Pokrewne
- Strona Główna
- Agatha Christie Uspione morderstwo (2)
- Adobe Illustrator PL Podrecznik uzytkownika
- Dzieła ÂŚw. Jan od Krzyża
- Dunant Sarah Krew i Piękno
- Frank Herbert Dune 6 Chapterhouse Dune
- BURCKHARDT KULTURA ODRODZENIA WE WŁOSZECH wydrukowane wstęp i nota biograficzna
- Spellman Cathy Cash Malowane wiatrem 01
- Wyprzedaz Polski
- duncan przeznaczenie miecza
- Zola Germinal
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anndan.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- ??- Możemy popłynąć na twoim parasolu - powiedział jeszcze raz Puchatek.- !!!I nagle Krzyś zrozumiał, że jest to naprawdę możliwe.Otworzył swój parasol i wsadził go do wodyszpicem na dół.Parasol pływał, lecz chybotał się na wodzie.Puchatek wlazł do środka.I już miałwłaśnie powiedzieć, że wszystko jest w porządku, gdy zauważył, że wcale tak nie jest.Gdyż po parułykach wody, na które doprawdy wcale nie miał ochoty, podpłynął z powrotem do Krzysia.Potem, gdyobydwaj weszli do środka, parasol przestał się kiwać.- Ten statek będzie się nazywał "Rozumek Puchatka" - oznajmił Krzyś."Rozumek Puchatka" robiączręczny półobrót odbił od brzegu w kierunku południowo-zachodnim.Możecie sobie wyobrazić radość Prosiaczka, gdy wreszcie statek ukazał się jego oczom.Pózniej, powielu latach, lubił sobie wspominać, jak to znajdował się w Bardzo Wielkim Niebezpieczeństwie podczasStraszliwej Powodzi, lecz jedyne niebezpieczeństwo, jakie mu naprawdę groziło, zdarzyło się wostatniej godzinie jego oczekiwania, gdy Sowa, która właśnie przyfrunęła, usiadła na gałęzi drzewa nadjego mieszkaniem i aby mu dodać otuchy, opowiedziała bardzo długą historię o jakiejś ciotce, która razprzez pomyłkę wysiedziała jajko mewy, i ta historia ciągnęła się i ciągnęła, mniej więcej jak to zdanie,aż Prosiaczek, który siedząc w oknie bez żadnej nadziei na ratunek, zasnął zrezygnowany i przechylonyprzez okno w dół zwisał na samych już tylko kopytkach i właśnie w tej chwili, na szczęście, nagłygłośny pisk Sowy, który w rzeczywistości stanowił część opowiadanej przez Sowę historii i był właśnietym, co ciotka powiedziała, zbudził Prosiaczka, który akurat miał tylko tyle czasu, aby zdążyć cofnąć sięw tył w bezpieczne miejsce i powiedzieć: "Ależ to bardzo ciekawe, a co ona na to?", gdy w końcu ujrzał- możecie sobie wyobrazić jego radość - poczciwy statek "Rozumek Puchatka" (Kapitan Krzyś; I oficerK.Puchatek) idący mu na ratunek.A ponieważ jest to naprawdę koniec historii, a ja jestem bardzo zmęczony po tym ostatnim zdaniu,myślę, że tu się na chwilę zatrzymamy.ROZDZIAA Xw którym Krzyś wydaje przyjęcie na cześć Puchatka, i tu się żegnamyPewnego dnia, gdy słońce znów ukazało się nad Lasem, przynosząc z sobą majowe wonie, a leśnestrumyki szemrały radośnie, że znowu są śliczne, tak jak dawniej; gdy małe kałuże leżały sobiespokojnie, śniąc o tym, co widziały, i o przygodach, których zaznały; gdy w cieple i ciszy Lasu kukułkaostrożnie próbowała swego głosu i nasłuchiwała uważnie, jak też on brzmi; gdy leśne gołębie użalałysię między sobą i gruchały łagodnie o tym, że to była, oczywiście, wina tamtego i owego, ale że to niema większego znaczenia - otóż jednego z takich dni Krzyś gwizdnął w umówiony sposób i w chwilępotem przyfrunęła Sowa ze Stumilowego Lasu, aby dowiedzieć się, czego się od niej żąda.- Sowo - powiedział Krzyś - urządzam wielkie przyjęcie.- Ty? Ty urządzasz przyjęcie? - spytała Sowa.- Tak.I to będzie wielkie przyjęcie na cześć tego, że Puchatek zrobił to, co zrobił, żeby wyratowaćProsiaczka z powodzi.- Ach, to dlatego, że zrobił to, co zrobił?- Tak.Więc jak najprędzej daj znać Puchatkowi i wszystkim innym.Bo to przyjęcie odbędzie się jutro.- Czyżby, rzeczywiście, w samej rzeczy? - dopytywała się Sowa.- Więc bądz tak dobra, Sowo, i zawiadom ich wszystkich.Sowa próbowała pomyśleć o czymś straszniemądrym do powiedzenia, ale nic nie wymyśliła, więc pofrunęła, żeby zaprosić gości.I pierwszą osobą,którą spotkała, był Puchatek.- Puchatku - rzekła - Krzyś wydaje wielkie przyjęcie.- O - rzekł Puchatek i widząc, że Sowa oczekiwała od niego, że powie co innego, powiedział: - A czybędą tam takie małe słodkie przedmiociki z różowym lukrem na wierzchu?Sowa czuła, że to jest stanowczo poniżej jej godności mówić o jakichś małych przedmiocikach zróżowym lukrem na wierzchu, więc powtórzyła Puchatkowi to, co mówił Krzyś i pofrunęła doKłapouchego."Przyjęcie na Moją cześć? - myślał Puchatek idąc.- To niesłychane!" - i zaczął rozmyślać, czy innezwierzęta dowiedzą się o tym, że to będzie uroczystość specjalnie urządzona na jego cześć, i czy Krzyśopowiedział im o "Pływającym Misiu" i o "Rozumku Puchatka", i o wszystkich cudownych statkach, jakieon, Puchatek, wynalazł i na jakich pływał.I pomyślał jeszcze, jakie by było straszne, gdyby Krzyśzapomniał o tym powiedzieć i gdyby nikt nie wiedział dokładnie, na czyją cześć jest przyjęcie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- ??- Możemy popłynąć na twoim parasolu - powiedział jeszcze raz Puchatek.- !!!I nagle Krzyś zrozumiał, że jest to naprawdę możliwe.Otworzył swój parasol i wsadził go do wodyszpicem na dół.Parasol pływał, lecz chybotał się na wodzie.Puchatek wlazł do środka.I już miałwłaśnie powiedzieć, że wszystko jest w porządku, gdy zauważył, że wcale tak nie jest.Gdyż po parułykach wody, na które doprawdy wcale nie miał ochoty, podpłynął z powrotem do Krzysia.Potem, gdyobydwaj weszli do środka, parasol przestał się kiwać.- Ten statek będzie się nazywał "Rozumek Puchatka" - oznajmił Krzyś."Rozumek Puchatka" robiączręczny półobrót odbił od brzegu w kierunku południowo-zachodnim.Możecie sobie wyobrazić radość Prosiaczka, gdy wreszcie statek ukazał się jego oczom.Pózniej, powielu latach, lubił sobie wspominać, jak to znajdował się w Bardzo Wielkim Niebezpieczeństwie podczasStraszliwej Powodzi, lecz jedyne niebezpieczeństwo, jakie mu naprawdę groziło, zdarzyło się wostatniej godzinie jego oczekiwania, gdy Sowa, która właśnie przyfrunęła, usiadła na gałęzi drzewa nadjego mieszkaniem i aby mu dodać otuchy, opowiedziała bardzo długą historię o jakiejś ciotce, która razprzez pomyłkę wysiedziała jajko mewy, i ta historia ciągnęła się i ciągnęła, mniej więcej jak to zdanie,aż Prosiaczek, który siedząc w oknie bez żadnej nadziei na ratunek, zasnął zrezygnowany i przechylonyprzez okno w dół zwisał na samych już tylko kopytkach i właśnie w tej chwili, na szczęście, nagłygłośny pisk Sowy, który w rzeczywistości stanowił część opowiadanej przez Sowę historii i był właśnietym, co ciotka powiedziała, zbudził Prosiaczka, który akurat miał tylko tyle czasu, aby zdążyć cofnąć sięw tył w bezpieczne miejsce i powiedzieć: "Ależ to bardzo ciekawe, a co ona na to?", gdy w końcu ujrzał- możecie sobie wyobrazić jego radość - poczciwy statek "Rozumek Puchatka" (Kapitan Krzyś; I oficerK.Puchatek) idący mu na ratunek.A ponieważ jest to naprawdę koniec historii, a ja jestem bardzo zmęczony po tym ostatnim zdaniu,myślę, że tu się na chwilę zatrzymamy.ROZDZIAA Xw którym Krzyś wydaje przyjęcie na cześć Puchatka, i tu się żegnamyPewnego dnia, gdy słońce znów ukazało się nad Lasem, przynosząc z sobą majowe wonie, a leśnestrumyki szemrały radośnie, że znowu są śliczne, tak jak dawniej; gdy małe kałuże leżały sobiespokojnie, śniąc o tym, co widziały, i o przygodach, których zaznały; gdy w cieple i ciszy Lasu kukułkaostrożnie próbowała swego głosu i nasłuchiwała uważnie, jak też on brzmi; gdy leśne gołębie użalałysię między sobą i gruchały łagodnie o tym, że to była, oczywiście, wina tamtego i owego, ale że to niema większego znaczenia - otóż jednego z takich dni Krzyś gwizdnął w umówiony sposób i w chwilępotem przyfrunęła Sowa ze Stumilowego Lasu, aby dowiedzieć się, czego się od niej żąda.- Sowo - powiedział Krzyś - urządzam wielkie przyjęcie.- Ty? Ty urządzasz przyjęcie? - spytała Sowa.- Tak.I to będzie wielkie przyjęcie na cześć tego, że Puchatek zrobił to, co zrobił, żeby wyratowaćProsiaczka z powodzi.- Ach, to dlatego, że zrobił to, co zrobił?- Tak.Więc jak najprędzej daj znać Puchatkowi i wszystkim innym.Bo to przyjęcie odbędzie się jutro.- Czyżby, rzeczywiście, w samej rzeczy? - dopytywała się Sowa.- Więc bądz tak dobra, Sowo, i zawiadom ich wszystkich.Sowa próbowała pomyśleć o czymś straszniemądrym do powiedzenia, ale nic nie wymyśliła, więc pofrunęła, żeby zaprosić gości.I pierwszą osobą,którą spotkała, był Puchatek.- Puchatku - rzekła - Krzyś wydaje wielkie przyjęcie.- O - rzekł Puchatek i widząc, że Sowa oczekiwała od niego, że powie co innego, powiedział: - A czybędą tam takie małe słodkie przedmiociki z różowym lukrem na wierzchu?Sowa czuła, że to jest stanowczo poniżej jej godności mówić o jakichś małych przedmiocikach zróżowym lukrem na wierzchu, więc powtórzyła Puchatkowi to, co mówił Krzyś i pofrunęła doKłapouchego."Przyjęcie na Moją cześć? - myślał Puchatek idąc.- To niesłychane!" - i zaczął rozmyślać, czy innezwierzęta dowiedzą się o tym, że to będzie uroczystość specjalnie urządzona na jego cześć, i czy Krzyśopowiedział im o "Pływającym Misiu" i o "Rozumku Puchatka", i o wszystkich cudownych statkach, jakieon, Puchatek, wynalazł i na jakich pływał.I pomyślał jeszcze, jakie by było straszne, gdyby Krzyśzapomniał o tym powiedzieć i gdyby nikt nie wiedział dokładnie, na czyją cześć jest przyjęcie [ Pobierz całość w formacie PDF ]