Pokrewne
- Strona Główna
- Spellman Cathy Cash Malowane wiatrem 01
- Spellman Cathy Cash Malowane wiatrem 02
- Kelly Cathy Lekcje uczuć(1)
- Cathy Kelly Lekcje uczuć
- Abercrombie Joe Ostateczny argument krolow (CzP)
- Russell Elliott Murphy Critical Companion to T. S. Eliot, A Literary Reference to His Life and Work (2007)
- Szklarski Alfred 9 Tomek w grobowcach faraonow
- Adobe.Photoshop.7.PL.podręcznik.uzytkownika.[osiolek.pl] (2)
- Tolkien J.R.R Dwie Wieze
- Conrad Joseph Zlota strzala (SCAN dal 767)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- cukrzycowo.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Achcemy właśnie tego.- I odłożyl słuchawkę.53Ponieważ uznała, że jeszcze za wcześnie na rozlew krwi, nie oddzwoniła i niezagroziła mu bardzo bolesną operacją chirurgiczną, chociaż miała na to wielkąochotę.O jedenastej Steve zwołał nadzwyczajne spotkanie szefów działów.Koniecznesą redukcje, oznajmił.Dziesięciu menedżerów wysokiego szczebla siedziało przystole i referowało sytuację w poszczególnych działach.Wszyscy udawalispokojnych, ale tak naprawdę trzęśli się ze strachu, że stracą posadę.Wszyscy pozaSam.Miała dosyć drżenia przez Steve'a Parrisa.I tak jej nie wywalą, między innymidlatego, że niedawno podpisała umowę na trzy lata.Poczuła na sobie wzrok szefowej public relations.Właśnie ta wysokaczarnoskóra Amerykanka, Karen Storin, najcieplej przyjęła Sam w firmie.- Witaj w elitarnym klubie Steve'a - zażartowała pierwszego dnia.- Elitarnym klubie? - zdziwiła się Sam.- Klubie kobiet na kierowniczych stanowiskach - wyjaśniła Karen.-Steve nieprzepada za menedżerami w spódnicach.- Chcesz powiedzieć, że jestem tu, bo jestem kobietą, a ty, bo jesteś czarnąkobietą? - zażartowała Sam.-Nie, jesteśmy tu mimo to.I dlatego, że jesteśmy cholernie dobre.-Samwiedziała, że jest jeszcze jeden powód jej obecności w firmie - obstawał przy tymprzełożony Steve'a.- Wszystko w porządku? - zapytała teraz z uśmiechem, bo przed zebraniemrozmawiały już na temat Density, wiedząc, że nie słyszy ich wścibski zastępcaSteve'a.- Oczywiście.Wszystko zgodnie z planem - odparła Karen poważnie, choćniezupełnie zgodnie z prawdą.Jeszcze kilka minut temu wściekała się i mówiła co innego:- Właśnie rozmawiałam z ich menedżerem.W życiu nie miałam do czynienia ztakim kretynem.Gdybym nie wiedziała, że pracuje dla nich, byłabym pewna, żesabotuje całe przedsięwzięcie.Nie zgadzają się na nic, co proponuję.Chcą, żebypłyta się nie sprzedała, czy jak?Ale teraz uśmiechnęła się i spytała:- A u ciebie?- W porządku - zapewniła Sam, choć kilka minut temu narzekała, że menedżerDensity doprowadza ją do białej gorączki.Jeśli się pracuje ze Steve'em Parrisem,lepiej udawać, że wszystko gra.Wielki szef zjawił się w obłoku dymu z cygara.Sam to nie przeszkadzało,kiedyś paliła paczkę papierosów dziennie, ale nie podobało jej się, że Steveostentacyjnie ignorował wszystkie zakazy.Pozostali pracownicy musieli czekać doprzerwy na lunch, żeby wyskoczyć na papierosa.54Szef rozsiadł się na skórzanym fotelu i oparł nogi na biurku.- Więc jak leci, ludzie? - zapytał.Sam z trudem stłumiła jęk.Co on sobie myśli, że przyszedł do pubu na piwo?Okropny typ! Nie znosiła go.- Super, Steve, super - zapewnił Zak, szef działu A&R, który chyba uwierzył, żesąw knajpie.Podobno w latach osiemdziesiątych trochę przesadzał z kokainą.Byłosobistym przyjacielem Steve'a i jak wieść niesie, tylko temu zawdzięczał posadę.- Cięcia, cięcia, cięcia! - Steve przeszedł do rzeczy.- Musimy zredukowaćdziesięć osób na stanowiskach kierowniczych - oznajmił.Patrzyli na niego przerażeni.Dziesięć osób.Stanowiska kierownicze, a więcludzie z tego budynku, z ich działów.Ludzie, których oni będą musieli zwolnić.Sam poczuła znajomy skurcz w żołądku.I do tego jeszcze mdłości.Rano nie zdołałaprzełknąć grzanki, za to wypiła trzy kawy jeszcze przed wyjściem z domu.- Mamy za dużo ludzi w Europie - ciągnął Steve.- Zarząd twierdzi, że to jedynewyjście.Odchudzimy kadry.- Czy wiadomo już, które działy obejmie restrukturyzacja? - Sam zdziwiła się,słysząc własny głos, spokojny i chłodny.Steve odchrząknął.- Cóż, między innymi twój.Stracisz cztery osoby.Sam zrobiło się niedobrze.- W tym kraju zatrudniamy czterysta osób, więc to i tak niedużo -podchwyciłgłówny poplecznik Steve'a.- Ależ owszem - warknął Curtis, szef departamentu prawnego.- Tu chodzi onaszych współpracowników.Co z moim działem?Steve najwyrazniej się go obawiał.Pewnie bał się nastąpić na odcisk facetowi,który w mgnieniu oka może przygotować pozew sądowy.- U ciebie wszyscy zostają - zapewnił szybko.Zebranie trwało jeszcze dwadzieścia pięć minut.Steve tłumaczył, jak mająprzedstawić kwestię redukcji, zarówno na zewnątrz, jak i w firmie.Dział kadr jużwybrał osoby do.zwolnienia; pózniej omówi to z szefami poszczególnych działów.Sam miała się stawić o trzeciej.W milczeniu wyszli z sali konferencyjnej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- Achcemy właśnie tego.- I odłożyl słuchawkę.53Ponieważ uznała, że jeszcze za wcześnie na rozlew krwi, nie oddzwoniła i niezagroziła mu bardzo bolesną operacją chirurgiczną, chociaż miała na to wielkąochotę.O jedenastej Steve zwołał nadzwyczajne spotkanie szefów działów.Koniecznesą redukcje, oznajmił.Dziesięciu menedżerów wysokiego szczebla siedziało przystole i referowało sytuację w poszczególnych działach.Wszyscy udawalispokojnych, ale tak naprawdę trzęśli się ze strachu, że stracą posadę.Wszyscy pozaSam.Miała dosyć drżenia przez Steve'a Parrisa.I tak jej nie wywalą, między innymidlatego, że niedawno podpisała umowę na trzy lata.Poczuła na sobie wzrok szefowej public relations.Właśnie ta wysokaczarnoskóra Amerykanka, Karen Storin, najcieplej przyjęła Sam w firmie.- Witaj w elitarnym klubie Steve'a - zażartowała pierwszego dnia.- Elitarnym klubie? - zdziwiła się Sam.- Klubie kobiet na kierowniczych stanowiskach - wyjaśniła Karen.-Steve nieprzepada za menedżerami w spódnicach.- Chcesz powiedzieć, że jestem tu, bo jestem kobietą, a ty, bo jesteś czarnąkobietą? - zażartowała Sam.-Nie, jesteśmy tu mimo to.I dlatego, że jesteśmy cholernie dobre.-Samwiedziała, że jest jeszcze jeden powód jej obecności w firmie - obstawał przy tymprzełożony Steve'a.- Wszystko w porządku? - zapytała teraz z uśmiechem, bo przed zebraniemrozmawiały już na temat Density, wiedząc, że nie słyszy ich wścibski zastępcaSteve'a.- Oczywiście.Wszystko zgodnie z planem - odparła Karen poważnie, choćniezupełnie zgodnie z prawdą.Jeszcze kilka minut temu wściekała się i mówiła co innego:- Właśnie rozmawiałam z ich menedżerem.W życiu nie miałam do czynienia ztakim kretynem.Gdybym nie wiedziała, że pracuje dla nich, byłabym pewna, żesabotuje całe przedsięwzięcie.Nie zgadzają się na nic, co proponuję.Chcą, żebypłyta się nie sprzedała, czy jak?Ale teraz uśmiechnęła się i spytała:- A u ciebie?- W porządku - zapewniła Sam, choć kilka minut temu narzekała, że menedżerDensity doprowadza ją do białej gorączki.Jeśli się pracuje ze Steve'em Parrisem,lepiej udawać, że wszystko gra.Wielki szef zjawił się w obłoku dymu z cygara.Sam to nie przeszkadzało,kiedyś paliła paczkę papierosów dziennie, ale nie podobało jej się, że Steveostentacyjnie ignorował wszystkie zakazy.Pozostali pracownicy musieli czekać doprzerwy na lunch, żeby wyskoczyć na papierosa.54Szef rozsiadł się na skórzanym fotelu i oparł nogi na biurku.- Więc jak leci, ludzie? - zapytał.Sam z trudem stłumiła jęk.Co on sobie myśli, że przyszedł do pubu na piwo?Okropny typ! Nie znosiła go.- Super, Steve, super - zapewnił Zak, szef działu A&R, który chyba uwierzył, żesąw knajpie.Podobno w latach osiemdziesiątych trochę przesadzał z kokainą.Byłosobistym przyjacielem Steve'a i jak wieść niesie, tylko temu zawdzięczał posadę.- Cięcia, cięcia, cięcia! - Steve przeszedł do rzeczy.- Musimy zredukowaćdziesięć osób na stanowiskach kierowniczych - oznajmił.Patrzyli na niego przerażeni.Dziesięć osób.Stanowiska kierownicze, a więcludzie z tego budynku, z ich działów.Ludzie, których oni będą musieli zwolnić.Sam poczuła znajomy skurcz w żołądku.I do tego jeszcze mdłości.Rano nie zdołałaprzełknąć grzanki, za to wypiła trzy kawy jeszcze przed wyjściem z domu.- Mamy za dużo ludzi w Europie - ciągnął Steve.- Zarząd twierdzi, że to jedynewyjście.Odchudzimy kadry.- Czy wiadomo już, które działy obejmie restrukturyzacja? - Sam zdziwiła się,słysząc własny głos, spokojny i chłodny.Steve odchrząknął.- Cóż, między innymi twój.Stracisz cztery osoby.Sam zrobiło się niedobrze.- W tym kraju zatrudniamy czterysta osób, więc to i tak niedużo -podchwyciłgłówny poplecznik Steve'a.- Ależ owszem - warknął Curtis, szef departamentu prawnego.- Tu chodzi onaszych współpracowników.Co z moim działem?Steve najwyrazniej się go obawiał.Pewnie bał się nastąpić na odcisk facetowi,który w mgnieniu oka może przygotować pozew sądowy.- U ciebie wszyscy zostają - zapewnił szybko.Zebranie trwało jeszcze dwadzieścia pięć minut.Steve tłumaczył, jak mająprzedstawić kwestię redukcji, zarówno na zewnątrz, jak i w firmie.Dział kadr jużwybrał osoby do.zwolnienia; pózniej omówi to z szefami poszczególnych działów.Sam miała się stawić o trzeciej.W milczeniu wyszli z sali konferencyjnej [ Pobierz całość w formacie PDF ]