Pokrewne
- Strona Główna
- Spellman Cathy Cash Malowane wiatrem 01
- Spellman Cathy Cash Malowane wiatrem 02
- Brzeziecki Andrzej Lekcje historii PRL w rozmowach
- § Kelly Cathy Czego ona chce
- Kelly Cathy Czego ona chce
- CHRIS CARTER HUNTER 03. Nocny przeÂśladowca
- IQ A.Chojecki
- Cale zdanie nieboszczyka
- Justyniusz Zarys dziejow
- Suzanne Young Kuracja samobojcow (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anndan.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu zniknęło całe ciasto, podobnie jak wino, i wszyscypomachali radośnie na pożegnanie Anneliese i psu.Pies popatrzył lekko nerwowo na Anneliese i skulił się koło kanapy,kiedy próbowała go pogłaskać.- Proszę, nie wzdrygaj się za każdym razem, gdy się do ciebie zbliżam- rzekła błagalnie Anneliese.Nadal przyglądał jej się podejrzliwie.- No dobrze: zasady domowe.Skoro już się wprowadziłaś, musisz daćmi się czasami pogłaskać i pozwolić na to, bym cię wykąpała.Ach, a więcrozumiesz ludzi.- Pies zdecydowanie zadrżał, gdy wypowiedziała słowo wykąpała".- No to jednak się rozumiemy.Kiedy Anneliese skończyła, łazienka zasłana była przemoczonymiręcznikami i wszędzie znajdowała się piana.Znalazła starą butelkęszamponu przeciwłupieżowego i uznała, że nada się do tego zadania.Mocno się pienił i Anneliese musiała użyć całej swej siły, by utrzymaćpsa w wannie, gdy próbowała zmyć z jego sierści całą pianę.W końcuwyskoczył z wanny, czysty, ale mokry, i zaczął radośnie biegać po domu,wszędzie się otrząsając.444- Zachowujesz się jak szczeniak - powiedziała ze śmiechemAnneliese.Tak cudownie móc się śmiać, pomyślała nagle, i podziękowała psu zatych kilka chwil wesołości.- Dziękuję ci, szczeniaczku.Ale ty już nie jesteś szczeniakiem,prawda?Mac powiedział, że wziął go od miejscowego weterynarza, któryuważał, że pies ma pięć lub sześć lat.Dokładniej nie dało się określić.Suka wyglądała na dość zadbaną, aczkolwiek była nieco chuda.Skoro się kuliła, to ktoś ją musiał skrzywdzić.Anneliese powiedziałajej stanowczo, że tutaj nikt jej nie zrobi nic złego.- Pewnie mogłabym cię nazwać Neli, ponieważ będąc samicą psa,jesteś teoretycznie suką - rzekła Anneliese, patrząc na psa, który przestałbiegać i ułożył się w nogach swej nowej pani, wiercąc się i ocierającplecami o jej kostki, tak jakby próbował zrobić sobie masaż pleców.-Nie, imię Neli byłoby dla ciebie zbyt okrutne, poza tym niegodne mnie -uznała Anneliese.- Jak chcesz się nazywać, kochanie?Skończywszy się wiercić, pies usiadł, oparł plecami o nogi Anneliese iprzechylił głowę do tyłu, tak że jedwabiste uszy zwisały, a oczywpatrywały się błagalnie w Anneliese.Anneliese pomyślała, że kiedy był mokry, przypominał fokę albosilkie.Silkie było mitycznym stworzeniem, które podobnozamieszkiwało wyspy przy zachodnim wybrzeżu, w połowie człowiek, wpołowie foka.- Jesteś Silkie - rzekła.- To ładne imię.Silkie zamachała mokrymogonem.- Chyba jesteśmy na siebie skazane - oświadczyła Anneliese.- Pewniebędziesz chciała spać w mojej sypialni?Silkie oparła się o nią wygodniej.- Dobrze.Mam tylko nadzieję, że nie chrapiesz.445ROZDZIAA DWUDZIESTY CZWARTYPół roku pózniejIzzie wyciągnęła nogi i w duchu podziękowała za to, że Silver-Webbtak świetnie sobie radzi, w przeciwnym wypadku nadal liczyłaby każdygrosz i leciała klasą ekonomiczną.Nigdy dotąd nie leciała do Irlandiiklasą biznes i wspaniale było nie gnieść się na środkowym miejscu wrzędzie dla czterech osób.Nie pozwalała sobie myśleć o lotach w towarzystwie Joego.Były oneczęścią szaleńczej serii wydarzeń z zeszłego roku i symbolizowały okresw jej życiu, do którego nie miała ochoty wracać.Siedzenie w samolociena miejscu, za które sama zapłaciła, stanowiło nieodłączny element jejobecnego życia.Luksusowe wycieczki z Joem nie wchodziły już w grę.Joe.Zamknęła oczy i pozwoliła, by przepłynął przez jej myśli.Nieczęsto to ostatnio robiła, ponieważ kiedy już wślizgiwał się do jejmyśli, przejmował nad nimi kontrolę.Izzie pomyślała z żalem, że nawetwyimaginowany Joe ma tyle charyzmy, że przesiania sobą wszystkich iwszystko.Jego prawdziwa wersja dzwoniła pięć razy w ciągu ostatnich sześciumiesięcy, ale jakimś cudem zdołała nie odbierać tych telefonów.Pozwalała, by zostawił wiadomość, a potem ją odsłuchiwała. Chciałem się przywitać i powiedzieć, że myślę o tobie.Tak sięskłada, że dużo o tobie myślę, Izzie.Zadzwoń do mnie".446Wykasowała tę ostatnią wiadomość po odsłuchaniu jej trzy razy, ale itak pamiętała każde słowo. Zadzwoń do mnie".Pragnęła to właśnie zrobić.Po to, by się przekonać, o czym chciał znią porozmawiać, czy nadal jest z żoną, czy dotarło do niego, jak bardzoją zranił i jak wielkim poświęceniem było dla niej odejście od niego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.W końcu zniknęło całe ciasto, podobnie jak wino, i wszyscypomachali radośnie na pożegnanie Anneliese i psu.Pies popatrzył lekko nerwowo na Anneliese i skulił się koło kanapy,kiedy próbowała go pogłaskać.- Proszę, nie wzdrygaj się za każdym razem, gdy się do ciebie zbliżam- rzekła błagalnie Anneliese.Nadal przyglądał jej się podejrzliwie.- No dobrze: zasady domowe.Skoro już się wprowadziłaś, musisz daćmi się czasami pogłaskać i pozwolić na to, bym cię wykąpała.Ach, a więcrozumiesz ludzi.- Pies zdecydowanie zadrżał, gdy wypowiedziała słowo wykąpała".- No to jednak się rozumiemy.Kiedy Anneliese skończyła, łazienka zasłana była przemoczonymiręcznikami i wszędzie znajdowała się piana.Znalazła starą butelkęszamponu przeciwłupieżowego i uznała, że nada się do tego zadania.Mocno się pienił i Anneliese musiała użyć całej swej siły, by utrzymaćpsa w wannie, gdy próbowała zmyć z jego sierści całą pianę.W końcuwyskoczył z wanny, czysty, ale mokry, i zaczął radośnie biegać po domu,wszędzie się otrząsając.444- Zachowujesz się jak szczeniak - powiedziała ze śmiechemAnneliese.Tak cudownie móc się śmiać, pomyślała nagle, i podziękowała psu zatych kilka chwil wesołości.- Dziękuję ci, szczeniaczku.Ale ty już nie jesteś szczeniakiem,prawda?Mac powiedział, że wziął go od miejscowego weterynarza, któryuważał, że pies ma pięć lub sześć lat.Dokładniej nie dało się określić.Suka wyglądała na dość zadbaną, aczkolwiek była nieco chuda.Skoro się kuliła, to ktoś ją musiał skrzywdzić.Anneliese powiedziałajej stanowczo, że tutaj nikt jej nie zrobi nic złego.- Pewnie mogłabym cię nazwać Neli, ponieważ będąc samicą psa,jesteś teoretycznie suką - rzekła Anneliese, patrząc na psa, który przestałbiegać i ułożył się w nogach swej nowej pani, wiercąc się i ocierającplecami o jej kostki, tak jakby próbował zrobić sobie masaż pleców.-Nie, imię Neli byłoby dla ciebie zbyt okrutne, poza tym niegodne mnie -uznała Anneliese.- Jak chcesz się nazywać, kochanie?Skończywszy się wiercić, pies usiadł, oparł plecami o nogi Anneliese iprzechylił głowę do tyłu, tak że jedwabiste uszy zwisały, a oczywpatrywały się błagalnie w Anneliese.Anneliese pomyślała, że kiedy był mokry, przypominał fokę albosilkie.Silkie było mitycznym stworzeniem, które podobnozamieszkiwało wyspy przy zachodnim wybrzeżu, w połowie człowiek, wpołowie foka.- Jesteś Silkie - rzekła.- To ładne imię.Silkie zamachała mokrymogonem.- Chyba jesteśmy na siebie skazane - oświadczyła Anneliese.- Pewniebędziesz chciała spać w mojej sypialni?Silkie oparła się o nią wygodniej.- Dobrze.Mam tylko nadzieję, że nie chrapiesz.445ROZDZIAA DWUDZIESTY CZWARTYPół roku pózniejIzzie wyciągnęła nogi i w duchu podziękowała za to, że Silver-Webbtak świetnie sobie radzi, w przeciwnym wypadku nadal liczyłaby każdygrosz i leciała klasą ekonomiczną.Nigdy dotąd nie leciała do Irlandiiklasą biznes i wspaniale było nie gnieść się na środkowym miejscu wrzędzie dla czterech osób.Nie pozwalała sobie myśleć o lotach w towarzystwie Joego.Były oneczęścią szaleńczej serii wydarzeń z zeszłego roku i symbolizowały okresw jej życiu, do którego nie miała ochoty wracać.Siedzenie w samolociena miejscu, za które sama zapłaciła, stanowiło nieodłączny element jejobecnego życia.Luksusowe wycieczki z Joem nie wchodziły już w grę.Joe.Zamknęła oczy i pozwoliła, by przepłynął przez jej myśli.Nieczęsto to ostatnio robiła, ponieważ kiedy już wślizgiwał się do jejmyśli, przejmował nad nimi kontrolę.Izzie pomyślała z żalem, że nawetwyimaginowany Joe ma tyle charyzmy, że przesiania sobą wszystkich iwszystko.Jego prawdziwa wersja dzwoniła pięć razy w ciągu ostatnich sześciumiesięcy, ale jakimś cudem zdołała nie odbierać tych telefonów.Pozwalała, by zostawił wiadomość, a potem ją odsłuchiwała. Chciałem się przywitać i powiedzieć, że myślę o tobie.Tak sięskłada, że dużo o tobie myślę, Izzie.Zadzwoń do mnie".446Wykasowała tę ostatnią wiadomość po odsłuchaniu jej trzy razy, ale itak pamiętała każde słowo. Zadzwoń do mnie".Pragnęła to właśnie zrobić.Po to, by się przekonać, o czym chciał znią porozmawiać, czy nadal jest z żoną, czy dotarło do niego, jak bardzoją zranił i jak wielkim poświęceniem było dla niej odejście od niego [ Pobierz całość w formacie PDF ]