Pokrewne
- Strona Główna
- Żeleński Tadeusz Obrachunki Fredrowskie
- Znaszli ten kraj Zelenski Boy
- Żeleński Tadeusz Molier
- BOY ZELENSKI Tadeusz Molier
- Chalker Jack L Swiaty Rombu Charon Smok u wrot
- Wyndham John Dzien Tryfidow (3)
- Norton Andre Gwiezdni wygnancy (SCAN dal 104
- Cooper Jilly Odlot
- Robert E. Howard Conan Najemnik (2)
- Jonathan Kellerman Bomba zegarowa (Alex Delaware 05)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- cukrzycowo.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aatwiej było Molie-rowi trafić do śmiechu publiczności niż do kanonów estetycznych literackich pedantów.Ak-cję prostą, pomysłową, płynącą z charakterów, oczyszczoną z awanturniczych intryg mienio-no brakiem akcji; czyniono zarzut, iż osoba, komiczna w jednym szczególe, może znów winnych okazać się przyzwoitym człowiekiem ; nie pojmowano, iż koncept niewybredny samprzez się może się stać tym lepszym przez charakterystykę osoby, w której usta go autorwkłada.Wszystko to i inne rzeczy uświadamia Molier swej publiczności, dając w zarysie po-etykę nowoczesnej komedii.Wyzwala smak publiczności spod fachowej tyranii pedantów,stawiając zanadto może! dorazne powodzenie jako jedyne kryterium wartości dzieła.Dziś,powtarzam, wydaje się to nam aż za daleko posunięte, ale w owym czasie, w epoce Lizyda-sów, Trissotinów i innych znachorów literackich udających, iż posiedli monopol sekretówsztuki, było to zdrowym i dobrym.W epoce panowania rzekomych trzech jedności Arysto-telesa, z którymi tak mocował się i łamał Corneille w swoim Cydzie, nie chcąc ich przekro-czyć, Molier obala dogmat jakichś niezłomnych prawideł , równocześnie poddając się imjako rzeczy będącej po prostu wyrazem naturalnego rozsądku i smaku.Protestuje przeciw niższości komedii wobec tragedii, śmiało rzucając wyzwanie, które usprawiedliwią przyszłearcydzieła.Ustala miejsce dla nowej komedii, takiej, jak on ją pojmuje, broniąc jej z jednejstrony od płaskiej turlupinady , z drugiej od sztuczności i wydwarzania wykwintniś.Bronisię wreszcie przeciw zarzutom niemoralności.Tutaj jedna uwaga.Dziwnym może się wydać zrazu, iż komedie Moliera winiono o niemo-ralność, podczas gdy słuchano bez śladu oburzenia komedii włoskich lub naśladowanych zwłoskiego, o wiele grubszych i swobodniejszych w treści.Jednakże był w tym instynkt; i niemożna mu odmówić trafności.Tamte utwory to były błahe igraszki nie wchodzące w sferęistotnych pojęć o życiu, podczas gdy utwory Moliera przez swą głębię, prawdę życiową,przez lotność słowa wnikały w tę sferę.Spokojny i oklaskiem darzony tryumf naturalnych in-stynktów nad wszelkim autorytetem u Moliera bardziej mógł zaniepokoić niż śliskie i wyuz-dane igraszki starej komedii, konwencjonalizmem swoim odcięte od współczesnego życia.TaSzkoła żon w istocie mogła się stać s z k o ł ą; na naiwne pytania Anusi: Jakże z tym wal-czyć, z czego rozkosz sama płynie , Molier nie znajduje odpowiedzi ani teraz, ani pózniej.Czują to wszyscy wielcy moraliści, jak Bossuet, jak J.J.Rousseau, który też będzie grzmiećprzeciw Molierowi.I ta część obrony Moliera a wrócimy do tej kwestii przy Zwiętoszku niezupełnie jest prowadzona z dobrą wiarą: nie może on w niej wyrazić całej swojej myśli lubmoże sam nie uświadamia sobie jej wszystkich konsekwencji.Jako utwór literacki, jest Krytyka Szkoły żon nowym dowodem geniuszu komediowegoMoliera.Stworzyć komedię z aktualnej dyskusji estetycznej, z rozmowy kilku osób, siedzą-cych w krzesłach, to nie lada zadanie, i Molierowi zadanie to się udało.Dziś nawet, gdy poru-szane w niej kwestie przebrzmiały, sztuczka ta zachowała swój wdzięk i żywotność.Przyj-rzyjmy się, z jaką sztuką Molier bierze się do tego, jak umie wprowadzić każdą figurę: wy-kwintnisia Klimena, mdlejąca, wykrzykująca; markiz , poprzedzony i przygotowany za-82bawnym epizodem ze służącym; Lizydas, od pierwszego słowa wybornie skreślona sylwetkapróżnego i zawistnego pedanta.A sposób prowadzenia dyskusji, jak zwykle u Moliera trak-towany m u z y c z n i e, rozłożony na instrumenty, nie dający ani przez chwilę wrażeniamonotonii.Z jednej strony: Urania, łagodna dobroć, zdrowy rozum, bierze udział w rozpra-wach jakby od niechcenia, nie chcąc ranić niczyjej miłości własnej.Główną część obrony bie-rze na siebie Dorant, przez którego przemawia Molier sam, bardzo zręcznie wkładając swojesłowa w niefachowe usta; wreszcie Eliza (grała ją żona Moliera), sprytna, lekka, przekorna,dobija przeciwników, udając ich partyzantkę, dobija zwłaszcza Lizydasa, człowieka bądz cobądz nie byle jakiego, wciągając go zręcznie w pułapkę, w towarzystwo markiza-przygłupka iśmiesznej wykwintnisi.Te trzy osoby, Urania, Eliza i Dorant, to stronnictwo Moliera; a prze-ciwnicy? postarał się o to, aby skupić na nich wszystkie śmieszności.Krytyka Szkoły żon jest jako forma utworem zupełnie oryginalnym, stworzonym od nie-chcenia na własny użytek; i tą drobnostką otworzył Molier nowe drogi teatrowi: do tego stop-nia, iż kiedy przeciwnicy będą mu chcieli odpowiedzieć (Boursault54*, Portret malarza), niepotrafią zdobyć się na nic innego, jak na bladą kopię Krytyki Szkoły żon , napaścią swojąjeszcze oddając mimowolny hołd geniuszowi Moliera [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Aatwiej było Molie-rowi trafić do śmiechu publiczności niż do kanonów estetycznych literackich pedantów.Ak-cję prostą, pomysłową, płynącą z charakterów, oczyszczoną z awanturniczych intryg mienio-no brakiem akcji; czyniono zarzut, iż osoba, komiczna w jednym szczególe, może znów winnych okazać się przyzwoitym człowiekiem ; nie pojmowano, iż koncept niewybredny samprzez się może się stać tym lepszym przez charakterystykę osoby, w której usta go autorwkłada.Wszystko to i inne rzeczy uświadamia Molier swej publiczności, dając w zarysie po-etykę nowoczesnej komedii.Wyzwala smak publiczności spod fachowej tyranii pedantów,stawiając zanadto może! dorazne powodzenie jako jedyne kryterium wartości dzieła.Dziś,powtarzam, wydaje się to nam aż za daleko posunięte, ale w owym czasie, w epoce Lizyda-sów, Trissotinów i innych znachorów literackich udających, iż posiedli monopol sekretówsztuki, było to zdrowym i dobrym.W epoce panowania rzekomych trzech jedności Arysto-telesa, z którymi tak mocował się i łamał Corneille w swoim Cydzie, nie chcąc ich przekro-czyć, Molier obala dogmat jakichś niezłomnych prawideł , równocześnie poddając się imjako rzeczy będącej po prostu wyrazem naturalnego rozsądku i smaku.Protestuje przeciw niższości komedii wobec tragedii, śmiało rzucając wyzwanie, które usprawiedliwią przyszłearcydzieła.Ustala miejsce dla nowej komedii, takiej, jak on ją pojmuje, broniąc jej z jednejstrony od płaskiej turlupinady , z drugiej od sztuczności i wydwarzania wykwintniś.Bronisię wreszcie przeciw zarzutom niemoralności.Tutaj jedna uwaga.Dziwnym może się wydać zrazu, iż komedie Moliera winiono o niemo-ralność, podczas gdy słuchano bez śladu oburzenia komedii włoskich lub naśladowanych zwłoskiego, o wiele grubszych i swobodniejszych w treści.Jednakże był w tym instynkt; i niemożna mu odmówić trafności.Tamte utwory to były błahe igraszki nie wchodzące w sferęistotnych pojęć o życiu, podczas gdy utwory Moliera przez swą głębię, prawdę życiową,przez lotność słowa wnikały w tę sferę.Spokojny i oklaskiem darzony tryumf naturalnych in-stynktów nad wszelkim autorytetem u Moliera bardziej mógł zaniepokoić niż śliskie i wyuz-dane igraszki starej komedii, konwencjonalizmem swoim odcięte od współczesnego życia.TaSzkoła żon w istocie mogła się stać s z k o ł ą; na naiwne pytania Anusi: Jakże z tym wal-czyć, z czego rozkosz sama płynie , Molier nie znajduje odpowiedzi ani teraz, ani pózniej.Czują to wszyscy wielcy moraliści, jak Bossuet, jak J.J.Rousseau, który też będzie grzmiećprzeciw Molierowi.I ta część obrony Moliera a wrócimy do tej kwestii przy Zwiętoszku niezupełnie jest prowadzona z dobrą wiarą: nie może on w niej wyrazić całej swojej myśli lubmoże sam nie uświadamia sobie jej wszystkich konsekwencji.Jako utwór literacki, jest Krytyka Szkoły żon nowym dowodem geniuszu komediowegoMoliera.Stworzyć komedię z aktualnej dyskusji estetycznej, z rozmowy kilku osób, siedzą-cych w krzesłach, to nie lada zadanie, i Molierowi zadanie to się udało.Dziś nawet, gdy poru-szane w niej kwestie przebrzmiały, sztuczka ta zachowała swój wdzięk i żywotność.Przyj-rzyjmy się, z jaką sztuką Molier bierze się do tego, jak umie wprowadzić każdą figurę: wy-kwintnisia Klimena, mdlejąca, wykrzykująca; markiz , poprzedzony i przygotowany za-82bawnym epizodem ze służącym; Lizydas, od pierwszego słowa wybornie skreślona sylwetkapróżnego i zawistnego pedanta.A sposób prowadzenia dyskusji, jak zwykle u Moliera trak-towany m u z y c z n i e, rozłożony na instrumenty, nie dający ani przez chwilę wrażeniamonotonii.Z jednej strony: Urania, łagodna dobroć, zdrowy rozum, bierze udział w rozpra-wach jakby od niechcenia, nie chcąc ranić niczyjej miłości własnej.Główną część obrony bie-rze na siebie Dorant, przez którego przemawia Molier sam, bardzo zręcznie wkładając swojesłowa w niefachowe usta; wreszcie Eliza (grała ją żona Moliera), sprytna, lekka, przekorna,dobija przeciwników, udając ich partyzantkę, dobija zwłaszcza Lizydasa, człowieka bądz cobądz nie byle jakiego, wciągając go zręcznie w pułapkę, w towarzystwo markiza-przygłupka iśmiesznej wykwintnisi.Te trzy osoby, Urania, Eliza i Dorant, to stronnictwo Moliera; a prze-ciwnicy? postarał się o to, aby skupić na nich wszystkie śmieszności.Krytyka Szkoły żon jest jako forma utworem zupełnie oryginalnym, stworzonym od nie-chcenia na własny użytek; i tą drobnostką otworzył Molier nowe drogi teatrowi: do tego stop-nia, iż kiedy przeciwnicy będą mu chcieli odpowiedzieć (Boursault54*, Portret malarza), niepotrafią zdobyć się na nic innego, jak na bladą kopię Krytyki Szkoły żon , napaścią swojąjeszcze oddając mimowolny hołd geniuszowi Moliera [ Pobierz całość w formacie PDF ]