guardianie".Przy owym "na resztę życia" nie należało tracić proporcji: od czasu do czasu filet z miecznika albo wyprawa na jakiś nudny film, nic więcej.To powinno być o wiele łatwiejsze od dokarmiania włóczęgów.Dobre uczynki! Pomoc ludziom w potrzebie! Wcale nie boczył się na takie hasła; uważał, że pomógł Angie, śpiąc z nią (chociaż może miał w tym też jakiś malutki interes), a teraz usiłował ustalić, czy można ludziom pomagać bez wspólnego sypiania.Chyba raczej tak, bo przecież udawało się innym: Matce Teresie, Florence Nightingale, aczkolwiek podejrzewał, że jego styl będzie odrobinę inny.Nie robili żadnych planów na przyszłość [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl