Pokrewne
- Strona Główna
- Hugo Viktor Nedznicy t.1
- Victor Hugo Nedznicy t.1
- Balzac Honoriusz Eugenia Grandet
- Andrzej Mencwel Wiedza o kulturze Cz. I Antropologia kultury
- Wstęp do filozofii A B Stępień
- Dziewanowski Kazimierz Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie
- Haldeman Joe i Jack Nie Ma Ciemnosci
- Kolodziejczak Tomasz Kolory sztandarow
- samotnoscwsieci
- Dick Philip K Czlowiek o jednakowych zebach (
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jacek94.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Okradnę rzekł Gringoire okradnę wszystko, co się wam podoba!Klopin skinął.Kilku żebraków wyszło z półkola i po chwili wróciło.Przynieśli dwa słupyzakończone u dom podstawkami z desek, dzięki którym mogli łatwością ustawić je na ziemi.Nasłupach tych umieścili poprzeczną belkę; wszystko razem tworzyło całkiem zgrabną przenośną54szubieniczkę; szubienica ta kil satysfakcji Gringoire a, wyrosła tuż przed nim w mgnieniu oka.Nie brakowało nic, nawet sznura, który kołysał się zachęcająco pod poprzeczną belką. Cóż to ma znaczyć? z pewnym lękiem zastanawiał się Gringoire.Dzwięk dzwoneczków,który usłyszał w tej właśnie chwili położył kres jego niepokojom; żebracy wieszali na stryczkumanekin, coś na kształt stracha na wróble, kukłę ubraną na czerwono i obwieszoną takimmnóstwem grzechotek i dzwoneczków, że starczyłoby ich na przybranie uprzęży trzydziestukastylijskich mułów.Dzwoneczki te brzęczały jeszcze przez pewien czas w rytm wahań sznura,potem zaczęły cichnąć i wreszcie umilkły, kiedy manekin zawisł nieruchomo, zgodnie z zasadąwahadła, które zdetronizowało klepsydrę i zegar słoneczny.Wówczas Klopin wskazał Gringoire owi stary, kulawy stołek, ustawiony tuż pod manekinem. Wejdz na stołek! rzekł. Na rany Jezusa! sprzeciwił się Gringoire kark sobie skręcę! Wasz stołeczek kulejeniczym dystych Martialisa jedna noga z heksametru, druga z pentametru. Wejdz na stołek! powtórzył Klopin.Gringoire wszedł na stołek i przy pomocy ruchów ramion i szyi zdołał jakoś znalezć jegośrodek ciężkości. A teraz odezwał się znowu król załóż prawą stopę na lewą nogę i stań na palcach lewejstopy. Jaśnie oświecony panie rzekł Gringoire czyżby naprawdę tak zależało ci na tym, żebymsobie połamał kości?Klopin pokiwał głową. Słuchaj, przyjacielu, za dużo gadasz.Powiem ci więc w dwu słowach, o co chodzi.Stanieszna jednej nodze, na palcach, jak ci kazałem; będziesz wtedy mógł sięgnąć do kieszeni manekina;wsuniesz tam rękę i wyciągniesz sakiewkę, która się w niej znajduje; jeżeli dokonasz tego tak, żenie zadzwoni ani jeden dzwoneczek to dobrze, zostaniesz żebrakiem.Jeszcze tylko przeztydzień będziemy cię bić na kwaśne jabłko i już nic więcej. Rany boskie! Jakże nie miałbym uważać rzekł Gringoire jeżeli jednak dzwoneczkizadzwonią? Będziesz wisiał.Zrozumiałeś? Nic nie zrozumiałem odparł Gringoire. Posłuchajże raz jeszcze.Masz wyjąć manekinowi sakiewkę z kieszeni; jeżeli podczas tejoperacji drgnie bodaj jeden dzwoneczek będziesz wisiał.Zrozumiałeś? Dobrze powiedział Gringoire teraz rozumiem.I co dalej? Jeśli uda ci się ukraść sakiewkę tak, by nie zadzwonić jesteś żebrakiem i będziesz bity ikopany codziennie przez cały tydzień.Teraz już chyba zrozumiałeś? Nie, jaśnie oświecony panie, teraz już nic nie rozumiem.I gdzież tu korzyść dla mnie? Wjednym wypadku stryczek, w drugim kij. Ale będziesz żebrakiem! odparł Klopin żebrakiem, czyż to nic dla ciebie nie znaczy? Abić cię będziemy dla twojego dobra, żeby cię uodpornić na cięgi. Stokrotne dzięki odpowiedział poeta. No, dalej, żywo! rzekł król i tupnął w beczkę która zahuczała niby wielki bęben.Zabieraj się do manekina i niechże się to wreszcie skończy.Uprzedzam cię po raz ostatni: jeżeliusłyszę jeden brzęk zajmiesz miejsce kukły.%7łebracza banda przyklasnęła słowom Klopina i otoczyła zwartym kołem szubienicę, śmiejącsię tak bezlitośnie, że Gringoire spostrzegł wreszcie, iż zanadto ich bawi, aby mógł spodziewaćsię po nich czegokolwiek prócz okrucieństwa.Nie miał już żadnej nadziei; pozostawała mujedynie wątła szansa pomyślnego przeprowadzenia groznej operacji, którą mu kazano wykonać.55Postanowił zaryzykować więc i gorącymi słowy błagalnej modlitwy zaklinał manekin, który miałobrabować, czując, że łatwiej by mu było wzruszyć tę kukłę niż żebraków.Miriadydzwoneczków z maleńkimi języczkami z miedzi wydały mu się paszczami żmij, gotowymi kąsaći syczeć. Ach! szepnął cichutko czyż to możliwe, żeby moje życie zależało od najmniejszegodrgnienia najmniejszego z tych dzwonków? Ach, dzwoneczki, nie zadzwońcie! Brzękadełka, niebrzęknijcie! dodał ze złożonymi modlitewnie rękami.Raz jeszcze spróbował targu z Klopinem Postraszgłupcą. A jeżeli wiatr powieje? zapytał. Będziesz wisiał odparł bez wahania król [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
. Okradnę rzekł Gringoire okradnę wszystko, co się wam podoba!Klopin skinął.Kilku żebraków wyszło z półkola i po chwili wróciło.Przynieśli dwa słupyzakończone u dom podstawkami z desek, dzięki którym mogli łatwością ustawić je na ziemi.Nasłupach tych umieścili poprzeczną belkę; wszystko razem tworzyło całkiem zgrabną przenośną54szubieniczkę; szubienica ta kil satysfakcji Gringoire a, wyrosła tuż przed nim w mgnieniu oka.Nie brakowało nic, nawet sznura, który kołysał się zachęcająco pod poprzeczną belką. Cóż to ma znaczyć? z pewnym lękiem zastanawiał się Gringoire.Dzwięk dzwoneczków,który usłyszał w tej właśnie chwili położył kres jego niepokojom; żebracy wieszali na stryczkumanekin, coś na kształt stracha na wróble, kukłę ubraną na czerwono i obwieszoną takimmnóstwem grzechotek i dzwoneczków, że starczyłoby ich na przybranie uprzęży trzydziestukastylijskich mułów.Dzwoneczki te brzęczały jeszcze przez pewien czas w rytm wahań sznura,potem zaczęły cichnąć i wreszcie umilkły, kiedy manekin zawisł nieruchomo, zgodnie z zasadąwahadła, które zdetronizowało klepsydrę i zegar słoneczny.Wówczas Klopin wskazał Gringoire owi stary, kulawy stołek, ustawiony tuż pod manekinem. Wejdz na stołek! rzekł. Na rany Jezusa! sprzeciwił się Gringoire kark sobie skręcę! Wasz stołeczek kulejeniczym dystych Martialisa jedna noga z heksametru, druga z pentametru. Wejdz na stołek! powtórzył Klopin.Gringoire wszedł na stołek i przy pomocy ruchów ramion i szyi zdołał jakoś znalezć jegośrodek ciężkości. A teraz odezwał się znowu król załóż prawą stopę na lewą nogę i stań na palcach lewejstopy. Jaśnie oświecony panie rzekł Gringoire czyżby naprawdę tak zależało ci na tym, żebymsobie połamał kości?Klopin pokiwał głową. Słuchaj, przyjacielu, za dużo gadasz.Powiem ci więc w dwu słowach, o co chodzi.Stanieszna jednej nodze, na palcach, jak ci kazałem; będziesz wtedy mógł sięgnąć do kieszeni manekina;wsuniesz tam rękę i wyciągniesz sakiewkę, która się w niej znajduje; jeżeli dokonasz tego tak, żenie zadzwoni ani jeden dzwoneczek to dobrze, zostaniesz żebrakiem.Jeszcze tylko przeztydzień będziemy cię bić na kwaśne jabłko i już nic więcej. Rany boskie! Jakże nie miałbym uważać rzekł Gringoire jeżeli jednak dzwoneczkizadzwonią? Będziesz wisiał.Zrozumiałeś? Nic nie zrozumiałem odparł Gringoire. Posłuchajże raz jeszcze.Masz wyjąć manekinowi sakiewkę z kieszeni; jeżeli podczas tejoperacji drgnie bodaj jeden dzwoneczek będziesz wisiał.Zrozumiałeś? Dobrze powiedział Gringoire teraz rozumiem.I co dalej? Jeśli uda ci się ukraść sakiewkę tak, by nie zadzwonić jesteś żebrakiem i będziesz bity ikopany codziennie przez cały tydzień.Teraz już chyba zrozumiałeś? Nie, jaśnie oświecony panie, teraz już nic nie rozumiem.I gdzież tu korzyść dla mnie? Wjednym wypadku stryczek, w drugim kij. Ale będziesz żebrakiem! odparł Klopin żebrakiem, czyż to nic dla ciebie nie znaczy? Abić cię będziemy dla twojego dobra, żeby cię uodpornić na cięgi. Stokrotne dzięki odpowiedział poeta. No, dalej, żywo! rzekł król i tupnął w beczkę która zahuczała niby wielki bęben.Zabieraj się do manekina i niechże się to wreszcie skończy.Uprzedzam cię po raz ostatni: jeżeliusłyszę jeden brzęk zajmiesz miejsce kukły.%7łebracza banda przyklasnęła słowom Klopina i otoczyła zwartym kołem szubienicę, śmiejącsię tak bezlitośnie, że Gringoire spostrzegł wreszcie, iż zanadto ich bawi, aby mógł spodziewaćsię po nich czegokolwiek prócz okrucieństwa.Nie miał już żadnej nadziei; pozostawała mujedynie wątła szansa pomyślnego przeprowadzenia groznej operacji, którą mu kazano wykonać.55Postanowił zaryzykować więc i gorącymi słowy błagalnej modlitwy zaklinał manekin, który miałobrabować, czując, że łatwiej by mu było wzruszyć tę kukłę niż żebraków.Miriadydzwoneczków z maleńkimi języczkami z miedzi wydały mu się paszczami żmij, gotowymi kąsaći syczeć. Ach! szepnął cichutko czyż to możliwe, żeby moje życie zależało od najmniejszegodrgnienia najmniejszego z tych dzwonków? Ach, dzwoneczki, nie zadzwońcie! Brzękadełka, niebrzęknijcie! dodał ze złożonymi modlitewnie rękami.Raz jeszcze spróbował targu z Klopinem Postraszgłupcą. A jeżeli wiatr powieje? zapytał. Będziesz wisiał odparł bez wahania król [ Pobierz całość w formacie PDF ]