[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był piękny, bezwietrzny dzień, żadenlistek nie poruszył się na drzewie, a tu nagle za naszymi plecami straszny huk, jakby tuż za namiprzejechał rozpędzony pociąg.Odwróciliśmy się nie dowierzając własnym uszom i oczom,blaszana tablica informacyjna drżała i falowała, jak podczas silnego huraganu.Moja kuzynkachciała wykrzyczeć, żyję.Jestem z wami!Yvett dostała na poczekaniu gęsiej skórki, to było przeżycie, którego nie dało sięzapomnieć. 10Yvett wybrała numer księgarni  Mayersche Buchhandlung , była ciekawa ile osóbwykazało zainteresowanie referatem o snach.Sprzedano siedem kart wstępu, być może wostatniej chwili jeszcze ktoś dojdzie, usłyszała.Zrobiło się poważnie, nie było odwrotu,postanowiła stawić czoła nowemu wyzwaniu.Choć czuła w sobie trochę nerwowego napięcialubiła, jak w jej życiu coś się działo.Na wyjście założyła sportowy garnitur z białego dżinsu zfioletową bluzeczką.O dziewiętnastej piętnaście wsiadła do autobusu, a za dwadzieścia ósmaznalazła się przed otwartą jeszcze księgarnią.W oknie wystawowym ujrzała olbrzymi plakat z jejaktualnym zdjęciem:Prowadząca moc snów, spotkanie autorskie z Yvett Sommer.Muszę dostać ten afisz, muszę dostać ten afisz, powtórzyła.Ot tak, zwyczajnie, napamiątkę.Pokażę go Sarze, mamie, Monie i Agacie! Wcześniej nikogo nie wtajemniczała, nielubiła niczego zapeszać.Długi czas nie była pewna, czy w ogóle do tego spotkania dojdzie, czyksięgarnia wykaże zainteresowanie jej ulubionym tematem i czy znajdą się chętni.Teraz była zsiebie dumna, z uśmiechem na ustach wsiadła do windy i nacisnęła guzik ostatniego piętra.Nagórze czekała na nią grupka miłośników snów i organizatorka kursów, z którą zamieniła paręzdań i odebrała od niej plik swoich senników. Zgłosiło się jeszcze pięć osób  tak jak mówiłam  w ostatniej chwili wszystko jestmożliwe.Wynajęta sala miała około trzydziestu metrów kwadratowych, ponoć najmniejsza wcałym kompleksie.Zciana na wprost drzwi była oszklona, pod oknem, na podłodze stały dwawysokie, ciemnozielone fikusy beniaminy, po prawej stronie od wejścia owalny drewniany stółdla prowadzącej.Yvett położyła na nim stos pachnących egzemplarzy jej autorstwa.Salęwypełniały cztery rzędy wytapicerowanych na czerwono krzeseł oraz stolik stojący na lewejścianie z kilkoma butelkami wody mineralnej i jednorazowymi kubeczkami.W międzyczasie dobyło słuchaczy, wchodzili do środka, jeden po drugim i zajmowalimiejsce zgodnie z upodobaniem.Yvett wyszła na środek, przedstawiła się i z uśmiechem naustach przywitała serdecznie wszystkich przybyłych.Jeszcze dwóch spóznialskich i śmiałomogła przystąpić do dzieła.Ostatniemu przystojniakowi wskazała ręką miejsce w pierwszymrzędzie. Zapraszam pana, zapraszam.Yvett była ciekawa, czy zbłądził, czy był zainteresowanytematem na serio.Przebiegła oczami po twarzach zebranych, same młode kobiety oraz jednadojrzalsza i ten przystojny facet około czterdziestki, który robił wrażenie, że wpadł tutaj przezpomyłkę.Miała cichą nadzieję, że pozostanie. Choć zostało udowodnione, że mężczyzni sypiają lepiej od kobiet, większezainteresowanie tematem snów wykazują kobiety.Wystarczy spojrzeć na was kochani, międzynami tylko jeden pan.Nieznajomy, lekko uśmiechnięty, wpatrywał się w Yvett jak w Boga, całareszta również. Yvett okazała się urodzoną nauczycielką i chyba właściwie zawsze nią chciała być.Wystarczyłoby zajrzeć do jej dzieciństwa, aby się o tym przekonać.Będąc dziewczynką chętniebawiła się w szkołę, taką prawdziwą z tematami, z wiedzą i z dziennikiem nauczycielskim, wktórym wpisywała wyimaginowanym uczniom oceny.Była też jedna uczennica na serio, każdynauczyciel ma przecież swojego pupilka.Yvett ujrzała go w młodszej od siebie córce sąsiadów,do której przychodziła swego czasu po szkole, aby się z nią pobawić.Ile radości kryło się w tejzabawie.Teraz też zbudziła się w niej nauczycielka sprzed laty i radość wróciła ta sama.Yvettprzyjrzała się swoim dorosłym uczniom z bliska i stopniowo postanowiła wciągnąć ich dowspółpracy.Daj im opowiadać, usłyszała w sobie.To była część jej strategii, stojąc na środkusali celowo zwróciła się do tego, który przyszedł na końcu. Czy przypomina pan sobie dzisiejszy sen? Przystojniak przymknął na chwilę oczy,jakby próbował odtworzyć coś z pamięci. O tak, trzymałem w ręce perłę, sam byłem zdziwiony skąd ją mam.Czy mi ją ktośpodarował, czy ją znalazłem, nie wiem.Yvett, która miała wyjątkową pamięć do głosów, była pewna, że chyba ten głos gdzieś jużsłyszała, w głowie zaświtało  Viversum. Okay, zaraz do pana snu wrócę.Po czym zwróciła się do ogółu. Kochani, jeszcze jeden ciekawy sen? Kto chce opowiedzieć?Pierwsza uniosła rękę Monica. Stałam we śnie przed stoiskiem z kwiatami, koniecznie chciałam kupić czerwone róże,lecz w zamian dostałam żółte lilie.Kwiaciarz zapytał się, czy ma mi je zapakować.Nie wiemdlaczego się nie przeciwstawiłam, w rzeczywistości nie mam nic przeciwko żółtym liliom.Zarazdo ciebie Monico wrócę, po czym ponownie zwróciła się do reszty grupy: Kto jeszcze ma coś do opowiedzenia? Następną osobą była Franci, śniła oczerwono złotej żmii, pięknej i niebezpiecznej, która chciała ją zaatakować. Moi drodzy, tak się złożyło, że wszystkie trzy sny kręcą się wokół jednego tematu, tegonajpiękniejszego na świecie, mianowicie wokół miłości.Dzisiaj omówimy właśnie ten temat.Liebe! Miłość! Wracam do snu z perłą, Yvett rzuciła spojrzenie do pierwszego rzędu.Skoro jużwszyscy mówimy sobie po imieniu, zdradz nam swoje. York, rodzynek się przedstawił.Yvett miała przebłysk intuicji, ale gorąca dyskusja nie pozostawiała czasu naprzemyślenia. York, perły w czasach antycznych były znakiem bogini miłości Afrodyty (Wenus) [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl