[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bezgraniczny wpływ jego polegał na  magicznej nauce , jak sam się wyrażał, leczopowiadano, że pochodził raczej z panicznego strachu, który wzbudzał w Mongołachtajemniczy i grozny Kałmuk.Mongoł, który nie usłuchał rozkazu Tuszeguna, ginął  czy to pastuch, czy książę.Nie znałon ani dnia, ani godziny, kiedy do jego jurty, czy do konia w stepie przypadnie grozny,wszechsilny w czarach  brat Dalaj-Lamy.Pchnięcie noża, kula, lub mocne palce, ściskającegardło, jak kleszcze, wykonywały wyrok sprawiedliwości, wymierzony przez  cudotwórcę.Za wojłokowemi ścianami jurty gwizdał i wył wicher i głośno uderzał w nie śniegiem.Wwyciu wiatru można było słyszeć przeróżne głosy, wołania, krzyki męki i bólu, złowrogi iprzeciągły śmiech.Pomyślałem sobie, że w takich warunkach łatwo jest zadziwić i podbićkoczownika  cudami , ponieważ sama natura usposabia do mistyki.Nie zdążyła jeszcze ta myśl przebłysnąć w mojej głowie, gdy Tuszegun raptownie zwróciłdo mnie twarz z przymrużonemi, jarzącemi się oczyma. Dużo jest jeszcze niezbadanych rzeczy na świecie!  szepnął głosem przenikliwym.Bardzo dużo! Poznanie części tajemnicy daje możność cudu.Lecz jest to dane tylkowybranym.Chcę dowieść tego, a pan mi potem powie, czy zdarzyło mu się widzieć kiedy cośpodobnego.Podniósł się, zakasał rękawy płaszcza, poły jego zatknął za pas, dobył noża z pochwy izbliżył się do pastucha. 55 Wstań, Mińczyk!  rozkazał.Nie zdążył pastuch podnieść się ze swego posłania, gdy Tuszegun ruchem gwałtownymrozpiął mu kożuch i wbił nóż w piersi.Pastuch padł nawznak.Tuszegun pochylił się nad nim;zobaczyłem rozwartą, krwawiącą się pierś pastucha z oddychającemi płucami i bijącemsercem; rękawy i poły płaszcza Kałmuka były zbroczone krwią.Spostrzegłem, że nachylił sięniżej i zaczął rozcinać brzuch leżącego Mongoła.Przymknąłem oczy.Po chwili podniosłemwzrok na Tuszeguna.Siedział zadumany na dawnem miejscu obok ołtarza, powoli puszczającdym z fajki.Po drugiej stronie ogniska spał spokojnie pastuch z rozpiętym kożuchem napiersiach. To zdumiewające  zawołałem. Nigdy niepodobnego nie widziałem. O czem pan mówi?  głosem zimnym zapytał Kałmuk. O doświadczeniu hipnotycznem, czy o  cudzie , jak pan to nazywa!  odparłemzdziwiony jego tonem. Ja o takich rzeczach panu nigdy nie mówiłem  odparł tym samym zimnym głosem,tylko w jego zrenicach błysnęła ironja. Czy widzieliście?  zapytałem agronoma, melancholijnie ćmiącego fajkę. Co miałem widzieć?  odezwał się sennym głosem.Zrozumiałem, że stałem się ofiarą hipnotycznej siły Tuszeguna.Nazajutrz żegnaliśmy  czarodzieja.Nasza grupa postanowiła powracać do Uliasutaju,Tuszegun-Lama zaś miał zamiar  utonąć w przestworzu , jak sam się wyraził.Błąkał się pocałej Mongolji, mieszkając w ubogich jurtach pastuchów, w kaplicach z pustelnikami, lub wewspaniałych siedzibach książąt i wodzów plemion, wszędzie otoczony jednakowymszacunkiem i zabobonnym strachem, porywając bogatych i potężnych, biednych i słabychpłomienną wymową, przepowiedniami i cudami.Kałmuk, ściskając mi rękę i uśmiechając się chytrze, rzekł przyciszonym głosem: Urzędnikom chińskim niech pan nic o mnie nie wspomina.Obiecałem mu zachować dyskrecję.Tuszegun odszedł ze mną na bok i w zamyśleniuzaczął mówić: To, co pan wczoraj widział w jurcie, jest drobnem doświadczeniem magicznem.Europejczycy nie chcą wierzyć, że wiedza tajemnicza kwitnie wśród nas  dzieci natury,koczujących wśród jej objawów, wśród jej sił potężnych.O, gdybyś pan widział cuda i potęgęświętobliwego mędrca Taszi-Lamy, który rozkazuje lampom i świecznikom w świątyniachzapalać się przed starym Buddhą, ciężkim drzwiom świątyń otwierać się i zamykać, i zktórym głosami ludzkiemi rozmawiają figury i obrazy bogów! Istnieje jeszcze potężniejszyczłowiek, lecz jest on w innym świecie.Przypomniałem sobie odrazu szczelinę górską koło Arszanów, w kotlinie Nogan-Kul,wychodzącą z niej parę siarkową i napis runiczny:  Wejście do państwa podziemnego Aharty.Zadzwięczały mi z głębokim, mistycznym szacunkiem i strachem wypowiadane przeznajona  lamę Soldżaku i przez nadwornego gelonga księcia Czułtu słowa o  WielkimNieznanym , tajemniczym, półlegendarnym, półrealnym  władcy świata , mającym swojąstolicę i olbrzymie państwo w podziemiach naszej planety. Władca świata w Aharty?  zapytałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl