Pokrewne
- Strona Główna
- Markiz de Sade Zbrodnie milosci
- Frister Roman Milosc niemożliwa
- SE[db] A.deMello Wezwanie do milosci
- w strone milosci montgomery
- Porożyńska Iwona Miłoć kocha czary
- Polski Kodeks Honorowy BOZIEWICZ
- Komedia ludzka t.1 Balzac H
- Dziennik Trojkowej Bridget Jones czyli Brygidy Janoskiej red H Gizy
- Kelly Cathy Lekcje uczuć(1)
- Grange Jean Christophe Przysięga otchłani
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aniadka.keep
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A czy mam tobie wytrzepać na ogrodzie szmatki do odkurzania albo odnieść słoiki?– Mamo, czy nie jest miło z jego strony, że pyta, tak musiałabyś zejść sama.– Nie masz racji – przeciwstawiała się mama.Ręczę, że jak dostanie demencję albo Alzheimera i będą się go o coś pytać, z pewnością odpowie: – Wypiłem tylko jedno piwo! On tylko tak mówi, stale ten sam tekst.Odkąd pije piwo zdanie to przylgnęło do niego jak druga skóra.– No nie przesadzaj – mama Yvett miała całkiem niezłe poczucie humoru.Yvett nieźle się ubawiła słuchając jej wywodów na temat picia.Klaus był osiem lat od niej młodszy, oboje byli na rencie i od paru lat żyli zgodnie razem.Yvett lubiła go i uważała, że nie mogło się mamie przytrafić nic lepszego.Mamusia, totalna alkoholowa abstynentka chciałaby, aby jej wybrany był w stu procentach dla niej, nie obejmowałbutelki tylko jej łabędzią szyję.Nie raz kłócili się o programy telewizyjne, jej zdaniem powinni oglądać wszystko we dwoje, pod warunkiem, że o wyborze programów zadecyduje właśnie ona.Mama najchętniej żywiłaby go modą, romansidłami i obrażała się, kiedy był innego zdania albo szedł na telewizję do drugiego pokoju.Klaus był oddanym i wiernym partnerem, robił dla domu wszystkie zakupy, wynosił śmieci, a kiedy mama zapomniała o kupnie chleba, Klaus, który dopiero wrócił ze sklepu wcale się nie złościł, tylko ze spokojem pytał, czy potrzebuje coś jeszcze.Był typem lokaja, który z miłości do swojej partnerki byłby gotowy spełnić każde jej życzenie.Na niego można było się zdać, jak na Zawiszę, na nim można było polegać.Natomiast mama Yvett była niecierpliwą i dominującą kobietą, której trudno było dogodzić.– Klaus, zejdź na dół i powieś na dworze pranie.Klaus brał wanienkę z wypraną bielizną pod pachę, schodził dosłownie na zawołanie ciesząc się, że może swojej wybrance pomóc, a ona stawała za firanką albo wprost w otwartym oknie i przejmowała reżyserkę stylu wieszania.Najczęściej wszystko jej nie pasowało.– Nie tak, nie za kołnierz – krzyczała z okna, koszule wiesza się za dół.Strzepnij przed powieszeniem, bzykała zza firany.– Daj jeszcze dwie klamerki.Klaus się nie obrażał, tylko uśmiechał, w przeciwieństwie do niej, był chodzącym uosobieniem spokoju.Mama Yvett lubiła narzekać na brak pieniędzy, uważała, że ma wszystkiego za mało i ciągle się bała, że jej nie starczy.We wszystkim lubiła zapasy, chomikowała artykuły spożywcze, kosmetyki, lekarstwa i ubrania.Kiedy wyjechała do sanatorium, Yvett podlewała w jej mieszkaniu kwiaty, przy okazji znalazła ozdobną puszkę po ciastkach ze starymi cieniami do powiek, dwadzieścia dwa nowe opakowania, a wszystkie w kolorze niebieskim.Któregoś dnia mama zmieniła styl, a kolor niebieski stał się pase!– Po co takie zapsy? – pytała Yvett.– No widzisz, taka ze mnie zbieraczka.I tym razem przyszła do Yvett, aby trochęponarzekać.– Niczego mi w życiu tak nie brakuje, jak pieniędzy.Gdybym była bogatsza,pokazałabym Klausowi gdzie raki zimują.Wyjechałabym z Sarą!– Ach mamo, ty i twoje pieniądze.Zaraz tobie coś przeczytam, to się uśmiejesz.Yvett wiedziała, że pani Strzelec ma płacz i śmiech na wierzchu, mogła być smutna, za chwilę wesoła, a nawet wybuchnąć gwałtownym śmiechem.Yvett chciała widzieć ją radosną, bo taka była jej prawdziwa natura.Strzelec jest optymistą i kocha życie jak nikt inny, mama była typem przeciętnej Strzelczyni.– Posłuchaj, przeczytam tobie wiersz, który ukazał się w ostatniej Angorze.– A nie chciałabyś opublikować u nich swoich wierszy?– Nie, ponieważ redakcja Angory nie zajmuje się odkrywaniem talentów i nie wybiera najambitniejszych strof.Czy mogę zacząć, posłuchaj:MamMam komórkę,mam mały telewizor,mam córkę, a nawet i dwie.Mam matkę i jestem matką.Mam psa!Mam dwie paryokularów,mam łóżko,mam fotel,mam ławęi piję kawę.Mam nocną lampkę,mam zapalniczkę,mam doniczkę.Jestem bogata!Ledwo Yvett zaczęła czytać, mama wybuchnęła salwą śmiechu i nie mogła się zatrzymać.Po chwili pełna zadumy powiedziała:– Mój boże, nic nie ma, a czuje się bogata.Przeczytaj jeszcze raz.Yvett wyrecytowała wiersz od nowa, a mama zrobiła żałosną minę.– „Nic nie mieć i wszystko posiadać” – taką mądrość trzeba byłoby posiąść, powiedziała Yvett.– Dokładnie tak, jak autorka tego wiersza – dorzuciła mama.– Ja tak nie umiem, Yvett.– To się naucz.Masz tak wiele powodów do tego, aby czuć się bogatą i szczęśliwą.Po pierwsze jesteś zdrowa, a to jest najważniejsze, po drugie wyglądasz o dziesięć lat młodziej, po trzecie masz figurkę jak rurkę i wszyscy o tym wiedzą, po czwarte masz pasującego do siebie, wiernego jak psa przyjaciela, po piąte śmiejesz się każdego dnia, bo zawsze znajdujesz do tego jakiś powód, po szóste doczekałaś prawie siedemdziesiątki, a to też coś znaczy, po siódme chodzisz jak żołnierz, bo masz zdrowe stawy.Mama ponownie zaczęła się śmiać.– Masz rację córeczko.Czasami przyłapuję się na tym, że jestem niewdzięczna.– Jeśli nauczysz się patrzeć na świat oczami wdzięczności będziesz szczęśliwsza.– Ale jak być szczęśliwym bez pieniędzy? Po prostu się nie da! Mama uparcie tkwiła przy swoim.– Wiesz czego ci w tej chwili brakuje? Pogody ducha.Coś tak się dzisiaj uparła na te pieniądze? Istotne, abyś była w stanie pokryć swoje rachunki, od nadmiernego zamartwiania się przybędzie tobie tylko zmarszczek.– Lubisz się wymądrzać.– Jak to wymądrzać? Jeśli na coś mnie w tej chwili nie stać, to mimo wszystko wierzę, że któregoś dnia to sobie kupię.– A ja mam wciąż ten sam chudy budżet i tylko nadzieja na wygraną może mi pomóc.– A czy wiesz jak mała jest szansa na szóstkę w totka? Jeden do stu czterdziestumilionów! Poza tym, szczęśliwe zrządzenie losu nie jest żadną trwałą gwarancją na szczęście.Ci, którzy wygrali czują się po dwóch latach nie lepiej, jak przed wygraną.Ci, którzy nie wygrali są zawiedzeni i rozczarowani, a w sakiewce mają jeszcze mniej.– Nie odbieraj mi nadziei, właśnie dzisiaj skasowałam pieniążki za moją premiowaną trójkę, 102,00 Euro, ucieszyłam się.Już bym wiedziała jak mam się porządzić z moją wygraną [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.A czy mam tobie wytrzepać na ogrodzie szmatki do odkurzania albo odnieść słoiki?– Mamo, czy nie jest miło z jego strony, że pyta, tak musiałabyś zejść sama.– Nie masz racji – przeciwstawiała się mama.Ręczę, że jak dostanie demencję albo Alzheimera i będą się go o coś pytać, z pewnością odpowie: – Wypiłem tylko jedno piwo! On tylko tak mówi, stale ten sam tekst.Odkąd pije piwo zdanie to przylgnęło do niego jak druga skóra.– No nie przesadzaj – mama Yvett miała całkiem niezłe poczucie humoru.Yvett nieźle się ubawiła słuchając jej wywodów na temat picia.Klaus był osiem lat od niej młodszy, oboje byli na rencie i od paru lat żyli zgodnie razem.Yvett lubiła go i uważała, że nie mogło się mamie przytrafić nic lepszego.Mamusia, totalna alkoholowa abstynentka chciałaby, aby jej wybrany był w stu procentach dla niej, nie obejmowałbutelki tylko jej łabędzią szyję.Nie raz kłócili się o programy telewizyjne, jej zdaniem powinni oglądać wszystko we dwoje, pod warunkiem, że o wyborze programów zadecyduje właśnie ona.Mama najchętniej żywiłaby go modą, romansidłami i obrażała się, kiedy był innego zdania albo szedł na telewizję do drugiego pokoju.Klaus był oddanym i wiernym partnerem, robił dla domu wszystkie zakupy, wynosił śmieci, a kiedy mama zapomniała o kupnie chleba, Klaus, który dopiero wrócił ze sklepu wcale się nie złościł, tylko ze spokojem pytał, czy potrzebuje coś jeszcze.Był typem lokaja, który z miłości do swojej partnerki byłby gotowy spełnić każde jej życzenie.Na niego można było się zdać, jak na Zawiszę, na nim można było polegać.Natomiast mama Yvett była niecierpliwą i dominującą kobietą, której trudno było dogodzić.– Klaus, zejdź na dół i powieś na dworze pranie.Klaus brał wanienkę z wypraną bielizną pod pachę, schodził dosłownie na zawołanie ciesząc się, że może swojej wybrance pomóc, a ona stawała za firanką albo wprost w otwartym oknie i przejmowała reżyserkę stylu wieszania.Najczęściej wszystko jej nie pasowało.– Nie tak, nie za kołnierz – krzyczała z okna, koszule wiesza się za dół.Strzepnij przed powieszeniem, bzykała zza firany.– Daj jeszcze dwie klamerki.Klaus się nie obrażał, tylko uśmiechał, w przeciwieństwie do niej, był chodzącym uosobieniem spokoju.Mama Yvett lubiła narzekać na brak pieniędzy, uważała, że ma wszystkiego za mało i ciągle się bała, że jej nie starczy.We wszystkim lubiła zapasy, chomikowała artykuły spożywcze, kosmetyki, lekarstwa i ubrania.Kiedy wyjechała do sanatorium, Yvett podlewała w jej mieszkaniu kwiaty, przy okazji znalazła ozdobną puszkę po ciastkach ze starymi cieniami do powiek, dwadzieścia dwa nowe opakowania, a wszystkie w kolorze niebieskim.Któregoś dnia mama zmieniła styl, a kolor niebieski stał się pase!– Po co takie zapsy? – pytała Yvett.– No widzisz, taka ze mnie zbieraczka.I tym razem przyszła do Yvett, aby trochęponarzekać.– Niczego mi w życiu tak nie brakuje, jak pieniędzy.Gdybym była bogatsza,pokazałabym Klausowi gdzie raki zimują.Wyjechałabym z Sarą!– Ach mamo, ty i twoje pieniądze.Zaraz tobie coś przeczytam, to się uśmiejesz.Yvett wiedziała, że pani Strzelec ma płacz i śmiech na wierzchu, mogła być smutna, za chwilę wesoła, a nawet wybuchnąć gwałtownym śmiechem.Yvett chciała widzieć ją radosną, bo taka była jej prawdziwa natura.Strzelec jest optymistą i kocha życie jak nikt inny, mama była typem przeciętnej Strzelczyni.– Posłuchaj, przeczytam tobie wiersz, który ukazał się w ostatniej Angorze.– A nie chciałabyś opublikować u nich swoich wierszy?– Nie, ponieważ redakcja Angory nie zajmuje się odkrywaniem talentów i nie wybiera najambitniejszych strof.Czy mogę zacząć, posłuchaj:MamMam komórkę,mam mały telewizor,mam córkę, a nawet i dwie.Mam matkę i jestem matką.Mam psa!Mam dwie paryokularów,mam łóżko,mam fotel,mam ławęi piję kawę.Mam nocną lampkę,mam zapalniczkę,mam doniczkę.Jestem bogata!Ledwo Yvett zaczęła czytać, mama wybuchnęła salwą śmiechu i nie mogła się zatrzymać.Po chwili pełna zadumy powiedziała:– Mój boże, nic nie ma, a czuje się bogata.Przeczytaj jeszcze raz.Yvett wyrecytowała wiersz od nowa, a mama zrobiła żałosną minę.– „Nic nie mieć i wszystko posiadać” – taką mądrość trzeba byłoby posiąść, powiedziała Yvett.– Dokładnie tak, jak autorka tego wiersza – dorzuciła mama.– Ja tak nie umiem, Yvett.– To się naucz.Masz tak wiele powodów do tego, aby czuć się bogatą i szczęśliwą.Po pierwsze jesteś zdrowa, a to jest najważniejsze, po drugie wyglądasz o dziesięć lat młodziej, po trzecie masz figurkę jak rurkę i wszyscy o tym wiedzą, po czwarte masz pasującego do siebie, wiernego jak psa przyjaciela, po piąte śmiejesz się każdego dnia, bo zawsze znajdujesz do tego jakiś powód, po szóste doczekałaś prawie siedemdziesiątki, a to też coś znaczy, po siódme chodzisz jak żołnierz, bo masz zdrowe stawy.Mama ponownie zaczęła się śmiać.– Masz rację córeczko.Czasami przyłapuję się na tym, że jestem niewdzięczna.– Jeśli nauczysz się patrzeć na świat oczami wdzięczności będziesz szczęśliwsza.– Ale jak być szczęśliwym bez pieniędzy? Po prostu się nie da! Mama uparcie tkwiła przy swoim.– Wiesz czego ci w tej chwili brakuje? Pogody ducha.Coś tak się dzisiaj uparła na te pieniądze? Istotne, abyś była w stanie pokryć swoje rachunki, od nadmiernego zamartwiania się przybędzie tobie tylko zmarszczek.– Lubisz się wymądrzać.– Jak to wymądrzać? Jeśli na coś mnie w tej chwili nie stać, to mimo wszystko wierzę, że któregoś dnia to sobie kupię.– A ja mam wciąż ten sam chudy budżet i tylko nadzieja na wygraną może mi pomóc.– A czy wiesz jak mała jest szansa na szóstkę w totka? Jeden do stu czterdziestumilionów! Poza tym, szczęśliwe zrządzenie losu nie jest żadną trwałą gwarancją na szczęście.Ci, którzy wygrali czują się po dwóch latach nie lepiej, jak przed wygraną.Ci, którzy nie wygrali są zawiedzeni i rozczarowani, a w sakiewce mają jeszcze mniej.– Nie odbieraj mi nadziei, właśnie dzisiaj skasowałam pieniążki za moją premiowaną trójkę, 102,00 Euro, ucieszyłam się.Już bym wiedziała jak mam się porządzić z moją wygraną [ Pobierz całość w formacie PDF ]