[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tony! Joshua! Zejdzcie i zobaczcie, co znalazÅ‚am.Frye poderwaÅ‚ siÄ™ raptownie, kiedy usÅ‚yszaÅ‚ gÅ‚os Hilary.SkierowaÅ‚ siÄ™ ku schodom,wyraznie zapominajÄ…c, że za sobÄ… zostawia rannego, ale jeszcze żywego czÅ‚owieka.Tony wstaÅ‚, ale przypominajÄ…cy eksplozjÄ™ napalmu ból rozpaliÅ‚ ogieÅ„ w jego ramie-niu, zawrót gÅ‚owy zachwiaÅ‚ jego ciaÅ‚em.%7Å‚oÅ‚Ä…dek podszedÅ‚ mu do gardÅ‚a.MusiaÅ‚ siÄ™oprzeć o Å›cianÄ™.MógÅ‚ jÄ… jedynie ostrzec. Hilary, uciekaj! Uciekaj! Frye idzie!¬ ¬ ¬Hilary już miaÅ‚a zawoÅ‚ać do nich ponownie, kiedy usÅ‚yszaÅ‚a krzyk Tony ego.PrzezchwilÄ™ nie dowierzaÅ‚a jego sÅ‚owom, ale wtedy usÅ‚yszaÅ‚a ciężkie kroki na pierwszej kon-dygnacji, biegnÄ…ce z Å‚omotem w dół.Nadal go nie byÅ‚o widać z podestu, ale wiedziaÅ‚a,że to nie może być nikt inny tylko Bruno Frye.Wtem rozlegÅ‚ siÄ™ chrzÄ™szczÄ…cy gÅ‚os Frye a: Suka, suka, suka, suka!OszoÅ‚omiona, ale nie sparaliżowana szokiem, Hilary wycofaÅ‚a siÄ™ z podnóża scho-dów i pobiegÅ‚a widzÄ…c, że Frye dociera do podestu.Zbyt pózno zorientowaÅ‚a siÄ™, że po-winna byÅ‚a siÄ™ kierować do drzwi domu i stamtÄ…d biec w stronÄ™ kolejki linowej; zamiasttego uciekaÅ‚a w kierunku kuchni, a stamtÄ…d nie byÅ‚o odwrotu.WpadÅ‚a do kuchni przez wahadÅ‚owe drzwi, a Frye zeskoczyÅ‚ z ostatnich paru stopnii znalazÅ‚ siÄ™ w korytarzu za niÄ….PomyÅ›laÅ‚a, że poszuka noża w kuchennych szufladach.Nie mogÅ‚a.Nie miaÅ‚a czasu.PodbiegÅ‚a do zewnÄ™trznych drzwi, otworzyÅ‚a w nich zamek i wymknęła siÄ™ z kuchni,w czasie gdy Frye już przekraczaÅ‚ wahadÅ‚owe drzwi.418 JedynÄ… broniÄ…, jakÄ… miaÅ‚a, byÅ‚a latarka, którÄ… trzymaÅ‚a w rÄ™ku, a to nie byÅ‚a żadnabroÅ„.Minęła ganek, zbiegÅ‚a w dół po stopniach.ZderzyÅ‚a siÄ™ z naporem deszczu i wiatru.ByÅ‚ za niÄ… w niedalekiej odlegÅ‚oÅ›ci.Nadal skandowaÅ‚: Suka, suka, suka!Nigdy nie bÄ™dzie w stanie obiec domu i pokonać caÅ‚ej drogi do kolejki, zanim on jÄ…zÅ‚apie.ByÅ‚ zbyt blisko i biegÅ‚ szybciej od niej.Mokra trawa byÅ‚a Å›liska.BaÅ‚a siÄ™, że upadnie.BaÅ‚a siÄ™ Å›mierci.Tony?BiegÅ‚a do jedynego miejsca, w którym siÄ™ mogÅ‚a schronić: drzwi w ziemi.ZamigotaÅ‚a bÅ‚yskawica i zaraz za niÄ… rozlegÅ‚ siÄ™ grzmot.Frye już nie krzyczaÅ‚ z tyÅ‚u.SÅ‚yszaÅ‚a gÅ‚Ä™boki, zwierzÄ™cy warkot zadowolenia.Bardzo blisko.Teraz ona krzyczaÅ‚a.DotarÅ‚a do drzwi w zboczu i zobaczyÅ‚a, że sÄ… zaryglowane zarówno u góry, jaki u doÅ‚u.SiÄ™gnęła i odsunęła górny rygiel, potem pochyliÅ‚a siÄ™ i uwolniÅ‚a ten u doÅ‚u,spodziewajÄ…c siÄ™, że miÄ™dzy Å‚opatki zostanie jej wbite ostrze.Cios jednak nie nadszedÅ‚.OtworzyÅ‚a drzwi i znalazÅ‚a za nimi atramentowÄ… czerÅ„.OdwróciÅ‚a siÄ™.Deszcz ciÄ…Å‚ jÄ… prosto w twarz.Frye zatrzymaÅ‚ siÄ™.StanÄ…Å‚ w odlegÅ‚oÅ›ci zaledwie szeÅ›ciu stóp.CzekaÅ‚a w otwartych drzwiach z ciemnoÅ›ciÄ… za plecami i zastanawiaÅ‚a siÄ™, co tamjest oprócz stopni. Suka  powiedziaÅ‚ Frye.Ale w jego twarzy byÅ‚o teraz wiÄ™cej strachu niż wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci. Rzuć ten nóż  powiedziaÅ‚a, nie wiedzÄ…c, czy jej posÅ‚ucha, wÄ…tpiÄ…c w to, ale niemajÄ…c nic do stracenia. PosÅ‚uchaj swojej matki, Bruno.Rzuć ten nóż.ZrobiÅ‚ krok w jej kierunku.Hilary nie ruszyÅ‚a siÄ™ z miejsca.Serce jej eksplodowaÅ‚o.Frye podszedÅ‚ bliżej.TrzÄ™sÄ…c siÄ™, zeszÅ‚a na pierwszy stopieÅ„ znajdujÄ…cy siÄ™ tuż za progiem.¬ ¬ ¬Tony dotarÅ‚ do szczytu schodów, wspierajÄ…c siÄ™ jednÄ… rÄ™kÄ… o Å›cianÄ™, i wtedy usÅ‚yszaÅ‚za sobÄ… szmer.ObejrzaÅ‚ siÄ™.419 Z sypialni wypeÅ‚zÅ‚ Joshua.ByÅ‚ zalany krwiÄ…, a jego twarz staÅ‚a siÄ™ równie biaÅ‚a jakwÅ‚osy.PatrzyÅ‚ nie caÅ‚kiem widzÄ…cym wzrokiem. Bardzo zle?  spytaÅ‚ Tony.Joshua oblizaÅ‚ swoje blade wargi. PrzeżyjÄ™  powiedziaÅ‚ dziwnym, syczÄ…cym i skrzypiÄ…cym gÅ‚osem. Hilary.NamiÅ‚ość boskÄ….Hilary!Tony odepchnÄ…Å‚ siÄ™ od Å›ciany i skulony ruszyÅ‚ w dół schodami.ZataczajÄ…c siÄ™, udaÅ‚siÄ™ korytarzem w kierunku kuchni, ponieważ sÅ‚yszaÅ‚ krzyk Frye a dobiegajÄ…cy z traw-nika za domem.W kuchni otworzyÅ‚ jednÄ… szufladÄ™, potem drugÄ… w poszukiwaniu jakiejÅ› broni.No dalej, do cholery! Psiakrew!W trzeciej szufladzie byÅ‚y noże.WybraÅ‚ najwiÄ™kszy spoÅ›ród nich.ByÅ‚ splamiony rdzÄ…,ale nadal groznie ostry.DokuczaÅ‚o mu lewe ramiÄ™.Nie mógÅ‚ go podtrzymywać prawÄ… rÄ™kÄ…, bo potrzebowaÅ‚jej do walki z Frye em.ZaciskajÄ…c zÄ™by, uzbrajajÄ…c siÄ™ przeciwko bólowi pÅ‚ynÄ…cemu z ran, zataczajÄ…c siÄ™ jakpijany, wyszedÅ‚ na ganek.Od razu zauważyÅ‚ Frye a.Mężczyzna staÅ‚ przed otwartymidrzwiami.Podwójnymi drzwiami w ziemi.Hilary nie byÅ‚o widać.¬ ¬ ¬Hilary cofnęła siÄ™ do szóstego stopnia.Ten byÅ‚ ostatni.Bruno Frye staÅ‚ u szczytu schodów i spoglÄ…daÅ‚ w dół, lecz baÅ‚ siÄ™ iść dalej.Na prze-mian nazywaÅ‚ jÄ… sukÄ… i kwiliÅ‚ jak maÅ‚e dziecko.ByÅ‚ wyraznie rozdarty miÄ™dzy dwomapragnieniami: żądzÄ… zabicia Hilary i potrzebÄ… wydostania siÄ™ z tego znienawidzonegomiejsca.Szepty.Nagle usÅ‚yszaÅ‚a szepty i w tej samej chwili jej ciaÅ‚o jakby zamieniÅ‚o siÄ™ w lód.SÅ‚yszaÅ‚anieartykuÅ‚owany, miÄ™kki syk, coraz gÅ‚oÅ›niejszy z każdÄ… sekundÄ….A potem poczuÅ‚a, że coÅ› jej peÅ‚znie po nodze.Krzyknęła i weszÅ‚a o jeden stopieÅ„ wyżej, bliżej Frye a.SiÄ™gnęła dÅ‚oniÄ… w dół, potarÅ‚anogÄ™ i coÅ› z niej strzepnęła.TrzÄ™sÄ…c siÄ™ zapaliÅ‚a latarkÄ™, odwróciÅ‚a siÄ™ i oÅ›wietliÅ‚a znajdujÄ…cy siÄ™ za jej plecamipodziemny pokój.Karaluchy.WszÄ™dzie roiÅ‚y siÄ™ caÅ‚e setki ogromnych karaluchów  na podÅ‚odze, Å›cia-nach i niskim suficie.Nie byÅ‚y to zwykÅ‚e karaluchy, ale ogromne stworzenia, dÅ‚ugoÅ›ci420 ponad dwóch cali i szerokoÅ›ci cala, z ruchliwymi odnóżami i szczególnie drugimi czuÅ‚-kami, które drżaÅ‚y niespokojnie.Ich bÅ‚yszczÄ…ce zielono-brÄ…zowe pancerzyki wydawaÅ‚ysiÄ™ kleiste i mokre, jak krople czarnego Å›luzu.Ten szept to byÅ‚ odgÅ‚os ich nieustajÄ…cego ruchu; dÅ‚ugie odnóża i rozedrgane czuÅ‚kiocieraÅ‚y siÄ™ nawzajem o siebie, bezustannie peÅ‚zaÅ‚y, czoÅ‚gaÅ‚y siÄ™ i pomykaÅ‚y we wszyst-kie strony.Hilary krzyknęła.Pragnęła wejść po schodach i wydostać siÄ™ stÄ…d, ale tam czekaÅ‚ naniÄ… Frye.Karaluchy umykaÅ‚y przed jej latarkÄ….ByÅ‚y to widocznie podziemne insekty, któreżyÅ‚y jedynie w ciemnoÅ›ci.ModliÅ‚a siÄ™, żeby latarka nie przestaÅ‚a Å›wiecić.Szept stawaÅ‚ siÄ™ coraz gÅ‚oÅ›niejszy.Coraz wiÄ™cej karaluchów napÅ‚ywaÅ‚o do pomieszczenia WychodziÅ‚y ze szcze-liny w podÅ‚odze.PojawiaÅ‚y siÄ™ dziesiÄ…tkami.Wieloma dziesiÄ…tkami.Setkami.W pomieszczeniu byÅ‚o już kilka tysiÄ™cy tych obrzydliwych stworzeÅ„, a dÅ‚ugość jegoÅ›cian nie wynosiÅ‚a wiÄ™cej jak dwadzieÅ›cia stóp.Robaki powchodziÅ‚y na siebie podwój-nymi i potrójnymi warstwami w drugiej poÅ‚owie pomieszczenia, unikaÅ‚y Å›wiatÅ‚a, alez każdÄ… chwilÄ… stawaÅ‚y siÄ™ coraz Å›mielsze.WiedziaÅ‚a, że entomolog prawdopodobnie nie nazwaÅ‚by ich karaluchami.To byÅ‚ jakiÅ›rodzaj żuków, podziemnych żuków, żyjÄ…cych we wnÄ™trzu ziemi.Naukowiec nadaÅ‚by imjakÄ…Å› lapidarnÄ…, Å‚aciÅ„skÄ… nazwÄ™.Ale Hilary widziaÅ‚a karaluchy.SpojrzaÅ‚a na Bruna. Suka  powiedziaÅ‚.Leo Frye zbudowaÅ‚ tÄ™ piwnicÄ™ z przeznaczeniem na chÅ‚odniÄ™, w 1918 roku byÅ‚o toudogodnienie stosowane dość powszechnie.Ale bÅ‚Ä™dnie ustawiÅ‚ konstrukcjÄ™ na szcze-linie w ziemi.Hilary zauważyÅ‚a, że wiele razy próbowaÅ‚ zaÅ‚atać podÅ‚ogÄ™, która otwie-raÅ‚a siÄ™ za każdym razem, gdy nastÄ™powaÅ‚o trzÄ™sienie ziemi.W tej krainie ziemia czÄ™-sto siÄ™ trzÄ™sÅ‚a.A tymczasem karaluchy nie przestawaÅ‚y wychodzić z piekÅ‚a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl