Pokrewne
- Strona Główna
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Glen Cook Biala Roza v 1.2
- Koontz Dean R Groza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- urodze-zycie.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.et doloso erue me!Z różnych stron odpowiadały im starannie wypracowane brzmieniowo głosy altarystów, niewidzialnych tak samo jak chorus:- Quia tu es Deus, fortitudo mea.Et introibo ad altare De/.Sicut erat in principio.Ksiądz składał i rozkładał ręce, wstępował na stopnie ołtarza i sfruwał z nich niczym czarny obłok.Przemieszczał się tak, jakby nogi wcale nie były mu potrzebne; można było odnieść wrażenie, że płynie kilka centymetrów nad mozaiką podłogi.Irkowi jednak wyraźnie czegoś brakowało w tej doskonałości ruchów, w tym od dawna przecież zapomnianym obrazie liturgii, lśniącego ornatu, rzędów świec.Po chwili już wiedział: „On przecież ani razu nie ukląkł!”Uczestnicy nabożeństwa nie musieli nic robić.Naokoło ciągle zmieniały się kolory, chóralne pieśni rozbrzmiewały gdzieś nad ich głowami, piękne głosy za nich wypowiadały teksty łacińskich i rodzimych modlitw.Niektórzy z zachwytem przyglądali się coraz to nowym efektom, inni z zamkniętymi oczami podrygiwali do taktu muzyki.Smuga światła odsłoniła ogromną księgę, spoczywającą na kamiennym pulpicie.Ksiądz pełnym namaszczenia ruchem przewrócił jedną kartę i ogłosił czytanie z Ewangelii świętego Mateusza.Ale to nie on był lektorem Świętej Przypowieści.Najpierw uroczyście zagrzmiały trąby, a później z wysoka, znad ołtarza, spod samego stropu udającego niebo, rozległ się poważny, budzący respekt głos:/ przystąpili do Niego faryzeusze i saduceusze, i kusząc, prosili Co, żeby im pokazał znak z nieba.A On, odpowiadając, rzekł im: Gdy nastanie wieczór, mówicie: Będzie pogoda, bo się niebo czerwieni.A rano: Dziś będzie niepogoda, bo się niebo czerwieni i jest zachmurzone.Oblicze nieba umiecie rozpoznawać, a znamion czasów nie potraficie?Ród zły i cudzołożny domaga się znaku, ale znak nie będzie mu dany, chyba tylko znak jonasza.I opuściwszy ich, odszedł.Po tych słowach zapadła ciemność i cisza, dopiero za czas jakiś wiązka jasności wyłoniła księdza na wąskiej mównicy, podkreślając bladość policzków i rysy, które nagle stały się ostre, podobne do płaskorzeźb na gotyckich sarkofagach.- Czcigodni i prawi! - przemówił duchowny twardym tonem.- Kiedy Bóg Ojciec w akcie tworzenia wyrzekł owo pamiętne: Fiat!, kiedy z ziemskiego prochu ulepił człowieka i w imię ojcowskiej miłości nadał mu rozum i wolną wolę, nie oznaczało to, iż pozostawia go samemu sobie.Na ogół umieliśmy spożytkować te najcenniejsze Boskie dary.Tysiąclecia rozwoju ludzkości dowodzą, że nasze próby i błędy, nasze kluczenie, jak mówi poeta: między drogami prostymi a manowcami, przybliżało nas coraz bardziej do absolutnej wiedzy o tym, czym jest ów Boski intelekt i czym jest Boskie rozumienie wolności.Każdy wynalazek, każda nowa książka, ale też i każdy niegodny występek, pojedynczy bądź zbiorowy, granice tejże wolności coraz silniej precyzuje i określa.Nie w tym rzecz, aby były one stałe, bo cóż stałego na tym świecie, cóż niezmiennego? Chodzi o to, aby były zawsze jasne i każdemu wiadome.Drodzy i czcigodni! Mimo że tyle mamy powodów do dumy, że wiemy o sobie tak wiele, iż więcej chyba wiedzieć już nie można, to często w chwilach złudnego zwątpienia zdarza nam się porównywać nasze życie do żaglowca dryfującego po oceanie.Rzadko pamiętamy o Bogu, gdy wiatry znoszą nas na spokojne wody, ku cichym, słonecznym zatokom; wtedy zapominamynawet o prostym słowie: dziękuję.Inaczej jednak jest, gdy nieubłagany prąd popycha nas ku strefom burz i zdradzieckim skałom!Ksiądz dramatycznie zawiesił głos, rozległ się złowrogi świst wichru, łopot płótna, przerażający trzask łamanych desek.Powiew prawdziwego, zimnego wiatru smagnął po policzkach i czołach zebranych.Ponury blask powlókł ludzi, sprzęty i samą osobę kaznodziei grubą szarością, jakby warstwą popiołu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.et doloso erue me!Z różnych stron odpowiadały im starannie wypracowane brzmieniowo głosy altarystów, niewidzialnych tak samo jak chorus:- Quia tu es Deus, fortitudo mea.Et introibo ad altare De/.Sicut erat in principio.Ksiądz składał i rozkładał ręce, wstępował na stopnie ołtarza i sfruwał z nich niczym czarny obłok.Przemieszczał się tak, jakby nogi wcale nie były mu potrzebne; można było odnieść wrażenie, że płynie kilka centymetrów nad mozaiką podłogi.Irkowi jednak wyraźnie czegoś brakowało w tej doskonałości ruchów, w tym od dawna przecież zapomnianym obrazie liturgii, lśniącego ornatu, rzędów świec.Po chwili już wiedział: „On przecież ani razu nie ukląkł!”Uczestnicy nabożeństwa nie musieli nic robić.Naokoło ciągle zmieniały się kolory, chóralne pieśni rozbrzmiewały gdzieś nad ich głowami, piękne głosy za nich wypowiadały teksty łacińskich i rodzimych modlitw.Niektórzy z zachwytem przyglądali się coraz to nowym efektom, inni z zamkniętymi oczami podrygiwali do taktu muzyki.Smuga światła odsłoniła ogromną księgę, spoczywającą na kamiennym pulpicie.Ksiądz pełnym namaszczenia ruchem przewrócił jedną kartę i ogłosił czytanie z Ewangelii świętego Mateusza.Ale to nie on był lektorem Świętej Przypowieści.Najpierw uroczyście zagrzmiały trąby, a później z wysoka, znad ołtarza, spod samego stropu udającego niebo, rozległ się poważny, budzący respekt głos:/ przystąpili do Niego faryzeusze i saduceusze, i kusząc, prosili Co, żeby im pokazał znak z nieba.A On, odpowiadając, rzekł im: Gdy nastanie wieczór, mówicie: Będzie pogoda, bo się niebo czerwieni.A rano: Dziś będzie niepogoda, bo się niebo czerwieni i jest zachmurzone.Oblicze nieba umiecie rozpoznawać, a znamion czasów nie potraficie?Ród zły i cudzołożny domaga się znaku, ale znak nie będzie mu dany, chyba tylko znak jonasza.I opuściwszy ich, odszedł.Po tych słowach zapadła ciemność i cisza, dopiero za czas jakiś wiązka jasności wyłoniła księdza na wąskiej mównicy, podkreślając bladość policzków i rysy, które nagle stały się ostre, podobne do płaskorzeźb na gotyckich sarkofagach.- Czcigodni i prawi! - przemówił duchowny twardym tonem.- Kiedy Bóg Ojciec w akcie tworzenia wyrzekł owo pamiętne: Fiat!, kiedy z ziemskiego prochu ulepił człowieka i w imię ojcowskiej miłości nadał mu rozum i wolną wolę, nie oznaczało to, iż pozostawia go samemu sobie.Na ogół umieliśmy spożytkować te najcenniejsze Boskie dary.Tysiąclecia rozwoju ludzkości dowodzą, że nasze próby i błędy, nasze kluczenie, jak mówi poeta: między drogami prostymi a manowcami, przybliżało nas coraz bardziej do absolutnej wiedzy o tym, czym jest ów Boski intelekt i czym jest Boskie rozumienie wolności.Każdy wynalazek, każda nowa książka, ale też i każdy niegodny występek, pojedynczy bądź zbiorowy, granice tejże wolności coraz silniej precyzuje i określa.Nie w tym rzecz, aby były one stałe, bo cóż stałego na tym świecie, cóż niezmiennego? Chodzi o to, aby były zawsze jasne i każdemu wiadome.Drodzy i czcigodni! Mimo że tyle mamy powodów do dumy, że wiemy o sobie tak wiele, iż więcej chyba wiedzieć już nie można, to często w chwilach złudnego zwątpienia zdarza nam się porównywać nasze życie do żaglowca dryfującego po oceanie.Rzadko pamiętamy o Bogu, gdy wiatry znoszą nas na spokojne wody, ku cichym, słonecznym zatokom; wtedy zapominamynawet o prostym słowie: dziękuję.Inaczej jednak jest, gdy nieubłagany prąd popycha nas ku strefom burz i zdradzieckim skałom!Ksiądz dramatycznie zawiesił głos, rozległ się złowrogi świst wichru, łopot płótna, przerażający trzask łamanych desek.Powiew prawdziwego, zimnego wiatru smagnął po policzkach i czołach zebranych.Ponury blask powlókł ludzi, sprzęty i samą osobę kaznodziei grubą szarością, jakby warstwą popiołu [ Pobierz całość w formacie PDF ]