[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mam zacząć pierwsza? Dobrze.Widzisz, mnie to podnieca.Podoba mi się twój głos.Sprawia, że czuję cię tak blisko.Pozwól, że poprowadzę twoje ręce.tam, gdzie chcesz, żeby cię dotykały.Tak, tu.Chcę, żebyś mnie tu dotknął.A teraz, dotknij siebie i wyobraź sobie, że two­je ręce są moimi rękami, dotknij jeszcze raz.i jeszcze.Podniecony jej głosem, oddając się fantazjom na jej temat, telefoniczny kochanek szeptał do niej słowa, których Domostroy nie słyszał.Andrea szeptała i jęcza­ła do słuchawki, jej oddech stawał się chrapliwy i ury­wany, a w końcu kładła się na Domostroyu, z piersiami na jego klatce, z twarzą przy jego twarzy i słuchawką telefoniczną jako jedyną barierą między nimi.Ciągnęła słowną szaradę, liżąc równocześnie uszy Domostroya, całując jego wargi, wkładając wolną rękę między jego a swoje ciało, ściskając go i drapiąc.- Kochaj mnie szybciej, najdroższy, mocniej, głę­biej.teraz szybciej - dyszała w słuchawkę.Nasłuchując odgłosów po drugiej stronie, odsuwała się gwałtownie od Domostroya i porzuciwszy go w środ­ku podniecenia; odkładała słuchawkę.- Przed chwilą kolejny skurczybyk się na mnie spu­ścił! - wykrzykiwała z udawaną złością.– Wyobrażasz sobie, co za bezczelność! I to na pierwszej randce!Pewnego ranka, kiedy właśnie miał jej zakomuniko­wać o swoim ostatnim odkryciu, Andrea zaskoczyła go, uprzedzając to, co chciał powiedzieć.- Goddard jest jak pisarz, który używa pseudonimu - zaczęła, obracając się na łóżku i spoglądając na niego.- Zwykle przybrane nazwisko nie ma nic wspólnego z prawdziwym nazwiskiem pisarza lub z jego życiem, ponieważ ma być artystyczną przykrywką, twórczyni ka­muflażem.Ale parę dni temu powiedziałeś, że wydaje ci się, że wiesz, dlaczego Goddard wybrał sobie to imię.No, dlaczego?- Mam pewną wskazówkę - odparł Domostroy.– Kiedy słuchałem jego płyt, wyłowiłem dwa muzyczne tematy.Byłem pewien, że należą do innych kompozytorów, któ­rych płyty już wcześniej słyszałem.Są to subtelne parafra­zy muzyki, która wydaje mi się znana.Całymi dniami przesłuchiwałem setki płyt i taśm, starych i nowych, ame­rykańskich i zagranicznych, ale nie mogłem trafić na ory­ginał, głównie dlatego, że oba efemeryczne tematy przypo­minają muzykę wielu dawnych i obecnych kompozytorów.W końcu udało mi się odnaleźć jeden motyw.- Czyj?- Liebersona, człowieka, którego kiedyś znałem - od­powiedział - i który umarł kilka lat temu.Lieberson był prezesem Columbia Records Masterworks, i to on wylansował paru naszych najlepszych współczesnych kom­pozytorów, zarówno muzyki klasycznej jak i popularnej.Doprowadził też do wystawienia w Ameryce musicali South Pacific, My Fair Lady i West Side Story.Zdobył siedem nagród Grammy i przynajmniej tyle samo Zło­tych Płyt.Był również jednym z najlepiej wykształco­nych i najbardziej podziwianych ludzi w przemyśle mu­zycznym.- Zaczekaj - przerwała - mówisz o biznesmenie.Co on ma wspólnego z tematami w muzyce Goddarda?Powoli nachylił się nad nią i wdychając cierpką woń jej ciała, otarł jeden policzek o wnętrze jej twardego i chłodnego uda, a drugi przycisnął do wygolonego, fa­lującego, pokrytego kropelkami potu wzgórka.- Lieberson był także utalentowanym i doświadczo­nym kompozytorem - powiedział miękko.– Spędziłem trochę czasu słuchając ponownie wszystkich jego dzieł i byłem zdziwiony, że tak dużo napisał.Skomponował muzykę do Alicji w krainie czarów, balet, suitę na orkie­strę smyczkową, symfonię, muzykę do trzech chińskich poematów na różne głosy, suitę na dwadzieścia instru­mentów, utwór pod tytułem Skargi młodzieńca, inny zaty­tułowany Dziewięć melodii na fortepian, kwintet oraz wiele pieśni do tekstów Ezry Pounda, Jamesa Joyce'a i innych.Przeczytałem nawet jego powieść Troje do sy­pialni C.W filmowej adaptacji tej książki jedną z głów­nych ról zagrała Gloria Swanson.- Przejdź do rzeczy - powiedziała, odsuwając się i więżąc go między łydkami, których krągłość nie była skażona najmniejszym wybrzuszeniem mięśnia, a gład­kości nie zakłócał pojedynczy włosek.- Rzecz w tym, że Goddard sparafrazował całe partie jednego z utworów Liebersona.- Też mi rewelacja - prychnęła.- Każdy parafrazuje.Na zajęciach z historii muzyki fortepianowej dowiedzia­łam się właśnie, że w Fantaisie Impromptu Chopin, którytak masowo i bez skrępowania czerpał z polskiej muzyki ludowej, sparafrazował również impromptu Moschelesa, opublikowane przypadkowo razem z nokturnami z opusu 15.Chopina.Chopin tak się wstydził przyznać do zapoży­czenia z Moschelesa, że przez dwadzieścia lat nie zgadzał się na wydanie swojego dzieła.„Jak każdy inny artysta,kompozytor przetwarza już istniejące formy, motywy, tech­niki w nową muzyczną całość” - pouczyła go.– Goddard sparafrazował jedynie ustęp muzyczny z utworu, który mógł usłyszeć gdziekolwiek - Była rozczarowana.- To za mało jak na znaczący związek.- Zgadzam się, to za mało - odparł całując ją.Odkry­wał językiem owal i fałdy jej sromu, rozchylał je, wci­skał się do jej wnętrza i wycofywał.Ciało Andrei przeszyły dreszcze, jej oddech stał się chrapliwy.Zamknęła oczy i rzucając głową na boki, skręcała się z rozkoszy.Domostroy przerwał pieszczotę i powiedział miękko:- Jest jeszcze jeden związek.Zgadnij, jak ma na imię Lieberson?- Po co? - Odsunęła go od siebie i znieruchomiała.- Zgadnij.- Wiktor.Nie, zaczekaj, Hektor.- Źle.- Co imię Liebersona ma wspólnego z Goddardem?- Mnóstwo - odparł Domostroy - ponieważ Lieber­son miał na imię Goddard.Odrzuciła włosy z twarzy i usiadła.- Co?- Goddard Lieberson.- Spojrzał jej w oczy.- Niewiarygodne.Czy może to być zbieg okoliczności?- Zbieg okoliczności? Najpierw imię Liebersona, a potem jego muzyka! To nie przypadek, to związek.Urwał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl