[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kołysząc Isabellę w kojącym, stałym rytmie, Grant odparłcicho:- Nie mam.Po prostu umiem postępować z rudowłosymikobietami.- To prawda.- Victoria pogłaskała ogniste włoski na główceniemowlęcia.- Biedna mała Isabella - szepnęła.- Czy Vivien kiedyś po nią przyjedzie? - zapytał Grant. - Nie mamy pewności, lecz.- Urwała, po czym zdecy-dowała, że nie może przed mężem ukrywać prawdy.- Nie- dodała cicho.- Nie będzie chciała, by dziecko przypominałojej o upływie lat.nigdy nie pragnęła zostać matką.Nie wierzę,by kiedykolwiek przyjechała po córkę.- W takim razie co z nią poczniemy?- Czy miałbyś coś przeciwko powiększeniu naszej rodzinynieco wcześniej? - zapytała z wahaniem.Przez chwilę nie mógł uwierzyć w to, że naprawdę rozważastanie się de facto ojcem bękarta Vivien Duvall.Nie żywiłsympatii do Vivien, wiedział, że nigdy jej nie polubi.Gdyjednak wpatrywał się w maleńką twarzyczkę wtuloną w jegoramię, nie dostrzegał w niej Vivien.Widział tylko bezbronnośći niewinność dziecka, a instynkt natychmiast nakazał mu jechronić.- Myślę, że nikt nie zatroszczy się o nią tak jak my- mruknął raczej do siebie niż do Victorii.Zona otoczyła go ramionami.- Ja też tak myślę - zgodziła się z uśmiechem.- Och, Grancie.wiedziałam, że nie odmówisz.- Stanęła na palcach, by gopocałować.- Nigdy mnie nie rozczarowujesz, wiesz?Przyszedł mu na myśl niejeden sardoniczny komentarz, leczgdy spojrzał w błyszczące niebieskie oczy małżonki, zalała gotaka fala miłości, że nie zdołał żadnego wypowiedzieć.- Nigdy - powtórzyła, patrząc mu prosto w oczy.- Niczegobym w tobie nie zmieniła.- Cóż, milady - odparł łagodnie.- Właśnie dlatego się z tobąożeniłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl