Pokrewne
- Strona Główna
- Simmons Dan Hyperion
- Dan Simmons Hyperion
- brown frideric mózg
- Allston Aaron Gwiezdne Wojny Nowa Era Jedi 12 Twierdza Rebelii
- Morska Twierdza
- Alex Joe Pieklo jest we mnie
- assollant alfred niezwykłe choć prawdziwe przygody kapitan (3)
- PoematBogaCzlowieka k.3z7
- Goethe Johann Wolfgang Powinowactwa z wyboru
- Brown Dan Anioly i demony
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- hakuna.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ty zajmij się Węzłem numer trzy.Skasuj pocztę elektroniczną Hale’a.Korespondencję z Tankadem, wszystkie wzmianki o Cyfrowej Twierdzy.– Dobra – zgodziła się Susan, starając się skupić.– Skasuję twardy dysk Hale’a.Sformatuję dysk.– Nie! – krzyknął Strathmore.– Nie rób tego.Najprawdopodobniej Hale trzyma tam kopię klucza.Chcę ją mieć.– Chce pan mieć klucz? – to był dla niej szok.– Myślałam, że chodzi o to, by zniszczyć klucz!– Owszem.Chcę jednak mieć kopię.Chcę otworzyć ten przeklęty plik i obejrzeć program Tankada.Susan doskonale rozumiała jego ciekawość, ale instynkt podpowiadał jej, że otwarcie algorytmu Cyfrowej Twierdzy nie jest rozsądnym posunięciem.Teraz niebezpieczny program był zamknięty w zaszyfrowanym skarbcu i całkowicie niegroźny.Gdy zostanie odszyfrowany.– Komandorze, czy nie będzie jednak lepiej po prostu.– Chcę mieć klucz – powtórzył Strathmore.Musiała przyznać, że od chwili, kiedy usłyszała o Cyfrowej Twierdzy, dręczyła ją czysto intelektualna ciekawość.Przecież istnienie takiego algorytmu było sprzeczne z najbardziej podstawowymi zasadami kryptografii.– Czy skasuje pan algorytm natychmiast po tym, jak go obejrzymy? – spytała, patrząc uważnie na Strathmore’a.– Nie zostanie po nim żaden ślad.Susan zmarszczyła brwi.Wiedziała, że znalezienie klucza losowego nie będzie łatwe.To tak jakby szukać skarpetki w sypialni wielkości Teksasu.Poszukiwania komputerowe są łatwe tylko wtedy, gdy wiadomo, czego się szuka, natomiast klucz miał postać losowej sekwencji symboli.Na szczęście, ponieważ w Krypto mieli często do czynienia z losowymi łańcuchami, Susan razem z kolegami opracowała skomplikowany sposób przeszukiwania, znany jako analiza niezgodności.Komputer sprawdzał kolejno wszystkie łańcuchy symboli na dysku i porównywał je z ogromną biblioteką wzorców, a następnie wskazywał wszystkie łańcuchy, które wydawały się losowe lub bezsensowne.Zastosowanie tej metody nie było łatwe, ale możliwe.Doskonale wiedziała, że jest odpowiednią osobą do wykonania tej pracy.Westchnęła.Miała nadzieję, że nie będzie później żałować.– Jeśli wszystko pójdzie dobrze, zajmie mi to jakieś pół godziny.– Bierzmy się zatem do roboty – zakończył dyskusję Strathmore, położył jej rękę na ramieniu i poprowadził w ciemnościach do Węzła nr 3.Nad nimi, nad szklaną kopułą, rozciągało się usiane gwiazdami niebo.Susan przez chwilę myślała o tym, czy David widzi w Sewilli te same gwiazdy.Gdy zbliżyli się do ciężkich drzwi Kojca, Strathmore zaklął pod nosem.Zamek szyfrowy był ciemny i drzwi nie można było uruchomić.– Niech to diabli.Zapomniałem, że nie ma prądu.Strathmore przyjrzał się przesuwnym drzwiom.Przyłożył ręce na płask do szyby i spróbował je rozsunąć.Spocone dłonie ślizgały się po szkle.Wytarł je o spodnie i spróbował ponownie.Tym razem drzwi nieco drgnęły.Susan dostrzegła szansę i stanęła obok, by pomóc komandorowi.Naparli razem.Drzwi uchyliły się o trzy centymetry.Udało im się utrzymać je w tym położeniu przez sekundę, po czym zatrzasnęły się ponownie.– Chwileczkę – powiedziała Susan i zmieniła pozycję.– Spróbujmy teraz.Naparli znowu i udało się rozsunąć drzwi o kilka centymetrów.Dostrzegli słabą, niebieską poświatę ekranów monitorów – terminale były włączone, ponieważ były niezbędne do obsługi TRANSLATORA, a zatem korzystały z zasilania awaryjnego.Susan wbiła obcas jednego pantofla w wykładzinę na podłodze i nacisnęła jeszcze mocniej.Drzwi znowu trochę ustąpiły, Strathmore zmienił pozycję, by móc silniej naprzeć dłońmi na lewe skrzydło.Susan pchała prawe w przeciwną stronę.Powoli z oporem drzwi rozsuwały się coraz szerzej.Szczelina miała już trzydzieści centymetrów.– Nie puszczaj – sapnął Strathmore, ciężko dysząc.– Jeszcze trochę.Susan wsunęła bark w otwór.Teraz mogła naciskać znacznie mocniej.Drzwi jeszcze się nie poddały.Nim Strathmore mógł ją zatrzymać, Susan wcisnęła się między skrzydła drzwi.Komandor zaprotestował, ale Susan się uparła.Chciała jak najszybciej opuścić Krypto, a znała Strathmore’a na tyle, by wiedzieć, że nie zrezygnuje, dopóki nie znajdzie klucza Hale’a.Stojąc między skrzydłami, mogła naciskać z całej siły, ale drzwi stawiały coraz większy opór.W pewnej chwili jej ręce ześlizgnęły się z futryny i skrzydło zaczęło się zatrzaskiwać.Strathmore nie zdołał temu zapobiec, ale Susan szybko prześlizgnęła się na drugą stronę.Komandor wcisnął palce w wąską szczelinę.– Chryste, Susan, nic ci się nie stało?– Wszystko w porządku – odpowiedziała.Wstała i otrzepała spódnicę.Rozejrzała się dookoła.Ciemności rozpraszało tylko światło ekranów.Niebieskawa poświata sprawiała, że cały Węzeł robił niesamowite wrażenie.Przez szczelinę w drzwiach widziała komandora.W niebieskim świetle jego twarz wydawała się chorobliwie blada.– Susan – powiedział.– Daj mi dwadzieścia minut na skasowanie plików w Sys-Sec.Gdy zlikwiduję wszystkie ślady, pójdę do siebie i wyłączę komputer.– Mam nadzieję – odrzekła Susan, patrząc na ciężkie drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Ty zajmij się Węzłem numer trzy.Skasuj pocztę elektroniczną Hale’a.Korespondencję z Tankadem, wszystkie wzmianki o Cyfrowej Twierdzy.– Dobra – zgodziła się Susan, starając się skupić.– Skasuję twardy dysk Hale’a.Sformatuję dysk.– Nie! – krzyknął Strathmore.– Nie rób tego.Najprawdopodobniej Hale trzyma tam kopię klucza.Chcę ją mieć.– Chce pan mieć klucz? – to był dla niej szok.– Myślałam, że chodzi o to, by zniszczyć klucz!– Owszem.Chcę jednak mieć kopię.Chcę otworzyć ten przeklęty plik i obejrzeć program Tankada.Susan doskonale rozumiała jego ciekawość, ale instynkt podpowiadał jej, że otwarcie algorytmu Cyfrowej Twierdzy nie jest rozsądnym posunięciem.Teraz niebezpieczny program był zamknięty w zaszyfrowanym skarbcu i całkowicie niegroźny.Gdy zostanie odszyfrowany.– Komandorze, czy nie będzie jednak lepiej po prostu.– Chcę mieć klucz – powtórzył Strathmore.Musiała przyznać, że od chwili, kiedy usłyszała o Cyfrowej Twierdzy, dręczyła ją czysto intelektualna ciekawość.Przecież istnienie takiego algorytmu było sprzeczne z najbardziej podstawowymi zasadami kryptografii.– Czy skasuje pan algorytm natychmiast po tym, jak go obejrzymy? – spytała, patrząc uważnie na Strathmore’a.– Nie zostanie po nim żaden ślad.Susan zmarszczyła brwi.Wiedziała, że znalezienie klucza losowego nie będzie łatwe.To tak jakby szukać skarpetki w sypialni wielkości Teksasu.Poszukiwania komputerowe są łatwe tylko wtedy, gdy wiadomo, czego się szuka, natomiast klucz miał postać losowej sekwencji symboli.Na szczęście, ponieważ w Krypto mieli często do czynienia z losowymi łańcuchami, Susan razem z kolegami opracowała skomplikowany sposób przeszukiwania, znany jako analiza niezgodności.Komputer sprawdzał kolejno wszystkie łańcuchy symboli na dysku i porównywał je z ogromną biblioteką wzorców, a następnie wskazywał wszystkie łańcuchy, które wydawały się losowe lub bezsensowne.Zastosowanie tej metody nie było łatwe, ale możliwe.Doskonale wiedziała, że jest odpowiednią osobą do wykonania tej pracy.Westchnęła.Miała nadzieję, że nie będzie później żałować.– Jeśli wszystko pójdzie dobrze, zajmie mi to jakieś pół godziny.– Bierzmy się zatem do roboty – zakończył dyskusję Strathmore, położył jej rękę na ramieniu i poprowadził w ciemnościach do Węzła nr 3.Nad nimi, nad szklaną kopułą, rozciągało się usiane gwiazdami niebo.Susan przez chwilę myślała o tym, czy David widzi w Sewilli te same gwiazdy.Gdy zbliżyli się do ciężkich drzwi Kojca, Strathmore zaklął pod nosem.Zamek szyfrowy był ciemny i drzwi nie można było uruchomić.– Niech to diabli.Zapomniałem, że nie ma prądu.Strathmore przyjrzał się przesuwnym drzwiom.Przyłożył ręce na płask do szyby i spróbował je rozsunąć.Spocone dłonie ślizgały się po szkle.Wytarł je o spodnie i spróbował ponownie.Tym razem drzwi nieco drgnęły.Susan dostrzegła szansę i stanęła obok, by pomóc komandorowi.Naparli razem.Drzwi uchyliły się o trzy centymetry.Udało im się utrzymać je w tym położeniu przez sekundę, po czym zatrzasnęły się ponownie.– Chwileczkę – powiedziała Susan i zmieniła pozycję.– Spróbujmy teraz.Naparli znowu i udało się rozsunąć drzwi o kilka centymetrów.Dostrzegli słabą, niebieską poświatę ekranów monitorów – terminale były włączone, ponieważ były niezbędne do obsługi TRANSLATORA, a zatem korzystały z zasilania awaryjnego.Susan wbiła obcas jednego pantofla w wykładzinę na podłodze i nacisnęła jeszcze mocniej.Drzwi znowu trochę ustąpiły, Strathmore zmienił pozycję, by móc silniej naprzeć dłońmi na lewe skrzydło.Susan pchała prawe w przeciwną stronę.Powoli z oporem drzwi rozsuwały się coraz szerzej.Szczelina miała już trzydzieści centymetrów.– Nie puszczaj – sapnął Strathmore, ciężko dysząc.– Jeszcze trochę.Susan wsunęła bark w otwór.Teraz mogła naciskać znacznie mocniej.Drzwi jeszcze się nie poddały.Nim Strathmore mógł ją zatrzymać, Susan wcisnęła się między skrzydła drzwi.Komandor zaprotestował, ale Susan się uparła.Chciała jak najszybciej opuścić Krypto, a znała Strathmore’a na tyle, by wiedzieć, że nie zrezygnuje, dopóki nie znajdzie klucza Hale’a.Stojąc między skrzydłami, mogła naciskać z całej siły, ale drzwi stawiały coraz większy opór.W pewnej chwili jej ręce ześlizgnęły się z futryny i skrzydło zaczęło się zatrzaskiwać.Strathmore nie zdołał temu zapobiec, ale Susan szybko prześlizgnęła się na drugą stronę.Komandor wcisnął palce w wąską szczelinę.– Chryste, Susan, nic ci się nie stało?– Wszystko w porządku – odpowiedziała.Wstała i otrzepała spódnicę.Rozejrzała się dookoła.Ciemności rozpraszało tylko światło ekranów.Niebieskawa poświata sprawiała, że cały Węzeł robił niesamowite wrażenie.Przez szczelinę w drzwiach widziała komandora.W niebieskim świetle jego twarz wydawała się chorobliwie blada.– Susan – powiedział.– Daj mi dwadzieścia minut na skasowanie plików w Sys-Sec.Gdy zlikwiduję wszystkie ślady, pójdę do siebie i wyłączę komputer.– Mam nadzieję – odrzekła Susan, patrząc na ciężkie drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]