[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jedz do domu  zwrócił się do starszego wampira Chase. Nic mi nie będzie.Kirk odjechał, gdy Della prowadziła Chase a do bramy.Kiedy byli już na tyle daleko, że starszywam-pir nie mógł ich usłyszeć, powiedziała: Będziesz mi musiał sporo wyjaśnić. A mogę się na razie skoncentrować na tym, by nie zemdleć, i wyjaśniać pózniej?  W jego głosiesły-chać było ból, a jej aż serce ścisnęło się ze współczucia. Potrzebujesz lekarza  powiedziała.Zapach jego krwi ją przyduszał. Napiję się krwi i posmaruję maścią, a jeśli po piętnastu minutach nadal będzie niedobrze, zadzwońpo swojego dobrego przyjaciela Steve a. Della skrzywiła się, słysząc jego ton i propozycję, by wezwała Steve a.Nie miała wątpliwości, żeby pomógł, ale nie w tym rzecz.Ledwie zrobiła dwa kroki na terenie obozu, gdy usłyszała dzwięk esemesa. Pewnie Burnett  powiedziała. Nie&  Chase nie dokończył.Szli dalej, a kiedy dotarli do wylotu ścieżki, Chase się odezwał: Dello? Tak? Ona mnie uratowała. Kto cię uratował?  Czuła, jak chłopak robi się coraz cięższy. Twoja ciotka.Ona& ona się pojawiła i wszyscy ją widzieli.Ja ją widziałem.I się przerazili. Kto?  zapytała, ale bardziej interesowało ją, jak daleko jest do jego domku, niż co ma dopowiedze-nia. Zaatakowali mnie.Więzniowie.Chyba myśleli, że ona jest aniołem śmierci.To mi dało dość czasu,by użyć paralizatora.Wilkołak chyba się zesrał w spodnie, tak się bał. Chase zachichotał, alebardzo słabo. Trzeba było zabrać mnie ze sobą  warknęła.Była na siebie zła, że za nim nie poleciała. Dello?  jęknął, jakby nie słyszał jej słów. Tak? Kocham cię. Nawet nie próbuj umierać!  syknęła.Zachichotał. Nie mówiłem, że umieram& Ale na wszelki wypadek. Kolana się pod nim ugięły.Złapała go istwierdziła, że zemdlał.Wzięła go na ręce i najszybciej, jak mogła, pognała do domku numer czternaście. Przez całą drogę przemawiała do Chase a, ale on nie odpowiadał.Wpadła do środka i prawie prze-wróciła się o Baxtera.Starała się ocucić Chase a. Wstawaj, stary.Słyszysz mnie? Musisz się obudzić!  Della pobiegła do największej sypialni ipoło-żyła Chase a na łóżku.Nie jęknął ani nawet nie drgnął.Baxter wskoczył na łóżko, położył się obok swojego pana i pisnął.Spojrzał Delli w oczy, jakbyprosił, aby coś zrobiła. Staram się  warknęła.Siedziała na brzegu materaca z twarzą ukrytą w dłoniach, czując, jak ogarnia ją panika. Chase, do cholery, otwórz oczy!Wiedząc, że potrzebuje więcej krwi, pobiegła do lodówki i wyciągnęła cztery butelki.Nie wiedziałajednak, co z nią zrobić, więc usiadła i nalała mu jej do ust.Krew wypłynęła spomiędzy warg, a onnawet nie przełknął.Bojąc się, że chłopak się zakrztusi, obróciła jego głowę na bok.Krew kapała mu z ust, plamiąc naczerwono białe prześcieradło.Della zauważyła jeszcze jedną powiększającą się plamę wokół jegobrzu-cha, zabarwiającą beżową pościel.Tracił zdecydowanie za dużo krwi. Kurde!Della wstała i z trudem łapiąc powietrze, przypomniała sobie, że Kylie potrafi uzdrawiać.Złapałakomórkę i wybrała numer kameleonki.Telefon zadzwonił raz.Drugi.Trzeci.I włączyła się poczta głosowa.Cholera, przecież ta dziewczyna jeszcze przed chwilą była z nią wdomku. Gdzie jesteś? Chodz do domku numer czternaście.Potrzebuję cię!Wampirzyca krążyła po pokoju, nie spuszczając wzroku z Chase a, by kontrolować jego oddech.Baxter podsunął się bliżej i oparł pysk na ramieniu swojego pana, ale wciąż patrzył na Dellę, jakbymówił jej, że powinna szybko coś zrobić. Della nie wiedziała, czy ma iść szukać Kylie i zostawić Chase a samego.A potem przypomniało jejsię, co powiedział: Napiję się krwi i posmaruję maścią, a jeśli po piętnastu minutach nadal będzienie-dobrze, zadzwoń po swojego dobrego przyjaciela Steve a.Przez moment zastanawiała się, czy to nie będzie krępujące, ale szybko sięgnęła po telefon i wybrałanumer Steve a z nadzieją, że odbierze.Odebrał po pierwszym dzwonku. Hej!  W tym jednym słowie słychać było, jak bardzo się cieszy, że ją słyszy. Potrzebuję cię w domku numer czternaście.Chase jest ranny& i to ciężko. Nabrała głębokopowie-trza. Przepraszam.Stwierdziła, że się rozłączył.Czy zamierzał przyjść? Czy gniewał się, że&Chase jęknął.Della podbiegła do łóżka i wzięła go za rękę. Chase? Słyszysz mnie?  Uniosła mu głowę i przysunęła do ust butelkę z krwią. Napij się trochękrwi.Potrzebujesz krwi.Nic nie wypił, a głowa opadła mu na bok.Della usłyszała, jak ktoś wbiega po schodach.Pociągnęła nosem i wyczuła Steve a.Nie zapukał, odrazu wpadł do środka. Tutaj. Co się stało?  Steve odstawił torbę i stanął przy łóżku.Baxter warknął. Nie, Baxter  rzuciła Della, a potem dodała:  W& właściwie to nie wiem.Miał zakraść się dowięzienia i sprawdzić, czy ktoś nie ma tam informacji o zabójcy mojej ciotki. Myślałem, że twój stryj& Mój stryj powiedział, że zrobił to inny wampir. Od jak dawna jest nieprzytomny?  zapytał Steve. Od kilku minut.Steve zauważył butelkę na stoliku nocnym.  Wypił trochę krwi? Nie.Stracił przytomność.Steve wyciągnął rurkę do kroplówek, igłę i torbę. Rozbierz go i sprawdz, jak ciężko jest ranny, a ja to rozłożę.I& zabierz psa z łóżka.Della skinęła na Baxtera, by zszedł.Psu się to nie spodobało, ale spełnił polecenie.Usiadł po drugiejstronie łóżka i przyglądał się Steve owi tak, jakby mówił, że nie oddali się już ani o krok.Della zaczęła rozbierać Chase a i na widok rany na jego brzuchu aż jęknęła. Jest zle. Głos jej zadrżał. To wampir. Steve złapał butelkę z krwią i wlał ją do torby. Jeśli to tylko utrata krwi, to nic munie będzie.Zdejmij mu też spodnie.%7łeby się upewnić, że nie ma więcej ran.Dopiero kiedy zaczęła rozpinać dżinsy Chase a, stwierdziła, że to trochę krępujące.Zobaczyła jegoprzylegające zielone bokserki i przypomniała sobie, jak żartował, że interesuje ją jego bielizna.Terazinteresowało ją tylko to, by przeżył, by móc sobie z niej żartować.Serce znów ścisnęło jej się namyśl, że może nigdy się o tym nie dowie, już nigdy z niej nie zażartuje, a oczy nie zalśnią mu wesoło. Na nogach nie ma ran  powiedziała, ściągając mu dżinsy i rzucając je na toaletkę.Kiedy znów na niego spojrzała, przypomniała sobie, że dotykając jego pleców, miała wrażenie, żetam też jest rana.Odwróciła go na brzuch.Dotykając jego nagiej klatki piersiowej zauważyła, że jegooddech zrobił się niepokojąco płytki. Jest jeszcze jedna z tyłu.O Boże.I to poważna. Zacisnęła pięść. Steve, proszę, nie daj muumrzeć.Steve spojrzał jej na moment w oczy. Zrobię wszystko, co w mojej mocy.Odwrócił się i zawiesił na wezgłowiu łóżka torbę z krwią, a następnie odsunął Dellę z drogi. Podłączę kroplówkę, a potem obejrzę jego rany.Della zadzwoniła jeszcze raz do Kylie.Cisza. Gdzie jesteś? Proszę, przyjdz do domku numer czternaście.Gdyby magia Steve a nie zadziałała, to zawsze pozostawała jeszcze ta od Kylie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl