Pokrewne
- Strona Główna
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoć nas połšczy
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Tom Clancy Jack Ryan, Jr. 05 Zwierzchnik [2014]
- Campbell Joseph The Masks Of God Primitive Mythology
- Morressy John Kedrigern pokazuje co potrafi
- K.W. Wójcicki Klechdy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dmn.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wświetle pięknych papierowych lampionów rozwieszonych naganku dwunastoletnia czy trzynastoletnia dziewczynkarozchyliła bluzkę, by pokazać małe piersi.Stara, bezzębnakobieta chwyciła go za ramię, gdy obojętnie przechodził obok.- Wolisz chłopców?Fairbanks minął ją bez słowa.Jakiś pies o krótkiej,zmierzwionej sierści wyskoczył zza rogu i zaczął szczekać.Prawnik kopnął go i ruszył dalej.Przeszedł zaledwie jedną przecznicę, ale wydawało musię, że ta droga nie ma końca.Wreszcie, skorzystawszy zpomocy jakiegoś kalekiego żebraka, odnalazł dom Toma SunLucka.Ponad wypisanym arabskimi cyframi numerem naddrzwiami widniały także cyfry chińskie.Tom Sun Luck stanowił dziwną mieszaninę ras.Miał białąskórę i wschodnie rysy twarzy.Ubrany był w jedwabnekimono i okrągłą czapeczkę.Przywitawszy się, zaprowadziłFairbanksa do piwnicy.W końcu korytarza znajdowała siękotara, którą gospodarz uchylił lekko.- To tutaj.Płatne z góry.Fairbanks podał mudziesięciodolarowy banknot.- Proszę zostawić nas samych.- Jasne.- Tom Sun Luck zniknął w ciemnościach.Fairbanks odsunął kotarę i wszedł do środka.Płomyczek małejoliwnej lampki zamigotał pod wpływem ruchu powietrza.Było to jedyne oświetlenie tego brudnego pomieszczenia.Wyatt leżał na drewnianej ławie przykryty chińską gazetą.Miał zamknięte oczy.Ubrany był w zniszczony ciemny sweteri postrzępione spodnie.Jedną rękę wsuniętą miał pod głowę,drugą podtrzymywał długą fajkę z małym brązowymcybuchem pełnym opium.Słysząc, że ma gościa, otworzyłoczy. - Witaj, Bracie Paulu.Pamiętasz mnie? Przetkane siwiznąwłosy Wyatta były brudne i przetłuszczone, a jego niegdyśprzystojna twarz poszarzała.Mrużąc oczy, uniósł nieco głowę.- Pamiętam.- Jęknął i usiadł, wspierając się na łokciu.-%7ładnych dotacji.Nie jestem już Bratem Paulem.- Wiem.Znalezienie cię w tej dziurze zabrało mi sporoczasu.Przypuszczam, że bardzo brakuje ci pieniędzy.W zamglonych oczach Wyatta błysnęło zainteresowanie.-Mam pieniądze, ale nie tyle, ile bym chciał.- Jestem gotów ofiarować ci znaczną sumę w zamian za.- Fairbanks zagryzł wargi.- W zamian za pewną usługę.- Brzmi niezle.Ile?- Wystarczająco dużo, byś mógł sobie kupić mnóstwotego - Fairbanks wskazał fajkę.- Wystarczyłoby ci na długo.- Zwietnie - mruknął Wyatt.- Czego chcesz?- Chcę.Podobnie jak w szpitalu, tak i teraz zabrakło mu słów.Czuł się niczym egzaminowany uczeń.Milczał przez chwilę.- Chcę się kogoś.pozbyć.Usunąć kogoś.Czy to jasne?Wyatt popatrzył na niego uważnie, przesuwając palcamipo szpakowatych włosach.Pod jego paznokciami ukazały sięciemne obwódki brudu.Fairbanks poczuł smród opium orazjeszcze inny silniejszy odór.Ubranie Wyatta śmierdziałobrudem.- Chce pan kogoś zabić? Fairbanks z trudem przełknąłślinę.- Tak.- Zwietnie.Czemu nie?Prawnik ostrożnie rozchylił zasłonę.Ciemna piwnicanadal była pusta.- Nikt nie może wiązać z tym mojego nazwiska. - Rozumiem - powiedział Wyatt.- Za godziwą opłatęwszystko jest możliwe - uśmiechnął się do swego gościa.- Okogo chodzi?Fairbanks wiedział, że jeśli odpowie na to pytanie, niebędzie już mógł się cofnąć.Ale co z tego? Pomysłypodsuwane przez złość powinny być realizowane szybko.Byle tylko nie było pózniej żadnych świadków.Moralnaocena tego czynu nie obchodziła Fairbanksa, liczyło sięjedynie jego osobiste bezpieczeństwo po dokonaniu zbrodni.- Pytałem, o kogo chodzi.- Powiem ci.Jestem pewien, że tym chętniej zechcesz mipomóc.Księga XZAOTO KALIFORNII1911W1905 roku w Chicago powstał nowy, odmienny odpoprzednich, związek zawodowy.Stara A.F.of L.(AmericanFederation of Labor - Amerykańska Federacja Pracy.) byłaorganizacją dumnych ze swoich umiejętności, wykształconychrobotników, którzy nie chcieli mieć nic wspólnego zpospolitymi, niewykwalifikowanymi pracownikami.JednakEugene Debs, Big Bill" Haywood i inni socjaliści uznali, żetaka duma jest niebezpieczna i szkodliwa.Rozwój związkówzawodowych w rozpoczynającym się dopiero dwudziestymwieku wymagał czegoś lepszego: międzynarodowej,światowej organizacji.Nadano jej nazwę Industrial Workersof the World ( Industrial Workers of the World - PrzemysłowiRobotnicy Zwiata.).IWW chciała zrzeszać zarówno wykwalifikowanych, jak iniewykwalifikowanych pracowników.Wkrótce zdumieniobywatele i rozwścieczeni przedsiębiorcy usłyszeli opowieścio robotniczym raju, który powstać miał, jeśli byłoby tokonieczne, nawet poprzez sabotaż lub rewolucyjne obaleniesystemu kapitalistycznego.Wizje te sformułowano w nowejretoryce, którą ktoś określił mianem obiecanek cacanek".Reakcja była łatwa do przewidzenia.Generał Otis nazwałnowych związkowców zmową zbrodniczych łajdaków " orazszydził z nich, określając mianem wobblies " (Wobblies(ang.) - chwiejni.).To miano przylgnęło do nich na długo.Pod koniec pierwszego dziesięciolecia nowego wieku wobblies " zwrócili uwagę na złote pola Kalifornii oraz miastaCentral Valley, gdzie liczna napływowa ludność mogła staćsię znakomitym zapleczem dla związków zawodowych.ZMissoula, Spokane, Denver i innych miejsc zaczęli przybywaćzwiązkowcy, osiedlając się w takich miejscowościach jakBakersfield, Brawley, Stockton i Visalia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Wświetle pięknych papierowych lampionów rozwieszonych naganku dwunastoletnia czy trzynastoletnia dziewczynkarozchyliła bluzkę, by pokazać małe piersi.Stara, bezzębnakobieta chwyciła go za ramię, gdy obojętnie przechodził obok.- Wolisz chłopców?Fairbanks minął ją bez słowa.Jakiś pies o krótkiej,zmierzwionej sierści wyskoczył zza rogu i zaczął szczekać.Prawnik kopnął go i ruszył dalej.Przeszedł zaledwie jedną przecznicę, ale wydawało musię, że ta droga nie ma końca.Wreszcie, skorzystawszy zpomocy jakiegoś kalekiego żebraka, odnalazł dom Toma SunLucka.Ponad wypisanym arabskimi cyframi numerem naddrzwiami widniały także cyfry chińskie.Tom Sun Luck stanowił dziwną mieszaninę ras.Miał białąskórę i wschodnie rysy twarzy.Ubrany był w jedwabnekimono i okrągłą czapeczkę.Przywitawszy się, zaprowadziłFairbanksa do piwnicy.W końcu korytarza znajdowała siękotara, którą gospodarz uchylił lekko.- To tutaj.Płatne z góry.Fairbanks podał mudziesięciodolarowy banknot.- Proszę zostawić nas samych.- Jasne.- Tom Sun Luck zniknął w ciemnościach.Fairbanks odsunął kotarę i wszedł do środka.Płomyczek małejoliwnej lampki zamigotał pod wpływem ruchu powietrza.Było to jedyne oświetlenie tego brudnego pomieszczenia.Wyatt leżał na drewnianej ławie przykryty chińską gazetą.Miał zamknięte oczy.Ubrany był w zniszczony ciemny sweteri postrzępione spodnie.Jedną rękę wsuniętą miał pod głowę,drugą podtrzymywał długą fajkę z małym brązowymcybuchem pełnym opium.Słysząc, że ma gościa, otworzyłoczy. - Witaj, Bracie Paulu.Pamiętasz mnie? Przetkane siwiznąwłosy Wyatta były brudne i przetłuszczone, a jego niegdyśprzystojna twarz poszarzała.Mrużąc oczy, uniósł nieco głowę.- Pamiętam.- Jęknął i usiadł, wspierając się na łokciu.-%7ładnych dotacji.Nie jestem już Bratem Paulem.- Wiem.Znalezienie cię w tej dziurze zabrało mi sporoczasu.Przypuszczam, że bardzo brakuje ci pieniędzy.W zamglonych oczach Wyatta błysnęło zainteresowanie.-Mam pieniądze, ale nie tyle, ile bym chciał.- Jestem gotów ofiarować ci znaczną sumę w zamian za.- Fairbanks zagryzł wargi.- W zamian za pewną usługę.- Brzmi niezle.Ile?- Wystarczająco dużo, byś mógł sobie kupić mnóstwotego - Fairbanks wskazał fajkę.- Wystarczyłoby ci na długo.- Zwietnie - mruknął Wyatt.- Czego chcesz?- Chcę.Podobnie jak w szpitalu, tak i teraz zabrakło mu słów.Czuł się niczym egzaminowany uczeń.Milczał przez chwilę.- Chcę się kogoś.pozbyć.Usunąć kogoś.Czy to jasne?Wyatt popatrzył na niego uważnie, przesuwając palcamipo szpakowatych włosach.Pod jego paznokciami ukazały sięciemne obwódki brudu.Fairbanks poczuł smród opium orazjeszcze inny silniejszy odór.Ubranie Wyatta śmierdziałobrudem.- Chce pan kogoś zabić? Fairbanks z trudem przełknąłślinę.- Tak.- Zwietnie.Czemu nie?Prawnik ostrożnie rozchylił zasłonę.Ciemna piwnicanadal była pusta.- Nikt nie może wiązać z tym mojego nazwiska. - Rozumiem - powiedział Wyatt.- Za godziwą opłatęwszystko jest możliwe - uśmiechnął się do swego gościa.- Okogo chodzi?Fairbanks wiedział, że jeśli odpowie na to pytanie, niebędzie już mógł się cofnąć.Ale co z tego? Pomysłypodsuwane przez złość powinny być realizowane szybko.Byle tylko nie było pózniej żadnych świadków.Moralnaocena tego czynu nie obchodziła Fairbanksa, liczyło sięjedynie jego osobiste bezpieczeństwo po dokonaniu zbrodni.- Pytałem, o kogo chodzi.- Powiem ci.Jestem pewien, że tym chętniej zechcesz mipomóc.Księga XZAOTO KALIFORNII1911W1905 roku w Chicago powstał nowy, odmienny odpoprzednich, związek zawodowy.Stara A.F.of L.(AmericanFederation of Labor - Amerykańska Federacja Pracy.) byłaorganizacją dumnych ze swoich umiejętności, wykształconychrobotników, którzy nie chcieli mieć nic wspólnego zpospolitymi, niewykwalifikowanymi pracownikami.JednakEugene Debs, Big Bill" Haywood i inni socjaliści uznali, żetaka duma jest niebezpieczna i szkodliwa.Rozwój związkówzawodowych w rozpoczynającym się dopiero dwudziestymwieku wymagał czegoś lepszego: międzynarodowej,światowej organizacji.Nadano jej nazwę Industrial Workersof the World ( Industrial Workers of the World - PrzemysłowiRobotnicy Zwiata.).IWW chciała zrzeszać zarówno wykwalifikowanych, jak iniewykwalifikowanych pracowników.Wkrótce zdumieniobywatele i rozwścieczeni przedsiębiorcy usłyszeli opowieścio robotniczym raju, który powstać miał, jeśli byłoby tokonieczne, nawet poprzez sabotaż lub rewolucyjne obaleniesystemu kapitalistycznego.Wizje te sformułowano w nowejretoryce, którą ktoś określił mianem obiecanek cacanek".Reakcja była łatwa do przewidzenia.Generał Otis nazwałnowych związkowców zmową zbrodniczych łajdaków " orazszydził z nich, określając mianem wobblies " (Wobblies(ang.) - chwiejni.).To miano przylgnęło do nich na długo.Pod koniec pierwszego dziesięciolecia nowego wieku wobblies " zwrócili uwagę na złote pola Kalifornii oraz miastaCentral Valley, gdzie liczna napływowa ludność mogła staćsię znakomitym zapleczem dla związków zawodowych.ZMissoula, Spokane, Denver i innych miejsc zaczęli przybywaćzwiązkowcy, osiedlając się w takich miejscowościach jakBakersfield, Brawley, Stockton i Visalia [ Pobierz całość w formacie PDF ]