[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwiększała roz-miary, aż nad dywanem zawisła kula różowej mgły, kula dość duża, by pomieścić dwiepaki takich rozmiarów, w jakie zwykle zwijano ubrania.We mgle zjawił się widmowy obraz czegoś brązowego, pękatego i mającego kształtpudła.Stawał się coraz mniej przejrzysty, aż przestał być obrazem, a wydawał się praw-dziwym pakunkiem.Do tego dołączył wkrótce następny, sprowadzony tą samą drogą. Lepiej, żeby dwa wystarczyły  rzekł Lanet słabym głosem  bo były dalej, niżsię spodziewałem.To wszystko mistrzu Denelorze.Klasnął w dłonie i różane światło znikło.Paki spadły na dywan z łomotem, a po nichLanet, który osunął się na ziemię ze zmęczenia.Mindi nachyliła się i ostrożnie rozcięła szorstkie płótno okrywające jeden z pa-kunków, odsłaniając kawałek dymnopomarańczowego materiału, który przypominałwełnę. To nie są ubrania dla niewolników  powiedziała  bo są barwione.Ale tomogą być koce. Obojętnie czy są to ubrania dla podwładnych, czy koce, doskonale nam się przy-dadzą  powiedział Denelor z zadowoleniem. Jeśli to koce, można je pociąć i prze-robić na ciepłe wierzchnie tuniki.Wystarczy, Lanet; świetnie się spisałeś, dziękuję. Lepiej, żeby wystarczyło  zabrzmiała stłumiona odpowiedz  bo więcej możeszsię po mnie dziś nie spodziewać.Teraz kiedy Shana już wiedziała, co ma zrobić  użyć takiego sposobu dalekowidze-nia, jakim umiała się posługiwać, a potem użyć zaklęcia transportującego, aby sprowa-dzić pożądany przedmiot do pokoju Denelora  uważała, że prawdopodobnie da sobieradę ze swoją częścią pracy.Narobi przy tym jednak hałasu  co oznaczało, że jeśli manie dać się wykryć elfim panom, powinna skraść coś, co znajduje się daleko od potęż-nych magów.A to może okazać się trochę trudne. Ja wezmę mąkę  mówił Denelor, podając listę Mindi. Ma największą obję-tość, więc dla was, młodych, będzie najtrudniejszym zadaniem.Dla was zostaną łatwiej-sze produkty żywnościowe. Masło  powiedziała Mindi, rzuciwszy okiem na listę. I ser.Moja matka pra-cowała w mleczarni w majątku Altara.Mleczarnia jest prawie po drugiej stronie posia-dłości od wielkiego domu.Wiem, gdzie wszystko składują i powinno mi się udać zwę-dzić trochę jednego i drugiego bez stworzenia zbyt wielkiego zamieszania.219  No, nie wiem  wymamrotał z powątpiewaniem Kyle, podczas gdy Shana rzuciłaokiem na listę, zaglądając mu przez ramię.Kiedy ujrzała czwartą rzecz na liście, naglewpadła na pomysł. Mistrzu Denelorze, czy ktoś miałby coś przeciwko mięsu widłoroga, to znaczy, je-lenia?  spytała najstarszego czarodzieja. Nie sądzę  odrzekł, chociaż wyglądał na zdezorientowanego. Czemu pytasz?Co masz na myśli? Wiem, jak szukać zwierząt, jak znajdować je na odległość  stwierdziła z pewno-ścią siebie. Wyszukiwałam je mojemu przybranemu bratu. Nie kłamała, istotniebardzo często bowiem znajdowała Kemanowi zwierzynę do upolowania.Nie umiaławtedy jeszcze wróżyć.Nie widziała żadnego powodu, dla którego teraz nie mogłabyznalezć każdego rodzaju zwierzęcia. Wiem, że w tej chwili nie potrafię zmateriali-zować niczego żywego tak, żeby przeżyło podróż, ale to nie ma znaczenia, jeśli chcemytylko mięsa.Mogłabym znalezć żywego widłoroga i sprowadzić go już gotowego dooprawienia. Zgrabnie obeszłaś swój problem robienia hałasu  rzekł Denelor, serdecznie jąchwaląc. Doskonały pomysł, Shano.Chociaż ja uważam, że próba sprowadzenia ca-łego wyrośniętego jelenia może okazać się nieco ponad twoje siły.Jesteś pewna, że niezechciałabyś zadowolić się stadkiem kaczek, albo kilkoma królikami? Mogłabyś łapaćje pojedynczo.Nic nie odpowiedziała; po prostu pozwoliła mu myśleć, że zgadza się z nim.Potemwysłała umysł na dalekie poszukiwania widłoroga.Im większego, tym lepiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl