Pokrewne
- Strona Główna
- Paul Williams Mahayana Buddhism The Doctrinal Foundations, 2008
- (eBook) James, William The Principles of Psychology Vol. I
- Williams Tad Smoczy tron (SCAN dal 952)
- e95 Blawatska DoktrynaTajemna 1 2
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Renegaci z Pern
- Eddings Dav
- Alex Joe Powiem wam jak zginal
- Sw.Jan Od Krzyza Dziela
- John Fowles Mantissa
- Salvatore R.A Star Wars czesc 2. Atak Klonow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- negatyw24.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Świetny wybór - na dobre i złe!Wreszcie uwinęłam się ze wszystkim.Mam nadzieję, że rodzince spodobają się prezenty.Wspinam się po tych stromych schodach i wślizguję ostrożnie do łóżka.Pościel jest bardzo wyziębiona, ale mogę leżeć na boczku i nie myśleć.Już myślałam, że wreszcie uda mi się zasnąć, gdy nagle wybuchnęłam płaczem jak małe niepocieszone dziecko.Płaczę w tę samotną Wigilię, choć zdawało mi się, że będę wreszcie szczęśliwa.Wycieram łzy, ale wciąż płyną z moich oczu, spływają po twarzy, wsiąkają we włosy.Z trudem powstrzymuję głośny szloch.Nie chcę obudzić Peg.Nie chcę rozmawiać z nikim, tłumaczyć się przed kimkolwiek, wysłuchiwać słów pociechy.Każdy ma prawo do własnych tajemnic, do licha!Musiałam walczyć o siebie przez całe moje życie i teraz chcę mieć prawo do własnego życia.Chciałabym uwierzyć w coś bez zastrzeżeń.Ślepo.W cokolwiek.Wiem już trochę o życiu.Wiem, że wiara przenosi góry, jest nieodzowna do życia jak chleb i woda.Jeśli zamierzasz zostać artystą, musisz naprawdę w coś wierzyć, musisz sam dobijać się o prawdę, w którą wierzysz.A jeśli jesteś głuchy na prawdę?Świat jest tak nonsensowny.Gdybym tylko mogła mieć malutką istotkę, która należałaby jedynie do mnie, wszystko nabrałoby znowu sensu.Może życie polega na tym, by się weselić? Ho! Ho! Wesołych świąt!Muszę wreszcie zasnąć.Jutro będzie tutaj prawdziwy dom wariatów! Możliwe, że płaczę ż radości, ale nie wydaje mi się, żeby tak było.Mogłabym płakać z radości, nie wiedząc nawet o tym.Tato zgodziłby się, że to możliwe.Jeszcze jest ciemno, ale już wyspałem się.Rozglądam się po izbie i widzę, że Nickie dokłada drew do ognia.Mam nadzieję, że robi to właściwie.Odkąd pamiętam, nigdy tego nie robiła.Tak, nawet nieźle jej to wychodzi, więc zamykam oczy, by sprawdzić, czy potrafię wślizgnąć się w przestrzeń pomiędzy jawą a snem.Obserwuję spod przymkniętych powiek, jak ogień znowu buzuje.Do diabła, to nie jest prawdziwa gwiazdka! Nie wywiesiliśmy wieczorem pończoch na prezenty, toteż rano nie znajdziemy żadnych niespodzianek.Prezenty będą pod choinką, ale przecież wiem, co dostaniemy.Wiem również, że nie przyniósł ich święty Mikołaj.Kiedyś byłem tak podniecony w noc wigilijną.Nigdy nie mogłem zasnąć.Obecnie zasypiam bez trudu, a mama i tato zawsze układają prezenty pod choinką bez mojej wiedzy.Jednak wciąż wydaje mi się, że nie spałem przez całą noc.Cholera, nienawidzę tego, że rosnę.Nie przejmuję się tym, że staję się większy, silniejszy i mój penis powiększa się, że rosną mi włosy na nogach, broda, sypie się wąs.To wszystko jest bardzo śmieszne.Czuję się tak, jakbym obserwował pisklęta w gnieździe albo kijanki zmieniające się w żaby.Ale stawanie się dorosłym wcale nie wydaje mi się zabawne.Nickie, Maggie i Mike nie wyglądają na szczęśliwych.Wydaje mi się, że starają się przede wszystkim udowodnić sobie nawzajem, jak wspaniale im się wiedzie.Zawsze sprawiają wrażenie, jakby wciąż sprawdzali, czy podziwiam ich za to, że są już tak dorośli.W rzeczywistości są tacy sztuczni.Do licha, podczas tej gwiazdki nawet tato zachowuje się jak dorosły.Nie ma czasu, by pobawić się ze mną.Biega tylko w tę i we w tę, niemal goniąc w piętkę - sprzątając, zamiatając, pomagając innym, łagodząc nieporozumienia czy po prostu udając, że nic się nie zdarzyło.Kłótnia wisi na włosku.Układanie pierniczków w słojach sprawiło mi dużą frajdę, ale ja muszę zrobić coś ważnego.Nickie, Maggie i Mike zakręcili się jakoś i robili ważniejsze rzeczy.Nie, w tym roku nie ma prawdziwej gwiazdki, a ile jeszcze świąt Bożego Narodzenia spędzę w domu?Szczerze mówiąc, moi szkolni koledzy nie potrafią się bawić.Te łamagi uważają, że jestem stuknięty.Kiedy przynoszę do szkoły model samolotu i wypróbowuję nad szkolnym boiskiem, ulatniają się gdzieś jak para.Jestem pewien, że chętnie pobawiliby się ze mną, ale boją się, że ktoś mógłby pomyśleć, iż zachowują się jak dzieciaki.Nawet Serge trzyma z nimi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Świetny wybór - na dobre i złe!Wreszcie uwinęłam się ze wszystkim.Mam nadzieję, że rodzince spodobają się prezenty.Wspinam się po tych stromych schodach i wślizguję ostrożnie do łóżka.Pościel jest bardzo wyziębiona, ale mogę leżeć na boczku i nie myśleć.Już myślałam, że wreszcie uda mi się zasnąć, gdy nagle wybuchnęłam płaczem jak małe niepocieszone dziecko.Płaczę w tę samotną Wigilię, choć zdawało mi się, że będę wreszcie szczęśliwa.Wycieram łzy, ale wciąż płyną z moich oczu, spływają po twarzy, wsiąkają we włosy.Z trudem powstrzymuję głośny szloch.Nie chcę obudzić Peg.Nie chcę rozmawiać z nikim, tłumaczyć się przed kimkolwiek, wysłuchiwać słów pociechy.Każdy ma prawo do własnych tajemnic, do licha!Musiałam walczyć o siebie przez całe moje życie i teraz chcę mieć prawo do własnego życia.Chciałabym uwierzyć w coś bez zastrzeżeń.Ślepo.W cokolwiek.Wiem już trochę o życiu.Wiem, że wiara przenosi góry, jest nieodzowna do życia jak chleb i woda.Jeśli zamierzasz zostać artystą, musisz naprawdę w coś wierzyć, musisz sam dobijać się o prawdę, w którą wierzysz.A jeśli jesteś głuchy na prawdę?Świat jest tak nonsensowny.Gdybym tylko mogła mieć malutką istotkę, która należałaby jedynie do mnie, wszystko nabrałoby znowu sensu.Może życie polega na tym, by się weselić? Ho! Ho! Wesołych świąt!Muszę wreszcie zasnąć.Jutro będzie tutaj prawdziwy dom wariatów! Możliwe, że płaczę ż radości, ale nie wydaje mi się, żeby tak było.Mogłabym płakać z radości, nie wiedząc nawet o tym.Tato zgodziłby się, że to możliwe.Jeszcze jest ciemno, ale już wyspałem się.Rozglądam się po izbie i widzę, że Nickie dokłada drew do ognia.Mam nadzieję, że robi to właściwie.Odkąd pamiętam, nigdy tego nie robiła.Tak, nawet nieźle jej to wychodzi, więc zamykam oczy, by sprawdzić, czy potrafię wślizgnąć się w przestrzeń pomiędzy jawą a snem.Obserwuję spod przymkniętych powiek, jak ogień znowu buzuje.Do diabła, to nie jest prawdziwa gwiazdka! Nie wywiesiliśmy wieczorem pończoch na prezenty, toteż rano nie znajdziemy żadnych niespodzianek.Prezenty będą pod choinką, ale przecież wiem, co dostaniemy.Wiem również, że nie przyniósł ich święty Mikołaj.Kiedyś byłem tak podniecony w noc wigilijną.Nigdy nie mogłem zasnąć.Obecnie zasypiam bez trudu, a mama i tato zawsze układają prezenty pod choinką bez mojej wiedzy.Jednak wciąż wydaje mi się, że nie spałem przez całą noc.Cholera, nienawidzę tego, że rosnę.Nie przejmuję się tym, że staję się większy, silniejszy i mój penis powiększa się, że rosną mi włosy na nogach, broda, sypie się wąs.To wszystko jest bardzo śmieszne.Czuję się tak, jakbym obserwował pisklęta w gnieździe albo kijanki zmieniające się w żaby.Ale stawanie się dorosłym wcale nie wydaje mi się zabawne.Nickie, Maggie i Mike nie wyglądają na szczęśliwych.Wydaje mi się, że starają się przede wszystkim udowodnić sobie nawzajem, jak wspaniale im się wiedzie.Zawsze sprawiają wrażenie, jakby wciąż sprawdzali, czy podziwiam ich za to, że są już tak dorośli.W rzeczywistości są tacy sztuczni.Do licha, podczas tej gwiazdki nawet tato zachowuje się jak dorosły.Nie ma czasu, by pobawić się ze mną.Biega tylko w tę i we w tę, niemal goniąc w piętkę - sprzątając, zamiatając, pomagając innym, łagodząc nieporozumienia czy po prostu udając, że nic się nie zdarzyło.Kłótnia wisi na włosku.Układanie pierniczków w słojach sprawiło mi dużą frajdę, ale ja muszę zrobić coś ważnego.Nickie, Maggie i Mike zakręcili się jakoś i robili ważniejsze rzeczy.Nie, w tym roku nie ma prawdziwej gwiazdki, a ile jeszcze świąt Bożego Narodzenia spędzę w domu?Szczerze mówiąc, moi szkolni koledzy nie potrafią się bawić.Te łamagi uważają, że jestem stuknięty.Kiedy przynoszę do szkoły model samolotu i wypróbowuję nad szkolnym boiskiem, ulatniają się gdzieś jak para.Jestem pewien, że chętnie pobawiliby się ze mną, ale boją się, że ktoś mógłby pomyśleć, iż zachowują się jak dzieciaki.Nawet Serge trzyma z nimi [ Pobierz całość w formacie PDF ]