Pokrewne
- Strona Główna
- Iskry z popiołów nieznane opowiadania XIX wieku
- Lovecraft H.P 16 Opowiadan (www.ksiazki4u.prv
- Borges Jorge Luis Opowiadania ze zbioru Ksiega pi
- Lem Stanislaw Ratujmy kosmos i inne opowiadan
- Bulyczow Kir Nowe Opowiadania Guslarskie
- Conrad Joseph Tajfun i inne opowiadania
- Roger Zelazny Umrzec w Italbarze (2)
- Louis Gallet Kapitan czart przygody Cyrana de Bergerac
- Morris Desmond Naga malpa
- Corel PHOTO PAINT
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- euro2008.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pafnuc przygryzł wargi, przez chwilę jakby się zastanawiał czy też walczyłz sobą, wreszcie powiedział pospiesznie: Tak jest, śpimy! Koce na szyje! Sen sprawiedliwych, panowie!Chłopcy wytrzeszczyli oczy.Był to niewątpliwie pierwszy wypadek na dru-giej sali, żeby tak dobrze zorientowany weteran jak Pafnuc poparł zdanie swojegorywala Trąbaczewskiego.W obecności wika nie wypadało jednak prowadzić wewnętrznych dyskusji.Gwar umilkł i wszyscy posłusznie nasunęli koce na uszy, po czym rozległo sięzdrowe, melodyjne chrapanie.wik przez chwilę stał oszołomiony tą nagłą potulnością, tudzież snem, któryspłynął na czterdziestu męczenników, potem syknął: Błazny i wyszedł z sali. Poszedł fagas? wychylił się spod koca Pafnuc. Poszedł odparł Trąbaczewski. Ty, Trąba. mrugną okiem Pafnuc co to była za polityka? Zląkłeśsię Strucia? Nie o Strucia chodzi, tylko o Majerana.Poważna sytuacja, bracie.Trzebasię zastanowić w spokoju.Ale najpierw, musiałem spławić tego lizusa, wika. Tak też myślałem szepnął zaaferowany Pafnuc. %7łe też nas Majeran ani słowem nie uprzedził. westchnął Trąbaczew-ski. Jak to, nie uprzedził?! uśmiechnął się krzywo Pafnuc. Przecież, codzień powtarzał, że jesteśmy zagrożeni.Powinieneś się domyślić.Byłeś przecieżnajlepiej zorientowany dodał z lekkim przekąsem.Ale, o dziwo, Trąba nawet tego nie zauważył. Sądzisz, że to właśnie miał na myśli, kiedy tak mówił? zapytał z oczamiwbitymi w szybę. A co?Na sali znów wybuchł gwar, ale Trąbaczewski i Pafnuc zgodnie uciszyli mę-czenników. Cicho! Jeszcze kwadrans kimania.Nie widzicie, że myślimy? Wiecie, jakajest sytuacja.Słyszeliście przecież, co mówił wik! Musimy znalezć wyjście.Kiedy gwar ucichł, Trąbaczewski zapytał: Ty, Pafnuc.co to właściwie była wczoraj za draka? No, ta, o której wikmówił.Czy to coś z Rzepką i Aebkowskim?144 Nie wiesz? zdziwił się Pafnuc. Czy muszę wszystko wiedzieć wzruszył ramionami Trąbaczewski.Pafnuc zdziwił się jeszcze bardziej.Nigdy by nie przypuszczał, że takie wy-znanie może przejść Trąbaczewskiemu przez gardło. Wiesz. chrząknął nieco zmieszany ja też właściwie dobrze niewiem, to chyba coś z Bulwą.Wiem tylko, że Majeran miał od starego mycie gło-wy. Większe? szepnął Trąbaczewski. Większe, i z mydleniem odparł Pafnuc. Majeran nawet się nie bronił.Powiedział, że zaraz spakuje manatki. Co ty?! wytrzeszczył oczy Trąbaczewski. Jak kocham myć nogi.On tu jest na praktyce.Z praktykantami się niecackają.Zresztą Majeran sam postanowił, że wyjedzie.Pamiętasz, jak powiedziałprzedwczoraj: Jeszcze jedna draka, i wyjeżdżam.Wtedy myślałem, że tylko takgroził.Wszyscy wychowawcy tak grożą.Ale wczoraj zrozumiałem, że on chce tozrobić naprawdę.Tylko kierownik go zatrzymał. Już koniec turnusu powie-dział nie dostanę następcy.Musi pan zostać te parę dni, jakoś to ułożymy.Noi ułożyli.Majeran zamienił się ze Struciem salami. Brr, żyć się nie chce.Ale miał pomysł kierownik, co? To nie kierownik westchnął Trąbaczewski. To mi wygląda na pomysłStrucia.Struć chce pokazać, co zrobi z najgorszą salą kolonii.On ma takie am-bicje.Wy jeszcze nie wiecie, kto to jest Struć.Widziałeś, jak on pływa? A jakiema chwyty? Trzeci stopień dżudo, czy coś takiego.Przeszkolony specjalnie.Teraztylko takich będą brać na kolonie. E, bujasz, Trąba! Pafnuc spojrzał na niego z niepokojem. Jak słowo.A widziałeś, jaki ma wzrok? Nieruchome oko, bracie, jak fakir. To prawda zgodził się Pafnuc. Jak wczoraj na mnie spojrzał, to misię mdło zrobiło.Nie mogłem się ruszyć. On tak hipnotyzuje, bracie.U niego cała sala zahipnotyzowana.Wiesz, żeoni naprawdę chodzą spać o ósmej? Nie.daj spokój! Mówię ci, Pafnuc! Zaszedłem raz do nich po szczotkę.Było pięć po ósmej.A całe bractwo spało jak zarżnięte.Zahipnotyzowane, bracie, dlatego.Struć sięw nich przed snem wpatruje i usypiają jak węże u fakira. Myślisz, że i tego teraz też uczą wychowawców kolonii? Nie wiem, może to tylko nadzwyczajne zdolności pana Strucia.Z sąsiednich łóżek podniosły się głosy: Dosyć już, Trąbaczewski, jak Boga, zimno się robi, gęsia skórka.Lepiejpomyślcie coś, panowie.Nie można oddać Majerana.Majeran jest fajny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Pafnuc przygryzł wargi, przez chwilę jakby się zastanawiał czy też walczyłz sobą, wreszcie powiedział pospiesznie: Tak jest, śpimy! Koce na szyje! Sen sprawiedliwych, panowie!Chłopcy wytrzeszczyli oczy.Był to niewątpliwie pierwszy wypadek na dru-giej sali, żeby tak dobrze zorientowany weteran jak Pafnuc poparł zdanie swojegorywala Trąbaczewskiego.W obecności wika nie wypadało jednak prowadzić wewnętrznych dyskusji.Gwar umilkł i wszyscy posłusznie nasunęli koce na uszy, po czym rozległo sięzdrowe, melodyjne chrapanie.wik przez chwilę stał oszołomiony tą nagłą potulnością, tudzież snem, któryspłynął na czterdziestu męczenników, potem syknął: Błazny i wyszedł z sali. Poszedł fagas? wychylił się spod koca Pafnuc. Poszedł odparł Trąbaczewski. Ty, Trąba. mrugną okiem Pafnuc co to była za polityka? Zląkłeśsię Strucia? Nie o Strucia chodzi, tylko o Majerana.Poważna sytuacja, bracie.Trzebasię zastanowić w spokoju.Ale najpierw, musiałem spławić tego lizusa, wika. Tak też myślałem szepnął zaaferowany Pafnuc. %7łe też nas Majeran ani słowem nie uprzedził. westchnął Trąbaczew-ski. Jak to, nie uprzedził?! uśmiechnął się krzywo Pafnuc. Przecież, codzień powtarzał, że jesteśmy zagrożeni.Powinieneś się domyślić.Byłeś przecieżnajlepiej zorientowany dodał z lekkim przekąsem.Ale, o dziwo, Trąba nawet tego nie zauważył. Sądzisz, że to właśnie miał na myśli, kiedy tak mówił? zapytał z oczamiwbitymi w szybę. A co?Na sali znów wybuchł gwar, ale Trąbaczewski i Pafnuc zgodnie uciszyli mę-czenników. Cicho! Jeszcze kwadrans kimania.Nie widzicie, że myślimy? Wiecie, jakajest sytuacja.Słyszeliście przecież, co mówił wik! Musimy znalezć wyjście.Kiedy gwar ucichł, Trąbaczewski zapytał: Ty, Pafnuc.co to właściwie była wczoraj za draka? No, ta, o której wikmówił.Czy to coś z Rzepką i Aebkowskim?144 Nie wiesz? zdziwił się Pafnuc. Czy muszę wszystko wiedzieć wzruszył ramionami Trąbaczewski.Pafnuc zdziwił się jeszcze bardziej.Nigdy by nie przypuszczał, że takie wy-znanie może przejść Trąbaczewskiemu przez gardło. Wiesz. chrząknął nieco zmieszany ja też właściwie dobrze niewiem, to chyba coś z Bulwą.Wiem tylko, że Majeran miał od starego mycie gło-wy. Większe? szepnął Trąbaczewski. Większe, i z mydleniem odparł Pafnuc. Majeran nawet się nie bronił.Powiedział, że zaraz spakuje manatki. Co ty?! wytrzeszczył oczy Trąbaczewski. Jak kocham myć nogi.On tu jest na praktyce.Z praktykantami się niecackają.Zresztą Majeran sam postanowił, że wyjedzie.Pamiętasz, jak powiedziałprzedwczoraj: Jeszcze jedna draka, i wyjeżdżam.Wtedy myślałem, że tylko takgroził.Wszyscy wychowawcy tak grożą.Ale wczoraj zrozumiałem, że on chce tozrobić naprawdę.Tylko kierownik go zatrzymał. Już koniec turnusu powie-dział nie dostanę następcy.Musi pan zostać te parę dni, jakoś to ułożymy.Noi ułożyli.Majeran zamienił się ze Struciem salami. Brr, żyć się nie chce.Ale miał pomysł kierownik, co? To nie kierownik westchnął Trąbaczewski. To mi wygląda na pomysłStrucia.Struć chce pokazać, co zrobi z najgorszą salą kolonii.On ma takie am-bicje.Wy jeszcze nie wiecie, kto to jest Struć.Widziałeś, jak on pływa? A jakiema chwyty? Trzeci stopień dżudo, czy coś takiego.Przeszkolony specjalnie.Teraztylko takich będą brać na kolonie. E, bujasz, Trąba! Pafnuc spojrzał na niego z niepokojem. Jak słowo.A widziałeś, jaki ma wzrok? Nieruchome oko, bracie, jak fakir. To prawda zgodził się Pafnuc. Jak wczoraj na mnie spojrzał, to misię mdło zrobiło.Nie mogłem się ruszyć. On tak hipnotyzuje, bracie.U niego cała sala zahipnotyzowana.Wiesz, żeoni naprawdę chodzą spać o ósmej? Nie.daj spokój! Mówię ci, Pafnuc! Zaszedłem raz do nich po szczotkę.Było pięć po ósmej.A całe bractwo spało jak zarżnięte.Zahipnotyzowane, bracie, dlatego.Struć sięw nich przed snem wpatruje i usypiają jak węże u fakira. Myślisz, że i tego teraz też uczą wychowawców kolonii? Nie wiem, może to tylko nadzwyczajne zdolności pana Strucia.Z sąsiednich łóżek podniosły się głosy: Dosyć już, Trąbaczewski, jak Boga, zimno się robi, gęsia skórka.Lepiejpomyślcie coś, panowie.Nie można oddać Majerana.Majeran jest fajny [ Pobierz całość w formacie PDF ]