[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, to zachwyt na pewno.Zauważył ją, gdy pokonywała na koniu zdradliwy rów.Znalazła się jako gość na polowaniu urządzanym przez Peshawar Yale Hounds.Privett-Clampe był cenionym członkiem tego klubu.Powszechnie uważano, że w purpurowym mundurze z jasnoniebieską stójką wygląda doskonale.Uderzyło go, jak świetnie dziewczyna poradziła sobie ze skokiem.Gdy koń odbił się od ziemi i wyciągnął w powietrzu, przylgnęła do jego szyi, by płynnie wyprostować się w siodle, kiedy zwierzę wylądowało po drugiej stronie rowu.Privett-Clampe’a urzekła elegancja tego skoku, o czym nie omieszkał jej powiedzieć wieczorem w klubie.Zapoczątkowane pod znakiem konia zaloty nabierały rumieńców.Do polowań Augustus i Charlotte dodali rozgrywki polo, biegi śladem kawałków papieru rozrzuconych przez współzawodników, wyrywanie lancą kołków z ziemi w galopie.Każde takie wydarzenie było pretekstem do spotkania, które zawsze wyglądało na przypadkowe.Stali potem oboje naprzeciw siebie, z rękami w kieszeniach, kołysząc się w przód i w tył na obcasach swoich wysokich butów.Nie byli dobrymi tancerzami, ale ku wielkiej radości Privett-Clampe’a okazało się, że.młoda dama jest równie świetnym strzelcem, co amazonką.Kiedy zobaczył, jak z odległości stu pięćdziesięciu jardów trafia czarnego jelenia, pomyślał, że to musi być miłość.Charlotte była wysoka i smukła, miała duże dłonie i burzę jasnych włosów, upchniętych zazwyczaj pod tropikalnym hełmem.P-C.cenił te przymioty równie wysoko, jak dobry galop albo ładne pęciny u kuca do gry w polo.Nigdy nie zastanawiał się, co Charlotte ma pod ubraniem, i dopiero pod wpływem nauk Johnny’ego Balcombe’a zaczął przemyśliwać, jak, gdzie i kiedy ją pocałować.Pierwszy pocałunek okazał się kompletną klapą.gus przygotowywał się do niego w nerwowym podnieceniu, jak do bezpośredniego starcia z wrogiem.Na miejsce ofensywy wybrał bujany fotel stojący na werandzie na tyłach Abbotabad Club.Rozciągała się stamtąd imponująca i stosownie romantyczna panorama gór.Poza tym weranda zapewniała możliwość odwrotu na wypadek fiaska całego przedsięwzięcia: bezpośredni dostęp do ogrodu i sali bilardowej.gus przypuścił szturm wieczorem, w końcowej fazie pożegnalnego przyjęcia na cześć kumpla, towarzysza gry w polo, który dostał nowy przydział.Mimo przewagi, jaką daje zaskoczenie, i uśpionej czujności wroga w postaci Charlotte po kilku szklaneczkach napoju nieco wzmocnionego alkoholem, gus był w pełnej gotowości bojowej.Uraczył ją paroma frazesami (podpowiedzianymi przez Johnny’ego) o pięknie dzikiej przyrody i aromatycznej woni wieczoru.Wyobrażał sobie, że po takim wstępie jego intencje staną się dla przeciwnika jasne i oczywiste.Przypuścił więc frontalny atak, równie gwałtowny, co źle wymierzony, i huknął czołem w grzbiet nosa swojej lubej.Zawartość szklanki chlusnęła na nową suknię, z nosa Charlotte zaczęła kapać krew.Oboje czuli się upokorzeni.gus natychmiast skapitulował, ale Charlotte, wysłana do Indii przez matkę w jasno określonym celu, nie zamierzała tak łatwo rezygnować.Mocno złapała Gusa za szyję i przyciągnęła ku sobie.Mimo mnóstwa dymu, sygnałów ostrzegawczych i działań zaczepnych obie strony osiągnęły porozumienie.Tydzień później gus i Charlotte ogłosili zaręczyny, a trzy miesiące później w kościele anglikańskim w Peszawarze odbył się ich uroczysty ślub.Noc poślubna nie odbiegała od pierwszego pocałunku.Po kilku nieudanych próbach wdrapania się na mury twierdzy gus postanowił wziąć ją silą, na co rozjuszona Charlotte wysadziła go z siodła, uznając rzecz całą za obrazę i czyste wykorzystywanie.Jako ludzie nie chowający długo urazy, państwo młodzi szybko sobie wybaczyli i zaczęli zachowywać się w łóżku bardzo przyzwoicie.Kolejne tygodnie przyniosły nieznaczny postęp, ale że gus i Charlotte nigdy nie stawiali tych spraw na pierwszym miejscu, w następnym roku podczas długich wakacji w Kaszmirze żyli już równie cnotliwie jak brat z siostrą.Ostatni obraz odbity w oczach każdej trafionej kaczki to lśniąca tafla Sułtan Jheel, naznaczona ciemnymi punktami stanowisk strzeleckich rozmieszczonych regularnie na brzegach.Ptaki opadają do wody ruchem spiralnym, z gwałtownym trzepotem skrzydeł ociekających krwią.Pran zgarnia je do łodzi.Zabijaniu nie ma końca.Kiedy jego ręce są już skąpane w ptasiej krwi, a w łodzi brak miejsca, osuwa się wyczerpany na stos ptaków i wspiera głowę na ciepłej jeszcze poduszce z ich martwych ciał.Yasmin idzie w jego ślady.Trzyma w rękach drąg, którego koniec wlecze się za nimi w wodzie.Ponad ich głowami trwa masakra, a echo nieregularnych wystrzałów rozchodzi się po jeziorze.Pozbawiona sternika łódź dryfuje, by po jakimś czasie znaleźć się w niebezpiecznej bliskości stanowiska brytyjskich oficerów.Bystrzejsze oczy, być może oczy zjaw widywanych czasem przez wieśniaków ponad trzcinami, dostrzegłyby drapieżny wyraz twarzy majora Privett-Clampe’a.Ta sama drapieżność maluje się na twarzach reszty uczestników polowania, choć najbardziej u Charlotte Privett-Clampe.To mocno zaciśnięte usta, błysk w oku, który wzmaga się jeszcze w chwili pociągania za spust.Gdy nabab bierze od ładowniczego broń i strzela, jego wargi wykrzywiają się w grymasie okrucieństwa.Nawet towarzyszki księcia Firoza, bardziej nawykłe do przyjemności tańca, igraszek w łazienkach nocnych klubów czy w ciemnych zakątkach ogrodów w trakcie przyjęć, dziwnie podnieca każde szarpnięcie broni po strzale i ciężar rozgrzanej lufy w rękach.Nikt nie odczuwa tego z większą intensywnością niż major, któremu strzał musi zastąpić wszystko inne i jest jedyną ucieczką przed dręczącymi go popędami.W pierwszym okresie małżeństwa Privett-Clampe przeżywał najszczęśliwsze dni swojego życia.Czul, że dana mu jest doskonałość ludzkiej egzystencji, że z żoną u boku zazna radości nieprzerwanego ciągu polowań na dziki i dowodzenia Pathanami.I właśnie wtedy (czyż mogło być inaczej?) spotkało go nieszczęście.Niczym bohaterowie szekspirowskich tragedii, które w szkole tak śmiertelnie go nudziły, młody P.-C.nosił w sobie pewien rys tragizmu.Jednak w przeciwieństwie do postaci Szekspira nie było to jakieś wyjątkowo dramatyczne pęknięcie osobowości.Skrzętnie skrywane przed światem, ujawniało się w postaci bliżej nieokreślonej aury powagi, którą roztaczał wokół siebie, gdy prowadzona rozmowa wydawała mu się bezcelowa lub wprawiała w zakłopotanie.Jego twarz posępniała, a po chwili rozjaśniał ją promyk głębokiego namysłu.Cokolwiek Privett-Clampe wtedy mówił - nawet jeśli było to tylko zamówienie następnej kolejki nimbu-pani - zawsze brzmiało jak ostatnie słowo w toczonej dyskusji.Za sprawą tej uderzającej właściwości Privett-Clampe zyskał reputację człowieka o błyskotliwej inteligencji.I choć nie była to opinia w pełni zasłużona, nie starał się jej dementować.Zresztą, czy ktoś na jego miejscu postąpiłby inaczej? Taką słabostkę wybaczyłby każdy; każdy prócz renesansowego dramaturga syfilityka.A jednak ten drobiazg stał się powodem wygnania Privett-Clampe’a z raju Abbotabad i wciągnął go w grzęzawisko niepewności, od której już nigdy nie potrafił się uwolnić.Do upadku Privett-Clampe’a przyczyniła się rozmowa z niejakim Wiggsem, a jego bezpośrednim powodem stało się kichnięcie.Wiggs nie był mile widzianym gościem w kasynie oficerskim.Polityka i kobiety należały tam do tematów zakazanych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl