Pokrewne
- Strona Główna
- Cherryh C J Przybysz
- Marr Melissa Wróżki 02 Król Mroku
- Melissa Marr Wróżki 03 Krucha Wiecznoć
- Marr Melissa wietliste cienie
- Grisham John Wspolnik (2)
- Lauren Oliver Delirium 01
- Chmielewska Joanna (Nie)boszczyk maz (3)
- Mac OS X The Missing Manual, 2nd Ed
- Grafton Sue Z jak zwloki
- e95 Blawatska DoktrynaTajemna 1 2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aniadka.keep
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powóz był, oprócz stroju, doskonałym dowodem na bogactwo i arogancjęAjaniego.Nie miał bowiem kół czy dyszla, ale jedynie długie drągi,trzymane przez służących tragarzy.Chloe nie byłaby w stanie wyobrazićsobie, że jest noszona w takiej zamkniętej lektyce, ale może dlamiejscowych to normalna rzecz? Było nie było, przebywała na Bezdrożachraptem chwilę i widziała jedynie nieco pustyni i fragment Szubienicy,miasteczka funkcjonującego na skraju dziczy.Może ta osada nie byłatypowa? Może gdzieś istniały bardziej cywilizowane miasta?Ajani odsunął białą firankę i przyglądał się im bez skrępowania.Miałjasnobrązowe włosy, niebieskie oczy i zwykłą, ale dość przystojną twarz.Nosił dobrze skrojoną, błękitną koszulę z jakiegoś niezwykle lekkiegomateriału.Jej guziki najwyrazniej wykonano z szarych kamyków.Strój nieprzyciągał zbytnio uwagi, ale z tego, co widziała, mogła łatwowywnioskować, że Ajani opływał w dostatki.Jego służący mieli nieco dziki wygląd, zupełnie jakby byli przestępcami,którzy udawali, że wcale nie są aż tak niebezpieczni.Było ich okołodwunastu, większość płci męskiej, odzianych w szare spodnie i marynarkibędące czymś pośrednim między liberią a mundurem.Starannie skrojonestroje bynajmniej nie maskowały ich usposobienia i przyglądająca sięobstawie lektyki Chloe zastanawiała się, czy dojdzie do kolejnego spięcia. Jeśli tak wygląda każdy dzień na Bezdrożach, szybko się wykończę.Ajani skinął na swą obstawę.Jeden ze służących otworzył drzwi, a wówczas bogacz zstąpił na piasekulicy. Jackson przywitał się skinieniem głowy, a potem ukłonił sięKatherine. Dzień dobry, panno Reed. Potem spojrzał na Edgara, lecz jużsię nie ukłonił ani nawet nie skinął głową. Cordova.Chloe naraz uświadomiła sobie, że nie zna choćby nazwisk tych ludzi.Walczyła u ich boku, zabijała wraz z nimi, a znała jedynie ich imiona.Wtedy jej uwagę znów przyciągnął Ajani, mówiąc: Chyba nas nie przedstawiono.Kitty parsknęła obrazliwie.Chloe spojrzała na nią i dostrzegła, że siostraJacka wywraca oczami i wskazuje Ajaniego ruchem podbródka.Napięcienieco osłabło.Wzgarda Katherine sprawiła, że stojący przed nią mężczyznaprzestał się wydawać takim potworem, jakiego Chloe się spodziewała.Wbiła w niego wzrok i czekała, nie mówiąc ani słowa.Ajani milczał przez chwilę, a potem zapytał: Jak cię nazywają? A kto pyta?Przez jego twarz przemknęło rozbawienie, po czym ukłonił się w pas. Jestem Ajani, panno& Chloe. Miło mi, że pozwala mi pani mówić do siebie po imieniu.Przez chwilę poczuła się oszukana.W rodzinnym świecie pilnie strzegłaswego nazwiska, a nie imienia.Istniało przecież wiele dziewczyn o imieniuChloe, ale mało która nazywała się Mattison.Ukrywała więc nazwiskoprzed obcymi, by ci nie szukali jej adresu, numeru telefonu, e-maila czyinnych rzeczy.Internet był pełen spraw, o których nie zamierzałarozmawiać, ale przecież trudno było odnalezć i prześwietlić zwykłą, niczymniewyróżniającą się Chloe.Wzruszyła ramionami, nie chcąc odpowiadać napytanie. Ma pani ochotę się przejść? Ajani wskazał ulicę. A może przejechaćsię? Zapewne jest pani wyczerpana podróżą. Nie owijaj w bawełnę, Ajani, i powiedz, po co tu przyjechałeś rzekłJack.Ostra nuta w jego głosie spodobała się Chloe o wiele bardziej, niżpowinna, co zawdzięczać mogła tylko serii nieudanych związkówz nieodpowiednimi mężczyznami. Czy Jackson wyjaśnił, że ma pani przed sobą dwie opcje? Ajani niespuszczał z niej wzroku. Wiem, że dopiero co tu pani dotarła i jestprzypuszczalnie przytłoczona.Zakładam, że Jackson odnalazł panią i zabrałdo swojej wesołej kompanii nieudaczników, a ci dołożyli wszelkich starań,by nie wyjść na& cóż, na prymitywów, którymi są bez najmniejszejwątpliwości.Chciałbym pokazać, że ma pani również inne możliwości.Słysząc te słowa, Jack stanął tuż za Chloe, by ta poczuła się bezpieczniej,ale nie powiedział ani słowa. %7łycie pełne występków nie jest czymś dla pani.Mogę zaproponowaćlepsze warunki rzekł Ajani i pokazał służących, którzy stali za nim, spięcii czujni. Oni również pochodzą z pani świata, ale zdecydowali siępracować dla mnie.Chciałbym, by i pani podjęła taką decyzję.Kitty najwyrazniej nie miała zamiaru pozwolić przybyszowi, bydokończył swą kwestię. Ajani zapomniał nadmienić, że decydując się na pracę dla niego,staniesz się jednym z jego oprychów. Ach, panna Reed, subtelna jak zwykle! Mężczyzna obrzucił Katherinespojrzeniem, w którym kryła się zarówno wyższość, jak i niepokojące,obrzydliwe pożądanie. Niech pani pamięta, że propozycja przyłączenia siędo mnie jest nadal aktualna.Zasługuje pani na to, by ją podziwianoi traktowano jak skarb. Odpieprz się, słodziaku. Kitty wymownie oparła dłoń na rękojeścirewolweru. Wolałabym umrzeć niż spędzić choć minutę na osobnościz tobą.Ajani syknął, słysząc jej słowa, a potem pochwycił spojrzenie Chloe. A pani? Ma pani ochotę zobaczyć, co reszta tego świata ma dozaoferowania, czy może chce pani kryć się na pustyni, trzymając się kieckiJacka i Katherine?Chloe miała wrażenie, że nie wie o Przybyszach wystarczająco dużo, bypodjąć wiążącą decyzję, ale Ajani nie przypadł jej do gustu. Nie wiem, czy zostanę na pustyni, ale na razie nie mam zamiaruzaakceptować pańskiej oferty.Raczej nie wierzę w to, by były to jedyneopcje.Może zostanę krawcową?Ajani obrzucił ją nieprzeniknionym spojrzeniem. Oni opowiadają o mnie straszne rzeczy rzekł i podszedł bliżej.Pewnie przekonali panią, że jestem pozbawionym serca łajdakiem.Czuję,że powinienem więc mieć prawo, by przedstawić własną wersję.Czy proszęo nazbyt wiele, Chloe? Dziś? Wykluczone. Chloe nie cofnęła się.Przechyliła lekko głowęi spojrzała w oczy Ajaniemu. Miałam dzisiaj starcie z cynantropami,bloedzuigerem i Urokiem.Jestem zmęczona.Ajani wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę, aż na jego twarzypojawił się szeroki uśmiech, dzięki czemu jego oblicze stało się stosunkowoprzystojne. Niezle kłamiesz. Słucham? Dopiero co przybyłaś, a już uczestniczyłaś w walce? Powinnaś być takwyczerpana, że samo dojście do Szubienicy byłoby dla ciebieniemożliwością, nie mówiąc już o wykłócaniu się na ulicach z tymmotłochem. Ajani przeniósł spojrzenie na Jacka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Powóz był, oprócz stroju, doskonałym dowodem na bogactwo i arogancjęAjaniego.Nie miał bowiem kół czy dyszla, ale jedynie długie drągi,trzymane przez służących tragarzy.Chloe nie byłaby w stanie wyobrazićsobie, że jest noszona w takiej zamkniętej lektyce, ale może dlamiejscowych to normalna rzecz? Było nie było, przebywała na Bezdrożachraptem chwilę i widziała jedynie nieco pustyni i fragment Szubienicy,miasteczka funkcjonującego na skraju dziczy.Może ta osada nie byłatypowa? Może gdzieś istniały bardziej cywilizowane miasta?Ajani odsunął białą firankę i przyglądał się im bez skrępowania.Miałjasnobrązowe włosy, niebieskie oczy i zwykłą, ale dość przystojną twarz.Nosił dobrze skrojoną, błękitną koszulę z jakiegoś niezwykle lekkiegomateriału.Jej guziki najwyrazniej wykonano z szarych kamyków.Strój nieprzyciągał zbytnio uwagi, ale z tego, co widziała, mogła łatwowywnioskować, że Ajani opływał w dostatki.Jego służący mieli nieco dziki wygląd, zupełnie jakby byli przestępcami,którzy udawali, że wcale nie są aż tak niebezpieczni.Było ich okołodwunastu, większość płci męskiej, odzianych w szare spodnie i marynarkibędące czymś pośrednim między liberią a mundurem.Starannie skrojonestroje bynajmniej nie maskowały ich usposobienia i przyglądająca sięobstawie lektyki Chloe zastanawiała się, czy dojdzie do kolejnego spięcia. Jeśli tak wygląda każdy dzień na Bezdrożach, szybko się wykończę.Ajani skinął na swą obstawę.Jeden ze służących otworzył drzwi, a wówczas bogacz zstąpił na piasekulicy. Jackson przywitał się skinieniem głowy, a potem ukłonił sięKatherine. Dzień dobry, panno Reed. Potem spojrzał na Edgara, lecz jużsię nie ukłonił ani nawet nie skinął głową. Cordova.Chloe naraz uświadomiła sobie, że nie zna choćby nazwisk tych ludzi.Walczyła u ich boku, zabijała wraz z nimi, a znała jedynie ich imiona.Wtedy jej uwagę znów przyciągnął Ajani, mówiąc: Chyba nas nie przedstawiono.Kitty parsknęła obrazliwie.Chloe spojrzała na nią i dostrzegła, że siostraJacka wywraca oczami i wskazuje Ajaniego ruchem podbródka.Napięcienieco osłabło.Wzgarda Katherine sprawiła, że stojący przed nią mężczyznaprzestał się wydawać takim potworem, jakiego Chloe się spodziewała.Wbiła w niego wzrok i czekała, nie mówiąc ani słowa.Ajani milczał przez chwilę, a potem zapytał: Jak cię nazywają? A kto pyta?Przez jego twarz przemknęło rozbawienie, po czym ukłonił się w pas. Jestem Ajani, panno& Chloe. Miło mi, że pozwala mi pani mówić do siebie po imieniu.Przez chwilę poczuła się oszukana.W rodzinnym świecie pilnie strzegłaswego nazwiska, a nie imienia.Istniało przecież wiele dziewczyn o imieniuChloe, ale mało która nazywała się Mattison.Ukrywała więc nazwiskoprzed obcymi, by ci nie szukali jej adresu, numeru telefonu, e-maila czyinnych rzeczy.Internet był pełen spraw, o których nie zamierzałarozmawiać, ale przecież trudno było odnalezć i prześwietlić zwykłą, niczymniewyróżniającą się Chloe.Wzruszyła ramionami, nie chcąc odpowiadać napytanie. Ma pani ochotę się przejść? Ajani wskazał ulicę. A może przejechaćsię? Zapewne jest pani wyczerpana podróżą. Nie owijaj w bawełnę, Ajani, i powiedz, po co tu przyjechałeś rzekłJack.Ostra nuta w jego głosie spodobała się Chloe o wiele bardziej, niżpowinna, co zawdzięczać mogła tylko serii nieudanych związkówz nieodpowiednimi mężczyznami. Czy Jackson wyjaśnił, że ma pani przed sobą dwie opcje? Ajani niespuszczał z niej wzroku. Wiem, że dopiero co tu pani dotarła i jestprzypuszczalnie przytłoczona.Zakładam, że Jackson odnalazł panią i zabrałdo swojej wesołej kompanii nieudaczników, a ci dołożyli wszelkich starań,by nie wyjść na& cóż, na prymitywów, którymi są bez najmniejszejwątpliwości.Chciałbym pokazać, że ma pani również inne możliwości.Słysząc te słowa, Jack stanął tuż za Chloe, by ta poczuła się bezpieczniej,ale nie powiedział ani słowa. %7łycie pełne występków nie jest czymś dla pani.Mogę zaproponowaćlepsze warunki rzekł Ajani i pokazał służących, którzy stali za nim, spięcii czujni. Oni również pochodzą z pani świata, ale zdecydowali siępracować dla mnie.Chciałbym, by i pani podjęła taką decyzję.Kitty najwyrazniej nie miała zamiaru pozwolić przybyszowi, bydokończył swą kwestię. Ajani zapomniał nadmienić, że decydując się na pracę dla niego,staniesz się jednym z jego oprychów. Ach, panna Reed, subtelna jak zwykle! Mężczyzna obrzucił Katherinespojrzeniem, w którym kryła się zarówno wyższość, jak i niepokojące,obrzydliwe pożądanie. Niech pani pamięta, że propozycja przyłączenia siędo mnie jest nadal aktualna.Zasługuje pani na to, by ją podziwianoi traktowano jak skarb. Odpieprz się, słodziaku. Kitty wymownie oparła dłoń na rękojeścirewolweru. Wolałabym umrzeć niż spędzić choć minutę na osobnościz tobą.Ajani syknął, słysząc jej słowa, a potem pochwycił spojrzenie Chloe. A pani? Ma pani ochotę zobaczyć, co reszta tego świata ma dozaoferowania, czy może chce pani kryć się na pustyni, trzymając się kieckiJacka i Katherine?Chloe miała wrażenie, że nie wie o Przybyszach wystarczająco dużo, bypodjąć wiążącą decyzję, ale Ajani nie przypadł jej do gustu. Nie wiem, czy zostanę na pustyni, ale na razie nie mam zamiaruzaakceptować pańskiej oferty.Raczej nie wierzę w to, by były to jedyneopcje.Może zostanę krawcową?Ajani obrzucił ją nieprzeniknionym spojrzeniem. Oni opowiadają o mnie straszne rzeczy rzekł i podszedł bliżej.Pewnie przekonali panią, że jestem pozbawionym serca łajdakiem.Czuję,że powinienem więc mieć prawo, by przedstawić własną wersję.Czy proszęo nazbyt wiele, Chloe? Dziś? Wykluczone. Chloe nie cofnęła się.Przechyliła lekko głowęi spojrzała w oczy Ajaniemu. Miałam dzisiaj starcie z cynantropami,bloedzuigerem i Urokiem.Jestem zmęczona.Ajani wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę, aż na jego twarzypojawił się szeroki uśmiech, dzięki czemu jego oblicze stało się stosunkowoprzystojne. Niezle kłamiesz. Słucham? Dopiero co przybyłaś, a już uczestniczyłaś w walce? Powinnaś być takwyczerpana, że samo dojście do Szubienicy byłoby dla ciebieniemożliwością, nie mówiąc już o wykłócaniu się na ulicach z tymmotłochem. Ajani przeniósł spojrzenie na Jacka [ Pobierz całość w formacie PDF ]