Pokrewne
- Strona Główna
- Quinnell A J Szlak lez
- Eddings, Dav
- Kaszubska Madonna skladanka
- Dav
- Christie Agatha Slonie maja dobra pamiec (5)
- Mickiewicz Adam Pan Tadeusz ISBN 9789185805006
- Quinnell A J Misja specjalna
- Simak Clifford Zasada wilkolaka
- Meduza Tygrys w opalach Jack L Chalker
- Kazantzakis Nikos Ostatnie kuszenie Chrystusa (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- radioclubhit.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem napisała, że gdyby jednak kupował coś do mycia na soboty, toniech kupi koniecznie terenowy off-road, najlepiej od Mitsubishi, taki z prze-łożeniem Iow-range i możliwością przejścia silnika w tryb sekwencyjny.Ale Ty to wszystko pewnie dobrze wiesz - dodała na końcu.Oczywiście, że nie wiedział! Zresztą, nigdy nie chciałby wiedzieć.To miałwiedzieć sprzedawca w Mitsubishi.Ale fakt, że ona wiedziała takie rzec/y, wydał musię.sexy.To było póznym popołudniem, gdy mu doradziła to przełożenie Iow-range.Nie mógł po lunchu przestać pić tego nowego świetnego merlota z Chile, który odkryłostatnio.Wyobraził sobie, że są w terenie, bardzo, bardzo off-road i mają możliwośćprzejścia w tryb sekwencyjny.Oczywiście, że nie wiem - odpowiedział - ale zapamiętam: tryb sekwencyjny.I dodał, żałując natychmiast:Jaki kolor ma dzisiaj Twoja bielizna?To było chyba zbyt wprost.Znali się wtedy dopiero dwa miesiące.Nieodpowiedziała.Zapytała tylko:51Janusz L.Wiśniewski Samotność w sieciA jaki kolor powinna mieć bielizna, którą zdjąłbyś najchętniej?Gdyby zapytała na przykład A jaki kolor lubisz najbardziej", nie miałoby totakiego działania.Zielony.We wszystkich odcieniach - odpowiedział wtedy.Zielony.Zapamiętam.A teraz muszę już iść, Jakubku.Nie pracuj zbytdużo tego weekendu.Zniknęła, nie czekając na odpowiedz, zostawiając po sobie tylko wiadomośćod systemu ICQ:User went offline.Jak on nienawidził tej wiadomości! Szczególnie w piątki póznym popołudniem.Robiło się nagle tak pusto w jego biurze.Czuł coś, co stanowiło chyba mieszaninęrozgoryczenia, pretensji do niej, rozczarowania i samotności.Wszystko naraz.Wiedział dobrze, że to trzeba po prostu przeczekać.Poza tym nie miałwyboru.Nie należała do niego.I dlatego w piątek miał zawsze w biurze lub wlodówce w kuchni więcej wina.Gdy wychodziła z ICQ i szła do swojego realnegoświata tam w Warszawie, on wypijał kieliszek duszkiem i nalewał zaraz drugi.Zaczął to robić już na początku marca.W połowie kwietnia zauważył, żeweekend to takie dwa dni, w które znowu nie wypada iść do pracy.Od końcakwietnia tęsknił za nią naprawdę.Zdarzało się, że wsiadał w sobotę wieczorem naskuter i jechał przez całe Monachium do biura, aby sprawdzić, czy nie napisała.Może zapomniała czegoś i musiała przyjść to zabrać ze swojego biura, a żekomputer tam stał, to po prostu napisała - myślał.Ale tak się nie zdarzało.Nie.Ona nie zapominała niczego.W jego skrzyncepocztowej nie było e-maili od niej w soboty wieczorem.Był za każdym razem trochęrozczarowany, ale nigdy jej tego nie powiedział.Poza tym potem przychodziłponiedziałek.Kawa smakowała tak cudownie.Włączał komputer.Mała żółtakarteczka obiecywała koniec czekania.Klikał i czytał to jej Jakubku, tęskniłam zaTobą" i obietnica się spełniała.Na całych pięć długich dni.Do piątku.%7łeby tylko nie zapomniał kupić więcej wina w piątek rano, gdy będzie jechał52Janusz L.Wiśniewski Samotność w siecido pracy.ONA: Odkąd zaczęła spotykać go na ICQ, jej biuro było jak miejscesekretnych schadzek.Wszystko nagle zaczęło się jej tutaj podobać.Komputer, dotądszary, za duży i za głośny, kwiaty na parapetach, które zapominała podlewać, jejprzestarzałe biurko, a nawet nowy zapach perfum sekretarki, której chudość nie byłajuż jak wyrzut sumienia, gdy jadło się przy niej choćby jogurt.Nagle przestała być dlaniej kobietą ze zdjęcia ilustrującego reportaż o głodującej Erytrei.Mogła teraz zjeśćprzy niej torbę krówek i nie pomyśleć przy tym o jednej jedynej kalorii! Obojętne stałosię nagle to, że jej mąż wziął znowu kilkanaście projektów na następnych kilkamiesięcy i że z pewnością nie pojadą ani do Zakopanego, ani nigdzie indziej przedkońcem września.Mniej więcej od końca marca najważniejsze dla niej byłoprzeczytać e-mail od niego rano, zrobić jak najwięcej z tego minimum, którego od niejwymagano, do przerwy obiadowej i spotkać się z nim na ICQ zaraz potem.Idealniebyło rozmawiać z nim na ICQ do wyjścia.Rzadko to się im udawało, bo oboje musielipracować.Ale czasami owszem.Zawsze jednak przed jej wyjściem z biura - on, jeśliprzebywał w Monachium i nie podróżował, nigdy nie wychodził przed nią - spotykalisię w Sieci, aby się pożegnać.Rozmawiali prawie o wszystkim.Codziennie o wszystkim niecodziennym.Zkażdym słowem, z każdym zdaniem stawał się jej bliższy.Nie mogła sobieprzypomnieć, co robiła cały czas w tym biurze, zanim go sobie znalazła.Nie rozmawiali jedynie ojej mężu i jego kobietach.Tych dwóch tematów nieudało się wprowadzić w żaden sposób do ich rozmów.To, że nie pojawiał się wątekjej męża, było jak niepisany układ między nimi.Odkąd zauważyła, że on ignorujecałkowicie informacje, w których ona używa liczby mnogiej, opisując swoje życie,postanowiła przejść na liczbę pojedynczą.Na początku nie rozumiała jego postawy.Pózniej, gdy już stali się sobie niezbędni i ta przyjazń, bez nazywania jej po imieniu,przeistaczała się powoli w coś pełnego czułości i intymności, zrozumiała, że tak byłoo wiele lepiej.Dla niej także.Temat jego kobiet poruszała wprost lub przemycała w pytaniach lubprowokacjach do komentarzy.Bardzo często po prostu ignorował takie pytania.Czasami jednak reagował, odpowiadając:Kiedyś opowiem Ci o tym.Dokładnie.Teraz jeszcze nie.Wybacz.53Janusz L.Wiśniewski Samotność w sieciWiedziała tylko, że jest sam i jedyną kobietą, z którą dyskutuje o miłości i Eroice" Beethovena, jest ona.To ją uspokoiło, ale nie na długo.Niezaspokojonaciekawość jego przeszłości trwała w niej nieustannie.Był taki delikatny.W zagadkowy sposób wyczuwał, prawie nieomylnie, jejnastroje.Nigdy nie próbował jej rozbawić dowcipem, gdy podejrzewał, że jej smuteknie jest akurat odwrotnością śmiechu.Kiedyś ni stąd, ni zowąd zapytał:Czy zawsze masz bolesne okresy?Skąd wiedział, że miała i że bolało ją strasznie?! W takie dni nie prowadził znią żadnych dyskusji, doskonale wiedząc, że kobiety mogą być wtedynieprzewidywalne.Raczej jej coś opowiadał, nie pytając o zdanie.Coś na zasadzie: a teraz usiądz wygodnie w fotelu, odpręż się, słuchaj i nic nie mów".Właśniejednego z takich dni zapytała go:Jakubku, tutaj masowo opowiada się, pisze, a ostatnio nawet śpiewa ogenach.Każdy czuje się zobowiązany mieć jakieś zdanie na ten temat.Wiem,że w Ameryce dekoduje się cały genom.To jest obowiązkowy temat nie tylkorozmów, ale także fascynacji.Poprawnie, a nawet cool, jest obecniefascynować się genomem i to nie tylko własnym.Opowiedz mi, proszę, jakdekoduje się ten genom.Tak, abym zrozumiała.Pamiętaj przy tym, że oprócztego, iż mam geny i znam Ciebie, nie łączy mnie absolutnie nic z genetyką.Spodziewając się dłuższej rozmowy, otworzyła Chat.ON: Dlaczego chcesz to wiedzieć akurat dzisiaj?ONA: Głównie dlatego, że dawno już mi nic ładnego nie opowiedziałeś, awiesz, jak bardzo lubię Ciebie czytać, gdy opowiadasz.A poza tym na weekendzaprosiłam do siebie kilka osób [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Potem napisała, że gdyby jednak kupował coś do mycia na soboty, toniech kupi koniecznie terenowy off-road, najlepiej od Mitsubishi, taki z prze-łożeniem Iow-range i możliwością przejścia silnika w tryb sekwencyjny.Ale Ty to wszystko pewnie dobrze wiesz - dodała na końcu.Oczywiście, że nie wiedział! Zresztą, nigdy nie chciałby wiedzieć.To miałwiedzieć sprzedawca w Mitsubishi.Ale fakt, że ona wiedziała takie rzec/y, wydał musię.sexy.To było póznym popołudniem, gdy mu doradziła to przełożenie Iow-range.Nie mógł po lunchu przestać pić tego nowego świetnego merlota z Chile, który odkryłostatnio.Wyobraził sobie, że są w terenie, bardzo, bardzo off-road i mają możliwośćprzejścia w tryb sekwencyjny.Oczywiście, że nie wiem - odpowiedział - ale zapamiętam: tryb sekwencyjny.I dodał, żałując natychmiast:Jaki kolor ma dzisiaj Twoja bielizna?To było chyba zbyt wprost.Znali się wtedy dopiero dwa miesiące.Nieodpowiedziała.Zapytała tylko:51Janusz L.Wiśniewski Samotność w sieciA jaki kolor powinna mieć bielizna, którą zdjąłbyś najchętniej?Gdyby zapytała na przykład A jaki kolor lubisz najbardziej", nie miałoby totakiego działania.Zielony.We wszystkich odcieniach - odpowiedział wtedy.Zielony.Zapamiętam.A teraz muszę już iść, Jakubku.Nie pracuj zbytdużo tego weekendu.Zniknęła, nie czekając na odpowiedz, zostawiając po sobie tylko wiadomośćod systemu ICQ:User went offline.Jak on nienawidził tej wiadomości! Szczególnie w piątki póznym popołudniem.Robiło się nagle tak pusto w jego biurze.Czuł coś, co stanowiło chyba mieszaninęrozgoryczenia, pretensji do niej, rozczarowania i samotności.Wszystko naraz.Wiedział dobrze, że to trzeba po prostu przeczekać.Poza tym nie miałwyboru.Nie należała do niego.I dlatego w piątek miał zawsze w biurze lub wlodówce w kuchni więcej wina.Gdy wychodziła z ICQ i szła do swojego realnegoświata tam w Warszawie, on wypijał kieliszek duszkiem i nalewał zaraz drugi.Zaczął to robić już na początku marca.W połowie kwietnia zauważył, żeweekend to takie dwa dni, w które znowu nie wypada iść do pracy.Od końcakwietnia tęsknił za nią naprawdę.Zdarzało się, że wsiadał w sobotę wieczorem naskuter i jechał przez całe Monachium do biura, aby sprawdzić, czy nie napisała.Może zapomniała czegoś i musiała przyjść to zabrać ze swojego biura, a żekomputer tam stał, to po prostu napisała - myślał.Ale tak się nie zdarzało.Nie.Ona nie zapominała niczego.W jego skrzyncepocztowej nie było e-maili od niej w soboty wieczorem.Był za każdym razem trochęrozczarowany, ale nigdy jej tego nie powiedział.Poza tym potem przychodziłponiedziałek.Kawa smakowała tak cudownie.Włączał komputer.Mała żółtakarteczka obiecywała koniec czekania.Klikał i czytał to jej Jakubku, tęskniłam zaTobą" i obietnica się spełniała.Na całych pięć długich dni.Do piątku.%7łeby tylko nie zapomniał kupić więcej wina w piątek rano, gdy będzie jechał52Janusz L.Wiśniewski Samotność w siecido pracy.ONA: Odkąd zaczęła spotykać go na ICQ, jej biuro było jak miejscesekretnych schadzek.Wszystko nagle zaczęło się jej tutaj podobać.Komputer, dotądszary, za duży i za głośny, kwiaty na parapetach, które zapominała podlewać, jejprzestarzałe biurko, a nawet nowy zapach perfum sekretarki, której chudość nie byłajuż jak wyrzut sumienia, gdy jadło się przy niej choćby jogurt.Nagle przestała być dlaniej kobietą ze zdjęcia ilustrującego reportaż o głodującej Erytrei.Mogła teraz zjeśćprzy niej torbę krówek i nie pomyśleć przy tym o jednej jedynej kalorii! Obojętne stałosię nagle to, że jej mąż wziął znowu kilkanaście projektów na następnych kilkamiesięcy i że z pewnością nie pojadą ani do Zakopanego, ani nigdzie indziej przedkońcem września.Mniej więcej od końca marca najważniejsze dla niej byłoprzeczytać e-mail od niego rano, zrobić jak najwięcej z tego minimum, którego od niejwymagano, do przerwy obiadowej i spotkać się z nim na ICQ zaraz potem.Idealniebyło rozmawiać z nim na ICQ do wyjścia.Rzadko to się im udawało, bo oboje musielipracować.Ale czasami owszem.Zawsze jednak przed jej wyjściem z biura - on, jeśliprzebywał w Monachium i nie podróżował, nigdy nie wychodził przed nią - spotykalisię w Sieci, aby się pożegnać.Rozmawiali prawie o wszystkim.Codziennie o wszystkim niecodziennym.Zkażdym słowem, z każdym zdaniem stawał się jej bliższy.Nie mogła sobieprzypomnieć, co robiła cały czas w tym biurze, zanim go sobie znalazła.Nie rozmawiali jedynie ojej mężu i jego kobietach.Tych dwóch tematów nieudało się wprowadzić w żaden sposób do ich rozmów.To, że nie pojawiał się wątekjej męża, było jak niepisany układ między nimi.Odkąd zauważyła, że on ignorujecałkowicie informacje, w których ona używa liczby mnogiej, opisując swoje życie,postanowiła przejść na liczbę pojedynczą.Na początku nie rozumiała jego postawy.Pózniej, gdy już stali się sobie niezbędni i ta przyjazń, bez nazywania jej po imieniu,przeistaczała się powoli w coś pełnego czułości i intymności, zrozumiała, że tak byłoo wiele lepiej.Dla niej także.Temat jego kobiet poruszała wprost lub przemycała w pytaniach lubprowokacjach do komentarzy.Bardzo często po prostu ignorował takie pytania.Czasami jednak reagował, odpowiadając:Kiedyś opowiem Ci o tym.Dokładnie.Teraz jeszcze nie.Wybacz.53Janusz L.Wiśniewski Samotność w sieciWiedziała tylko, że jest sam i jedyną kobietą, z którą dyskutuje o miłości i Eroice" Beethovena, jest ona.To ją uspokoiło, ale nie na długo.Niezaspokojonaciekawość jego przeszłości trwała w niej nieustannie.Był taki delikatny.W zagadkowy sposób wyczuwał, prawie nieomylnie, jejnastroje.Nigdy nie próbował jej rozbawić dowcipem, gdy podejrzewał, że jej smuteknie jest akurat odwrotnością śmiechu.Kiedyś ni stąd, ni zowąd zapytał:Czy zawsze masz bolesne okresy?Skąd wiedział, że miała i że bolało ją strasznie?! W takie dni nie prowadził znią żadnych dyskusji, doskonale wiedząc, że kobiety mogą być wtedynieprzewidywalne.Raczej jej coś opowiadał, nie pytając o zdanie.Coś na zasadzie: a teraz usiądz wygodnie w fotelu, odpręż się, słuchaj i nic nie mów".Właśniejednego z takich dni zapytała go:Jakubku, tutaj masowo opowiada się, pisze, a ostatnio nawet śpiewa ogenach.Każdy czuje się zobowiązany mieć jakieś zdanie na ten temat.Wiem,że w Ameryce dekoduje się cały genom.To jest obowiązkowy temat nie tylkorozmów, ale także fascynacji.Poprawnie, a nawet cool, jest obecniefascynować się genomem i to nie tylko własnym.Opowiedz mi, proszę, jakdekoduje się ten genom.Tak, abym zrozumiała.Pamiętaj przy tym, że oprócztego, iż mam geny i znam Ciebie, nie łączy mnie absolutnie nic z genetyką.Spodziewając się dłuższej rozmowy, otworzyła Chat.ON: Dlaczego chcesz to wiedzieć akurat dzisiaj?ONA: Głównie dlatego, że dawno już mi nic ładnego nie opowiedziałeś, awiesz, jak bardzo lubię Ciebie czytać, gdy opowiadasz.A poza tym na weekendzaprosiłam do siebie kilka osób [ Pobierz całość w formacie PDF ]